-Cieszę się, że byłeś tym pierwszym.-oznajmiam mu kiedy kładzie się obok.
-Becky ty mówisz poważnie?-pyta zaskoczony, na co kiwam głową.-Czemu nie powiedziałaś wcześniej? Byłbym ostrożniejszy.-mówi podnosząc się na łokciach.
-Nie wiem nie było kiedy. Zresztą dziwnie bym się z tym czuła.
-Skarbie trzeba było powiedzieć.
-Wiesz dlatego ci nie powiedziałam. Tak byłbyś ostrożniejszy, a ja nie przeżyłabym czegoś tak wspaniałego.-przyznaje i całuje jego usta i kładę na tors.
-Wiesz, że jesteś wariatką prawda?-pyta śmiejąc się. Przez dłuższą chwilę nie mogę zasnąć, ale to jak bawi się moimi włosami pomaga mi odpłynąć w krainę Morfeusza.
*Kolejny dzień.*
Słyszę jak dzwoni telefon Zayna, ale nie chce mi się podnosić. Po chwili czuje jak Zayn przekręca się na bok.
-Halo.-mówi do słuchawki.-Mhmm my już jesteśmy gotowi. Mhmm tak....Dobrze pa.-rozłącza się i wtula w moje plecy.
-Kto to?-pytam dalej zaspana.
-Paul. Za godzinę wyjeżdżamy na lotnisko.-mówi.
-Trzeba wstać i dopakować wszystkie rzeczy.-powoli podnoszę się, jednak Zayn przyciąga mnie do siebie i całuje.
-Kochanie mamy tyle czasu-mruczy mi do ucha. Chwytam swój telefon i robimy sobie kilka porannych zdjęć na pamiątkę. Zayn oplata mnie w pasie i lekko drzemie, a ja wchodzę na Instagrama i wstawiam zdjęcie z porannej sesji z dopiskiem
Forever&Ever
-Koniec leniuchowania.-mówię, po tym jak widzę godzinę 10.30 Wstaję i kieruje się do łazienki. Załatwiam potrzeby fizjologiczne i wchodzę pod prysznic. Nie zdawałam sobie sprawy, że będę taka obolała. Umyłam swoje ciało i włosy i stanęłam przed lustrem. Smarując twarz kremem zauważam, że mam kilka malinek na szyi i siniaka na ramieniu, a wszystko dzięki jednej upojnej nocy. Wychodzę z łazienki w samym ręczniku.
-Och gdyby nie to, że mamy mało czasu zerwałbym z ciebie ten ręczniczek.-Zayn szepcze mi do ucha na co się śmieje i wpycham go do łazienki. Zbieram rozwalone ciuchy po całym pokoju i pakuje je spowrotem do walizki, która nie wytrzyma już więcej ciuchów. Po spakowaniu naszych walających się ubrań zakładam dzisiejszy zestaw czyli czarne rurki z wysokim stanem, szary top z napisem Los Angeles i czarne, lakierowane Dr Martens. Pakuje wszystko potrzebne do torby. Zayn wychodzi z ręcznikiem nisko przewieszonym na biodrach. Żebyśmy mieli więcej czasu. Przygryzam wargę i karcę się w myślach. Wchodzę do łazienki i nakładam podkład, maluje oczy brązowym cieniem, maluje kreski i doklejam rzęsy. Gotowa wychodzę z łazienki. Zayn też jest już gotowy, więc pakuje kosmetyczkę do torebki, wkładam kapelusz, okulary i schodzimy na dół. Wszyscy już na nas czekają, więc Paul pakuje nasze walizki i ruszamy w drogę. Nikt nie ma ochoty na rozmowy, więc kładę głowę na kolanach Zayna, a nogi na kolanach Harrego. Każdy zajmuje się sobą, więc ucinam sobie przyjemną drzemkę.
-Skarbie wstawaj, jesteśmy na miejscu.-Zayn całuje mnie po policzku. Przeciągam się i wysiadamy z vana. Paul i ochroniarze idą z każdej strony. Przechodzimy przez większość bramek i słychać pisk fanek, na co Paul i reszta reagują od razu.
-Przywitajcie się z fankami, a ja idę do kiosku.-informuje Zayna i pokazuje dokładnie gdzie będę. Ten zgadza się, więc odłączam się od grupy. W kiosku wybieram kilka magazynów, które zamierzam czytać podczas lotu. Dokupuje też żelki, dropsy i wychodzę. Widzę jeszcze lekkie zamieszanie, więc czekam przed wejściem do sklepu tak jak obiecałam.
-Mamy jeszcze 20 minut. Idziemy z chłopakami do sklepu z jedzeniem?-Zayn pyta, kiedy uwolnili się od fanek.
-Jasne.-złączam nasze palce i idziemy za Niallem, który prowadzi. W sklepie każdy kupuje to na co ma ochotę i po chwili wyczytują nasz lot. Paul wykupił nam pierwszą klasę, wiec wchodzimy bez kolejki. W samolocie siedzenia są potrójne, więc siadam razem z Zaynem i Liamem.
-Proszę zapiąć pasy, za chwilę starujemy.-stewardesy objaśniają wszystko, a chłopcy już zasypiają. Liam skręcił się na swoim siedzeniu, a Zayn oparł głowę na moim ramieniu. Szczerze mówiąc, wyspałam się w drodze na lotnisko, więc jedną ręką przewracam kartki, bo drugą Zayn trzyma kurczowo przy sobie. Włączam Twittera i wrzucam zdjęcie
Londyn wracamy!! xxx
Odpisuje paru fankom, przeglądam profile innych osób, obserwuje fanów i wylogowuje się z portalu.
*12 godzin później*
-Proszę zapiąć pasy za chwileczkę lądujemy.-słyszę w głośnikach, więc wyciągam słuchawki z uszu Zayna, który od razu się przebudza.
-Kochanie lądujemy już.-mówię, na co ten zapina pasy.
-Tak szybko?-pyta ziewając.
-Hahahah szybko? Lecieliśmy 12 godzin.
-I wszystko przespałem?
-Tak, ale nie byłeś sam.-wskazuje na rozbudzającego się Liama. Kilkanaście minut później czekamy już na nasze walizki. Oczywiście pogoda w Londynie nie jest piękna. Niebo jest zachmurzone i pada deszcz. Już zaczynam tęsknić za Los Angeles. Idąc przez hol słyszymy piski i krzyki fanek. Ochrona się ubezpieczyła i rozstawiła bramki. Kiedy wychodzimy z wyjścia widać tylko flesze aparatów, więc od razu założyłam okulary.
-Chłopcy 5 minut!-krzyczy Paul i cały zespół rozstąpił się w każdą stronę. Chciałam przejść nie zauważona lecz kilka osób chciało ze mną zdjęcie i autograf. Zaczęło się od kilku osób i nagle zrobiło się ich więcej i więcej. Z uśmiechem podpisywałam kartki i robiłam zdjęcia.
-Becky!-usłyszałam krzyk Zayna, więc podziękowałam fanom i po chwili byłam przy jego boku.
-Jezu skarbie, bałem się, że tłum cię porwał.-wpił się w moje usta, na co reporterzy rzucili się z aparatami.
-Podeszłam tylko podpisać kilka autografów.-tłumaczę się.
-Trzeba było powiedzieć.-kurczowo łapie mnie w tali i z pomocą ochroniarzy wychodzimy z lotniska i kierujemy się do domu. W Londynie jest dopiero 14.00, więc mamy dużo czasu.
-Och nie ma to jak we własnym domciu!-Lou z Harrym rozłożyli się na kanapach. Niall pobiegł do kuchni, a Liam do swojego pokoju. Zayn zanosi nasze walizki do pokoju i idę za nim. Zayn rozpakowuje swoją walizkę, a ja zanoszę nowo kupione rzeczy i wieszam je w garderobie. Robię kilka rundek i chwytam brudne ciuchy i znoszę je na dół do pralni, gdzie nastawiam pranie.
-Becky chińszczyzna odpowiada ci na obiad??-Niall pyta kiedy wchodzę do salonu.
-Może być.
-Becks skarbie posprzątałaś nam w pokoju?-pyta z uśmieszkiem loczek.
-Tak skarbie.-odpowiadam i wystawiam język.
-Dzięki-Lou całuje mnie w policzek i idzie otworzyć drzwi.
-Demi napisała, że mamy być na 19.-blondyn nas informuje i wraca do kuchni.
-Hejka wszystkim.-Eleanor wita się z nami. Czyli to ona jest niezapowiedzianym gościem.
-Hej El.-witam się z nią buziakiem w policzek i zakochańce kierują się do pokoju Lou. Sama wracam do sypialni i kładę się na łóżko. Jestem wyczerpana.
-Ale jestem zmęczona.-mówię kiedy Zayn wraca do pokoju.
-Nic nie spałaś w samolocie?-pyta zaskoczony.
-No właśnie w tym problem.-robię smutną minkę i układam w wygodnej pozycji na łóżku.
-Prześpij się trochę.-chłopak proponuje.
-No i co ja będę robić w nocy.
-Oj ja już mam wiele pomysłów na to.-śmieje się i całuje siadając na mnie. Czuję jak się uśmiecha przez pocałunek.
-Hahahhaha Panie Malik jakiś pan niegrzeczny ostatnio.
-Oj Pani Hill pani też zrobiła się niegrzeczna. Chyba trzeba panią ukarać.-Zayn całuje mnie po szyi i łaskocze na co śmieje się wniebogłosy i przyciągam jego twarz i całuje.
-Obiad!-wbiega do naszego pokoju Niall i staje pośrodku.-Najpierw El i Lou, a teraz wy? No nie.-odpowiada zrezygnowany i wychodzi na co oboje z Zaynem wybuchamy śmiechem. Schodzimy razem na dół i dosiadamy się do reszty. Chwytam piwo ze stołu i siadam obok loczka. Podczas obiadu wszyscy rozmawiamy jak rodzina. Nie codziennie nam się to zdarza, więc trzeba korzystać. Po zjedzonym posiłku wszyscy przechodzimy do salonu. Ja i Harry rozłożyliśmy się na jednej kanapie.
-Ale się najadłam.-narzekam.
-Ja też.-zgadza się El.
-El w czym się wybierasz do Demi?-pytam bo sama mam problem co na siebie włożyć.
-Wiesz co nakładam zwykłe czarne spodnie i jakąś białą koszulę i marynarkę.
-Bo ja mam problem.
-No nie wiem. Ja myślę, że nie będzie źle jak też nałożysz spodnie.
-Może i racja.-przytakuje i idę do pralni gdzie składam pranie i wstawiam nowe.
-To co za 30 minut na dole?-Liam proponuje i każdy rozchodzi się do pokoi. Pierwszym celem jest garderoba, w której wybieram czarne rurki, zielony, błyszczący top i czerwone koturny z odkrytym palcem. Z wybranymi ubraniami wracam do sypialni, gdzie unoszą się już perfumy Zayna, który stoi przed szafą w samych bokserkach. Przechodząc do łazienki klepie go po tyłku.
-Oj pani Hill trzeba będzie chyba panią ukarać.-Zayn grozi mi palcem, na co się śmieje. Wkładam wybrany zestaw i siadam przed lustrem by poprawić dotychczasowy makijaż. Poprawiam kreski i maluję usta czerwoną szminką. Kręcę włosy, które układają się w piękne spiralki. Wkładam biżuterię, wybieram mniejszą torebkę i przeglądam się w lustrze.
-Wyglądasz przepięknie.-Zayn komplementuje mnie i oplata swoje ramiona w tali i kładzie brodę na ramieniu. Przyglądam się nam chwilkę i odwracam się do niego przodem.
-Mój przystojniak.-składam lekki pocałunek na jego policzku i poprawiam jego kołnierzyk od garnituru.
-Kocham Cię.-Zayn szepcze i całuje moje usta.
-Ja ciebie też.-odpowiadam i wtulam się w jego tors. Zayn oplata mnie ramionami i przez chwilę stoimy tak na środku pokoju.
-Taksówka już czeka!-słyszymy krzyk Louisa i schodzimy na dół. Chłopcy mają na sobie garnitury, wyglądają czarująco. Wsiadamy do taksówki i Niall podaje adres. Muszę się chyba napić, żeby nie zasnąć. Wszyscy rozmawiali ze sobą podczas drogi. Słuchałam jak El opowiada co działo się u niej przez ten czas kiedy się nie widziałyśmy.
-Jesteśmy już.-po 30 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Oczywiście przy wysiadaniu przywitali nas paparazzi, którzy nie mogli się powstrzymać od krzyku i cykania zdjęć. Nie mieliśmy ochoty się zatrzymywać, więc od razu przeszliśmy do wejścia. W środku sala wyglądała pięknie. Spuszczone lampki z sufitu oświetlały pomieszczenie. Po bokach stały stoliki wysłane białymi obrusami. Z lewej strony sali ciągną się długi stół na którym stały rożnego rodzaju przekąski i napoje. W głośnikach po całej sali roznosiły się piosenki Demi jak mniemam z nowego albumu. Chwyciłam Zayna za rękę i poprowadziłam nas na drugi koniec sali gdzie zauważyłam naszą gwiazdę. Przecisnęliśmy się przez ludzi.
-Hej gwiazdo!-próbowałam przekrzyczeć tłum. Demi się odwróciła, a na jej ustach zagościł wielki uśmiech. Ubrana była w długą, niebieską sukienkę, która podkreślała jej figurę.
-Becks!-krzyknęła i wtuliła się w moje ramiona. Stałyśmy tak przez dłuższą chwilę.
-Stęskniłam się.-odpowiedziałam i przywitałyśmy się buziakiem w policzek.
-Zaynie!-Demi przytuliła mojego chłopaka.
-Becks musisz poznać moją rodzinę.-Demi chwyciła mnie za rękę, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
-Będę z chłopakami i El.-Zayn oznajmił i zniknął w tłumie. Ja podążałam za brunetką, która poprowadziła mnie do stolika pełnego ludzi, którzy byli zatraceni w rozmowie.
-Halo!-Demi przekrzyczała muzykę, na co wszyscy zwrócili na nią uwagę.-Poznajcie moją przyjaciółkę czy może powinnam powiedzieć siostrę Becky.-wow zaskoczyły mnie słowa Dems.-Becky poznaj moją mamę Diannę, tatę Eddiego. Moje siostrzyczki Dallas i Madison.-przedstawiła każdego.
-Miło cię poznać skoro Demi nazwała cię siostrą to witaj w rodzinie córeczko.-jej mama podeszła do mnie i przytuliła. Aż miło mi się zrobiło na jej słowa. Po kolei przywitałam się później z tatą i siostrami.
-Wrócimy do was za chwilkę.-Demi oznajmiła rodzinie i odwróciła się do mnie.-Witaj w rodzinie.-na jej słowa przytuliłam ją z całej siły.
-Poznałam twoją rodzinę, a teraz chodź do Nialla, bo biedaczek się stęsknił.-teraz to ja pociągnęłam ją za rękę i zaprowadziłam ją do naszej grupki. Nie było tylko Lou i El, którzy tańczyli w innej części sali.
-Chłopcy tęskniłam!-Lovato krzyknęła i wszyscy zaczęli się witać. Ja podeszłam do Zayna i znienacka złożyłam mu pocałunek na ustach.
-Wszystko ok?-zapytałam.
-Mhm.
-Ok ciśnij dalej kity.-odwróciłam się tyłem i przysłuchiwałam się rozmowie przyjaciół. Po chwili poczułam czyjąś głowę na ramieniu.
-Kotek wszystko gra. Po prostu za dużo się dzieje. Muszę wyjść się przewietrzyć i zapalić idziesz ze mną?-wyszeptał mi do ucha. Kiwnęłam głową na zgodę i razem wyszliśmy na tył budynku. Zayn wyciągną papierosy z kieszeni i podał mi jednego. Odpalił i w ciszy spalaliśmy nasze papierosy. Nie była to krępująca cisza, wiedziałam, że potrzebuje chwili oddechu więc w ciszy paliliśmy. Długo to nie zajęło, więc chwile później Zayn był już spokojny.
-Dziękuje.-pocałował mnie w czoło i wróciliśmy do środka.
-Piłeś już coś?-zapytałam.
-Tak w barze zamówiłem drinka. Chcesz jednego?
-Mhm.-całuje mnie w policzek i oddala się. Przyglądam się Demi i Niallowi jak słodko razem wyglądają.
-Zrobię wam pamiątkowe zdjęcie.-krzyczę i karze im zostać w takiej pozycji.-Pięknie-komentuje po zrobieniu zdjęcia ci uśmiechają się speszeni i wracają do rozmowy. Siadam do najbliższego stolika i loguje się na Instagrama. Wrzucam zdjęcie: @ddlovato and @NiallOffical ♥
Po chwili wszyscy dosiadają się do mnie. Zayn podaje mi drinka, którego pije do połowy za jednym łykiem.
-Za chwilę będę występować.-Demi oznajmia.
-Tak?? Co śpiewasz?-pytam zaskoczona.
-Give Your Heart A Break.
-Będzie super zresztą jak zawsze.-dodaje jej otuchy, a ona znika w tłumie ludzi i wchodzi za kulisy.
-Chodźcie bliżej, bo Demi zaraz śpiewa.-poinformowałam przyjaciół i podeszliśmy pod samą scenę. Obok zobaczyłam rodzinę Lovato i pomachałam im. Za chwilę znaleźli się obok mnie. Stałam przytulona z Madison kiedy na scenę wyszedł manager Demi.
-Panie i Panowie nie ma co przedłużać, przed nami gwiazda tego całego zamieszania Demi Lovato.-razem z Dallas i Maddie zaczęłyśmy krzyczeć najgłośniej jak się da.
-Oficjalnie witam wszystkich i dziękuje wam za przyjście. Jeśli tu jesteście to znaczy, że jesteście dla mnie bardzo ważni. Przed piosenką chciałabym podziękować moim rodzicom za wsparcie. Bez waszej opieki nie byłoby mnie tu. Dziękuje moim siostrzyczkom, które są ze mną codziennie. Moim przyjaciołom na których mogę zawsze liczyć. Dziękuje wam wszystkim i Kocham was. Dobra za nim się tu rozryczę powiem, że zaśpiewam Give Your Heart A Break. Mój najnowszy singiel. Mam nadzieje, że wam się spodoba.-rozległy się głośne brawa, a w moich i Dallas oczach zebrały się łzy. Po chwili usłyszeliśmy pierwsze nuty i Demi zaczęła śpiewać. Brunetka jak zwykle zaśpiewała najlepiej jak potrafi. Jeśli album jest tak cudny jak ta piosenka to kupię chyba ze 100 kopii. Po skończonym występie Demi podziękowała gościom za przyjście i zeszła do nas. Razem zostaliśmy na parkiecie i tańczyliśmy do końca. Oczywiście w między czasie przewinęło się kilka lub trochę więcej drinków. Po 3 wróciliśmy do domu.
*Kolejny dzień*
Słyszę dzwonek mojego telefonu, ale nie chce mi się go odebrać, więc udaje, że go nie słyszę. Po chwili dzwonienie ustępuje i bardziej wtulam się w poduszkę. Po chwili jednak jakiś natręt znowu dzwoni.
-Becky odbierz ten telefon!-Zayn mamrocze i przewraca się na drugą stronę. Ręką po omacku szukam telefonu i przydałam go do ucha.
-Dzień Dobry Becky!-wita mnie roześmiany głos Toma.
-Mhm.-odpowiadam.
-Obudziłem cię?-pyta.
-Nie no co ty właśnie ćwiczę sobie na siłowni.-odpowiadam i słyszę jego śmiech.
-To dobrze. Za godzinę musisz być w studiu The Voice, bo kręcicie teledysk do tej charytatywnej piosenki.
-Nieee.-nie chce mi się wstawać.
-Taaak o 13.00 nagrywacie. Nie będziesz sama, bo chłopcy też muszą jechać.
-Ale mi i pocieszenie.-odpowiadam.
-Dobra księżniczko wstawaj z łóżka i powodzenia na planie.
-Mówiłam ci, że ćwiczę.
-Dobra dobra. Wstajemy. Bużka pa.
-Pa.-odpowiedziałam i rozłączam się. No ludzie kto kręci tak wcześnie. Nie podoba mi się to. Wstaję z łóżka i idę prosto do łazienki. Tam dopiero orientuje się, że jestem we wczorajszych ciuchach. Super. Rozbieram się i wchodzę pod prysznic. Nawet nie mam siły się umyć. Przez chwilę stoję w bezruchu. Nie wyspałam się. Myję swoje ciało i włosy. Wycieram się i w bieliźnie i turbanie na głowie kieruje się do garderoby. Tam nakładam czarne getry, biały top, Timbalandy i czarną beanie. Wracam do pokoju i zastaje tam Liama budzącego Zayna co niezbyt mu wychodziło.
-Hej Liaś.-witam się i wchodzę do łazienki. Nie zamykam drzwi i włączam suszarkę, co pomoże obudzić Mulata. Po wysuszeniu włosów nakładam krem na twarz i wychodzę z pomieszczenia Zayna już nie ma, więc schodzę na dół do kuchni.W pomieszczeniu wszyscy siedzą i rozmawiają tylko mój chłopak śpi.
-Hej Becky.-chłopcy witają się ze mną, ale jakoś nie chce mi się odpowiedzieć, więc tylko kiwam głową.
-Kolejna, ale żeście się dobrali.-komentuje pasiasty na co mrożę go wzrokiem.
-Zakładam, że ty też masz jechać do studia The Voice?-loczek pyta, na co tylko odmachuje mu głową. Nie mam ochoty na jedzenie, więc kładę głowę na stole i czuje jak moje powieki się zamykają.
-Dobra dzieciaki idziemy.-Liam oznajmia. Nakładam kurtkę, biorę torebkę i pierwsza pakuje się do vana. Zajmuje ostatnie miejsce na samym końcu i układam się w wygodną dla siebie pozycję. Po chwili chłopcy wsiadają, Zayn pakuje się do mnie na koniec i kładzie się na mnie. Słyszę śmiech chłopców, więc wystawiam tylko środkowy palec i staram się drzemać. Te wczorajsze drinki nie miały dobrego wpływu. Najchętniej pospałabym sobie kilka kolejnych godzin. Chłopcy specjalnie puszczają głośno muzykę by zrobić nam na złość. Imbecyle jedne.
-Dobra zakochańce wysiadamy.-słyszę głos loczka, więc Zayn podnosi się i wysiadamy z samochodu i nakładam kaptur na głowę. W studiu od wejścia słychać naszą piosenkę, a ludzie biegają z jednego do drugiego pomieszczenia. Jakaś dziewczyna prowadzi mnie chyba do garderoby i coś opowiada, ale muszę przyznać, że nie słucham jej. Wskazuje mi drzwi do których mam wejść. Wchodzę do środka gdzie wita mnie młody chłopak.
-Cześć ty jesteś pewnie Becky Hill, prawda?-pyta z entuzjazmem.
-Mhm.-odpowiadam i siadam na krześle.
-Ciężka noc?-pyta z rozbawieniem.
-Oj tak.-odpowiadam, a on zajmuje się moimi włosami. Przymykam oczy i nucę sobie piosenkę pod nosem.
-Becky skarbie.-słyszę ten roześmiany głos i już wiem do kogo on należy.
-Jessie!-krzyczę i już po chwili tkwimy w niedźwiedzim uścisku.
-Jak było w LA??-pyta podekscytowana siadając przede mną.
-Dużo się działo. Simon podpisał ze mną kontrakt, dostałam główną role w filmie i pogodziłam się z rodzicami.-odpowiedziałam na jednym wdechu.
-Wooooo. Skarbie zobacz jak się wszystko ułożyło!!! Mówiłam ci, że zostaniesz gwiazdą.
-Hahahah nie rozpędzajmy się.-zaśmiałam się.-A u ciebie co??
-Jak na razie nie narzekam. Zaczynam pracę nad drugim albumem, niedługo znowu jest kolejna seria The Voice i tak sobie żyjemy z Dannym razem.
-No właśnie jak wasz związek??-macham wymownie brwiami.
-Nie narzekam nie narzekam.-zaśmiała się.
-A jak piesek??
-Ochh Jackson jest jak nasze dziecko. Kochany piesek. Zresztą przywiozłam go ze sobą. Gdzieś z Dannym się szwenda.
-Dobra Becky za parawan, tam są przygotowane dla ciebie ciuchy.-poinformował mnie chłopak, którego nawet nie znam imienia. Według jego wskazówek weszłam we wskazane miejsce. Tam znalazłam czarne, grube rajstopy, czarne spodenki, szarą koszulkę, czarną marynarkę i creapersy.
-Dobra wygląda wszystko super.-skomentował chłopak, a ja wyszłam kierując się w stronę planu.
-Jackson!-zawołałam psa mentorki, kiedy zauważyłam jak biega po planie. Kucnęłam, a piesek od razu wbiegł na moje ramiona i zaczął lizać mnie po twarzy.
-O jejka jaki piękny piesek czyj to??-zapytał loczek podchodząc do pieska i wziął go na ręce.
-Jessie.
-Śliczny jesteś tak?-zaczął gadać do psa, więc zostawiłam ich samych. Sama podeszłam do producentki programu.
-Becky miło cię widzieć. Przepraszam cię za tę akcję z wytwórnią. Nie mieliśmy pojęcia, że tak będzie.-Meg zaczęła mnie szczerze przepraszać.
-Już jest ok.
-Ale masz kontrakt??
-Tak tak.-uśmiechnęłam się.
-Ok to dobrze, a teraz twoja kolej.-lekko popchnęła mnie na plan, gdzie stanęłam na środku kupy liści.
-Dobra Becky patrz w kamerę, okręcaj się rób co chcesz ważne, żeby wyglądało dobrze.-mężczyzna za kamerą dał mi kilka wskazówek puścili podkład. Przez większość piosenki pracowałam z kamerą, uśmiechałam się, obracałam, ale w pewnych momentach trzymałam powagę. Oczywiście kiedy przyszedł czas na moją solówkę patrzyłam prosto w kamerę i starałam się przekazać jak najwięcej emocji.
-Było świetnie tylko powtarzamy jeszcze raz. Proszę teraz kamerę numer 5!-scenarzysta krzykną i po chwili nadjechała kolejna kamera i zaczęliśmy od początku. Mimo swojego zmęczenia starałam się robić wszystko jak najlepiej.
-Super! Potem zapraszam na wspólne ujęcie.
-Dziękuje.-uśmiechnęłam się i podeszłam do producentki.
-Do jadalni idziesz prosto i pierwsza w lewo.-Meg wyprzedziła moje pytanie.
-Hahah ok dzięki.-poklepałam ją po ramieniu i ruszyłam we wskazaną drogę. Po chwili stanęłam przed wielkimi drzwiami. Weszłam i zobaczyłam mnóstwo znajomych twarzy. Od razu skierowałam się do stolika gdzie siedzieli Aiden, Vince i Frances.
-No dzięki, że ktoś się ze mną przywitał.-powiedziałam z wyrzutem stając za nimi.
-Becky!-Frances wrzasnęła i się wtuliła w moje ramiona.-Jak my się dawno nie widziałyśmy!
-No jak się nie odzywasz.-ścisnęłam ją jeszcze bardziej.
-Słoneczko.-jedno słowo i tak wielki uśmiech. Pocałowaliśmy się z Aidenem na przywitanie.
-Siema baby!-Vince uniósł mnie i obkręcił nas.
-I znowu wszyscy razem!-usiadłam obok nich.
-Chcecie coś?-zapytał Vince wstając od stołu.
-Ja chce coś do jedzenia, ale nie wiem co.-poprosiłam, a on poszedł do stołu.
-Becky Becky!-usłyszałam znajome głosy i od razu się odwróciłam.
-Marvin, Oritse, JB, Ash!-krzyknęłam i przywitałam się z każdym po kolei.
-Co u ciebie??-zapytał Marv.
-A nie narzekam, a u was??
-No wiesz rozwijamy się, niektórzy rozwijają poważne już związki!-Ash wskazał na Marvina.
-Hahahhaah no słyszałam.-zaśmiałam się.
-Dobra chodźcie coś zjeść. Zobaczymy się potem.-JB pociągnął chłopaków i usiedli przy kolejnym stoliku, w tym czasie Vince wrócił z moim jedzeniem. Przyniósł mi potrawkę z kurczaka z ryżem.
-Słuchajcie może jutro wyskoczymy gdzieś do miasta co wy na to?-Aiden zabrał głos.
-Jestem za!-równo z Aidenem powiedzieliśmy, na co przybiliśmy piątki.
-Ja też jestem za.-Frances dodała.
-Vince co proponujesz?
-A czemu ja?
-No z naszej czwórki to ty jesteś najbardziej obeznany.
-Ostatnio otworzyli nowy klub MC. Polecam
-To tylko o której?
-20.30?-zaproponowałam
-Czyli jesteśmy umówieni!-przybiliśmy wszyscy piątki.
-Zapraszamy wszystkich na plan!-krzykną ktoś z obsługi i wszyscy wróciliśmy na plan. Każdy ustawiał się w wyznaczonym miejscu, a ja z Vincem biegaliśmy po całej sali, ja na jego barkach.
-Bince! Starczy już ustawcie się na swoje miejsca!-scenarzysta krzyknął, a my jak skarcone małe dzieci wróciliśmy na swoje miejsce. Ustawiliśmy się każdy na swoim miejscu.
-Dobra każdy wygląda pięknie, śpiewamy swoje kwestie, a na koniec wchodzą JLS i One Direction. Zaczynamy!-i zaczęliśmy od początku. Razem z Aidenem bujaliśmy się w rytm piosenki. Kamery jeździły z każdej strony. Tę scenę powtarzaliśmy wiele wiele razy, aż do znudzenia.
-Mamy to! Dziękuję wam wszystkim!-scenarzysta krzykną z zadowalani widniejącym na jego twarzy. Wszyscy z ulgą opuścili swoje miejsca i udali się do garderoby. Właśnie tak chciałam zrobić, kiedy Meg zatrzymała mnie.
-Becky masz jutro czas, żeby przyjść na próbę? Ustaliłabyś strój na twoją trasę, piosenki jakie zaśpiewasz, poćwiczyłabyś układ hm??
-Jasne nie ma problemu tylko powiedz mi o której?
-Pasowałaby ci 11.00?
-Jasne czyli co widzimy się jutro?
-Ok. Dzięki.-pocałowałyśmy się w policzek na pożegnanie, a ja poszłam do garderoby. Tam szybko zmieniłam ubrania i byłam gotowa. Wyszłam i od razu zobaczyłam grupkę przyjaciół razem rozmawiających. Podeszłam i jak gdyby nic przysłuchiwałam się rozmowie.
-Jedziemy do domu?-Lou zapytał na co wszyscy mu przytaknęliśmy.
-To co do jutra wariaty?
-Wyśpijcie się tylko!-Vince pogroził palcem i pożegnaliśmy się. Zayn złączył nasze palce i wsiedliśmy do vana. Razem z Zaynem usadziliśmy się na końcu. Przez całą drogę bawiłam się jego palcami. Mimo, że nagrywaliśmy teledysk jestem zmęczona i najchętniej poszłabym spać. W domu każdy rozsiadł się w salonie. Ja poszłam do kuchni. Wyjęłam wszystkie potrzebne mi składniki i zrobiłam sobie i Zaynowi kanapki. Zrobiłam sobie do tego jeszcze owocową herbatkę i wróciłam do salonu. Usiadłam na kolanach Mulata i zaczęliśmy wspólnie jeść kanapki.
-Nam też mogłaś zrobić.-odezwał się zawiedziony Niall.
-W kuchni zostały składniki, więc możesz sam sobie zrobić.-odpowiedziałam na co ten od razu poszedł do kuchni. Oglądaliśmy jakiś film kiedy telefon Zayna zaczął wibrować. Odebrał z uśmiechem na ustach i wyszedł z pokoju. Ja natomiast okryłam się kocykiem i wróciłam do oglądania programu. Sączyłam sobie herbatkę kiedy wrócił rozbawiony Zayn.
-Kochanie idziemy dziś z moimi znajomymi ze szkoły na imprezkę.-bardziej stwierdził niż zapytał.
-Super.-odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Dobrze wie, że nie mam ochoty nigdzie wychodzić. No, ale po co pytać kogoś o zdanie.
-Wychodzimy za godzinkę.-rzucił i pobiegł na górę.
-Nie masz ochoty iść na tę imprezę prawda?-zapytał Harry.
-Nie.-odparłam szczerze.-Ale widzę jak on chce iść, więc nie będę robić scen.-posiedziałam chwilę jeszcze z chłopakami i poszłam na górę. Zayn szykował się już od jakiegoś czasu. Jestem ciekawa kto tam będzie, skoro on się tak stroi. Poszłam prosto do garderoby i od razu tam się ubrałam. Nałożyłam połyskujące legginsy, prześwitującą bluzkę w panterkę, skórę i wysokie szpilki Christiana Laboutina. Przeszłam do swojego pokoju, bo przecież w sypialni szykuje się Mulat i przed lustrem namalowałam mocniejsze kreski, przypudrowałam się i usta pomalowałam czerwoną szminką. Potrzebne rzeczy spakowałam w mniejszą czarną torebkę i zeszłam na dół.
-Wow Becks wyglądasz cudnie!-krzykną loczek.
-Dziękuje.-odpowiedziałam lekko zarumieniona i usiadłam obok nich na kanapie.
-A co nasza dziewczynka jeszcze się szykuje?
-Mhm-przytaknęłam i tępo patrzyłam w telewizor. Nie minęło mniej niż 5 minut, a Zayn był na dole. Ubrany w czarne rurki, biały opinający podkoszulek i czarną skórę.
-Idziemy?-zapytałam.
-Tak tak.-odpowiedział i widać było jak bardzo jest podekscytowany.
-Teraz do siebie pasujecie.-Niall powiedział patrząc na nas.
-A wcześniej nie??-zapytał zdezorientowany Mulat.
-Oj chodzi mi o ubiór.-blondyn pacnął się po głowie.
-Aa nie zauważyłem nawet.-auć. Lekko zabolało. Widziałam jak chłopcy wymienili się spojrzeniami.-Dobra my już uciekamy. Nie czekajcie na nas.-zaznaczył i wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do taksówki czekającej pod domem.-Ale jestem podekscytowany.-mocniej ścisnął moją dłoń. Przysunęłam się i lekko musnęłam jego usta. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Pod klubem było dużo ludzi. Oczywiście Zayn nie ustawiał się w normalną kolejkę. Podszedł do ochroniarza, szepnął coś na ucho i bez problemu weszliśmy do środka. Klub był dość przestronny, jednak ludzie gnieździli się na samym środku parkietu. Cali mokrzy, cali spoceni i pijani ocierali się o siebie. Odruchowo złapałam Zayna za rękę, na co ten pociągną nas w głąb sali. Przez chwilę rozglądał się po sali, ale sekundę później idzie zadowolony w kierunku stolika. Siedzą przy nim 3 osoby. Dwóch chłopaków i dziewczyna. Piękna, brunetka, dobrze wyposażona jeśli chodzi o biust i tył. Ubrana w skąpą, czarną, cekinową sukienkę i czarne szpilki, przez które prawie się nie wywaliła rzucając się na szyję Zaynowi. Nie lubię jej.
-Tracy!-Zayn przekrzykuje muzykę i witają się długim całusem w policzek.
-Zac! Drew!-wita się z kolegami, a ja stoję z boku jak jakaś sierota.
-Nie przedstawisz nas?-pyta blondyn wskazując na mnie.
-Ach no tak.-znowu o mnie zapomniał.-Poznajcie moją dziewczynę Becky. Becky to są moi przyjaciele z liceum. Zac, Drew i Tracy.-witam się z nimi uściśnięciem ręki.-Przyniosę nam drinki.-całuje mnie w czoło i idzie do baru.
-A właśnie Becky widziałem twój teledysk z Beyonce jest zajebisty.-Zac mówi i nieco się przysuwa do mnie.
-Dziękuje.-uśmiecham się i Zayn pojawia się z naszymi napojami. Biorę łyk i orientuje się, że nie mam z kim porozmawiać. Zac i Drew zajmują się swoimi sprawami, a Zayn siedzi zwrócony w stronę Tracy. Zapowiada się super wieczór.
*1,5 godziny później*
Sącze kolejnego drinka, kiedy mój chłopak wywija na środku parkietu z Tracy swoją byłą z liceum jak się okazało. Super.
-Kochanie jak się bawisz?-Zayn pyta podchodząc do stolika już chwiejnym krokiem.
-Super!-odpowiadam sarkastycznie.
-Cieszę cię.-stara się mnie pocałować jednak odwracam głowę w inną stronę.-Nie to nie. Tracy! Zaczekaj!-krzyczy i biegnie za brunetką. Zbieram swoje rzeczy i wychodzę z klubu. Mam tego dosyć. Zadzwoniłam po taksówkę i odpaliłam papierosa. Widzę jak trzęsą mi się ręce i czuje jak łzy wzbierają się w moich oczach. Jestem na niego taka wściekła. Nawet nie wyszedł mnie szukać, tylko zajmuje się tą swoją Tracy czy jak jej tam. Ugh. Nim się obejrzałam taksówka zatrzymała się pod domem. Zapłaciłam należną kwotę i weszłam do domu. O dziwo było cicho wchodząc w głąb zobaczyłam, że wszyscy dalej siedzą przed telewizorem.
-Hej miśki.-szepnęłam siadając obok na kanapie.
-Becky? A gdzie jest Zayn?-Harry podniósł się z zaskoczenia.
-Nie wiem. Został w klubie.-starałam się nie płakać, jednak emocję wzięły górę i na moje nieszczęście Harry zobaczył spływające po mojej twarzy łzy.
-Misiek co się stało??-zapytał kucając przede mną. Cała czwórka zebrała się nade mną.
-Nic po prostu pojechaliśmy do tego klubu. Tam byli znajomi Zayna z liceum Drew, Zac i zasrana Tracy jego była. Siedziałam tam sama przez ten cały czas. Zayn zajmował się tylko nią. Tańczył, zabawiał, opowiadał żarciki i stawiał drineczki. A ja siedziałam tam kurwa sama. Nawet nie sprawdził czy coś się dzieje.-Niall kciukiem otarł mi łzy, kiedy opowiedziałam w skrócie co się stało.
-Jezu misiaczek. Wiedziałem, że ten imbecyl coś nawywija.-loczek zamknął mnie w swoim uścisku.
-Ale nikt nie zrobił ci krzywdy prawda?-zapytał Lou.
-Nie przez cały czas siedziałam przy stoliku.
-Sama??
-Tak.-przyznałam i spuściłam głowę.
-Palant.-Liam skomentował i wszyscy na raz mnie przytulili.
-Dzięki chłopcy ja pójdę już do siebie. Niall mamy jeszcze mleko i moje oreo?
-Niee.-odpowiedział smutno.
-Nic się nie stało.-poczochrałam go po głowie i skierowałam się na górę. Poszłam do sypialni i zamknęłam się w łazience. Napuściłam wody do wanny, nalałam truskawkowego płynu do kąpieli i wsypałam sole. Rozebrałam się, spięłam włosy i ułożyłam się wygodnie w wannie pełnej piany. Rozmyślając zdałam sobie sprawę, że zostawiłam go w tym klubie, a jeśli coś się stanie. Jeśli zdradzi mnie z Tracy? Wiele myśli przebiegało przez moją głowę, więc zdałam sobie sprawę, że nic z tego. Umyłam się, nałożyłam swoją piżamkę i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i wskoczyłam pod kołdrę. Weszłam na Twittera posprawdzałam nowości i odpisywałam fanom na przeróżne pytania. Zaobserwowałam większość z nich i włączyłam swój ulubiony film LOL z Miley Cyrus. Ułożyłam się w wygodnej pozycji i wciągnęłam się w oglądany film.
Kiedy leciała już ostatnia scena usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.-odparłam cicho i ujrzałam cztery głowy wystające zza futryny drzwi.
-Jak się czujesz?-spytał loczek.
-Jak kupa.-odparłam szczerze.
-Właśnie dlatego mamy oreo i mleczko.
-I wpakowujemy się do twojego łóżka.-wszyscy wpakowali się z każdej możliwej strony łóżka.
-Niall przecież mówiłeś, że nie ma ciastek.
-Nie było dlatego Liam pojechał do sklepu.
-Dziękuje jesteście kochani.-przyznałam.
-Ej co powiecie na Twitcama??-Lou rzucił pomysł.
-Mówicie poważnie?-zapytałam marudząc.
-Misiek nie marudź. Nie możesz siedzieć zapłakana kiedy ten palant robi co chce. Ty też masz się świetnie bawić. Napisz posta, że za 5 minut robimy twitcama i podaj link.-zrobiłam wszystko tak jak kazał loczek. Ustawiliśmy komputer w odpowiedniej pozycji, aby każdego było widać w kamerce. Otworzyłam sobie oreo i zaczęłam jeść kiedy Lou włączył czat.
-Hej!-krzyknęli razem na co ja tylko pomachałam z pełną buzią ciastek.
-Wo jak dużo was tu jest!-Harry krzykną i dał całusa kamerce.-od razu posypało się milion pytań.
Przez godzinę twitcama śpiewaliśmy razem najróżniejsze piosenki, opowiadaliśmy o wypadzie do LA, o nowych płytach, o programie, o mnie, o chłopakach toczyły się najprzeróżniejsze tematy. Na koniec Niall pobiegł po gitarę i zaśpiewali ze mną Skyscreaper. Muszę przyznać, że poprawili mi humor. Śmiałam się przez cały czas. Jednak teraz nie jest mi do śmiechu kiedy jest 3,45, a Zayna dalej nie ma w domu. Co chwila przewracam się z boku na bo myśląc co robi, gdzie teraz jest. Czy może potrzebuje pomocy, czy jest w stanie wrócić sam do domu? Zeszłam na dół i skierowałam się do kuchni gdzie zobaczyłam Liama siedzącego z kakaem w ręku.
-Becks nie śpisz?
-Nie mogę w ogóle zasnąć.-mówię i nalewam sobie mleka w szklankę.
-Ja też. Zawsze tak mam. Nie zasnę dopóki każdy będzie w domu. Zawszę się martwię, jak oni wychodzą na imprezy, no ale tak już chyba zostanie do końca. Idź postaraj się zasnąć. Nie martw się będę czekał dopóki nie wróci.
-Dziękuje.-pocałowałam go w policzek i wróciłam do pokoju. Ułożyłam się w najwygodniejszej pozycji jednak dalej czuwałam. Po chwili usłyszałam trzask drzwi i stłumione głosy. Nasłuchiwałam co się dzieje. Słyszałam ciężkie kroki na schodach i wiedziałam do kogo należą.
-Becky!-słyszałam krzyk.
-Zamknij się Zayn i idź spać.
-Odwal się Liam.-wszystko działo się pod moimi drzwiami.
-Zayn Becks już śpi. Połóż się grzecznie do łóżka.
-Liam spierdalaj. Chcę przytulić swoją dziewczynę!-krzycząc akcentował każde słowo cały czas bełkocząc.
-Kurwa mać Zayn w tej chwili idź do swojego pokoju, bo kurwa tracę cierpliwość!-Liam krzykną i Zayn spokojnie poczłapał już chyba do sypialni. Chwilę jeszcze się poprzekręcałam upewniając się, że wszystko jest dobrze, odpłynęłam w błogą krainę snu.
*Kolejny dzień*
Słyszę dzwonek budzika, ale nie mam siły się podnieść. Za mało snu. Potrzebuje więcej. Wyszukałam telefon ręką i wyłączyłam urządzenie. Szczerze to się nie wyspałam. Za bardzo przyzwyczaiłam się, że śpi ze mną ktoś jeszcze. Przeciągnęłam się i podreptałam do łazienki na korytarzu. Tam załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne i w kapciach podreptałam do szafy gdzie nałożyłam szare dresy, czarną podkoszulkę, na to bluzkę z Myszką Mickey i czarne adidasy z kokardkami. Nałożyłam okulary, rozczesałam włosy, twarz posmarowałam kremem matującym i zeszłam na dół. Chłopcy siedzieli już w kuchni.
-Cześć.-przywitałam się i podeszłam do szafki z płatkami, które wyciągnęłam.
-Jezu ktoś musi jechać dziś na zakupy.-zagadnęłam i klapnęłam obok Louisa.
-Jak się czujesz?
-Troszkę lepiej.-odpowiedziałam wlewając mleko do miseczki z płatkami.
-Co dziś robisz?
-Zaraz mam próbę, a wieczorem umówiłam się z Vincem, Aidenem i Frances, a wy?
-A my odpoczywamy przed trasą i musimy jechać na zakupy.
-Napięty grafik.-chłopcy zaśmiali się na moje słowa, lecz po chwili ich twarze skamieniały. Odwróciłam się za siebie i ujrzałam Zayna stojącego w drzwiach.
-Moglibyście się zachowywać trochę ciszej?-zapytał z wielkim wyrzutem, jednak nikt mu nie odpowiedział, każdy zajął się jedzeniem. Podszedł do mnie i próbował pocałować, jednak tak jak w klubie odwróciłam głowę w drugą stronę. Ten tylko fuknął, zabrał butelkę wody i poszedł na górę.
-No jak on mnie wkurwia.-Lou cały się spiął.
-Spokojnie.-pogładziłam go po plecach.-Dzięki za śniadanie ja jadę, jak coś jestem pod telefonem.-pożegnałam się, chwyciłam torbę, ubrałam płaszcz i wyjechałam z posesji. Przypomniały mi się czasy jak codziennie jeździłam na próby. Pierwszym punktem był zawsze Starbucks. Tak było i tym razem. Zajechałam do ulubionej kawiarni, wzięłam Caramel Macchiato i bułeczkę cynamonową. Zapłaciłam i pojechałam w stronę studia. Droga minęła mi szybko. Zaparkowałam na swoim stałym miejscu.
Pod studiem było kilka fanów, do których od razu podeszłam. Zrobiliśmy zdjęcia, podpisałam płyty i dostałam bukiecik kwiatów, za które pięknie podziękowałam. W środku odszukałam Meg, która siedziała z dwoma blondynkami.
-Cześć.-przywitałam się z brunetką.
-Hej Becky poznaj to jest Lee, która przygotowuje stroje na trasę, a to Sierra, która jest nauczycielką śpiewu. Pomagają przy trasie.
-Hej.-przywitałam się z pozostałymi dziewczynami.
-Dobra zaczynajmy.-dosiadłam się do nich i piłam kawkę.
-To tak utworów jest 6, czyli z tego co wyliczyłam w głowię, wszystkie które zaśpiewałaś oprócz duetu z Willem i piosenki charytatywnej. Teraz musimy tylko ustalić kolejność.-zaczęła Meg.
-Ja chcę zacząć od Crazy In Love tak jak było na finale. Podest, ogień.-wytłumaczyłam i zamyśliłam się lekko.-Potem mogę przejść w Your Body, potem lekkie zwolnienie w Halo, Don't Forget, Do It Like A Dude i na koniec Skyscreaper?
-A nie uważasz, że lepiej Crazy In Love, Your Body, Do It Like A Dude, Halo, Don't Forget i na koniec Skyscreaper?-zaproponowała Sierra.
-Masz rację.
-Tak myślałam, że może na Halo dla odmiany podnieślibyśmy cię na linkach i przefrunęłabyś na drugą scenę i tam dokończyła występ?
-Wow wyzywanie, ale jestem na tak. Może być ciekawie.
-I tu właśnie kiedy Meg i powiedziała o tym pomyślę wiedziałam, że musisz być w spódnicy, żebyś mogła mieć zapiętą uprząż podnoszącą cię do góry.-wtrąciła Lee.-Więc wymyśliłam czarny top coś podobnego jak miałaś na finale w Your Body tylko cały czarny, do tego czarna spódnica i turkusowa kamizelka z różnymi naszywkami co ty na to?-dziewczyna zaczęła coś kreślić i rysować na kartce.
-Wiesz co musiałabym zobaczyć, ale zdaje się na ciebie i jeśli uważasz, że będę wyglądać super to się zgadzam.
-Super!-klasnęła w dłonie.-W piątek zapraszam cię na przymiarkę o 15.00.
-Ok ok.
-To co najpierw próba dźwiękowa, a potem taniec?-zaproponowała Meg.
-Jasne.-udałyśmy się do specjalnego pokoju gdzie siedziała cała kapela, z którą się przywitałam.
-To co zaczynamy po kolei piosenki jak ustaliłyśmy?-Sierra usiadła na wysokim krześle przede mną. Ja chwyciłam mikrofon i zaczęliśmy od Crazy In Love. Śpiewałam najlepiej jak potrafię, chciałam się wyciszyć przed powrotem do domu. Stracić dużo energii nie potrzebnej na kłótnie.
-Jestem pod wrażeniem, ale wyciągaj do końca nie zostawiaj urwanych słów. Jeszcze raz.-starałam się zastosować do rad Sierry i śpiewaliśmy jeszcze 2 razy zanim ja i nauczycielka śpiewu byłyśmy zadowolone z efektu. Kolejna była Your Body, którą też ćwiczyliśmy kilka razy, aż każda nuta była dociągnięta do końca.
*2,5 godziny później*
-Jak będziesz tak śpiewać na trasie to każdy będzie pod wrażeniem. Pamiętaj o wyciąganiu nut i dźwięków do końca. Po za tym nie mam się do czego przyczepić. Twoja wersja Halo jest nieziemska myślę, że sama Beyonce by się nie powstydziła takiej wersji. Także widzimy się w poniedziałek.-podziękowałam jej i przytuliłam na pożegnanie. Przeszłam do starej sali prób. Przez szybkę w drzwiach zauważyłam jak dziewczyny się rozgrzewają. Powoli otworzyła drzwi i weszłam do środka, gdzie zauważyłam Alexa. Uśmiech od razu wkradł się na moją twarz.
-Dzień Dobry.-przywitałam się nieśmiało.
-Becky kochanie ty moje.-Alex rzucił się na mnie przytulając bardzo mocno. Od razu odwzajemniłam jego uścisk.
-Jak ty wychudłaś dziewczyno.-odsunął się ode mnie lustrując mnie wzrokiem.
-A ty zmieniłeś fryzurę. Ładnie ci w tym brązie.-skomplementowałam go.
-Dziękuje dziękuje. Dobra dość tego słodzenia zabieramy się do roboty. Powiedz mi w jakiej kolejności idą utwory.
-Crazy In Love, Your Body, Do It Like A Dude, Halo, Don't Forget i Skyscreaper.
-A do Skyscreaper chcesz tancerzy?
-Nie wiem jak będzie wyglądała scena, ale mogą być przygotowani.
-No dobra to zaczynamy!-klasnął w ręce i wszyscy zajęli swoje miejsca.
*4 godziny później*
-Zajebiście!-Alex krzyknął na zakończenie naszej próby.-Nabrałaś pewności siebie co pomaga ci w układach! Zobaczysz będzie super!
-Mam nadzieje. Dobra ja będę się już zmywać. Dziewczyny dobra robota!-pochwaliłam tancerki pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z budynku. Spięłam włosy na czubku głowy i wsiadłam do auta. Położyłam torebkę na siedzenie obok i próbowałam odpalić samochód. Jedna próba, druga, trzecia nic. No jeszcze tego mi brakowało przed świętami. Zadzwoniłam po pomoc. Pan, który odebrał stwierdził, że będą za 15 minut. Wzięłam głęboki oddech na uspokojenie i zadzwoniłam do Harrego, który odebrał po dwóch sygnałach.
-Hej misiek.
-No cześć jesteś w domu?
-Tak, a co się stało?
-Zepsuł mi się samochód i nie mam jak wrócić do domu.
-Za chwilę będę.-odpowiedział i rozłączył się. Lekko się nudziłam, więc zalogowałam się na Twitterze. Skleiłam zdjęcia z dzisiejszej próby i wstawiłam je z dopiskiem:
The Voice Tour szykuj się!!!!! @StrongerThanEver dziękuje za kwiaty! xx
Kątem oka zauważyłam jak nadjechała pomoc drogowa z warsztatu.
-Dzień Dobry pani Hill?-zapytał jeden z pracowników.
-Dzień Dobry tak. Proszę mi powiedzieć jak myśli pan kiedy zrobicie mój samochód?
-No ciężko mi powiedzieć. Musimy zobaczyć co się stało, ale mogę zagwarantować, że przed świętami skończymy.
-No dobrze kiedy mogę się z panem skontaktować?
-Zróbmy tak ja zadzwonię do pani jak zobaczę co się dzieje.
-Ok dobrze. Dziękuje.-wyjęłam najpotrzebniejsze rzeczy z samochodu i zapakowałam je do torebki. Patrzyłam jak pakują samochód na pakę, a w tym czasie samochód Harrego parkuje na podjeździe. Wsiadam do środka i opadam na siedzenie ze zmęczenia.
-Hej misiek.-całuje mnie w policzek na co tylko się uśmiecham.-Zmęczona?
-Oj nawet nie wiesz jak. Jak Zayn?-pytam od razu, żeby wiedzieć czego się spodziewać w domu.
-Jak wyszłaś poszedł spać, jak wróciliśmy z zakupów leżał na kanapie z piwem w ręku, a potem siedział w pokoju.
-Mhm.-odpowiadam, a reszta drogi mija w ciszy. Przyznam, że już dawno nie miałam takiego treningu. Muszę się przyzwyczaić, bo na trasie może być ciężko. Harry zaparkował w garażu i razem weszliśmy do domu.
-Cześć chłopcy.-witam się z nimi i widzę Zayna siedzącego obok chłopaków na fotelu.
-Cześć kochanie.-podchodzi do mnie, ale go ignoruje.
-Jak tam Niall zakupy zrobione?-wymijam Zayna i wchodzę do salonu.
-Cała lodówka pełna.-mówi dumnie.
-Becky porozmawiaj ze mną.-Zayn chwyta mnie za rękę, którą od razu wyrywam.-Odezwij się do mnie do cholery!-krzyczy i łapie mnie za nadgarstek.
-Zayn to boli!-krzyczę i staram się wyrwać swój nadgarstek.
-Zayn uspokój się!-Lou staje w mojej obronie i odpycha lekko Mulata. Ten puszcza moją rękę i wychodzi z domu trzaskając drzwiami. Chcę pójść za nim, ale to nie ja zawiniłam.
-Jak próba?-Liam przerywa ciszę.
-Męcząca. Dobra idę pod prysznic.-poszłam na górę do sypialni i wskoczyłam pod prysznic. Ciepłymi strumieniami zmyłam z siebie całe zmęczenie dzisiejszego dnia. W trasie muszę przestawić się na tryb pracusia, bo inaczej nie dam rady. Wytarłam swoje ciało i nałożyłam krótkie spodenki, bluzkę Zayna i krótkie Emu. Zeszłam na dół do kuchni. W garnku stał rosół z kluseczkami. Odgrzałam sobie i nalałam do miseczki i podreptałam do kuchni. Chłopcy oglądali mecz, więc usiadłam sobie na fotelu i przykryłam kocykiem. Zjadłam zupę i czułam jak moje powieki opadają. Drzemałam, lecz słyszałam wszystko co dzieje się wokoło. Nagle drzwi huknęły i ktoś wszedł do salonu.
-Becky!-Zayn krzyknął.
-Zamknij się idioto właśnie zasnęła.-wyszeptał loczek.
-Muszę z nią porozmawiać.
-Teraz ci się zachciało tak?
-O co ci kurwa chodzi?-słyszałam zdenerwowanie w głosie Zayna.
-No nie udawaj. Wiesz o której wróciła wczoraj twoja dziewczyna do domu? Wiesz może czy dotarła bezpiecznie? Czy coś jej się wczoraj stało? No skąd możesz wiedzieć przecież zajmowałeś się swoimi znajomymi i Tracy.-wydarł się na niego Niall.
-Kurwa ja nic nie pamiętam.
-Oj biedulek.-dodał Lou. Słyszałam jak ktoś pobiegł na górę. Starłam się zasnąć, ale to nic nie pomagało. Powoli otworzyłam oczy i zeskanowałam co dzieje się wokół. Nic się nie zmieniło. Wstałam i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 19,40. Czas się zbierać. Podreptałam na górę do garderoby. Przeglądałam kilka rzeczy i wybrałam czarną, pikowaną spódniczkę, biały top z długim rękawem i botki w cętki Jeffreya Campbella. Od razy przebrałam się w garderobie i weszłam do naszej sypialni do łazienki po przyrządy do malowania. Chwyciłam potrzebne pędzelki i już miałam wychodzić kiedy poczułam dotyk Zayna.
-Kochanie porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym.-odwróciłam się i wyszłam z pokoju. Wiem, że jestem bezwzględna, ale nie mogę tak szybko ustępować. U siebie włączyłam lokówkę i usiadłam przed toaletką. Nałożyłam podkład, dokleiłam rzęsy, które od razu wytuszowałam. Powieki pomalowałam beżowym cieniem i namalowałam dość widoczne kreski eyelinerem. Zaróżowiłam policzki i usta pomalowałam cielistą szminką. Włosy nakręciłam na lokówkę, a potem starannie przeczesałam je palcami. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że jest ok. Prysnęłam się jeszcze perfumami Coco Chanel i byłam gotowa do wyjścia. Chwyciłam płaszczyk, torebkę i zeszłam na dół. Zauważyłam Liama w kuchni, więc do niego podeszłam.
-Ja wychodzę Liam. Nie martw się o mnie. Nie wrócę na noc. Zostanę u Aidena, ale się nie martw. Tylko nie mów nic Zaynowi.
-Dobrze, ale uważaj na siebie.-pocałowałam go w policzek, pożegnałam się z chłopakami i wsiadłam do czekającej już na mnie taksówki. Podałam adres klubu MC i oglądałam przez szybkę Londyn nocą. Czułam jak wibruje mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam widniejący napis Mężulek. Zignorowałam i wsadziłam telefon do torebki. Zapłaciłam należną kwotę i wysiadłam przed ładnie oświetlonym klubem. Kolejka ciągnęła się aż na kolejną ulicę, blaski fleszy przysłaniały mi widok. Jak kazał mi Vince podeszłam do ochroniarza.
-Hej. Becky Hill mam rezerwację na nazwisko Kidd.
-Jasne wchodź.-ochroniarz otworzył bramkę i spokojnie mogłam wejść do środka. No nie powiem klub robi wrażenie. Wielka sala, gigantyczny podest DJ. Wow. Wcześniej dostałam wiadomość, że są na loży obok stanowiska DJ, więc wzrokiem odszukałam nasze miejsce i od razu udałam się w wypatrzone miejsce. Weszłam po schodach i od razu zobaczyłam znane mi już twarze.
-Siema!!!-krzyknęłam, by wszyscy zwrócili na mnie uwagę.
-Becks!-Frances podskoczyła i od razu przywitałyśmy się,-Poznaj mojego chłopaka Roba. Rob to Becky o której ci opowiadałam.-podszedł do nas wysoki brunet.
-Miło cię poznać.-bez żadnych uprzedzeń pocałowaliśmy się w policzek na przywitanie.
-Vince!
-Kochanie!-w tym samym momencie krzyknęliśmy co wywołało śmiech. Oczywiście nie obyło się bez przytulasów.
-Słoneczko.-pocałowałam Aidena i usiadłam obok niego. Wódka stała już rozlana w kieliszki na stole, szampan się chłodził.
-Misiek mogę dziś u ciebie nocować?-zapytałam z nadzieją, że się zgodzi.
-Wiesz, że nie musisz się pytać o takie rzeczy. Mój dom jest zawsze otwarty. Coś się stało?
-Za długo by opowiadać.
-Potem porozmawiamy.
-Dobrze.-cmoknęłam go w usta i przytuliłam.-Tęskniłam.
-Ja za tobą też.
-Dobra zaczynajmy!!-Vince krzyknął i wszyscy podnieśliśmy nasze kieliszki..
-Za przyjaźń!-stuknęliśmy się i alkohol wylądował w mojej buzi. Zapowiada się cudowna impreza.
*4 godziny później, perspektywa Zayna*
Do jasnej cholery dzwonie już chyba setny raz i nic. A co jak jej się coś stało? Może ktoś jej coś zrobił? Tak się martwię. Nie mogę zasnąć, ale chyba wczoraj ja nabroiłem. Choć nie pamiętam nic to musiało się coś stać. Zszedłem na dół. W salonie siedział Niall i Harry.
-Wiecie gdzie jest Becky?-zapytałem.
-A co teraz naglę cię interesuje??-Niall odpowiedział od niechcenia.
-Kurwa czy to dziwne, że martwię się o moją dziewczynę?-zapytałem już lekko zdenerwowany.
-Ja pierdole Zayn wkurwiasz mnie powoli! Ty wiesz ile ona się wczoraj zamartwiała? Kurwa wróciła zapłakana do domu, bo ją olałeś. Zająłeś się swoją byłą. A ona siedziała tam jak palec. Wiesz może kiedy wróciła do domu?-nie odpowiedziałem.
-No właśnie. Wiesz może czy nikt jej nic nie zrobił?-też nie odpowiedziałem.
-No właśnie, więc kurwa przestań zgrywać takiego kochanego chłopaka.
-Kurwa wypiłem i film mi się urwał!-krzyknąłem wybuchając.
-To może przestań pić, skoro takie cyrki odstawiasz.-wtrącił Niall.
-To nie ma nic do rzeczy, że film ci się urwał. Widziałeś w ogóle jak wczoraj pięknie wyglądała?? Zapytałeś czy chciała iść? Kurwa powiedziałeś, że są twoi znajomi i idziecie do klubu. Becky była mega zmęczona, ale przecież to się nie liczy, bo wielki Zayn chce iść do klubu. Mimo to wystroiła się i wyglądała zabójczo, ale oczywiście ty nawet tego nie zauważyłeś!-Harry krzykną, rozwalił szklankę i podszedł do mnie.-Jeśli jeszcze raz wróci zapłakana przez ciebie to uwierz zapamiętasz to!-popchnął mnie i wyszedł z salonu. Sam wyszedłem z domu i poszedłem na ogród. Tam ze swojej skrytki wyciągnąłem papierosy i zapaliłem jednego. Chłopcy mają rację zjebałem to. Jakim jestem dupkiem. Nawet nie zauważyłem jak seksownie wczoraj wyglądała. Ugh! Palant ze mnie, co nie zmienia faktu, że dalej nie wiem gdzie ona jest.
-Poszła do klubu. Tyle nam powiedziała. Pewnie jest z Vincem i Aidenem.-usłyszałem głos Irlandczyka, lecz kiedy się odwróciłem jego już tam nie było. Jedyne pocieszenie, że Aiden na pewno nie zostawi jej samej. Chyba dziś nie zmrużę oka.
*W tym samym czasie, perspektywa Becky*
Szczerze przyznając jestem już pijana. Jednak nie przejmuje się tym. Właśnie tańczymy razem z Aidenem na podeście DJ. Frances i Rob obściskują się, Vince znalazł jaką dziewczynę, więc razem z Aidenem bawimy się we własnym gronie. Dj'owi się chyba spodobało, bo oblał mnie szampanem. Jestem cała klejąca, jednak mi to nie przeszkadza. Moje włosy są tak przemoknięte, że musiałam je związać w kucyk.
-Chodź napijemy się.-Aiden zdjął mnie z podestu i zaniósł do stolika. Wypiliśmy kilka kolejek. Powoli zaczyna mi się wszystko kręcić w głowie. To, że rozumiem już w zwolnionym tempie, to inna sprawa.
-Becks!-Frances zawołała i przysunęła się do mnie. W buzi miała kostkę lodu. Wszyscy czekali na mój ruch. Przybliżyłam twarz przyjaciółki i pocałowałam wysysając od niej kostkę lodu. Zrobiłyśmy jeszcze chyba tak z 2 razy. Chłopcy bili brawo i krzyczeli. My się zaśmiałyśmy i wróciłyśmy do tańca na stole.
*3 godziny później, perspektywa Aidena*
-Kochanie ty moje ukochane, najukochańsze, misiuniu ty mój.-Becky starała się poskładać zdanie w jedno lecz ciężko było ją zrozumieć.
-Chodź kochanie.-musiałem chwycić ją pod ramię, bo nogi latały jej w każdą stronę. Hahah może i dobrze, że nie wraca do domu. Wsadziłem ją do taksówki i usiadłem obok. Oczywiście Becky nie mogła usiąść normalnie. Położyła się na moich kolanach i zaczęła śmiać się na cały głos.
-Hahhahahaha cicho.-starałem się ją uciszyć jednak nie bardzo mi to wychodziło. Na szczęście klub był blisko mojego domu. Zapłaciłem taksówkarzowi, chyba troszkę za dużo. Niech się cieszy, bo nie dam rady policzyć. Wysiadłem i przełożyłem sobie Becky przez ramię i tak weszliśmy do domu. Drzwi zamknąłem noga i od razu skierowałem się do sypialni. Położyłem ją na łóżku jednak ta za chwilę się podniosła.
-Misiuniu pomóż mi się rozebrać.-szamotała się z zamkiem od spódnicy, więc pomogłem jej go rozpiąć. Potem pomogłem również zdjąć jej buty i bluzkę. Od razu odnalazła drogę do łóżka i wskoczyła pod kołdrę. Sam się rozebrałem i zająłem miejsce obok Becky, która od razu wtuliła się w mój nagi tors.
-Nawet nie wiesz jak tęskniłam.-poskarżyła się.
-Ja za tobą też słoneczko.-cmoknąłem ją w głowę.
-Lubie jak mówisz do mnie słoneczko.-zaśmiała się pod nosem i po chwili oboje oddaliśmy się krainie Morfeusza.
*Kolejny dzień, perspektywa Zayna*
Spałem dziś może z 5 godzin z przerwami sprawdzając czy Becky już wróciła.Wstałem z łóżka i pierwsze co zrobiłem to poszedłem do jej pokoju. Zapukałem nikt się nie odzywał, więc wszedłem do środka. Nic nie zmieniło się odkąd byłem tu ostatni raz. Nie wróciła na noc. Mam nadzieje, że jest z Aidenem. Oczywiście telefonu też nie odbiera. Jeśli nie wróci za 2 godziny to zadzwonię na policję. Wiele myśli przebiega przez moją głowę teraz. Mam nadzieje, że przynajmniej chłopcy mieli z nią jakiś kontakt. Wróciłem do siebie i tępo wpatrywałem się w obraz za oknem.
*W tym samym czasie, perspektywa Becky*
Gdzieś w oddali słyszę wibrowanie telefonu, ale niestety słyszę je z dwojoną siłą. Lekko otwieram oczy i rozglądam się dookoła skanując pokój w którym się znajduję. No tak przecież miałam nocować u Aidena. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam, że moje ciuchy leżą pod łóżkiem, a torebka na komodzie. Z torebki wyjęłam telefon, odblokowałam i zobaczyłam 200 nieodebranych połączeń od Zayna. Bardzo dobrze niech raz on się o mnie pomartwi. Brawa dla mnie, że nie wzięłam ze sobą ciuchów na zmianę. Powolnymi ruchami ubrałam się i poszłam do łazienki. W lustrzę zobaczyłam totalnie inną osobę. Jezus Maria, co imprezy robią z człowiekiem. Mimo huku w mojej głowie umyłam twarz zmywając wczorajszy makijaż. Śmierdzące włosy spięłam w koka na czubku głowy. Zapachy dochodzące z dołu od razu skusiły mnie na zejście do kuchni. Tam zastałam Aidena nakładającego gofry z owocami.
-Hej misiek.
-Cześć słoneczko.-uśmiechnęłam się i przytuliłam na powitanie.-Siadaj do stołu.-tak jak powiedział tak zrobiłam. Razem zajadaliśmy się pysznym śniadaniem.
-Mmm pycha. Już dawno nie jadłam u ciebie śniadania. Wiemy już kto będzie gotował w trasie.
-No, żeby czasem. Opowiadaj o co pokłóciliście się z Zaynem.-westchnęłam i opowiedziałam mu wszystko co działo się dwa dni temu.
-Wow no to chłopak sobie poszalał wczoraj. No, ale musisz mu wybaczyć, nie bądź taka.
-Ale Aiden proszę cię zostałam tam sama. Nawet nie skojarzył, że po godzinie wróciłam do domu.-za chwilę złapałam się za głowę, ze względu na ból.
-Masz wypij.-podał mi zielony napój na kaca. Zatkałam nos i wypiłam wszystko za jednym razem.-Ohyda.-skomentowałam.-Zawieziesz mnie do domciu?
-Wedle życzenia.-zebrałam swoją torebkę i buty w rękę i na bosaka szybko pobiegłam do samochodu. Wiem, że w listopadzie raczej chodzi się w butach, ale nogi mi odpadają. Przez całą drogę śpiewaliśmy piosenki, które leciały w radiu. Na szczęście głowa przestała mnie już boleć i za chwili byliśmy pod domem.
-Dzięki za wczoraj.
-Ja też. A co do Zayna odpuść mu już, albo przytrzymaj, ale nie za długo niech się wysili chociaż na jakieś kwiaty.
-Hahaha poczekam, aż dostanę kwiaty. Kocham cię misiek.
-Ja ciebie też słoneczko.-cmoknęłam go i bez butów pobiegłam do wejścia. Pomachałam jeszcze przyjacielowi i weszłam do domu. W salonie nikogo nie było, więc zajrzałam do kuchni.
-Ooo wróciła nasza party animal*.-skomentował Lou.
-Hej wariaty.-przywitałam się.
-Jak impreza?
-Zajebiście, ale sory teraz to ja muszę się pozbyć tego smrodu.-wskazałam na mnie i chłopcy parsknęli śmiechem. Weszłam do siebie do pokoju. Wzięłam ręcznik, czystą bieliznę i podreptałam do wspólnej łazienki. Tam od razu zdjęłam ciuchy i bieliznę i wskoczyłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i przez kilka chwil stałam tam pod strumieniem, który dawał mi odprężenie. Dokładnie umyłam swoje ciało, a włosy umyłam dwa razy, bo cały czas czułam zapach alkoholu. Wysuszyłam się ręcznikiem i w bieliźnie podreptałam do garderoby. Chwilę zastanawiałam się nad strojem jednak wybrałam czarne rurki z wysokim stanem, biały top, brązowe Emu i oliwkowy płaszczyk. Wróciłam do pokoju i wysuszyłam włosy. Potem spięłam je w kłosa. Usiadłam przed toaletką i zrobiłam prosty makijaż czyli podkład, rzęsy, widoczna reska czarną kredką i brzoskwiniowy błyszczyk. Gotowa zeszłam na dół i dosiadłam się do chłopaków.
-No czekamy na szczegóły imprezki.-Harry wypytywał.
-Było mega. Tańczyliśmy w klatce DJ, który potem oblał mnie szampanem, w ogóle ten klub jest odjazdowy.
-A w którym byłaś?
-W MC.
-Wszystko pamiętasz?
-Nie pamiętam jak wróciliśmy do domu.-odparłam szczerze, na co reszta parsknęła śmiechem.
-Becky zbieraj się wyjeżdżamy za 5 minut.-nie wiadomo skąd pojawił się Zayn.
-Nigdzie z tobą nie jadę.-odparłam stanowczo.
-Ale ja się nie pytam. Pakuj się, bo zostajemy na noc.
-Czego z mojej wypowiedzi nie zrozumiałeś nigdzie z TOBĄ czy może nie jadę?-zapytałam kładąc nacisk na słowo Tobą.
-Becky jak się sama nie spakujesz zrobię to za ciebie.-oświadczył i poszedł na górę. Nie zamierzałam nigdzie jechać, ani nigdzie się pakować.
-A wy czego się chichracie!-rzuciłam poduszką w Narrego. Nie przejmując się Zaynem wróciłam do oglądania teleturnieju. Po 10 minutach słychać, było czyjeś kroki, więc odwróciłam się w stronę schodów. Zayn schodził z torbami w ręki. Jezu on mówił poważnie.
-Pójdziesz sama czy mam cię zanieść?-zapytał stając przede mną.
-Zayn czy ty do cholery nie rozumiesz, że nie chce cie widzieć, ani nigdzie z tobą jechać?!-lekko podniosłam głos i stanęłam przed nim. Ten nie odpowiadając nic chwycił mnie i przerzucił przez ramię.
-Lepiej się trzymaj.-rzucił kiedy schylał się po nasze torby.
-Chłopcy dzwońcie po policje to porwanie!-krzyczałam, jednak te imbecyle miały ubaw. Zayn wyszedł z domu i wsadził mnie do samochodu, po czym spakował nasze torby do bagażnika i wsiadł za kółko.
-No.-klasnął w dłonie i ruszył w nieznanym mi kierunku. Wyjęłam słuchawki i podłączyłam do telefonu puszczając płytę Beyonce. Przykryłam się kocykiem, który wyciągnęłam z tylnego siedzenia. Zapowiada się długa podróż.
Kochani!!!!
Chciałabym wam życzyć wesołych, spokojnych, ciepłych świąt spędzonych w miłej, rodzinnej atmosferze. Dużo miłości, radości i szczęścia. Spełnienia najskrytszych marzeń. Najlepszej zabawy sylwestrowej i dużo radości w 2014 roku!
Co do rozdziału to mam nadzieję, że wam się podoba i zostawicie ślad po sobie. Mam nadzieje, że podoba wam się również wygląd bloga??
Zostawiajcie swoje opinie w komentarzach!
Kocham Was!
MERRY CHRISTMAS AND HAPPY NEW YEAR! xxxxxxx
*party animal- bywalec imprez, miłośnik imprez
**przepraszam za błędy, ale rozdział nie jest sprawdzony xxxx