Change Your Life....Take It All

Change Your Life....Take It All

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 8



Obudziłam się równo z dzwonkiem budzika. Powolnie przeciągnęłam się na łóżku, wstałam i wyjrzałam przez okno. Dziś nie było tak ciepło jak przez ostatnie dni, ale nie było aż tak zimno. Wsunęłam na nogi cieplutkie kapcie i poczłapałam do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby i wskoczyłam pod prysznic. Umyłam się i nasmarowałam truskawkowym balsamem. Od razu poczułam się lepiej. Dzisiejszy dzień zapowiada się bardzo obiecująco. Cały dzień z Jessie na próbach, a potem przyjazd Anne. Świetnie. Poszłam do garderoby. Tu zawsze mam dylemat w co tym razem się ubrać. Dziś postawiłam na szare dresy, szarą bluzę i białe w cętki nike. Włosy spięłam w koński ogon i nałożyłam okulary. Do tego oczy pomalowałam eyelinerem i nałożyłam podkład. Zeszłam na dół zastanawiając się na co mam ochotę. Zachciało mi się gofrów z nutellą. Tak też zrobiłam. Pierwszy raz robiłam gofry i muszę wam powiedzieć, że wyszły nawet smaczne. Zostało mi kilka, więc zawinęłam je i postanowiłam je zabrać do studia. Spakowałam potrzebne rzeczy do torebki, wzięłam kluczę od domu i wyszłam. Jak codziennie zajechałam do Starbucksa. Kupiłam Caramel Macchiato i Caffe Mocha dla Jessie. Zapytacie skąd wiedziałam co wziąć? Napisałam w drodze do niej smsa. Wzięłam swoje zamówienie i pojechałam do studia. W środku byłam 10 minut przed czasem. 
-Cześć Becky-przywitała się ze mną Jessie.
-No cześć-uśmiechnęłam się promiennie.
-Co ty taka uśmiechnięta?-zapytała
-Dziś przyjeżdża do mnie Anne, mama Hazzy.
-Aha czyli wszystko jasne. Cieszysz się?
-Jeszcze się pytasz. Jasne, że się ciesze.
-W końcu widzę cię w pełni szczęśliwą.
-A tak przy okazji. Twoja kawa i niespodzianka. Zrobiłam rano gofry. Proszę-podałam jej zapakowane gofry
-Serio chciało ci się robić je z rana?
-Oj no wiesz miałam ochotę.
-No witam piękne panie-przywitał nas Alex
-Witamy witamy-odpowiedziała Jessie
-Och co macie pysznego?
-Gofry
-Mogę jednego? Chociaż kurde moja dieta. No dobra trudno jak już mnie tak namawiacie to wezmę jednego.
-No tak Alex nie krępuj się-powiedziała do niego Jessie.
-Hahahahahahahahah-wybuchnęłam śmiechem.
-Ooo dobre dobre Becky gdzie je kupiłaś?-zapytał.
-Sama je zrobiłam.
-Oo to ja nie wiedziałem, że tak dobrze gotujesz. Wiesz nie obraziłbym się gdybyś codziennie przynosiła takie pyszne gofry.
-Alex mówiłeś, ze jesteś na diecie.-odpowiedziałam
-No dzięki wiesz. W takim razie zabieramy się do roboty.
-A właśnie miałam ci powiedzieć, dziś będziemy ćwiczyć na scenie.
-Nie ma sprawy.-powiedziałam i poszłam za Jessie. Nawet nie wiedziałam w, którym kierunku mam iść. Szliśmy długim korytarzem. Co chwile mijaliśmy jakieś drzwi,  jak się później dowiedziałam prowadzą one na sale prób. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak wielkie jest studio. Może to i śmieszne ale codziennie siedzę tylko w jednej sali, nie wychodzę nigdzie więcej, więc się nie dziwcie. Alex pchnął wielkie drzwi i byliśmy już przy wejściu na scenę  Nie macie pojęcia jak wielka jest scena. Z boku znajduje się kilka schodków, którymi dostać się można na scenę. Wyszłam na sam środek. Z tej perspektywy
widać było wiele krzeseł, które jutro zajmie widownia. Przeraża mnie jedynie wielkość tej sceny. Boje się, że po prostu zniknę na niej. Boje się, że stres zwycięży. Jessie wraz z Alexem usiedli za stołem jurorskim. Trochę tu się pozmieniało. Od jutra jurorzy nie będą siedzieć na krzesłach tylko za wielkim stołem jurorskim. Jessie z Alexem zajęli swoje miejsce, a mi jeden mężczyzna z obsługi przyniósł krzesło i podał gitarę  Nastroiłam ją i byłam gotowa. Widziałam jak jakiś mężczyzna ustawił kamerę i zaczął nagrywać. Jak się potem okazało nagrywał to, aby puścić potem przed moim występem. Taki skrót jak się przygotowywałam.  Zaczęłam śpiewać i byłam mega skoncentrowana. Nie obchodziła mnie ta kamera, wszyscy wokół. trwałam jakby w transie. Wiem, że teraz tak potrafię ale nie wiem czy jutro dam radę. Ocknęłam się gdy skończyłam grać. Jessie z Alexem byli zadowoleni. Widziałam to po ich twarzach. Niestety to nie był koniec mojej próby. Moja mentorka dała mi kilka cennych wskazówek co do występu i ćwiczyłam dalej. Najważniejsze nad czym muszę popracować to złapanie kontaktu z publiką. W takim występie kiedy siedzisz sama na scenie. To najważniejsze. Mi to jeszcze nie za bardzo wychodzi. Mam jeszcze kilkanaście godzin do mojego występu, więc miejmy nadzieje, że mi się uda.
*Kilka godzin później*
-Teraz wyszło ci perfekcyjnie.-pochwaliła mnie Jessie.
-Jutro na pierwszym miejscu mają być emocję, potem publika. Jeśli przekonasz ich do siebie masz ich brzydko mówiąc w garści.-powiedział Alex.
-A co jeśli nie złapie z nimi kontaktu.
-To oczarujesz ich urokiem osobistym, którego masz w nadmiarze.
-Dobra już nie słodź Alex. Zresztą Becky nad czym ty się zastanawiasz poradzisz sobie i tyle. A teraz zmykaj do domu i ciesz się z przyjazdu Anne.-powiedziała Jessie.
-No właśnie, która godzina?-zapytałam
-18,55 dokładnie.
-O matko o 19 Anne miała być w Londynie. Dobra ja lecę do jutra. A tak w ogóle o której mam być?
-O 18,30 żeby nie było tłumu.
-Dobra papa do jutra-pożegnałam się z nimi i szybkim krokiem poszłam do samochodu. Wsiadając poczułam wibracje swojego telefonu. Odebrałam go nie patrząc kto dzwoni.
-Cześć Becky-usłyszałam głos Anne.
-Cześć Anne. Gdzie jesteś?-zapytałam wyjeżdżając z parkingu.
-Na Church Street. Jak mam dalej jechać?
-Jedz prosto do skrzyżowania. Potem skręć w prawo na Wallington Green. Pierwszy dom z brzegu.
-Ok do zobaczenia.-rozłączyła się. Dobrze, że nie mam daleko do domu. Postanowiłam pojechać skrótami, żeby było szybciej. Po 7 minutach byłam na miejscu. Dziwne, że Anne nie dotarła szybciej. Otworzyłam kluczykiem bramę i wjechałam na podjazd. W lusterku zobaczyłam światła samochodu. Zobaczyłam, że tuż za mną wjeżdża Anne. Wjechałam do garażu, a Anne zaparkowała przed nim. Szybkim krokiem wyszłam z garażu, aby móc się przywitać.
-Anne!!!-krzyknęłam i rzuciłam jej się na szyję.
-Haha Becky kochanie udusisz mnie.
-Nawet nie masz pojęcia jak się stęskniłam.-ścisnęłam ją jeszcze mocniej.
-Ja też się stęskniłam ale żeby tak od razu mnie zabić.
-Hahahahah przepraszam  Dobra wchodźmy do domu.-poszłam przodem. Otworzyłam drzwi i wpuściłam Anne do domu.
-No nie powiem ładnie się urządziłaś.
-Nie ja tylko urządzone mieszkanie kupił ojciec, ale mi też się podoba. Rozbieraj się i wchodz do środka.
-Ok tylko masz musisz to zanieść do lodówki.
-Co ty tam znowu przywiozłaś.
-No twoje ulubione ciasto czekoladowe i babeczki.
-Och wiesz, że cie kocham-cmoknęłam ją i zaniosłam do kuchni.
-Chcesz coś do picia?
-Możesz zrobić herbatę-krzyknęła z salonu. Zrobiłam herbatę, sobie nalałam mleka i pokroiłam ciasta.
-Częstuj się. Opowiadaj co słychać w Holmes Chapel?
-Oj no co praca. Robin wziął teraz sobie drugi etat, a Gemma imprezuję. Ja nie wiem kiedy ten okres imprezowania się skończy.
-Oj nie przesadzaj musi się wyszaleć -tak to trzeba przyznać Gemmie. Zawsze była towarzyska i chętnie chodziła na imprezy.
-To ty lepiej opowiadaj co słychać.
-No co jutro występ na żywo, a ja jak zwykle się stresuje.
-Oj wiesz, że nie o to pytam.
-Jeśli chodzi o znajomych to poznałam grupkę przemiłych ludzi, których może nie znam zbyt dobrze, ale wiem, że można im zaufać.
-Nawet nie wiesz jak się ciesze.
-Nie uwierzysz ale nawet byłam na imprezie ostatnio!
-Gdzie byłaś?-zapytała niedowierzając.
-No Kyle mnie wyciągną i własnie tam poznałam resztę znajomych.
-No to ci powiem, że zaczynasz normalne życie jak inni ludzie w twoim wieku.
-Staram się.-uśmiechnęłam się.
-A właśnie miałam ci nie mówić ale Harry pytał się o ciebie.-w tym momencie mina mi zrzedła.
-Czego chciał?-zapytałam oschle.
-Becky on przechodzi prawie to samo co ty kilka miesięcy temu. Brakuje mu ciebie.
-Anne gdzie on był jak ja go potrzebowałam. Jak mi go brakowało. Był ze swoim zespołem, a mnie miał głęboko gdzieś.
-Kochanie ja wiem, ale postaraj się go zrozumieć.
-Anne ja wiem, że to twój syn, ale jak ja mam go zrozumieć skoro nie obchodziłam go 2 lata, a teraz nagle sobie o mnie przypomniał.
-Becky wiesz, że ciebie też traktuje jak moje dziecko i rozumiem, że tobie też jest ciężko, ale moim zdaniem powinniście się pogodzić.
-Mówi, że za mną tęskni ale jakoś nic nie robi w tym kierunku.
-Pytał się mnie o twój adres z Gemmą też rozmawiał.
-Nie wiem czy jest taki głupi, ale jest internet. Nie wiem.
-Dobrze kochanie ja nie będę się w to wtrącać zostawię to dla was, ale mam nadzieje, że przyjdzie taki dzień, że się pogodzicie i będzie jak dawniej.
-Możemy o tym nie rozmawiać. Choć jest już późno pokaże ci twój pokój.-wzięłam torbę Anne i poszłyśmy na górę.
-To twój pokój. Czuj się jak u siebie.-otwozryłam drzwi. Po minie Anne widać było, że jej się podoba.
-No ale musisz przyznać, że ładny ojciec kupił dom.
-No ładny ładny szkoda, że sam go tak nie urządził, tylko komuś zapłacił.
-Oj już nie przesadzaj. Ważne, że masz piękny dom.
-No w sumie masz rację.-zaśmiałam się.
-Dobra koniec tych pogaduszek idź się lepiej połóż bo na jutro musisz być wypoczęta.
-Dobrze mamusiu.-cmoknęłam ją w policzek. Pobiegłam do siebie do pokoju, żeby dać ręcznik. Szybko znalazłam się w garderobie, chwyciłam ręcznik i pobiegłam z powrotem do pokoju Anne.
-Przyniosłam ci ręcznik.-powiedziałam wsadzając głowę przez drzwi.
-O widzisz dobrze, że sobie przypomniałaś.-zaśmiała się.
-Dobranoc mamusiu.
-Dobranoc córeczko-zamknęłam drzwi i poszłam do swojego pokoju. Nie miałam siły iść się kąpać, więc stwierdziłam, że zrobię to jutro rano. Zdjęłam ciuchy i w samej bieliźnie położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć, zmieniając pozycję w których miałam nadzieję, że będzie wygodniej. Nie wiem czy to przez natłok myśli, czy przez jutrzejszy występ. Cały czas myślałam o Harrym. Może rzeczywiście tęskni za mną? Może chciałby się ze mną zobaczyć? Może i tęskni, ale ja też tęskniłam i co? Nic nawet głupiego smsa nie napisał. Może kiedyś się jeszcze spotkamy. Zobaczymy co przyniesie przyszłość. W końcu dobrze się ułożyłam i zasnęłam.
*Następny dzień*
Obudziłam się wypoczęta. Dobrze mi się spało, więc miejmy nadzieje, że wszystko co zaplanowałam wyjdzie perfekcyjnie. Poszłam do łazienki, nalałam dużo cieplutkiej wody do wanny i płynu do mycia o zapachu kokosu i znużyłam swoje ciało. Woda przyjemnie rozgrzewała moje ciało, a zarazem orzeźwiała  Mogłabym posiedzieć jeszcze przez godzinę jednak wiedziałam, że czeka na mnie Anne. Wyszłam z wanny i jak zwykle nasmarowałam się balsamem. W ręczniku przeszłam do garderoby i postanowiłam się nie stroić bo w studiu mnie wymalują i te sprawy. Nałożyłam białą bluzę Adidas, różowe dresy i białe, krótkie Conversy. Włosy zostawiłam w nieładzie i nałożyłam okulary.


Zeszłam na dół i poczułam piękny zapach. Szybkim krokiem znalazłam się w kuchni.
-Mmm co tak pięknie pachnie?-zapytałam.
-Twoje ulubione naleśniki z owocami.
-Z tym twoim tajnym składnikiem?
-No a jak inaczej.
-Och to ja już wyjmuje talerze.-jak i powiedziałam tak i zrobiłam. Wyjęłam talerze, sztućce i postawiłam na stole. Już po chwili na naszych talerzach wylądowały pyszne naleśniki.
-Wiesz jak już się kładłam przypomniało mi się jak ty i Harry poszliście na pierwszą wspólną imprezę.
-O matko Anne nie przypominaj. Hagahahahah-zaczęłam się śmiać  No tak trzeba przyznać, że moja pierwsza "dorosła" impreza to totalny nie wypał. Byliśmy wtedy u jednej dziewczyny ze szkoły. Wiadomo jak to 15 latek i 16 latka pierwsza impreza. Alkohol, papierosy i takie rzeczy sami wiecie. Pamiętam tak się napiliśmy w sensie ja wypiłam 3 piwa, a Hazza pomieszał wódkę z piwem. Wracaliśmy do domu chyba z 4 godziny, gdzie dom jest oddalony o jakieś 30 minut. Wiecie jak pierwszy raz się piję i w moim przypadku ma się słabą głowę. Przyszliśmy do domu loczka i udawaliśmy, że jesteśmy trzeźwi  Możecie to sobie wyobrazić  Ja podtrzymywałam loczka, a on mnie. Pamiętam, że całą noc wymiotowaliśmy, a rano Anne tak na nas nakrzyczała, że więcej nie poszliśmy na taką imprezę.
-Oj pamiętam jak się z wami męczyłam całą noc.
-Przynajmniej z Gemmą nie masz takich problemów.
-No racja.
-Och chyba pęknę. Zjadłam chyba z 4 naleśniki.
-Oj co to jest. Nie przesadzaj-zaśmiała się Anne.
-Dobra daj włożymy talerze do zmywarki i idziemy na spacer.
-Bardzo chętnie bym się przeszła.-zapakowałyśmy talerze i pokierowałyśmy się do wyjścia. Zamknęłam drzwi i udałyśmy się w stronę parku. Oczywiście nie obyło się bez wejścia do Starbucksa. Chyba powinnam mieć tam kartę stałego klienta. W czasie spaceru przypominałyśmy sobie śmieszne historię  które oczywiście dotyczyły nas. Anne opowiedziała mi trochę o zespole. Dowiedziałam się, że ma bardzo dobry kontakt z mamami chłopaków. Okazało się też że Gemma ma chłopaka, czego nie wiedziałam. W parku usiadłyśmy na ławce i byłyśmy tak pochłonięte rozmową, że nie zwracałyśmy uwagi na czas.
-Becky nie powinnyśmy wracać?-zapytała Anne
-A która godzina?
-17,00.
-Serio no wiesz jeśli chcesz się przygotować to lepiej, żebyśmy były już w domu.
-No to szybko bo nie zdążymy.-przyśpieszyłyśmy troszeczkę. Ja w sumie nie musiałam się przebierać tylko Anne chciała się przebrać. Weszłyśmy do domu, a ona od razu pobiegła na górę. W sumie ma jeszcze 40 minut, więc nie wiem czym ona się stresuje. Po 35 minutach zeszła ubrana w zwykłą czarną sukienkę, złote szpilki. Do tego miała czarną torebkę i złote bransoletki.
-No no no ale z ciebie laska.
-Becky nie przesadzaj.
-Robin nie będzie zazdrosny.-zaśmiałam się pod nosem.
-Przestań, a co miałam iść w dresie?
-No nie nie. Bardzo pięknie wyglądasz.
-Dziękuje.
-Dobra komplementy, komplementami ale my musimy już jechać.- zabrałam torbę i wyszłyśmy z domu. Zdecydowałyśmy się pojechać moim samochodem. Na szczęście nie było, żadnych większych korków, więc pod studiem byłyśmy o 18,20. Wysiadając z samochodu zauważyłam  że jest dużo paparazzich, którzy robią nam zdjęcia. W środku panował harmider. Wszyscy biegali. Jedni szukając czegoś, a drudzy biegli do kibla. Chyba dlatego, że złapał ich straszny stres. No nie wiem nie chce wnikać w szczegóły. Postanowiłam przedstawić Anne Vincowi, Aidenowi i przede wszystkim Jessie. Widziałam, że Katy ma próbę, więc poszłyśmy pod męską garderobę, akurat wychodził z niej Vince.
-Joł Becky.-pocałował mnie w policzek.
-No cześć. Muszę ci kogoś przedstawić. To Anne, można rzec moja mama.-Po minie Anne widziałam  że jest zaskoczona tym co mówię.
-Dzień Dobry-przywitał się bardzo grzecznie Vince.-Miło mi panią poznać.
-Cześć. Jaką panią mów mi po imieniu.-tak zapomniałam wspomnieć, że Anne nie krępuje się. Woli jak ktoś mówi do niej po imieniu, bo jak mówi pani to ją postarza.
-Uuu Vince, ale jak ty pięknie wyglądasz.-pochwaliłam go.
-Oj nie przesadzaj zawsze tak pięknie wyglądam.
-Dobra bo zaraz oślepisz mnie tą swoją pewnością siebie. Nie wiesz gdzie jest Aiden?
-Własnie wychodzi z narady z Willem.
-Dzięki.-odwróciłam się i zobaczyłam Aidena.
-Aiden!-krzyknęłam.
-Cześć Słońce-cmoknął mnie w policzek.
-Przedstawiam ci mamę Harrego. To jest Anne. Anne poznaj Aidena.
-Dużo o pani słyszałem. Miło mi poznać.
-Mi również, ale czy ja jestem aż tak stara. Mówcie mi po imieniu.
-Hahahah nie ma sprawy -zaśmiał się.
-Dobra koniec tych pogaduszek idziemy do Jessie.-pociągnęłam Anne za rękę  Poszłyśmy w stronę tej wielkiej, przerażającej mnie dziś sceny.
-Oo cześć Becky-krzyknęła Jessie. Wyglądała dziś bardzo ładnie. Dziś nie miała już długich włosów.  Na sobie miała sukienkę w tygrysie cętki, a na nogach miała czarne lity.


-No hejka. Przedstawiam ci mamę Harrego Anne. Anne poznaj moją wspaniałą mentorkę Jessie J.
-Miło mi poznać.-przywitała się Jessie.
-Mi również. Mam nadzieje, że chociaż ty jedna będziesz mówić mi po imieniu.
-Nie ma sprawy Anne.
-No i to rozumiem. Beck ja pójdę zająć miejsce może co?
-No dobra. Tylko trzymaj kciuki.
-Oczywiście nie ma innej opcji. Dasz radę. Będzie świetnie.-cmoknęła mnie i przytuliła.
-A ty Becky idź się szykować.
-To nie będziemy robić próby?-zapytałam zdziwiona.
-Nie serio nie widzę potrzeby. Dasz radę i tyle. Po prostu trochę się stresujesz.
-Trochę?! Serio?
-Koniec już idź się szykować.-popchnęła mnie, więc poszłam w stronę damskiej garderoby. Po drodze spotkałam Katy i Frances, które wyglądały przepięknie. Weszłam do środka. Boże jak tu panuje syf. Serio wszędzie porozwalane tusze, błyszczyki, sztuczne rzęsy. Masakra.
-Becky tak?-zapytała się mnie jakaś miła dziewczyna.
-Tak.
-Jestem Lou. Do końca programu, będę cię ubierała i malowała.
-Miło mi poznać.
-To co zabieramy się do roboty. Najpierw ubrania. Lou wybrała mi bordowe rurki, białą koszule bez rękawów, a do tego czarne koturny, zapinane na kostce. Do tego czarne różyczki jako kolczyki, czarna kokarda jako pierścionek. Potem zajęła się moimi włosami. Zrobiła lekkie fale i spięła je lekko ku górze. Potem przyszedł czas na makijaż. Na powiekach zrobiła mi czarne kreski eyelinerem, a wyżej pomalowała złotym cieniem. Usta pomalowała najpierw czerwoną szminką, a potem czerwonym błyszczykiem.
-Skończyłam-powiedziała.
-Dziękuje bardzo.-wyszłam z garderoby i szłam w stronę pokoju w którym wszyscy mamy siedzieć, za nim nie wywoła nas Reggie. Usiadłam obok Aidena i Frances.
-Pięknie wyglądasz-wyszeptał mi na ucho Aiden.
-Dziękuje-szepnęłam.-polubiłam tą Lou. Jest bardzo przemiła. Opowiadała mi, że w The Voice tylko dorabia, bo utrzymuje się z tego, że stylizuje gwiazdy. Teraz zajmuje się jakimś boysbandem  Z moich myśli wyrwał mnie głos Alexa.
-Halo Becky.
-Co?
-Występujesz jako ostatnia z grupy Jessie.
-Czyli co mam być ostatnia.
-Tak jakby. Jesteś ostatnia ze swojej grupy, ale ostatni ostatni jest ktoś z grupy Toma.
-A ok.
-Skup się. Jak usłyszysz, że Reggie mówi twoje imię to idziesz na scenę. Tam od razu siadasz na krzesło, bierzesz gitarę i czekasz ok?
-No i git.
-Trzymam kciuki.
*Godzinę później*
Przede mną występuje Courtney z grupy willa. Właśnie wyszła na scenę, a ja dopiero teraz odczułam nerwy. Wcześniej Aiden zajmował mi czas i zapomniałam o tym wielkim stresie.Teraz kiedy słyszę jak śpiewa Courtney to cała się trzęsie  Jak się okazało śpiewam przed ostatnia. Masakra nie lubię być na końcu. Teraz przewiduje najgorsze scenariusze, że się potknę, że zapomnę tekstu, że gitara się rozstroi lub, że spadnę z krzesła. Za każdym razem to samo uczucie. Pocenie się ciała, dreszcze i oczywiście całą się trzęsę. Ugh.
-A przed państwem dziewiętnastolatka z wielkimi marzeniami Becky Hill.
W tym momencie mężczyzna powiedział, że mam już wyjść. Jak powiedział tak zrobiłam. Chwiejnym krokiem wyszłam na scenę, usiadłam na krześle i wzięłam gitarę. Przed samym występem spojrzałam na Jessie, która trzymała kciuki. Nagle zapaliły się światła, widownia zaczęła klaskać, a ja znieruchomiałam. Szybko się ocknęłam i zaczęłam grać.<klik> (przewińcie do 0:18)
Zamknęłam oczy i dałam się ponieść melodii. Wkładałam jak najwięcej emocji w mój występ. Chciałam przekazać jak najwięcej. Nim się spostrzegłam był już koniec, a z moich oczu popłynęło kilka łez. Nie wiem dlaczego. Chyba za bardzo przypomniałam sobie niektóre sytuacje. Zdjęłam gitarę i podeszłam do Reggiego.
-To było coś. Oddajemy głos dla Dannego:
-Wow jak na swój wiek masz niezły głos. Świetnie prezentujesz się na scenie. Jak dla mnie ta piosenka mogłaby być twoja.
-Dziękuje bardzo.-odpowiedziałam.
-Przechodzimy więc do Toma:
-Becky nie wiesz jak mi się podobało. Nie mogłem oderwać od ciebie oczu. Brzmiałaś fantastycznie i udowodniłaś, że zasługujesz na to.-kątem oka widziałam jak Jessie się cieszy.
-will.i.am kolej na ciebie:
-Wyjaśnijmy coś po tym występie rozwiałaś wszystkie wątpliwości dlaczego Jessie wybrała ciebie. Po prostu dla mnie rozwaliłaś wszystkich. Oczywiście oprócz mojej drużyny zaśmiałam się, a Jessie wstała z krzesła i zaczęła klaskać.
-Jessie jesteś dumna?-zapytał Reggie.
-Och nawet nie wiecie jak. Zdaje sobie sprawę z tego, że w wieku 19 lat dużo przeszłaś  ale pokazałaś tyle emocji w tym występie czego nie jedna gwiazda estrady nie potrafi.
-Dziękuje bardzo.-przesłałam jej buziaka w powietrzu i zeszłam ze sceny. Weszłam do green roomu gdzie rzucił się na mnie Aiden.
-To było świetne.
-Oj no nie przesadzaj.
-Nie wiedziałem, że mam taką konkurencje.
-Głupek!-Po mnie wystąpił Shaun i Reggie powiedział, że widzowie mają jeszcze 10 minut na głosowanie. Wtedy przybiegła do nas Jessie i zrobiła naradę drużyny. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia.
-Ooooo nawet nie wiecie jak jestem z was dumna. Każdemu z was poszło świetnie. Każdy przezwyciężył swój stres i wyszło świetnie.Kocham was.
-Aww my ciebie też-powiedziałam i zrobiliśmy grupowego miśka. Niestety Jessie musiała szybko iść, więc nasza narada nie trwałą zbyt długo. W tłumie zobaczyłam Anne. Od razu podbiegłam do niej i przytuliłam.
-Córeczko jestem taka dumna. Widzisz mówiłam, że będzie świetnie.
-No tak tylko teraz czy przejdę dalej.
-O to się nie martw na pewno, ale muszę ci powiedzieć, że konkurencje masz wysoką.
-No wiem wiem.
-Och jestem taka dumna. Jak te dzieci szybko dorastają.
-Oj nie mów jak babcia!-zaczęłyśmy się śmiać. Chwilę po tym usłyszeliśmy, że za 5 minut wchodzimy na anteny, więc Anne wróciła na swoje miejsce, a ja poszłam do reszty. Ustałam przy Vincie.
-Obiecuje ci, że jak przejdę dalej to w poniedziałek robimy parapetówę u mnie.
-Ok ok trzymam za słowo.
-Ale mi pomożesz obiecujesz?
-No niech ci będzie.
-No tylko najpierw muszę, przejść dalej.-uśmiechnęłam się.
-Byliśmy już na antenie bo Reggie mówił  żeby zobaczyć skrót wszystkich występów. Wyniki są ogłaszane grupami  Na pierwszy ogień poszła grupa Toma. Nikogo z tamtąd nie znam, ale odpadł jakiś Alex. Widać było w jego oczach, że nie jest mu do śmiechu, zresztą komu by było. Cała ich grupa poszła gdzieś razem, a kolejna była grupa Danniego. W tej grupie też nikogo nie znam, ale widać, że ta grupa nie jest zbyt zgrana. Odpadła Hannah. Widać, że się popłakała, a reszta była zadowolona. Nie mam pojęcia czemu. Przyszedł czas na grupę willa. Trzymam kciuki za Frances i Aidena. Jak się okazało pierwsze miejsce zajął Aiden. Podziękował i szybko przybiegł do mnie i zaczął mnie ściskać.
-Aiden bo mnie zgnieciesz.
-Nie cieszysz się?
-No ciesze się, ale nie aż tak żeby stracić życie.-zaczęliśmy się śmiać i przez to nie słyszeliśmy werdyktu. Jednak za chwilę bardzo wyraźnie było słychać krzyk Frances.
-Oł yeah Oł yeah-zaczęła krzyczeć i tańczyć jakiś dziwny taniec.
-Chodź tu wariatko-krzyknęłam do niej. Przybiegła i zaczęłyśmy się przytulać. Z ich grupy została Courtney i Ashley. Widziałam jak Frances zależy, żeby Ash odpadła. Chyba jednak Bóg wysłuchuje modlitw bo Ash odpadła  Szkoda mi jej było, ale następny taniec Frances był bezcenny.

W tym momencie nie powinnam, ale myślałam, że zsikam się ze śmiechu. Frances nienawidzi Ash, więc co się dziwić.
-Teraz czas na ostatnią już grupę. Grupa Jessie J.-usłyszałam i wszyscy trzymając się za ręce wyszliśmy na scenę  Jak dla mnie jesteśmy najbardziej zgraną grupą w tym programie. Ustawiliśmy się w rządku i czekaliśmy na werdykt. Nie chciałam, żeby ktoś odpadał, ale w głębi duszy modliłam się,żebym nie była to ja.
-Pierwsze miejsce w tej grupie zajmuje Vince Kidd-wykrzyczał Reggie. Szczerze mówiąc ulżyło mi, że on przechodzi dalej  Nim się zorientowałam Vince się na mnie rzucił i zaczął przytulać. Parsknęłam śmiechem i dalej czekałam na werdykt.
-Drugie miejsce zajmuje Kyle Harris-ogarnęło mnie przerażenie. Jasne cieszyłam się, że Kyle przeszedł dalej  ale na 50% to ja mogę odpaść. Kyle mnie przytulił i poszedł za kulisy. Czułam, że serce zaraz mi wyskoczy, a dłoń zostaje zmiażdżona przez Katy. Wiedziałam, że one też się denerwuje, ale ja nie mogę odpaść.
-Z drużyny Jessie odpada- i tu zapadło te głupie milczenie, jak zawsze w takich programach. Nienawidzę tego trzymania w niepewności. Mi tu serce zaraz pęknie, a on robi głupie, nikomu niepotrzebne przerwy.
-Z programu odpada Katy Mitchell.- ogarnęła mnie wielka ulga, ale i współczucie, że Katy odpada. Przytuliłam ją i poczułam jak mocno się we mnie wtula. Niestety Reggie powiedział, że muszę już zejść ze sceny. Było mi głupio ale zarazem tak się cieszyłam  Szłam powolnym krokiem za kulisy gdy poczułam jak ktoś się na mnie rzuca.





Witam!!!!!!
Na wstępie przepraszam za tak długą nieobecność, ale nie miałam czasu dodać. Dziś dodaje ale wiem, że nie jest super mega. Przepraszam ale dziś taks strasznie źle się czuję. Mam nadzieje, że przyjemnie będzie się czytało. W ogóle zastanawiam się czy jest sens pisać dalej to opowiadanie  skoro jest was tak mało. Większość tylko wchodzi, a nie komentuje. Zastanawiam się czy wchodzi aby nabić licznik czy żeby przeczytać opowiadanie. Nie wiem muszę się zastanowić czy pisać dalej. Witam nowych obserwatorów i miałam zrobić to pod ostatnim rozdziałem ale zapomniałam. Chciałam podziękować @Messrox za piękne zdjęcie na samej górze. Przypominam, o komentowaniu i jeśli ktoś chce może podać w komentarzu swój tt i będzie informowany o nowych postach na tt. Miłego wieczoru.xxx
















sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 7


Obudził mnie zapach naleśników. Nie maiłem ochoty wstawać z łóżka. Najchętniej przeleżałbym w nim cały dzień, ale niestety cholerne obowiązki. Od kilku dni mam dość kariery najchętniej wyjechałbym gdzie daleko stąd. Udałem się do łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w zwykłe jeansy i białą koszulkę z krótkim rękawem. Zszedłem na dół i od razu udałem się do kuchni.
-Dzień Dobry kochanie? Jak się spało?-przywitała się ze mną mama
-Hej, nawet dobrze-wymusiłem uśmiech.
-Popatrz zrobiłam naleśniki-uśmiechnęła się zachęcająco.
Nic nie odpowiedziałem tylko zacząłem jeść. Cały czas czułem na sobie wzrok mojej mamy. Wiedziałem, że będzie chciała wiedzieć co się dzieje, ale mam już dość udowadniania wszystkim wokół jak bardzo tęsknie za Becky. Przez to najczęściej nie mogę skupić się na pracy. Mimo,że bardzo kocham to co robię  mam tego dość. Nie wiem co się ze mną dzieje.
-Harry powiesz mi w końcu co się z tobą dzieje?!-krzyknęła mama
-Nic.
-Harry wiesz, że chce ci pomóc
-Mówisz, że chcesz mi pomóc, a nic nie chcesz mi powiedzieć  Nie zdajesz sobie sprawy z tego jak za nią tęsknie. Widząc ją w telewizji wracają wspomnienia. Wszystko. Rozumiesz?! A ty nie chcesz mi nic powiedzieć!!-wykrzyczałem wszytko i pobiegłem na górę. Rzuciłem się na łóżko i najnormalniej w  świecie zacząłem płakać. Tak nie przesłyszeliście się Harry Styles zaczął płakać w poduszkę. Mam już wszystkiego dość. Teraz wiem jak czuła się Becky gdy ją opuściłem. Gdybym mógł cofnąć czas, zachowałbym jej numer, starał się za wszelką cenę z nią skontaktować. A teraz? Teraz wszystko przepadło. Nie wiem gdzie mieszka nic. Wiem jedynie, że dostałą się do programu i być może jest teraz w pełni szczęśliwa  Usłyszałem, że ktoś idzie na górę. Zapewne mama. Powinienem ją przeprosić nie wiem co we mnie wstąpiło. Usłyszałem ciche pukanie.
-Mogę wejść?-zapytała niepewnie.
Nic nie odpowiedziałem, więc mama weszła do pokoju. Podeszła do mnie i najzwyczajniej w świecie przytuliła mnie. Potrzebowałem tego. Potrzebowałem ciepła, zrozumienia, miłości.  W Londynie nie mam czasu na takie rzeczy  Liczy się tylko zespół. Nie ma chwili na zatrzymanie, na rozmyślanie i na wewnętrzny spokój. Tylko w domu w Holmes Chapel mam na to czas. Przy rodzinie mogę poczuć się jak dawniej. Mogę być dawnym Harrym, nie tylko tym z One Direction.
-Przepraszam nie powinienem się tak unosić.
-Rozumiem, ale uwierz, że nawet ja nie zam jej adresu. Wiem, że teraz ona stara się odbudować sobie życie na nowo. Stara się zapomnieć o tym co przeżywała. Uwierz, że nie raz chciała się zabić. Próbowała, ale powstrzymywała ją myśl o tym, ze wrócisz do Holmes Chapel, więc domyślam się co teraz przechodzisz. Wiem, że jest ci trudno, ale musisz to wytrwać to minie. Uwierz.-pocałowała mnie w czoło i chciała wyjść, ale złapałem ją za nadgarstek
-Kocham cie i dziękuje
-Ja ciebie też Harry-powiedziała i wyszyła z pokoju. A ja zostałem sam ze swoimi myślami. Popatrzyłem na zegarek była 12,15. Musze się zbierać do domu. Dziś będziemy mieli pewnie jeszcze jedną próbę, przed jutrzejszym występem.Spakowałem wszystkie  rzeczy, które leżały na wierzchu i poszedłem do Gemmy. Zapukałem.
-Mogę?-wystawiłem głowę przez drzwi. Nic nie odpowiedziała czyli jest jeszcze obrażona.
-Przyszedłem się pożegnać i powiedzieć, że przepraszam za wczoraj. Niestety nie masz wyboru i musisz żyć z takim bratem jak ja. Kocham cię paa.-zamykałem za sobą drzwi, gdy poczułem jak ktoś ciągnie je w drugą stronę.
-Ja też przepraszam i nie przeszkadza mi mieć takiego brata jak ty. To skarb. Też cie kocham-przytuliła mnie.
-Dobra, koniec tych miłości bo jeszcze jakiś paparazzi zrobi mi zdjęcie i powiedzą, że wspaniały Harry zachowuję się jak baba. Nie baluj za dużo-zaśmiałem się i poczułem jak Gemma walnęła mnie w ramię. Zszedłem na dół pożegnać się z mamą.
-Mamuś ja już muszę jechać. Pewnie z chłopakami będziemy mieli jeszcze próbę.
-Dobra zanim się pożegnamy masz jedzenie  Ulubione ciasteczka Nialla, sałatka marchewkowa dla Lou, czekoladowe babeczki dla ciebie i Liama i sałatka z kurczakiem dla Zayna. No co się tak patrzysz muszę o was dbać nie?-zapytała i dała mi wielką reklamówkę jedzenia.
-Wiesz, że jesteś najlepszą mamą na świecie?-zapytałem i pocałowałem ją w policzek.
-Kocham cie Harry-powiedziała mi na dowiedzenia i wyszedłem z domu. Wsiadłem do samochodu i wyjeżdżając z bramy widziałem jak mama obserwuje mnie w oknie.Cieszę się, że mam tak wspierającą rodzinę. To chyba najbardziej się liczy. Co do Becky to nadal będę starał się ją odszukać. Wiem, będzie ciężko, ale nie poddam się. Jeśli ją spotkam chce ją tylko przeprosić. Jadąc samochodem zgłodniałem, a zapachy z torby rozniosły się po całym samochodzie  Jakaś totalna masakra. Dodałem gazu, by szybciej znaleźć się w domu i móc zjeść pyszne babeczki. Nie mam pojęcia kiedy mama zdążyła to wszystko przygotować. Nim się obejrzałem wjeżdżałem już na podjazd naszej posesji. Wyciągnąłem klucze, otworzyłem drzwi i to co zobaczyłem nie zdziwiło mnie w żadnym stopniu. Zayn leżący na kanapie z piwem, Lou i Niall ganiający się po całym domu, a Liam siedział czytając książkę.
-Wróciłem-krzyknąłem najgłośniej jak się da
-Oh kochanie jak dobrze, że już jesteś. Tak się martwiłem-rzucił się na mnie Lou
-Złaź ze mnie bo mam coś dla was-wszyscy zwrócili się w moją stronę.
-Powiedz, że twoja kochana mama dała jedzenie-Niallowi zaświeciły się oczy.
-No a co ty myślałeś.-powiedziałem i udaliśmy się do kuchni  Rozdzieliłem jedzenie, a chłopcy byli szczęśliwi jakby co najmniej wygrali Garmmy. Serio im dużo do szczęścia nie brakuje, szczególnie dla Nialla.
-Dobra wy tu jedzcie sobie ja idę się rozpakować
-Tylko szybko bo Paul za chwilę będzie i jedziemy na próbę.-powiedział z pełną buzią Zayn
-Boże Zayn ile razy mam ci mówić, że z pełną buzią się nie mówi-upomniał go Daddy
-O Jezu chyba  jestem w domu tak?!
Jednak najlepiej jest w domu z czwórką wariatów. Zacząłem wypakowywać torbę i gdy tylko skończyłem usłyszałem głos Paula. Zszedłem na dół.
-Cześć Paul-przywitałem się
-Cześć cześć. Skoro wszyscy są w gotowości jedziemy. Wsiedliśmy do busa i udaliśmy się na próbę z Jo i Jasonem. Mam nadzieje, że obędzie się bez zbędnych kłótni. Przez całą drogę było głośno. Niall chwalił moją mamę za tak pyszne ciasteczka, a Zayn za sałatkę. Lou z Liamem opowiadali sobie nowe żarty, które gdzieś ostatnio usłyszeli, więc co chwila któryś z nich wybuchał śmiechem. Chyba wizyta w domu wyszła na dobre. Nim się spostrzegliśmy byliśmy na miejscu. Liczba fanek była oszałamiająca  Tak szczerze mówiąc nawet nie wiem skąd one biorą te informację gdzie będziemy. Wchodząc na salę przywitaliśmy się z trenerami i bez pogawędek zaczęliśmy próbę. Dziś jest ostatnia próba, więc znając Jo i Jasona będzie trwałą długo. Już po chwili usłyszeliśmy podkład do One Thing. Nie powiem w drodze powrotnej z Holmes Chapel i po rozmowie z mamą nabrałem sił, bo śpiewałem z pełnym zaangażowaniem. Na tej próbie dałem z siebie wszystko. Próba trwała jakieś 3,5 godziny. Serio była mega mega wyczerpująca. A jutro trzeba dać z siebie jeszcze więcej. Po męczącym treningu zajechaliśmy do supermarketu bo w naszej lodówce świeciły pustki. Oczywiście jak to na zakupach bywa każdy poszedł w swoją stronę, tylko Daddy biegał za każdym nie wiedząc w, która stronę pójść. Dziś, żeby było szybciej rozdzieliliśmy kto co ma kupić. Mi przypadły alkohole. Bardzo mi to odpowiada. Wsadziłem do wózka 3 zgrzewki piwa i jedną wódkę w razie potrzeby. Udałem się w stronę kas gdzie czekała już reszta. Zapłaciliśmy i pojechaliśmy już prosto do domu. Rozpakowaliśmy zakupy i resztę wieczoru spędziliśmy przy piwie i meczu, jak prawdziwi faceci. Po skończonym meczu czując troszeczkę procentów w krwi poszedłem na górę i od razu rzuciłem się na łóżko. Mecz był w sumie nawet ciekawy, a 3 zgrzewki piwa zniknęły w szybkim tępię.
*Kolejny dzień*
Obudziły mnie promienie słońca przedostające się przez niepozasłaniane okna w moim pokoju. Przeciągnąłem się i od razu poszedłem do łazienki. Wszedłem pod prysznic i po chwili czułem jak strumienie wody obmywają mnie i dają orzeźwienie. Od razu poczułem się lepiej, owinąłem się ręcznikiem bo oczywiście nie mogę wyjść bez ręcznika bo zaraz będą się czepiać. Zresztą jak zwykle, w sumie przywykłem. W pokoju nałożyłem zwykłe szare dresy, niebieską bluzkę z krótkim rękawem i różową czapkę.


Zszedłem na dół gdzie byli już wszyscy.
-Witamy śpiącą królewnę-przywitał mnie Niall
-Tak długo spałem?-zapytałem
-No nawet ja już wstałem-odpowiedział Zayn. To on zawsze najdłużej z nas wszystkich śpi.
-No wiesz na zegarku mamy 14,00-poinformował mnie Lou.
-O boże no to nieźle pospałem-uśmiechnąłem się
-Siadaj i zjedz obiad.-powiedział Liam
Tak jak powiedział tak i zrobiłem. Zjadłem obiad i wszyscy usiedliśmy na kanapie rozmawiając o jakiś bzdetach. Po jakiejś może godzinie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć-powiedziałem i udałem się do drzwi. Nie zaskoczyło mnie, że za drzwiami stał Paul.
-Chłopcy Paul przyszedł-krzyknąłem
-Macie najdłużej 30 min i wyjeżdżamy-oznajmił nam Paul
Pobiegłem do pokoju. Jedyne czego z tamtąd potrzebowałem to okulary przeciwsłoneczne i komórka. Zszedłem na dół gdzie Paul siedział razem z Liamem.
-Gotowy?-zapytał Liam
-Jak zawsze-odpowiedziałem z uśmiechem.
-Patrze przydał się wyjazd do domu co?-zapytał Paul
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-dosiadłem się do nich i czekaliśmy już tylko na Zayna
-Zayn my już wychodzimy. Zaczekamy na ciebie w samochodzie. Zamknij dom.-krzykną Paul. Wzeszliśmy do samochodu i każdy wygodnie się rozsiadł. Wiedzieliśmy, że czekanie na Zayna to tak jakby czekać na koniec świata. Serio zanim on zejdzie to my tu wszyscy umrzemy. W końcu zjawił się Zayn z perfekcyjnie ułożoną fryzurą i dobranymi ciuchami.
-Zayn po co ty tak się wystroiłeś?-zapytałem
-No a co mam jak ofiara wyglądać?-odpowiedział
-Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że Lou i tak nas przebierze i co tam tylko zechce?
-No i co z tego? A jak będziemy robić zdjęcia z fankami?
-Dobrze dobrze.-nie przedłużałem tej konwersacji bo z Zaynem nie ma sensu. Wysiedliśmy z samochodu i słyszeliśmy dobrze nam znane krzyki fanek. Czasami uszy mogą rozboleć, ale i tak kochamy nasze fanki. Paul pozwolił nam robić zdjęcia, więc z fanami spędziliśmy jakąś godzinę.  Nie było więcej czasu, bo Lou już na nas czekała. Lou to nasza stylistka. Zawsze z nami jeździ w trasy, jest z nami wszędzie.
-Cześć Lou-każdy z nasz się z nią przywitał
-No chłopcy co tak długo?-zapytała
-Fanki-jedno słowo powinno starczyć na wyjaśnienie naszego spóźnienia  Na pierwszy ogień poszedł Zayn. To z nim zawsze Lou ma najwięcej pracy. Potem w kolejności byłem ja, Louis, Niall i Liam. Kiedy Niall poddawał się stylizacji Lou usłyszałem,  że bal się już zaczął, więc pewnie będziemy występować w trakcie trwania imprezy. Muszę przyznać, że dziś Lou się spisała. Znaczy zawsze jej to wychodzi, ale dziś wyglądamy tak inaczej, tak specjalnie.

Po naszym wyglądzie można poznać, że gramy dla jakiś ważnych osób. Udaliśmy się już za kulisy i czekaliśmy tylko na to, aż ktoś łaskawie wywoła nas na scenę. Po kilku minutach pojawił się jakiś podstarzały facet, który powiedział, że za dwie minuty wychodzimy na scenę. Tak było dokładnie dwie minuty później usłyszeliśmy jak ktoś mówi:
-Przed państwem brytyjski zespół One Direction. W tym momencie znika wszystko  W tym momencie nie ważne jaki jest twój stan psychiczny, czy dobrze się czujesz czy nie musisz wyjść na scenę z podniesioną głową i dać najlepszy występ jaki potrafisz. Swoje problemy zostawiasz za kulisami. Tak robią profesjonaliści. Tak nam kiedyś powiedział Paul. Tak jest za każdym razem wszystko zostawiasz za kulisami. Usłyszeliśmy już pierwsze nuty OT.<klik> Poszło w sumie nieźle  Najgorsze w tym jest to, że publiczność nie jest skora do jakiej kol wiek zabawy. Nie wiem skąd Paul wynalazł tą imprezę. Ughh Liam skończył swoją niby przemowę i zespół zaczął grać WMYB.<klik>(możecie przewinąć do 0:30). Przy tej piosence można rzec, że widownia się trochę ożywiła. Jeśli tak można nazwać stąpanie z nogi na nogę. Widocznie nasza muzyka nie trafia do takich ludzi. Jakoś mi nie szkoda. Zayn podziękował za nas wszystkich i zeszliśmy ze sceny. Nie przebieraliśmy się tylko od razy poszliśmy do samochodu. W drodze oczywiście zatrzymaliśmy się, żeby zrobić zdjęcia z fanami. Po tym męczącym dniu marzyłem tylko już o tym, żeby położyć się w łóżku.
*Perspektywa Becky*
Weszliśmy do Starbucksa. Nie było zbyt dużo ludzi. Usiedliśmy przy stoliku jak najdalej od wejścia. Po chwili podeszła do nas kelnerka. Ja zamówiłam oczywiście Caramel Macchiato, a Aiden swoją ulubioną Caffe Latte. Po chwili dostaliśmy swoje zamówienia i pochłonęliśmy się w rozmowie.
-Opowiedz mi coś o swojej byłej. Czemu masz jej ubrania w domu, choć z nią nie jetseś?-zapytałam. Może nie powinnam, ale ciekawość wygrała.
-Z Dianą układało się nam bardzo dobrze. Byliśmy razem 3 lata. Pamiętam jeszcze jak nie dawno planowaliśmy naszą przyszłość, wiesz ślub i takie sprawy. Mimo moje wieku byłem na to gotowy. Myślałem, że nasza miłość będzie trwała wiecznie. Jednak wszystko zmieniło się jednego dnia. Mieszkaliśmy już razem i tego dnia miałem wrócić później do domu. Dorabiałem sobie w pobliskiej kawiarni jako kelner. Jednak był mały ruch i szybciej skończyłem. Pamiętam byłem szczęśliwy, że spędzimy ten wieczór razem. Jednak jak się okazało moje plany pokrzyżował mój przyjaciel. W domu nakryłem go z moją dziewczyną w łóżku. Nie zdajesz sobie sprawy jakie to uczucie zobaczyć twojego najlepszego przyjaciela z twoją miłością. Wyrzuciłem ją z domu razem z jej ubraniami. Te ciuchy są ostatnie, były w koszu na brudne rzeczy i tak zostały. Czasami jak za nią tęsknie biorę nasze wspólne zdjęcia i te ciuchy, ale pomożesz mi się rozstać z przeszłością. Nie oddawaj mi ich.-opowiedział mi. W czasie tej krótkiej opowieści widziałam  na jego twarzy wypisanych wiele emocji. Między innymi smutek, żal, rozgoryczenie, ale i w pewnym stopniu ulgę.
-To może ty mi opowiesz co to za Harry?-zapytał. Nie chciałam mu tego opowiadać  ale on się przede mną otworzył, więc chyba ja też powinnam.
-Harry to....-w tym momencie zaśmiałam się nerwowo-nawet nie wiem jak to powiedzieć to mój były przyjaciel jeśli tak można to nazwać. Kojarzysz może taką osobę jak Harry Styles?-zapytałam
-No jasne ten z One Direction-odpowiedział
-No właśnie kiedyś się przyjaźniliśmy  byliśmy nierozłączni zawsze razem. Wszystko zmieniło się jak dostał się do X Factor. Co odcinek urywał się nam kontakt, a potem już wcale się nie odzywał. Zamienił mnie na 4 przyjaciół. Wiesz, często zastanawiam się w czym oni są lepsi. Długo nie mogłam się pozbierać po tym jak urwał nam się kontakt. Zdarzało mi się ciąć i paliłam regularnie. Teraz palę tylko okazjonalnie, że tak powiem. Nie raz myślałam nad tym aby popełnić samobójstwo, ale nigdy nie byłam na tyle odważna. Pomagały mi też nasze zdjęcia, lub jego występy w programie. Jego mama pomogła mi przejść przez ten trudny okres. Z Anne utrzymuje bardzo dobry kontakt. Przyjedzie nawet w piątek i będzie na moim pierwszym występie. Nie masz pojęcia jak się z tego powodu cieszę-pokazałam rząd swoich zębów.
-Nigdy nie przypuszczałbym, że tak pozytywna osoba jak ty przeżyła tyle. Naprawdę chce ci powiedzieć, że możesz na mnie polegać w każdej chwili.-powiedział, ze szczerym uśmiechem.
-Wiem i dziękuje. Po prostu czuję, że zaczynam nowy rozdział w życiu-podeszłam i przytuliłam Aidena.
-Ej tak przy okazji jaki mamy dziś dzień?-zapytałam, bo szczerze mówiąc straciłam poczucie czasu.
-Czwartek-odpowiedział
-Co ty gadasz? Kurde. Aiden pojedziesz ze mną na zakupy??-zapytałam i uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam?
-Oj no niech ci będzie. To co jedziemy od razu?-zapytał.
-No najlepiej będzie.-odpowiedziałam i udaliśmy się do samochodu. Tym razem nie spotkałam żadnego z przyjaciół loczka. Zakupy przebiegły spokojnie bez żadnych problemów. Znowu nakupowałam zbyt dużo rzeczy, no cóż przynajmniej nie będę musiała szybko jechać po zakupy. Moje reklamówki wypełniły cały bagażnik samochodu Aidena, ale trzeba wziąć pod uwagę, że ma on mały 2-osobowy samochód, więc bagażnik też jest mały. Droga do mojego domu nie trwała długo. Po chwili wjeżdżaliśmy na mój podjazd. Aiden pomógł wypakować mi torby.
-Dziękuje, że zgodziłeś się pojechać ze mną na zakupy.-powiedziałam
-Już teraz wiem czemu chciałaś ze mną jechać.-powiedział, a ja się tylko zaśmiałam
-Dziękuje, że nie zostawiłeś mnie samej w tym klubie.
-Cała przyjemność po mojej stronie.
-Może wejdziesz do środka?-zapytałam
-Nie pojadę do domu, bo mam jutro z rana próbę. Także do zobaczenia.
-Do zobaczenia-przytuliłam go i dałam buziaka w policzek. Weszłam do domu i wniosłam zakupy do kuchni. Oczywiście nie dałam rady wszystkiego na raz, więc musiałam robić kilka kursów. Spojrzałam na zegarek, była 19,00. Postanowiłam najpierw wziąć gorącą i długą kąpiel. Wczłapałam się na górę i wskoczyłam do wanny, by móc znużyć się w cieplutkiej wodzie. Nie wiem ile czasu upłynęło ale czułam się mega odprężona. Ubrałam piżamę, a na nogi włożyłam cieplutkie kapcie w kształcie króliczków. Zeszłam na dół, żeby zrobić sobie kolację. Postawiłam na płatki czekoladowe. Wzięłam miskę i poszłam na górę. Lubie tam przebywać bo z okien widać przepiękną panoramę Londynu. Jedząc płatki przypomniało mi się, że muszę zadzwonić do rodziców. Wybrałam numer mamy i zadzwoniłam.
-Cześć Becky.-usłyszałam w słuchawce głos mamy.
-Cześć mamo. Co u was słychać? Urządziliście się już?-zapytałam
-U nas wszystko dobrze, tak urządziliśmy się a u ciebie?
-U mnie też dobrze. Poznałam wiele nowych osób, które są wspaniałe
-Przepraszam Cię, ale nie mam czasu. Jestem jeszcze w pracy. Przepraszam  Oddzwonię  Kocham Cie Pa-pożegnała się i od razu rozłączyła. W sumie czego ja się spodziewałam. Ukochanej mamusi, którą nigdy nie była. No właśnie. Jak zwykle, praca ważniejsza. No cóż, jeszcze się chyba w pełni do tego nie przyzwyczaiłam. Stwierdziłam  że zadzwonię do Anne i dowiem się o której będzie w Londynie. Wpisałam numer, który znam już na pamięć.
-Cześć kochanie-przywitał mnie ciepłu głos Anne.
-Cześć Anne
-Co porabiasz?-zapytała
-Właśnie wróciłam z zakupów i dzwoniłam przed chwilą do mamy.
-I co u niej?
-Niestety się nie dowiedziałam, bo powiedziała, że jest w pracy i nie ma czasu.
-Słońce, nie przejmuj się. Widocznie musi ciężko pracować. Wiesz jest nowa.-Anne zawsze ją usprawiedliwiała.
-Anne nie tłumacz jej. Jestem w Londynie już prawie cały tydzień, a ona co? Ani razu nie zadzwoniła.
-Córeczko nie przejmuj się już.
-Właściwie dzwonię z innym zamiarem. Wiesz już, o której będziesz u mnie w Londynie?-zapytałam
-Jakoś pod wieczór. Chyba o 19,00 Zadzwonię jak będę wjeżdżać do Londynu to mnie pokierujesz.
-O to dobrze bo pewnie jutro cały dzień będę miała próby.
-No widzisz. Ja muszę już kończyć bo Robin coś chce. Do jutra Kocham cię
-Ja ciebie też Paa-i się rozłączyłam. Zeszłam z góry i odniosłam miskę do zmywarki i nastawiłam mycie. Poszłam na górę w trakcie pisząc smsa do Jessie. Musiałam się dowiedzieć o której jutro przyjechać. Położyłam się do łóżka i poczułam wibrację mojego telefonu.
Widzimy się o 12,00 buziaki dobranoc xxx
Takiego smsa przysłała mi Jessie. Nastawiłam budzik na 10,00, odwróciłam się na drugi bok i po chwili zasnęłam.


Witam wszystkich!!
Mam już ferie nawet nie wiecie jak się ciesze. Na początku chce podziękować za taką ilość wejść jesteście NIESAMOWICI!!!!!!!!!! Kocham was naprawdę. Niestety liczba komentarzy na taką ilość odwiedzin nie jest wielka. Nie chce robić wam żadnych limitów, bo dla mnie to bez sensu. Widziałam to ostatnio na blogu przeze mnie obserwowanym. Jeśli przeczytasz napisz w komentarzu jedno słowo może być to '1D' lub inne słowo jakie sobie życzycie wtedy wiem ile was czyta rozdział. Mam teraz ferie  ale nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział, bo wyjeżdżam i nie wiem czy dam rade napisać. Jeśli ktoś chce być informowany na tt niech napiszę pod spodem.
Mój tt to @Paullina_Poland   Do napisania xxx





poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 6



Obudził mnie wkurzający dzwonek mojego budzika. Chyba muszę go w końcu zmienić. Choć znając mnie zmienię go dopiero po kilku miesiącach. Wstając z łóżka, odsłaniając rolety wyjrzałam przez okno. Pogoda  była dziś bardzo dobra jak na Londyn. Słońce świeciło, powiewał wiatr, ale jak dla mnie było wspaniale. Bierzmy pod uwagę to, że mamy teraz wrzesień, więc to bardzo dziwne. Dziś byłam przepełniona energią i czekałam na to co przyniesie mi ten dzień. Poszłam do toalety załatwić swoje potrzeby. Potem szybkim krokiem zeszłam na dół i wstawiłam wodę na herbatkę owocową. Na śniadanie zrobiłam sobie tosty z nutellą i truskawkami. Pycha uwierzcie! Wyłożyłam tosty na talerz, zalałam herbatę i poszłam usiąść na kanapę w salonie. Włączyłam jakiś pierwszy lepszy kanał muzyczny. Szczerze mówiąc nie przykładałam większej uwagi do tego co mówią w tym programie. Jednak coś mnie zainteresowało.
-Znany brytyjsko-irlandzki zespół One Direction występują dziś na balu dobroczynnym. 2 dni temu chłopcy mieli próbę w Londynie gdzie obecnie mieszkają. Miejmy nadzieje, że występ się uda. Trzymamy kciuki-powiedział prezenter i na ekranie ukazały się zdjęcia z próby. Na samą myśl o tym, że w zwykłym sklepie poznałam przyjaciół loczka przeszły mnie dreszcze. Wiedziałam, że skądś ich znam, ale niestety moja pamięć czasem zawodzi. Tym razem na zdjęciu pokazali Harrego. Nic się nie zmienił. Te same czarujące oczy i ten uśmiech z perfekcyjnymi dołeczkami. Na zdjęciu wyglądał na zamyślonego. Mam nadzieję, że chociaż on z naszej dwójki jest szczęśliwy. Jestem ciekawa czy jeszcze o mnie pamięta, czy tak jak ja chciałby się ze mną zobaczyć. Czasami zastanawiam się jakby wyglądało nasze spotkanie. Czy potrafiłabym mu spojrzeć w oczy? Może rzuciłabym mu się w ramiona? Nie mam pojęcia, ale chciałabym, żeby wytłumaczył mi dlaczego. Szczerze mówiąc nie wiem co bym zrobiła stojąc twarzą w twarz z loczkiem. Przypominając sobie o nim postanowiłam zadzwonić do Anne. Poszłam do kuchni, wstawiłam naczynia do zmywarki i pobiegłam do sypialni po telefon. Szybko wpisałam znany mi numer na pamięć. Jeden sygnał, drugi i usłyszałam szczęśliwy głos:
-Cześć córeczko. Jak dobrze, że dzwonisz.-powiedziała Anne, Często zdarzało jej się mówić do mnie córeczko.
-Cześć Anne. Opowiadaj mi co u ciebie słychać.-byłam szczęśliwa móc usłyszeć jej głos.
-Hmm no co praca, dom  i tak w kółko.
-Wiesz, że nie możesz się przemęczać.
-Tak wiem i już tak dużo nie pracuję.
-Mam nadzieję, że Robin i Gemma cię pilnują.
-Oj nie masz się o co martwić. Robin w szczególności-zaczęła się śmiać.
-No i bardzo dobrze, że się tobą opiekuje, nawet jeśli w inny sposób
-Oj Becky. Opowiadaj co u ciebie. Miałaś już jakąś próbę?
-Miałam. Hmm u mnie życie nabiera jakiegoś tępa. W końcu coś się dzieje. Powoli zapominam o wszystkim i żyję tym co będzie nie tym co było.
-No i bardzo dobrze. Wiesz, że zawsze wspieram cię we wszystkim co robisz. Poznałaś już kogoś?
-Poznałam o to się nie musisz martwić. Razem ze mną w grupie jest Vince bardzo pozytywny chłopak lekko mówiąc. Jest też Kyle i Katy, którzy są zdrowo nienormalni-zaśmiałam się
-No to ciekawie. A jak twoje relację z Jessie?
-Wiesz, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak szybko się przed nią otworze.
-Nawet nie wiesz jak się ciesze, że ci się układa.-słychać było jak łamie jej się głos
-Anne nawet nie próbuj płakać. Powiedz mi lepiej co u Gemmy.
-Co u niej jak zwykle biega na imprezy i zostajemy sami z Robinem w domu.
-Oj musi się wyszaleć przecież. O zapomniałabym masz jakieś plany z piątku na sobotę?-zapytałam
-Jedyne plany jakie mam to wrócić w piątek z pracy i odpocząć przez weekend.
-No to zmieniasz plany.
-Jak to? Nie rozumiem,
-Normalnie wsiadasz w samochód i przyjeżdżasz do mnie i oglądasz mój pierwszy, nie wiadomo czy nie ostatni występ na żywo.
-Mówisz poważnie?
-Jak najbardziej. Po pracy w piątek przyjeżdżasz do mnie. Ja mam dodatkową sypialnie i już.
-Nie Becky nie będę robiła ci kłopotu. Oczywiście, że przyjadę ale zatrzymam się w hotelu.
-Przestań. Ustalone. Nawet nie wiesz jak się ciesze!!!!-zaczęłam krzyczeć do słuchawki
-Hahaha ja też Becky ja też! Niestety muszę przerwać naszą euforię szczęścia bo muszę już jechać do pracy. Pa córeczko kocham cię do zobaczenia w Piątek.
-Paaa ja ciebie też kocham. Jeszcze zadzwonię.-i rozłączyłam się.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile radości przyniosła mi ta rozmowa i świadomość tego, że Anne będzie ze mną w tym ważnym dniu. Znacie to uczucie kiedy zjecie tyle czekolady, że buzia sama się cieszy? Własnie tak mam teraz. Banan nie schodzi mi z twarzy! Niestety trzeba się szykować bo już 12,00. Poszłam do szafy i zastanawiałam się nad wyborem dzisiejszego stroju. Postawiłam na wygodę.Zdecydowałam się na kolorowe getry, czarny sweter z napisem POW i czerwone conversy. Włosy zawiązałam w niedbałego koka. Zostało mi tylko się pomalować. Lekki podkład, puder, troszkę tuszu do rzęs i różowy błyszczyk do ust i jestem gotowa. Spojrzałam na zegarek była 12,30. Pierwszy dzień, w którym mogę normalnie się wyszykować i spokojnie zdążę na próbę. Zeszłam na dół, z komody wzięłam okulary przeciwsłoneczne, torebkę i kluczę do ręki. Zamknęłam drzwi i poszłam do garażu. Moim celem był jak co rano Starbucks. Zaparkowałam przed kawiarnią i weszłam do środka. Dziś miałam ochotę na Caramel Frappucino. Już to wam mówiłam, ale powtórzę jeszcze raz kocham kawy ze Starbucksa.
-Przepraszam, to ty Becky?-usłyszałam jak ktoś za plecami coś mówi
-Yyy tak-odpowiedziałam skołowana.
-O mamciu. Oglądam The Voice. Uwielbiam cię. Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?-pytała podekscytowana nastolatka.
-Jasne nie ma sprawy.-odpowiedziałam i ustawiłam się do zdjęcia.
-Podpiszesz mi koszulkę?-zapytała. Szczerze trochę mnie to zdziwiło.
-Jasne.-podpisałam jej koszulkę na brzuchu.
-A followniesz mnie na Twiterze? Bardzo cię proszę.
-Ym ok tylko zapisz mi swoją nazwę-podałam jej kawałek kartki. Ona zapisała swoją nazwę, pożegnała się i wyszła. Ja zamówiłam kawę i wyszłam z kawiarni. Usiadłam w samochodzie i dopiero teraz zorientowałam się jaką mam minę. Właśnie dałam swój pierwszy autograf. To było coś. Mam dziś dobry dzień, a ta dziewczyna go jeszcze ulepszyła. Uwierzcie mega uczucie dawać komuś autograf. Nim się spostrzegłam byłam już pod studiem,a na zegarku była 12,55. Pierwszy ram mi się zdarzyło być przed czasem. Wow
Weszłam do środka. Dziś było tu strasznie dużo ludzi. Widocznie dziś wszystkie grupy mają próbę  Nawet nie wiem czy jest tu aż tak wiele pomieszczeń  No nie wiem. Wiedząc że mam chwilę czasu poszłam przywitać się z Kylem, Katy i Jessie. Razem siedzieli i o czymś dyskutowali.
-Cześć wszystkim-powiedziałam wchodząc do środka
-No siema siema.-odpowiedział Kyle
-Co ty taka szczęśliwa?-zapytała Katy
-Wiecie co, byłam dziś rano w Starbucksie i podeszła do mnie dziewczyna i poprosiła mnie o autograf!
-Serio, co ty gadasz? Hmm stajesz się bardziej sławna niż my. Nie dobrze.-mówił Kyle przy tym potrząsając głową
-Przestań-zaczęłam się śmiać
-Oh ja też pamiętam jak dałam swój pierwszy autograf. Podeszła do mnie starsza pani i poprosiła o autograf dla wnuczki-wspomniała Jessie
-Z czasem stanie się to dla was rutyną. Będziecie musieli przywyknąć-dodała
-Becky idziesz po próbie ze mną i z Kylem na obiad?-zapytała Katy
-Jasne czemu nie. Przepraszam ale biegnę szukać Alexa.
Szybkim krokiem pobiegłam do Alexa. Widziałam, że już na mnie czeka.
-Hej Alex-przywitałam się
-No witaj kochanie-na przywitanie pocałował mnie w policzek.
-Słuchaj zakładam, że ja nie mam zamiaru tu długo siedzieć i ty również. Mam rację?-zapytał
-Chyba czytasz mi w myślach-uśmiechnęłam się
-No i o to chodzi. Twój pierwszy występ nie potrzebuje, żadnej choreografii  Jesteś tylko ty. Wiec musimy  popracować nad twoim wyrazem twarzy i mową ciała. Wiec zabieramy się do roboty.
To właśnie lubię w Alexie. Zabiera się do czegoś bez rządnych bzdurnych i niepotrzebnych pogawędek. Podał mi gitarę, a na środku postawił krzesło. Piosenkę powtarzaliśmy w kółko, że bez problemu mogę teraz wyrecytować cały tekst. W szkole nigdy nie miałam problemów z recytacją wierszy, więc nauka tekstu piosenki to prościzna.
-Dobra na dziś koniec. Na kolejnych próbach będę razem z Jessie, więc damy radę. Zresztą teraz jest już bardzo dobrze. Musimy to dopracować i będzie perfekcyjnie.-powiedział uśmiechnięty Alex. Szczerze, to on chyba nigdy nie przestaje się uśmiechać. W tym momencie do sali weszli Kyle wraz z Katy.
-Gotowa?-zapytał Kyle.
-Właśnie skończyliśmy. To do zobaczenia.-pocałowałam Alexa w policzek i wyszłam z sali.
-Wiecie co mam dziś ochotę na pyszną lasagne a wy??-zapytałam
-Hmm ja bym zjadł spaghetti,a ty Katy?-powiedział Kyle
-Hmm ja nie wiem, ale chyba pojedziemy do włoskiej restauracji, co?
-No ok możemy pojechać moim samochodem, co wy na to?-zapytałam. Zgodzili się bez problemu. Wsiedliśmy do auta i pojechałam we wskazane mi miejsce. Droga zajęła nam jakieś 20 minut.
-Panie przodem.-Kyle otworzył nam drzwi.
-U jaki z ciebie dżentelmen-zaśmiałam się.
-Oh wątpisz w to??-zapytał ze śmieszną miną
-Nie nie mogłabym-uśmiechnęłam się i zajęliśmy stolik pod oknem. Po chwili przyszedł kelner. Ja zamówiłam wcześniej wskazaną lasagne z sokiem, Kyle spaghetti carbonara z colą, a Katy wstążki szpinakowe w sosie z gorgonzoli i szpinaku. Po 15 minutach kelner przyniósł nam nasze zamówienia, a my zagłębiliśmy się w rozmowie.
-Od kiedy mieszkasz w Londynie?-zapytała ciekawa Katy.
-Przeprowadziłam się tu dzień po przejściu drugiego etapu.
-O to niedługo. Obeznałaś się już w tym wielkim mieście.-zapytał Kyle podkreślając słowo wielkim.
-No właśnie ostatnio zwiedzaliśmy z Vincem Londyn, ale jeszcze trochę czasu mi to zajmie.
-No wiesz co powinniśmy się obrazić, że poszłaś tylko z Vincem, nie Kyle.-powiedziała Katy
-No, a co ty myślisz Becky mamy focha i tyle.-udawał obrażonego
-Znaczy się wiesz ja mogę przestać być obrażona jeśli dasz mi spróbować twojej lasagni -powiedziała chytrze Katy
-Masz próbuj.-zaśmiałam się
-A ja mogę przestać być obrażony jeśli pójdziesz dziś z nami do klubu-oświadczył Kyle
-Z nami to znaczy kogo masz na myśli?-zapytałam
-No pójdę ja, Katy, Vince, Aiden i Frances z grupy Willa. To co idziesz?
-No ok mogę pójść. Już dawno nie byłam, na żadnej imprezie.
-No to jesteśmy umówieni o 19,30 pod klubem Malibu. Wiesz gdzie to jest?-zapytał Kyle
-Niestety nie mam zielonego pojęcia-odpowiedziałam
-To w smsie prześle ci adres
-To co zbieramy się do domu? Chyba w takim stroju nie pójdę do klubu-powiedziała z wyrzutem Katy
-No co racja to racja. Jedziemy.
Zapłaciliśmy rachunek, odwiozłam ich i sama jak najszybciej mogłam znalazłam się w swoim domu. Spojrzałam na zegarek była 16,30. Zostały mi 2h. Postanowiłam od razu zacząć się szykować  Poszłam do łazienki i pierwsze o czym marzyłam była gorąca, odprężająca kąpiel. Włączyłam muzykę i znużyłam się w wodzie. Po orzeźwiającej kąpieli wyszłam i owinęłam się ręcznikiem. Wybalsamowałam się swoim ulubionym kremem truskawkowym. Podreptałam do szafy i tu był największy problem. Postanowiłam nie stroić się zbyt. Postawiłam na krótkie szorty z ćwikami, luźna, czarną bluzkę oraz czarne obcasy. Włosy pokręciłam lokówką. Do tego nałożyłam kolczyki, ale z jednej strony dodatkowo zapiłam kolczyk sięgający do chrząstki. Został mi makijaż. Zrobiłam trochę ciemniejszy niż zwykle. Na powiekach zrobiłam kreski eyelinerem i pomalowałam je czarnym cieniem. Oczy wytuszowałam. Usta zostawiłam bardziej naturalne, bo pomalowałam je jasnym błyszczykiem. Zostało mi tylko pomalować paznokcie. Dziś postawiłam na kolorowe paznokcie, które świecą w ciemności. Spojrzałam na zegarek była 19,00. Wyrobiłam się w sam raz. Zadzwoniłam po taksówkę, bo dziś mam zamiar się troszeczkę zabawić. Poszłam jeszcze tylko napić się soku, wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i zobaczyłam jak taksówka podjeżdża pod dom. Wsiadłam i podałam adres klubu. Nim się spostrzegłam byłam już na miejscu, równo z czasem. Przed wejściem zobaczyłam już moich znajomych. Zapłaciłam taksówkarzowi i wysiadłam z pojazdu. Podeszłam do nich i zaczęłam się witać.
-Oo cześć Becky.-przywitał się ze mną Kyle. To on dziś był można rzec gospodarzem imprezy.
-Poznaj Aidena i Frances.-przedstawił przystojnego chłopaka i zgrabną dziewczynę.
-Cześć miło mi poznać.-cmoknęłam Frances w policzek.
-Mi ciebie również.-uśmiechnęła się
-Cześć miło mi ciebie poznać-przytuliłam nieznajomego.
-Oh to mi jest miło-uśmiechnął się zalotnie
Przywitałam się z resztą i weszliśmy do środka. Wprawdzie w Londynie można legalnie wchodzić do klubu od 21 roku życia, jednak malibu jest jednym z tych klubów, który jest dla niepełnoletnich. Od razu zajęliśmy stolik najbardziej oddalony od wszystkich. Ja, Kyle i Vince poszliśmy po drinki dla każdego. Ja zdecydowałam się na wódkę z colą.

Jeszcze byłam w miarę trzeźwa, więc postanowiłam zrobić zdjęcie i wstawić je na Twittera.


Wstawiłam je z dopiskiem: Pozdrowienia z klubu Malibu xxx.  Po wypiciu pierwszego drinka wszystkie dziewczyny poszły na parkiet. Chłopcy zostali przy stoliku, bo jak stwierdził Kyle są jeszcze zbyt trzeźwi  Nawet nie wiecie jak świetnie się bawiłam. Dawno nie byłam już na żadnej imprezie. A, że w krwi były już procenty, DJ grał wspaniałą muzykę bawiłam się jeszcze lepiej. Po kilku piosenkach stwierdziłyśmy, że musimy odpocząć. Udałyśmy się do stolika, gdzie wypiłam kolejne drinki. Zobaczyłam, że Vince idzie na papierosa. Postanowiłam pójść z nim.
-Palisz?-zapytał
-Tylko na imprezach i jak się zdenerwuje.-odpowiedziałam. Spaliliśmy papierosy i weszliśmy do środka.Teraz usiadłam za stolikiem i piłam każdą kolejkę razem z Vincem i Kylem.
-kilka drinków później*
Czułam, że mam już dużo procentów we krwi, ale to mi nie przeszkadzało. Świetnie się bawiłam i to było w tym najlepsze. Nie kontaktowałam już za dobrze, ale piłam dalej. W pewnym momencie do tańca poprosił mnie Aiden. Zgodziłam się bez oporu. Zresztą widzieliście kiedyś, żeby pijany człowiek opierał się przed czymś? No właśnie.
(<kilk> możecie to włączyć)
W tym momencie przestałam panować nad swoimi ruchami. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Ja i Aiden byliśmy nieźle nawaleni, znaczy ja bardziej. Nasze ciała zgrały się w jedno. Obydwoje poruszaliśmy się płynnie w rytm muzyki. Czułam jak jego przyrodzenie troszeczkę wzrasta w spodniach, ale nie zwracałam na to uwagi. Nie zwracałam uwagi nawet na to, że niektórzy ludzie stoją wokół nas i się na nas gapią. W tym momencie Aiden odwrócił mnie do siebie przodem. Tańczyliśmy wpatrzeni w swoje oczy. Widziałam jak twarz Aidena jest coraz bliżej mnie. Nim się spostrzegłam jego usta były na moich. Nie powiem podobało mi się to, Pogłębiłam pocałunek, a Aiden jakby dostał pozwolenie. Czułam jak jego język pieści moje podniebienie. W tym momencie nie liczyło się nic więcej, tylko my i nasze usta. Przerwaliśmy pocałunek  gdy zabrakło nam tchu. W tym momencie urwał mi się film.

*Kolejny dzień*
Obudziłam się z przeraźliwym bólem głowy. Spostrzegłam się, że nie jestem w swoim domu. Próbowałam przypomnieć sobie jak znalazłam się u nieznajomego lub nieznajomej. Powoli wstałam z łóżka, wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Prowadził mnie zapach kurczaka. Nie wiedziałam  kto czeka za ścianą, może to jakiś zboczeniec, który uwięzi mnie w swoim domu i nigdy mnie nie znajdą. Takie myśli przechodziły mi po głowie. Powoli weszłam do kuchni, a tam po prostu zobaczyłam krzątającego się po kuchni Aidena. Nie powiem byłam zaskoczona, ale cieszyłam się, że to żaden gwałciciel.
-Ooo witaj śpiąca królewno.-krzyknął do mnie
-Cześć możesz tak nie krzyczeć-poprosiłam
-Hahaha co kac morderca nie daje spokoju?-zapytał drwiąco
-Ha ha zabawne. Masz jakieś tabletki na ból głowy?-zapytałam
-Masz tabletkę i potem wypij ten sok z cytryny.-powiedział
-No chyba żartujesz, aż tyle tergo soku?-zapytałam
-Uwierz pomaga sam niedawno wstałem w takiej formie jak ty, a teraz jak młody Bóg-zaśmiał się
-Ale, że aż tyle??-spojrzałam wzrokiem kota ze Shreka
-Oj nie patrz na mnie takim wzrokiem.-odpowiedział był nieugięty.
Wzięłam tabletkę i wypiłam sok duszkiem. Potem jednak myślałam, że twarz mi wykrzywi  No ale cóż trzeba czymś poprawić swój stan. Nagle usłyszałam jak dzwoni mój telefon. Aiden mi go podał bo wiedział, gdzie leży moja torebka. Nawet nie spojrzałam kto dzwoni. Po prostu odebrałam.
-Kim kolwiek jesteś uprzedzam nie krzycz.-powiedziałam na wstępie i usłyszałam śmiech Aidena z kuchni.
-Hej tu Jessie chciałam się zapytać jak z dzisiejszą próbą?-zapytała.
-Oo próba tak...hmm no to możemy hmmm.-zaczęłam się plątać
-Hahaha wiedziałam po wczorajszym twoim zdjęciu na tt widzę, że byliście chyba wszyscy na imprezie.
-No tak jakoś wyszło.-zaśmiałam się nerwowo.
-No właśnie dzwoniłam do Vinca jednak ten powiedział tylko, że śpi i się rozłączył.
-Hahahah cały Vince
-Więc chyba dziś odpuśćmy sobie próbę.
-Naprawdę? Dziękuje jesteś kochana-ucieszyłam się na tą myśl
-Tak ale jest jeden haczyk, dziś macie sesję zdjęciową na stronę i na ramówkę w telewizji.
-Wszyscy?-zapytałam
-Tak wszystkie drużyny mają dziś tą sesję, więc tak czy tak musisz przyjechać do studia. Najlepiej jakbyś była tu najdłużej za godzinę.
-Ok nie ma sprawy zbiorę się i już jadę. Do zobaczenia
-Ok będę czekać w studiu.-rozłączyłam się i udałam do kuchni.
-Miałem ci powiedzieć, że wszyscy mają dziś sesję, rano dzwonił will.-powiedział mi Aiden
-Wiem właśnie oświadczyła mi Jessie.-powiedziała
-Mam być za godzinę-powiedzieliśmy równo i od razu zaczęliśmy się śmiać.
-1,2,3 moje szczęście-powiedziałam i wstawiłam język.
-Choć zjemy obiad i pojedziemy.-pociągnął mnie do stołu.
-Obiad to która jest godzina?-zapytałam zaskoczona
-Kilka minut po 14
-Tak długo spałam?-zapytałam
-No na to wychodzi
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść kurczaka z warzywami i ryżem.
-Musze przyznać, że dobrze gotujesz.-pochwaliłam Aidena
-Oh dziękuję
-Gdzie nauczyłeś się tak gotować?
-Wiesz jak miałem 15 mieszkałem już sam, więc jakoś musiałem sobie radzić.
-Aiden bo ja mam takie pytanie. Bo wiesz ja nie za bardzo pamiętam co się wczoraj wydarzyło po naszym pocałunku.-powiedziałam i dopiero przypomniałam sobie, że wczoraj całowałam się z Aidenem.
-No to właśnie całowaliśmy się, ale to chyba pamiętasz jeszcze.
-Przepraszam, że przerwę ale czy my coś wiesz... więcej niż pocałunek??-zapytałam
-Nie nie masz się o co bać nie należę do takich -uśmiechał się, a mi ulżyło
-A z tym pocałunkiem to wiesz, yy przepraszam, zazwyczaj nie daje poznać się od razu od tej strony.
-Nie ma sprawy ja byłem pijany, ty też, więc nie ma o czym gadać.
-Dziękuję-uśmiechnęłam najładniej jak umiem
-To opowiadaj co dalej bo ja nie pamiętam nic więcej.
-Przetańczyliśmy kilka piosenek i poszliśmy na miejsce, ty zarzekałaś się, że wypijesz jeszcze kilka drinków, ale zasnęłaś na moim ramieniu.-zaśmiał się
-Ej nie śmiej się ze mnie, nie mam aż takiej dobrej głowy do alkoholu.-walnęłam go w ramię
-Każdy był już nieźle wstawiony, wiec wziąłem cie pod ramię i przyjechaliśmy do mojego domu. Jak wnosiłem cię  do sypialni mówiłaś coś o jakimś Harrym, nie wiem
-A to nie ważne, to co zbieramy się do studia-próbowałam zmienić temat
-Becky chce tylko, żebyś wiedziała, że możesz mi zaufać-przerwał mi Aiden
-Dziękuje-cmoknęłam go w policzek
-Dobra możemy jechać do studia tylko jak ja wyglądam. Nie pojadę w tym w czym byłam w  klubie.
-Spokojnie mam gdzieś w szafie ostatnie rzeczy mojej byłej-powiedział i zaprowadził mnie na górę. Dał mi jeansowe ogrodniczki, fioletową koszulkę z długim rękawem i białe adidasy.
-To ostanie rzeczy, które zostały w moim domu.-powiedział

Włosy zaplotłam w kłosa i byłam gotowa. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy jego autem do studia. Droga zajęła nam 10 minut. Aiden nie ma daleko z domu do studia, ale jak powiedział lubi jeździć samochodem. W studiu było dziś strasznie dużo ludzi. Panował tu taki harmider, ludzie biegali szukali butów, lokówek i innego sprzętu. My spokojnie poszliśmy w wyznaczone miejsce. Przy wielkich drzwiach musieliśmy się rozdzielić bo szatnia dziewczyn była na prawo, a chłopaków na lewo. Weszłam do środka, tu było już ciszej. Jedynie panował wielki bałagan. Wszędzie były porozrzucane ciuchy, buty i akcesoria. Zobaczyłam jak na kanapie siedzi Katy i Frances. Przywitałam się z nimi.
-Widzę, że już w lepszej formie?-zapytałam
-Nic nie mów, Jessie mnie obudziła i jak najszybciej tu dotarłam. Zobacz jak wyglądam.-powiedziała Katy
-Ze mną było podobnie tylko mi Will powiedział, żebym się nie spieszyła  bo Courtney i Ashley będą pierwsze, więc miałam chwilę.-powiedziała Frances
-Ja też miałam chwilę, tylko, że rano obudziłam się w domu Aidena. Dziewczyny zaczęły się śmiać, w tym momencie przyszłą jakaś dziewczyna i dała mi ciuchy do przebrania. Przeszłam za parawan i przebrałam się w wyznaczony mi strój. Wychodząc spostrzegłam, że w szatni zostałyśmy tylko we trzy. Usiadłam obok nich i zaczęłyśmy gadać
-Frances, a tak w ogóle, która to ta Ashley i Courtney.-zapytałam bo dziewczyna cały czas o nich opowiadała.
-Ashley to ta tleniona blondyna. Nie lubię jej no po prostu nie mogę jej znieść. Jest taka pusta. Courtney jest nawet ok, ale tylko jeśli nie ma w pobliżu Ash, bo jeśli są razem nie podchodź lepiej. Dlatego trzymamy się razem z Aidenem. On jest w porządku zdążyłam go polubić.
Pogadałyśmy jeszcze chwilkę i dziewczyny poszły na sesje, a ja udałam za dziewczyną, która będzie robiła mi makijaż. Musze przyznać, że nie jest to moja pierwsza sesja. Kilka razy doświadczałam tego. Zawsze mama chciała,  żebym została modelką, no niestety pokrzyżowałam jej plany. Zeszłam z krzesła i udałam się na plan, gdzie mają być robione zdjęcia. Przywitałam się ze wszystkimi jak miałam w zwyczaju i ustawiłam się na planie. Nie potrwało to długo, bo fotograf nie potrzebował wielu zdjęć. Po 30 minutach powiedział, że ma wystarczająco dużo zdjęć i mogę iść już do domu. Jak powiedział tak zrobiłam. Poszłam do szatni przebrać się w swoje ubrania.Kiedy byłam gotowa, poszłam do fotografa zobaczyć jakie wybrał zdjęcia. Szczerze nie były to moje najlepsze zdjęcia, ale nie były też najgorsze.

 
   

-No niezła z ciebie modelka.-usłyszałam głos Aidena i poczułam jak kładzie mi głowę na ramię
-Nie przesadzajmy
-Posłuchaj chłopaka, tylko tobie zajęło to tak mało czasu, a ja mam wspaniałe zdjęcia-powiedział fotograf
-Dziękuje-uśmiechnęłam się
-Co powiesz na kawę?-zapytał Aiden
-Ze Starbucksa?-zapytałam
-Jeśli tylko chcesz-odpowiedział
-No to na co czekamy-uśmiechnęłam się i pociągnęłam go za rękę w stronę wyjścia.




Witam kochani!!!
Na początku chciałam podziękować za tak dużą ilość wejść. Witam nowych obserwujących. Dziękuje za komentarze i obiecuję, że zajrzę i skomentuje wszystkie wasze blogi, jeśli tylko znajdę czas Obiecuję. Mam tylko prośbę skomentujcie po przeczytaniu jak na tak dużo ilość wejść to komentarzy jest malutko. Zajmie wam to dosłownie sekundy, a dla mnie znaczy bardzo wiele. Dziś zostawiam wam rozdział  który średnio mi się podoba. Mam nadzieje, że będzie się wam przyjemnie czytało.
Całuje was i każdego z osobna oddzielnie do następnego xxxx
Nowi bohaterowie:
                                                                     Aiden Grimshaw (19 lat)

                                                                           Frances Wood (18 lat)
                                                             Courtney Harvey (21 lat)











czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 5


*perspektywa Harrego*
Obudziłem się, gdy usłyszałem przeraźliwy krzyk dobiegający z łazienki. Szybko wstałem nie zważając na to jak wyglądam i pobiegłem w stronę głośnych krzyków.
-Co się tu dzieje?- zapytałem zdyszany
-Moje lusterko....moje lusterko...
-No co?-zapytałem
-Ono pękło....moje ulubione.....
-Zayn i o to te całe krzyki?-myślałem że mu coś zrobię w tym momencie
-Wiesz, że to było moje ulubione!!!-krzyknął z wyrzutem
-Co się tu stało?-zapytał zmartwiony Daddy
-Lusterko Zayna pękło i o to te całe krzyki
-Serio? Boże Zayn nie przesadzaj!
-Nie przesadzaj?! Wy nie rozumiecie chyba że to było moje ulubione-powiedział prawie plącząc
-Dobra Zayn pozbieraj szkło i ubierz się to pojedziemy do sklepu po nowe, a ty Harry może byś się ubrał, a nie od samego rana paradujesz ze swoim sprzętem na wierzchu.
-Oj macie problemy.
Wróciłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżko. No nie wiem co oni wszyscy mają do tego, że lubię chodzić nago. Nie powinniśmy się wstydzić nagości. Chyba tylko Lou to nie przeszkadza. Po 15 minutach przekładnia się po łóżku postanowiłem się ubrać i zjeść śniadanie. Powędrowałem do łazienki, którą mam w swoim pokoju. Ha jako jedyny mam własną łazienkę. Nie moja wina, że pierwszy zająłem ten pokój. :P
Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w zwykłe jeansy, fioletową bluzę Jack Wills i białe conversy.


Zszedłem na dół. W kuchni oczywiście siedział Niall z pełnym talerzem kanapek. Serio nie mam pojęcia gdzie on to wszystko mieści.
-Cześć Harold!-powiedział z pełną buzią
-Cześć. Mogę jedną??
-Nie to moje maleństwa.
-Oj no weź tylko jedną małą.-prosiłem.
-Nie i koniec!
-Zobaczymy Niall zobaczymy-powiedziałem to i spojrzałem na niego morderczym wzrokiem.
-Oj no dobra. Możesz wziąć ale tylko jedną, malutką-zgodził się Irlandczyk
Wziąłem 3 i szybko wybiegłem z kuchni
-Kłamca! Miałeś wziąć jedną!-krzyczał za mną Niall
Poszedłem do salonu i usiadłem obok Louisa, który oglądał telewizje
-Dasz mi jedną?-zapytał
-Nie przed chwilą sam je wyżebrałem od Nialla. Uwierz ciężko było.
-Oh no dobra. O zapomniałbym, dzwonił Paul za godzinę mamy być gotowi bo jedziemy na próbę.
-Oooooo  myślałem że będę mógł poleniuchować w domu.
-Nie dziś.-uśmiechną sie Lou
Kocham Louisa jak swojego brata, którego zawsze chciałem mieć. Liama, Zayna i Nialla też, ale z Lou jest inaczej. Łączy nas pewna więź  Lou jest moim najlepszym przyjacielem. Zawsze jest przy mnie i za to go kocham. Nasze fanki nazywają nas Larry Stylinson, myślą, że jesteśmy razem i nie możemy się ujawnić.Tak, czytam te wszystkie komentarze. Mnie one śmieszą, gorzej z Eleanor. Eleanor jest dziewczyną Lou. Są razem nie cały rok. Lubie ją, jest naprawdę przemiła. Widzę jak przy niej Louis promienieje. Chodzi uśmiechnięty i nic ani nikt nie może popsuć mu humoru,. No może z wyjątkiem fanek, które cały czas z nieznanych nam powodów hejtują El. Czasami widzę jak Lou jest przygnębiony zachowaniem fanek, ale niestety bycie osobą publiczną nie jest takie proste.
-Halo Harry. Co z tobą?
-Oh przepraszam zamyśliłem się. Co oglądamy?-zapytałem
-A nie wiem jakiś kanał z informacjami muzycznymi.
-A wgl oglądałem wczoraj jakiś nowy program. Tylko nie pamiętam jak się nazywał. hmm o wiem The Voice-pochwalił się Niall, który nie wiem skąd pojawił się na kanapie.
Wystarczyło jedno słowo, jedna nazwa i wszytko wróciło.
-O to to. Louis zrób głośniej.
-A teraz pokażemy państwu skrót wszystkich występów wczorajszego programu The Voice. Gwiazdami tego show są Jessie J, Sir Tom Jones.Will.i.am oraz Danny O'Donoghue. Jest to pierwsza i można rzec próbna edycja takiego programu  Różni się ona od innych. Na castingu jurorzy nie widzą uczestników lecz słyszą wyłącznie głosy. Na castingi zgłosiło się naprawdę bardzo dużo młodych ludzi, nie zabrakło również tych w wieku ponad 50 lat. W sobotę wyemitowany będzie pierwszy odcinek na żywo w naszej stacji. Mamy nadzieje, ze wygra najlepszy i życzymy powodzenia wszystkim uczestnikom.
Chłopak zniknął z ekranu i zaczęli pokazywać skrót występów. Gdy moje oczy zobaczyły ją w pięknej sukience wszystko wokół przestało istnieć. Wróciłem do rzeczywistości kiedy poczułem, że ramię jednego z chłopaków mnie przygniata. Zorientowałem się, że Niall i Lou biją się o pilot. Nie zwracając na nic uwagi poszedłem na górę do swojego pokoju. Tam z szafki stojącej pod oknem, z najgłębszej szuflady wyciągnąłem głęboko skrywany album ze zdjęciami z dzieciństwa. Od razu przewróciłem na to jedne zdjęcie, które w tym momencie moje oczy potrzebowały zobaczyć.


Pamiętne czasy. Mieliśmy tu po 15 lat. Niby 4 lata temu, no w moim przypadku 3, a tyle się zmieniło. Nie wiem co teraz się z nią dzieje poza tym, ze jest w programie. Nic więcej. Tak cholernie za nią tęsknie  Chciałbym móc przytulić ją, przeprosić opowiedzieć wszystko, ale niestety trzeba płacić za swoje błędy.
Słyszałem jak ktoś biegnie po schodach, więc szybko schowałem zdjęcie do szuflady.
-Harry, chodź Paul przyjechał.-Louis powiedział zdyszany
Razem zeszliśmy na dół. Tam czekali już wszyscy. Wsiadłem do samochodu i zająłem miejsce najbardziej możliwe oddalone miejsce od innych. Szczerze nie miałem ochoty na żadną próbę, czy coś takiego. Tępo patrzyłem przez szybę, zastanawiając się jak to by było, gdybym nie przeszedł dalej. Nie poznałbym takich wspaniałych ludzi, ale miałbym swoją Becky przy sobie.
-Harry zostajesz w samochodzie??-wyrwał mnie głos Paula
-Już wysiadam.-odpowiedziałem przelotnie.
Szedłem powoli z tyłu za chłopakami. Na moje szczęście nie było dużo fanek pod studiem, co zdarza się bardzo rzadko. Po 5 minutach byliśmy już w studiu. Mieliśmy próbę przed występem na balu dla nudziarzy. Nie lubię tego typu imprez, ale cóż nie mam nic do gadania taka praca. Przyszedł nasz choreograf Jason, miły gościu mówię wam. Potem dołączyła jeszcze Jo. Ćwiczy z nami śpiew. Jason razem z Jo postanowili, że zaśpiewamy WMYB i OT. Kazali się nam ustawić i puścili podkład. Zagapiłem się i pominąłem moją solówkę więc zaczęliśmy od początku. Cały czas w głowie miałem moją Becky.
-Harry co się z tobą dzieje!-Krzyknął Jason
-Przepraszam po prostu się zamyśliłem.
-Nie mamy czasu na twoje pomyłki, za dwa dni macie występ,a ty jesteś jakiś rozkojarzony, nie słuchasz co się do ciebie mówi. Ogarnij się bo nie mamy czasu.
-Dobrze, nie musisz nie na mnie od razu wydzierać. Serio wystarczy powiedzieć.-odpowiedziałem troche z wyrzutem. Wkurzył mnie no serio nie musi się wydzierać.
-Jeszcze raz od początku, bez żadnych pomyłek-powiedział to patrząc się na mnie.
Jason puścił podkład i tym razem niczego nie ominąłem żadnego wersu.
-Pasuje?-zapytałem mega wkurzony
-Może być.
Później kilka razy przećwiczyliśmy piosenki i mogliśmy pojechać do domu. Wpadłem na pewien pomysł, potrzebowałem jedynie pozwolenia Paula.
-Paul możesz na słówko?
-Czego potrzebujesz?
-Mamy plany na jutro nie wiem wywiad w radiu, próba czy coś takiego?
-Nie jutro macie wolne, a coś się stało??
-Chciałbym pojechać do domu i wróciłbym dopiero jutro.
-Nie ma sprawy, tylko musisz wrócić jutro.
-Ok dziękuje.
Byłem szczęśliwy, może mój plan zadziała. Droga do domu minęła bardzo szybko. Pobiegłem od razu do swojego pokoju. Z szafy wyciągnąłem torbę wpakowałem do niej jakieś ciuchy, bieliznę, trampki i byłem już gotowy. Zszedłem na dół aby powiedzieć chłopakom, że jadę do domu.
-Harry wybierasz się gdzieś?-zapytał zaciekawiony Zayn
-Jadę do domu, muszę coś załatwić. Jutro wrócę. Nie martwcie się o mnie. Cześć
Nie wiem czy odpowiedzieli mi bo szybko wyszedłem do garażu. Wsiadłem do samochodu, otworzyłem bramę i wyjechałem z naszej posesji. Chciałem jak najszybciej dojechać do Holmes Chapel. Miałem nadzieje, że Becky będzie w domu i uda mi się z nią porozmawiać. Po 2,5 godzinie byłem przed bramą swojego domu. Stwierdziłem, że najpierw pójdę do Becky potem do domu. W drodze do jej domu byłem tak zestresowany, szedłem chwiejnym krokiem czując jak cały się pocę. Gdy byłem już przed drzwiami, zapukałem i odszedłem kawałek. Myślałem, ze zejdę tam na zawał. Autentycznie. Po chwili zapukałem jeszcze raz bo nikt nie otwierał. Odczekałem 5 minut i niestety mój plan legł w gruzach.
-Pewnie jest na próbie, a rodzice w pracy.-pomyślałem i skierowałem się do swojego domu. Po drodze wyciągnąłem torbę z auta i skierowałem się już prosto pod drzwi mojego domu. Wszedłem po cichu do środka. W całym domu roznosił się zapach mojego ulubionego ciasta czekoladowego, jakby mama wiedziała, że złoże jej wizytę. Zdjąłem buty i poszedłem do kuchni. Ukradkiem zobaczyłem jak mama krząta się po kuchni.
-Dzień Dobry. Można?-zapytałem
-O mój boże Harry, kochanie. Co ty tu robisz?
-Przyjechałem do mojej kochanej mamy, na pyszne ciasto czekoladowe.
-Ale zrobiłeś mi niespodziankę, wchodź do salonu.-widziałem jaka jest szczęśliwa.
-Chcesz coś do jedzenia, picia.?
-Hm chętnie skusiłbym się na te ciasto co masz w piekarniku i może szklankę mleka?
-Nie ma problemu.-pobiegła do kuchni. Ja poszedłem do salonu, tam siedział mój ojczym Robin razem z Gemmą.
-No cześć wszystkim.
-Harry!!!-krzyknęła moja siostra i od razu podbiegła mnie uściskać. Z Gemmą zawsze się bardzo dobrze rozumieliśmy.
-No witamy w naszych skromnych progach-uśmiechnął się Robin
-Nie przesadzaj.-przywitaliśmy się i usiadłem razem z nimi na sofie.
-Proszę kochanie, ciasto razem z mleczkiem-przyniosła mama
-Teraz opowiadaj co cię do nas sprowadza?
-Czy już nie można od tak po prostu odwiedzić swojej kochanej rodzinki?-zapytałem
-No, można można-uśmiechnęła się do mnie podejrzliwie mama.
Po tym przesłuchaniu pogadaliśmy jak zwykła rodzina i tak upłynęło sporo czasu.
-Mamuś mój pokój jest nadal wolny?
-Jasne czemu pytasz?-odpowiedziała mi miło mama
-No bo wiesz, może mógłbym zostać na noc?-zapytałem nieśmiało
-Jeszcze się pytasz głuptasie, Jasne, że tak-odpowiedziała głaszcząc mnie po policzku
-To ja idę na górę, potem jeszcze zejdę.
Udałem się do swojej starej sypialni. Wchodząc do środka zastałem wszystko w nienaruszonym porządku.


  Mój stary pokój znacznie różnił się od tego, w którym teraz zamieszkuje. Rzuciłem torbę na łóżko i wyjrzałem przez okno. Zawsze lubiłem oglądać widoki Holmes Chapel, mogłem tak siedzieć godzinami. Niestety teraz nie mam takiego widoku, a przede wszytkim nie mam na to czasu. Stwierdziłem, że najpierw wypytam Gemmę, może ona coś wie. Poszedłem i zapukałem do jej pokoju.
-Mogę?-wsadziłem głowę do jej pokoju,
-No jasne.
-Wiesz, bo ja mam taki problem. Znaczy wiesz tak chciałem pogadać.
-Wiedziałam, że od tak nie przyjechałeś.
-No co ty przyszedłem tak pogadać, wiesz jak brat z siostrą i wgl- brakowało mi już słów
-Oj lokers, może śpiewać to ty umiesz, ale kłamać nie za bardzo. Mów o co chodzi.
-Oj no dobra. Bo widzisz mam taki problem wiesz może co się dzieje z Becky?-wiem że to drażliwy temat dla Gemmy bo nie owijając w bawełnę ma do mnie żal o to jak potraktowałem naszą przyjaciółkę. Gemma też utrzymywała dobre kontakty z moją siostrą.
-Co tak nagle przypomniało ci się o istnieniu Becky?-zapytała sarkastycznie
-Wiem, ze źle zrobiłem, ale mówiłem ci już, że nie miałem na to wpływu.-za wszelką cenę chciałem się obronić
-Nie chrzań Harry. Jakby ci naprawdę zależało  za wszelką cenę byś się z nią skontaktował, ale nie ty wolałeś poświecić się całkowicie swojej wielkiej karierze. Wiesz że zawszę cie wspieram, ale w tym temacie nie masz u mnie poparcia. Zraniłeś tą bezbronną dziewczynę, która liczyła na ciebie. Zapomniałeś już kto namówił cie na to przesłuchanie? Zapomniałeś kto pocieszał cię kiedy zerwała z tobą twoja pierwsza miłość? A ty tak po prostu ją zostawiłeś, tak się nie robi i dobrze o tym wiesz!
W tym momencie zabrakło mi słów. Wiedziałem, że to co mówi moja siostra to szczera prawda, ale ja tego nie zauważałem. Jasne pamiętam jak ciężko mi było się pogodzić z tym, że muszę zerwać nasz kontakt. Dobrze to pamiętam, jak płakałem nocami, żeby nikt nie zobaczył.
-Myślisz, ze mi było łatwo. Kiedy managerowie zabronili mi kontaktować się z moimi znajomymi bo to źle wpłynie na moją karierę. Wmawiali mi, że potem będzie łatwo  Uwierzyłem im byłem na tyle głupi, że im uwierzyłem. Czasu nie cofnę ale nie myśl, ze Becky jest dla mnie nikim  Zawsze zajmowała, zajmuje i zajmować będzie miejsce w moim sercu!-ostatnie zdanie wykrzyczałem jej w twarz i wyszedłem z jej pokoju. Udałem się do kuchni. Zobaczyłem, że siedzi tam mama.
-W niej ostatnia nadzieja-pomyślałem i postanowiłem porozmawiać
-Nie śpisz jeszcze kochanie?-zapytała mama
-Nie byłem przed chwilą porozmawiać z Gemmą. Trochę nam zeszło-uśmiechnąłem się sztucznie.
-Mamo, ma problem i wiem, że tylko ty możesz mi pomóc.
-Słucham synku
-Wiesz co się dzieje z Becky?-postanowiłem nie owijać w bawełnę.
-A co się stało, że o nią pytasz. Przez dwa lata się nią nie interesowałeś, a teraz tak nagle?
-Mamo nie myśl sobie, że zapomniałem o mojej Becky. Zawsze zajmuje u mnie wyjątkowe miejsce. Wiem, że przez swoją głupotę straciłem najlepszą osobę, ale pomóż mi ją odzyskać. Proszę, mamo.-powiedziałem błagalnym głosem.
-Nie będę opowiadała ci wszystkiego. Może Becky opowie ci kiedyś wszystko dokładnie. Teraz przyszła kolej na nią.
-Co masz na myśli przyszła kolej na nią?
-Teraz ona spełnia swoje marzenia. Dostałą się do programu.
-Wiem, byłem u niej w domu, ale nikogo nie było
-No to dziwne, żeby ktoś był
-Czemu?
-Becky już tu nie mieszka wyprowadziła się do Londynu, a jej rodzice do Los Angeles.
-Jak to?-zapytałem zdezorientowany
-No tak jej ojciec dostał lepszą posadę w LA, którą musiał przyjąć, a że ona dostała się do programu przeprowadziła się do Londynu. Dość tych rozmów pogadamy jutro. Dobranoc.-cmoknęła mnie w policzek i poszła do sypialni. Ja też udałem się do swojego pokoju. Położyłem się w łóżku rozmyślając o tym wszystkim co powiedziała mi mama. Jak ja ją teraz znajdę w tak wielkim Londynie. Chciałbym się z nią spotkać, przeprosić za wszystko co zrobiłem. Przewracałem się jeszcze tak z godzinę póki nie zasnąłem.

-perspektywa Becky*

Zaparkowałam w garażu i zaczęłam wnosić swoje zakupy. Uwierzcie,że było ich naprawdę dużo. Kupiłam chyba za dużo tego jedzenia, ale niestety tak mam, że kupuje wszystkiego na zapas. Żeby wnieść reklamówki musiałam 3 razy wracać się do garażu. Masakra w takich momentach myślę że potrzebuje mężczyzny  który będzie za mnie nosił moje zakupy. Weszłam do domu już ze wszystkimi siatkami i zaczęłam je rozpakowywać. Poszło szybko, przy wkładaniu ciasteczek czekoladowych przypomniała mi się dziwna sytuacja ze sklepu.
Stałam przed regałem z ciastkami  gdy nagle poczułam jak ktoś z ogromną siłą na mnie wpada.
-O kurde, przepraszam nie zauważyłem cię, przepraszam serio.-powiedział jakiś blondyn
-No i widzisz co zrobiłeś. Boże z wami wyjść do sklepu jest wstyd.Jeden biega po całym sklepie, drugi ogląda lusterka, a trzeci pakuje marchewki.-powiedział szatyn
Stojąc przysłuchiwałam się ich rozmowie i cicho się zaśmiałam
-Tak, w ogóle jestem Liam-przedstawił się szatyn
-Becky-podałam mu moją rękę
-Przepraszam cie za niego. Niestety nie potrafię ich wszystkich upilnować.
-Nic się nie stało-uśmiechnęłam się szczerze
-Niall przeproś Becky i idziemy szukać reszty-rozkazał szatyn
-Naprawdę przepraszam, a tak przy okazji jestem Niall
-Becky i naprawdę nic się nie stało.
-My już się żegnamy i jeszcze raz przepraszamy-powiedział szatyn i pociągnął blondyna.
Zdaje mi się, że skądś ich kojarzę  ale może mi się pomyliło nie wiem. Zapakowałam wszystkie zakupy do szafek i lodówki  Postanowiłam zrobić sobie kolację. Zdecydowałam, się na zwykłe kanapki z wędliną i warzywami, a do tego sok pomarańczowy. Wzięłam talerz i poszłam na 3 piętro aby posiedzieć i pooglądać telewizję. Nie miałam ochoty siedzieć na dole. To pomieszczenie na samej górze jest dla mnie bardziej przytulne. Jedząc kanapki odpaliłam laptopa przypominając sobie o tym jak Jessie mówiła mi, że automatycznie przechodząc do następnego etapu założyli mi konto na Twitterze. Postanowiłam zobaczyć czy ktoś wgl mnie obserwuje. Po załadowaniu się laptopa, odpaliłam tt i liczba osób obserwujących zaskoczyła mnie. Obserwujących moje konto już jako osoby publicznej było 1,5 tysiąca. Serio było to dla mnie wielkim zaskoczeniem,że aż przez nieuwagę zakrztusiłam się ostatnim kęsem mojej kanapki. Postanowiłam ustawić zdj profilowe i ogólnie zobaczyć czym żyje tt. Odłożyłam talerz i szklankę i zaczęłam robić zdjęcia. Po kilku próbach wyszło nawet względne.



Ustawiłam je i weszłam w reakcję. Zobaczyłam tam masę tweetów do mnie z pytaniami lub po prostu ktoś napisał, ze mnie lubi lub nawet, że mnie kocha, no cóż. Stwierdziłam, że mam czas aby odpisać fanom. Nim się obejrzałam wybiła 23.00 napisałam jeszcze tweeta: Jutro próby do odcinka na żywo. Trzymajcie kciuki.xxx i wyłączyłam laptopa. Zeszłam na dół i wstawiłam naczynia do zmywarki. Poszłam na górę i wzięłam swoją piżamę i poszłam wziąć prysznic. Szybko się umyłam i położyłam do miękkiego łóżeczka.
*Kolejny dzień*
Obudziłam się totalnie wyspana. Przeciągnęłam się leniwie w łóżku i powolnym krokiem powędrowałam do łazienki. Szybciutko załatwiłam swoje potrzeby i ślamazarnie zeszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę i odruchowo spojrzałam na zegarek. W jednej chwili momentalnie się przebudziłam i nabrałam szybszego tępa. Na zegarku widniała 11,40 a o 12,30 byłam umówiona z Jessie. Szybko pobiegłam na górę do garderoby i wyjęłam z niej krótkie, jeansowe spodenki, miętową bluzkę z krótkim rękawkiem. Na nogi włożyłam białe conversy za kostkę. Włosy zostawiłam w totalnym nieładzie jedynie lekko je przeczesując szczotką. Nie robiłam już żadnego makijażu bo po prostu najzwyczajniej w świecie zabrakło mi czasu. Na dole byłam równo o 12. Z lodówki wyjęłam jabłko, które miałam zamiar zjeść w drodze  Z komody, która stała przy wejściu wzięłam okulary przeciwsłoneczne i włożyłam je na nos. Natomiast z wieszaka zgarnęłam różową bejsbolówkę, chwyciłam torbę i szybkim krokiem zamykając drzwi poszłam do garażu.


Pośpiesznie wsiadłam do auta. Moim pierwszym kierunkiem był Starbucks. Nie było kolejki, więc szybko zamówiłam sobie moją ulubioną kawę Caramel Macchiato. Wsiadłam szybko do samochodu i z piskiem opon wyjechałam z podjazdu Starbucksa. Nie było korków z czego bardzo się ucieszyłem  Pod salą prób byłam 12.35. Mam nadzieje, że Jessie nie będzie zła. Pobiegłam do budynku. W środku mijałam dużo sal na których ćwiczyli uczestnicy. W jednej z nich próbę miał Vince. Zapukałam w drzwi i pomachałam przez szybkę i poszłam dalej. W pomieszczeniu w którym mam mieć próbę czekała już Jessie.
-Cześć. Bardzo cie przepraszam, ze się spóźniłam
-Ok. Już tak się nie stresuj. hahahah-przerwała mi Jessie z uśmiechem na buzi
-No bo zapomniałam wczoraj nastawić budzik.
-To nawet dobrze, ze przyszłaś kilka minut później, bo musiałabyś poczekać.
-No własnie specjalnie się tak spóźniłam. Coś czułam, że będę musiała czekać-mrugnęłam okiem.
-Hahahahah no tak tak-zaśmiała się Jessie
-Ok dobra przejdźmy do próby. Słuchaj przedstawię ci mężczyznę, który będzie ważny w twoim życiu na czas programu. To jest Alex, on będzie uczył cię prezencji scenicznej.
-Alex.-podał mi rękę nieznajom blondyn
-Becky miło mi poznać-uśmiechnęłam się nieśmiało
-Mi również miło poznać-puścił mi oczko.
-Dobra koniec tego zapoznawana idziemy na próbę-przerwała to dziwne dla mnie zajście Jessie
Przeszłyśmy wzdłuż korytarza i znalazłyśmy się w sali prób.
-Ok tutaj zawsze będziemy miały próby, a teraz czas na piosenkę.
-Mam się bać twojego pomysłu??-zapytałam
-No nie przesadzaj.-zaśmiała się chytrze 
-A, więc z naszej rozmowy wynikło, ze umiesz grać na gitarze, czyż nie??
-Kurde, wydało się. No coś tam gram-wiedziałam, że za bardzo się rozgadałam 
-To bardzo dobrze się składa. Siedząc wtedy z tobą w kawiarni wpadłam an pewien pomysł. Widzę to tak: na środku sceny ty siedzisz na krześle, ubrana zwyczajnie nie w jakieś sukienki, z gitarą w reku, w tle orkiestra i chórki, ale istniejesz tylko ty, twój głos, i twoja gitara. Co ty na to?- powiedziała Jessie jakby w transie.
-Ok ok ale powiedz mi jaka to piosenka.-zapytałam podejrzliwie.
-Właśnie a punktem twojego występu będzie piosenka Demi Lovato- Don't Forget.-powiedziała to i wyczekiwała mojej reakcji.
-Mówisz serio? To jedna z moich ulubionych piosenek Demi! Tylko wiesz co ja nie wiem czy dam radę, ją zaśpiewać.
-Becky uwierz w końcu w swoje możliwości. Z jakiegoś powodu chyba musiałaś przejść dalej co?
- No niby tak.
-Nie niby tak tylko na pewno. Dobra popracujemy nad twoją pewnością siebie, a teraz nie ma na co czekać. Masz w domu gitarę?
-Nie, że tak ładnie to ujmę zniszczyła się?
-A co z nią zrobiłaś?
-Hmm kilka miesięcy temu rozwaliłam ją bo za bardzo kogoś mi przypominała.
-Ah wszytsko jasne. No dobra to masz tą i co zaczynamy.
-Ale że tak od razu, już?
-No a na co ty chcesz czekać?
I tak zaczeła się moja pierwsza, profecjonalna próba śpiewu. Wiecie co spodobało mi się. Zawsze śpiewałam sobie pod nosem, a tu? Tu jest inaczej, trzeba wypuścić swój głos z ukrycia jak to powiedziała Jessie. Próba nie trwała długo, ze względu na to, że mamy jeszcze kilka dni. Piosenka jest naprawdę dobra, ale niestety boję się, że nie podołam temu wyzwaniu. Słyszeliście jakie możliwości ma Demi?? No właśnie ja takich nie mam. 
-To co tyle na dziś. Musisz iść umówić się z Alexem i tylko z nim masz jutro próbę. Ja będę ćwiczyć z Katie i z Kylem. Coś czuję, że będzie ciekawie.-zaśmiała się 
-Oj niezłe z nich ziółka, nie powiem.
Przez ten czas zdążyliśmy ich już poznać serio na każdym naszym spotkaniu jeśli to tak można nazwać coś odwalali. Raz tylko się zdążyło, ze było spokojnie. Wiecie czemu? Bo Kyle był chory. To on zawsze nakręca sytuację.
-No niezła mi się grupa trafiła.Dobra nie przedłużając my widzimy się na próbie w środę. Ja jeszcze napiszę ci sms co i jak, ok??
-Nie ma sprawy, numer masz więc pozostajemy w kontakcie.-pocałowałam ją w policzek i poszłam korytarzem szukać Alexa. Znalazłam go w sali tanecznej razem z Vincem.
-Hejka-przywitałam się
-Ja do ciebie Alex, słyszałam, że mamy jutro próbę.
-Oh kochanie dobrze słyszałaś jutro widzimy się o 13,00 pasuję?
-Ok nie ma sprawy. Vince zbierasz się do domu?
-Właściwie miałem cię zaprosić na obiad, więc co powiesz na wyśmienity obiad w przyjemnej knajpce z tak wspaniałą osobą towarzyszącą jak ja??
-Oh jak mogłabym odmówić takiej osobistości-zaśmiałam się
-No właśnie także jedziemy, cześć Alex-pożegnaliśmy się i wyszliśmy  budynku.
-Jesteś samochodem?-zapytałam
-Zwariowałaś, jeszcze mi tak nie odwaliło, żeby jeździć samochodem jedną przecznicę.-powiedział wywracając oczami.
-A skąd mam wiedzieć gdzie mieszkasz, hmm?
-Jak mogłaś nie wiedzieć gdzie mieszkam, foch!
-Chodź i nie marudź -pociągnęłam go za rękę i wsiedliśmy do samochodu. Vince pokierował mnie gdzie mam pojechać i bez większych problemów dojechaliśmy pod jakąś knajpkę. W środku była całkiem przyjemna. Usiedliśmy przy jednym z wielu stolików i czekaliśmy na nasze karty. Po chwili przyszedł kelner i zebrał od nas zamówienie.
-Ja poproszę spaghetti bolognese i do tego wodę z cytryną.-złożyłam swoje zamówienie czekając na Vinca.
-Hmm a ja wezmę pierś z kurczaka z mozzarellą i suszonymi pomidorami i też wodę z cytryną, niech stracę.
Złożyliśmy swoje zamówienia i zaczęliśmy się bliżej poznawać.
-No to dawaj opowiadaj coś o sobie.-zaczął Vince
-Hmm co by ci tu powiedzieć mam 19 lat od kilku dni mieszkam tu w Londynie.
-A gdzie wcześniej mieszkałaś?-przerwał mi
-W Holmes Chapel. Rodzice mieszkają w LA, ja tu. Jeszcze wiesz nie mogę się rozeznać co i jaki, ale mam nadzieje, że z czasem ogarnę to całe miasto.
-O kochanie to czemu mi nie mówiłaś? Przed tobą siedzi najlepszy przewodnik po Londynie. Robimy tak zjemy obiad i idziemy podbijać Londyn.
-Nie no ok.-uśmiechnęłam się. W tym czasie kelner przyniósł nam nasze zamówienia. Musze przyznać, że jedzenie mają tu przepyszne. Może ta knajpka nie wygląda na taką, ale jedzenie to niebo w gębie.
-Ooo to jest przepyszne-musiałam poinformować o tym Vinca bo czekał na moją reakcję.
-Ha mówiłem, ze znam się na rzeczy!-powiedział to z triumfalnym uśmiechem.
-To teraz ty coś opowiedz.
-Oh no dobra. No to co mam 22 lata i od urodzenia mieszkam w Londynie. Od dziecka śpiewam, i nawet byłem w finale X Factora w 2007, tyle że połączyli mnie i innych chłopaków w zespół. Nazywaliśmy się Futureproof miałem wtedy 17 lat możesz sobie wyobrazić. Nie byłem wtedy jeszcze taki pewny swojego głosu i wsadzili mnie do tej grupy. Byłem młody, niedoświadczony, więc dobrze było mieć ich u swojego boku. Zajęliśmy 3 miejsce i potem zespół rozpadł się. Przez te 5 lat uczyłem się śpiewać, pracowałem nad soją pewnością siebie. Teraz nie potrzebuje, już chłopców wystarczy mój głos.
- O no nieźle ja też śpiewam od dziecka zawsze z moim przyjacielem śpiewaliśmy razem, a teraz tak jakoś wyszło i jestem w programie.-szczerze nie chciałam opowiadać mojej historii włączając w to loczka i inne nieprzyjemne fakty.
-Słyszałem, że grasz na gitarze?
-No zdarza się.
-Fajnie musisz mnie nauczyć w zamian za oprowadzenie cie po Londynie.
-Nie ma sprawy.-uśmiechnęłam się szczerze.
-To co mała zbieramy się i idziemy podbijać Londyn.
Wsiedliśmy do samochodu. Vince kazał podjechać nad Tamizę. Tam miał zacząć się nasz pierwszy punkt wycieczki  Droga nie zajęła nam dużo czasu bo nie było korków.
-Pierwszym punktem naszej wycieczki jest London Eye. Możliwe jest to, iż będziemy musieli trochę postać w kolejce.
-Przestań nie pasuje do ciebie rola przewodnika. Hahahahah
-Wiem. hahahah
Kolejka na London Eye nie była zbyt duża. Szybko poszło. W środku chyba byliśmy najgłośniej. To wszystko przez Vinca to on mnie rozśmieszał. Najlepszym punktem był widok. O matko zakochałam się w tym widoku. Od dziś pokochałam Londyn.
-Dobrze panienko. Teraz udamy się pod największy zegar czyli Big Ben. Będziemy szli pieszo więc trochę nam to zajmie  Proszę za mną.-próbował udawać przewodnika jednak mu nie wychodziło. Przejście spod London Eye pod Big Ben zajęło nam 20 minut. W sumie nie było dużo ludzi na ulicach, nale może ze względu na wczesną godzinę.
-Teraz może zrobić sobie panienka pamiątkowe zdj z przewodnikiem, Kosztuje jedynie buziaka.
-Oh no niech stracę.-dałam mu buziaka w policzek i wyjęłam telefon, żeby zrobić zdj.
-Uśmiech poproszę.-akurat w momencie robienia zdjęcia musiałam się zaśmiać jak zwykle. Zdjęcie wyszło całkiem fajne.
-Poczekaj to nie koniec za tego buziaka to ja nawet na tt wstawię. Vince wstawił nasze zdjęcie z dopiskiem Podbijamy Londyn razem z @rebeckyhill

Spodobało mi się to zdjęcie. Jedno z niewielu do tej pory na którym jestem szczerze uśmiechnięta. Kolejnym punktem było Buckingham Palace w którym jak to określił Vince William i Kate robią dzieci, bo co innego można robić w tak nudnym pałacu. Następnie zwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc i zatrzymaliśmy się na shakea.
- Vince nogi mi już odpadają.
-Nie jesteś dobrym turystą.-wyśmiał mnie
-Tak dobra to ja wracam sama do domu, nie będę cie odwozić skoro jestem takim złym turystą.
-Oj no nie jesteś, aż tak złym.
-Chodź idziemy już bo nogi mi zmiękły. Wsiedliśmy do mojego auta i podjechałam pod dom Vinca.
-Pa mój przewodniku.-porzegnałam się z nim całusem w policzek.
-Narka turystko!-uśmiechnął się i poszedł do domu. Droga do domu zajęła mi 10 minut. Dobrze bo mam dziś już dość zwiedzania, chodzenia i jeżdżenia  Jedyne o czym marzę to położyć się w wygodnym łóżku. Ten dzień zaliczam do jednych z bardziej udanych. Zaczynam wierzyć, że wszytko się ułoży i wiem, że mam ludzi wokół mnie którzy chcą mojego dobra. Vince jest tak pozytywną osobą, przy nim nie można być smutnym. Powoli zaczynam mu ufać. Jestem mu bardzo wdzięczna, bo dzięki niemu cały dzień byłam uśmiechnięta i nie był to wymuszony uśmiech. Jestem ciekawa czy z Katie i Kylem będę miała równie dobry kontakt. Wjechałam do garażu i od razu nie zwracając uwagi na nic poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Stwierdziłam, ze jutro wezmę odprężającą kąpiel. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Nastawiłam budzik na 10,00, wzięłam swojego iPoda, włączyłam playlistę i odpłynęłam w krainę morfeusza.





Cześć kochani!!!!
Przepraszam że tak długo nie dodałam rozdziału, ale nie miałam czasu. Mam nadzieję, że wam się spodoba.. Chciałam wam bardzo podziękować za tyle wejść!!! Jesteście niesamowici! Witam nowych obserwatorów. Dziękuję również za sporą ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem  Te wszystkie wasze opinie sprawiają, że mam chęć pisać dalej. Ja dalej jaram się Kiss You!!!! Kocham ten teledysk, odpały Zayna i Hazzy i miny Lou i oczywiście momenty Lou i Nialla w samochodzie i 4 SUTKI HAZZY!!!
Do napisania xx


                                                                  Alex Khan (26 lat)