Change Your Life....Take It All

Change Your Life....Take It All

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 10


WAŻNA INFORMACJA
Pojawiła się nowa ankieta, więc jeśli nie komentujesz, a czytasz rozdziały zaznacz w ankiecie BARDZO BARDZO PROSZĘ!!
___________________________________________________________________________

Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Zaspana nawet nie otwierałam oczu tylko przystawiłam słuchawkę do telefonu.
-Hmmmm.-niestety na nic więcej nie było mnie stać.
-Becky kochanie moje wstawaj tak późno, a ty jeszcze śpisz. Wstajemy słoneczko.!!!!!!!!-przywitał mnie krzyk Vinca.
-Śpię!
-Kochanie wstawaj szkoda tak pięknego dnia. Za 30 minut jestem u ciebie i jedziemy na zakupy ok?
-Tak tak.-odpowiedziałam i rozłączyłam się. Nie miałam zamiaru opuszczać mojego cieplutkiego łóżeczka, więc przekręciłam się na drugi bok i dalej drzemałam.
*30 min później*
Nagle poczułam jak ktoś zrywa ze mnie kołdrę  Od razu się obudziłam i stanęłam na równe nogi. Przede mną stał uśmiechnięty Vince.
-No i czego się tak szczerzysz!-spojrzałam złowrogim wzrokiem.
-Hahahahaha żebyś ty widziała swoją minę.
-Tak w ogóle jak ty tu wszedłeś?
-Nie słyszałaś jak stałem z 5 minut pod drzwiami i dzwoniłem, więc pociągnąłem za klamkę i drzwi były otwarte.
-Widocznie zapomniałam zamknąć drzwi jak Aiden wychodził.
-Uuu czuje jakiś romans w powietrzu.
-Przestań jesteśmy tylko przyjaciółmi.-walnęłam go w ramie.
-No my też jesteśmy przyjaciółmi, ale ja nie odwiedzam cię późnym wieczorem.-pomachał brwiami.
-Vince! Powiedz mi lepiej która godzina.
-Dochodzi 12.
-Więc co ty tu robisz tak wcześnie?
-Nie no nie ma co jesteś tak przemiła i gościnna.
-Oj no wiesz, że nie miałam tego na myśli.
-Dobra dobra ubieraj się i wychodzimy. Musimy chyba się wyszykować na dzisiejszą imprezę nie?
-Ale jest dopiero 12, więc czemu tak wcześnie??
-Bo zabieram cie w jedno fajne miejsce. Musimy być na miejscu o 12,30 więc się zbieraj.
-Boże z tobą się umawiać. Idz mi lepiej zrób śniadanie.-popchnęłam go w stronę wyjścia. Zaścieliłam łóżko i poszłam do garderoby. Po ubiorze Vinca można stwierdzić, że nie jest zbyt zimno, więc wybrałam pudrowe rurki, jeansową koszulę i czarne baletki. Do tego nałożyłam kolczyki w kształcie serduszek. Włosy spięłam wstążką a na górze zawiązałam kokardkę. Nie wiem czy wspominałam, ale kocham kokardki. Dziś wybrałam lekki makijaż w formie kresek eyelinerem i błyszczyk na usta. Zeszłam na dół i znalazłam Vinca w kuchni.
-No to co mi pysznego przygotowałeś?-zapytałam.
-Kanapki, które musisz zjeść w drodze.
-Serio? No to się wysiliłeś.
-Nie narzekaj tylko bierz jedzenie i spadamy.
-Dobra nie krzycz już.-uśmiechnęłam się, wzięłam kanapkę, torbę i pokierowałam się do wyjścia. Zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu.
-No to może mi teraz powiesz gdzie jedziemy.
-Pani je śniadanie i o nic się nie martwi.-zaśmialiśmy się oboje. Przez całą drogę zastanawiałam się gdzie jedziemy. Dojechaliśmy na jakąś dzielnice, w której jeszcze nie byłam.
-Nie chcesz mnie tu zostawić prawda?-zapytałam pełna obaw.
-Głupku przyjechaliśmy do studia tatuażu.
-Po co??
-No a po co się przychodzi do stadia tatuażu hmm? Obiecałem sobie, że jak przejdę do 2 odcinka na żywo to zrobię sobie drugą jaskółkę.-weszliśmy do środka i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wysoki, umięśniony i cały w tatuażach facet.
-No siema Vince!-krzyknął mięśniak.
-Siemka Siemka Rob. Rob to jest Becky. Becky to jest Rob-przedstawił nas sobie.
-Miło mi poznać-powiedziałam troszkę zawstydzona.
-Mi również. To co dziś ty czy koleżanka.
-Nie nie ja nie.-odpowiedziałam szybko.
-Hahahahaha nie Becky dziś tylko towarzyszy.
-No dobra to co dziś robimy.-zapytał uśmiechnięty Rob.
-Drugą jaskółkę.
-No to siadaj na kozetkę. Becky możesz wziąć sobie krzesełko i złapać za rękę Vinca.-zaśmiał się i gdzieś zniknął.
-Czemu nie zrobiłeś od razu 2 jaskółek?-zapytałam ciekawie.
-Pierwszą zrobiłem jak utworzyli nas w grupę. Obiecałem sobie, że jak wygramy program to zrobię drugą. No niestety nie udało nam się, więc teraz przysiągłem sobie, że jak się uda będę miał drugą jaskółkę.
-Dobra już zrobiłem szkic. Podoba się?-Rob pokazał kalkę.
-Jest ok. Przyklejaj i zabieraj się do roboty.-powiedział zdecydowany.
Rob przykleił mu kalkę i już można było usłyszeć niemiły dźwięk  Pierwsze kreski zostały wytatuowane, widziałam nie zbyt uśmiechniętą minę Vinca.
-Mocno boli?
-Wiesz trochę tak. Zapomniałem już jak to jest.
-Wiesz co muszę przyznać, że Vince robi w bolesnym miejscu. Sam mam kilka jak zauważyłaś i już wiem, które miejsca są mniej bolesne.-odpowiedział mi Rob-A ty masz jakieś?
-Nie, ale chciałabym mieć na nadgarstku, ale chyba nie jestem jeszcze gotowa.
-Mogę cie pocieszyć. Na nadgarstku nie boli tak mocno jak na klatce piersiowej.-szczerze mówiąc ulżyło mi. Chciałam pójść za przykładem Jessie i zakryć swoje rany, ale jeszcze chyba nie teraz. W między czasie pogadaliśmy o bzdetach. Po godzinie tatuaż Vinca prezentował się świetnie. Rob nakleił opatrunek i mogliśmy wyjść.
-To gdzie teraz. Może na zakupy?-zapytałam.
-No tak pojedziemy teraz na zakupy, potem do mnie i już do ciebie.
-A po co do ciebie?
-No po ciuchy, chyba nie myślisz, że tak zostanę na imprezie.
-No już dobrze wsiadaj i jedziemy.-wsiedliśmy i niedługo potem byliśmy już w supermarkecie. Podzieliśmy się ja zajmuję się jedzeniem, a Vince trunkami. Kupowanie jedzenia nie zajęło mi zbyt długo. Choć miałam zapakowany prawie cały koszyk. Z Vincem było to samo. Trunki prawie wypadały z koszyka.
-Vince to tylko parapetówka nie jakieś wielkie przyjęcie. Nie potrzeba nam aż tyle.
-Uwierz, że się nie zmarnuje.-oznajmił mi to z podejrzanym uśmiechem. Podjechaliśmy pod kasę i zaczęliśmy wypakowywać zakupy na taśmę.
-To wszystko razem?-zapytała ekspedientka.
-Tak
-Nie-odpowiedzieliśmy razem. Zaśmialiśmy się.
-Vince moje przyjęcie, ja płace oczywiste chyba nie.
-Ale ja pomagam, więc mogę zapłacić nie?-nalegał-Nie to oddzielnie powiedział do ekspedientki  Chyba nigdy więcej nie idę z nim na zakupy. Zapłaciliśmy i zanieśliśmy zakupy do samochodu.
-Nigdy, więcej nie dam się tak wrobić.-powiedziałam, a on tylko cmoknął mnie w policzek i wsiadł do samochodu.
-Wariat.-powiedziałam i zapięłam pasy. Teraz jechaliśmy w stronę jego domu. Przecież królewna musiała wybrać ciuchy. Zaparkowaliśmy i weszliśmy na górę. Mieszkanie nie było za duże. Salon, kuchnia, sypialnia i łazienka. Sypialnie miał skromną, ale bardzo gustownie urządzoną.
-Teraz siadaj i ja przyniosę ciuchy i pomożesz mi coś wybrać.
-Dobrze proszę pana.-zaśmieliśmy się i Vinca już nie było. Rozejrzałam się i zobaczyłam półkę ze zdjęciami. Na jednej fotografii był Vince za czasów X Factora. Żeby ktoś pokazał mi to zdjęcie nie uwierzyłabym, że to on. Niestety nie mogłam się powstrzymać parsknęłam śmiechem.
-Hahahahahahahhah
- Z czego tak się śmiejesz.-Vince wyszedł z garderoby z przewieszonymi ciuchami.-O nie zostaw te zdjęcia.
-Hahaha  no co byłeś tu taki słodki.
-Przestań to było dawno temu.-wziął ode mnie zdjęcie i odstawił na półkę-Lepiej pomóż mi coś wybrać. Rozłożył ciuchy na łóżku i zastanawiał się co nałożyć. Pomyślałam chwile i wskazałam mu ciuchy, które ma wziąć.
-Ooo nie wiedziałem, że z ciebie taka stylistka.
-Oj dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz.-zaśmiałam się.
-Dobra to co zbieramy się?-zapytałam.
-No myślałem, że się najpierw przebiorę.
-Dobra u mnie się przebierzesz i tak jeszcze trochę czasu zostało.
-No jak chcesz.-Vince wziął klucze, zamknął mieszkanie i już schodziliśmy na parking. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do mnie. Musze przyznać, że nie było dziś korków na szczęście, bo mielibyśmy problem. Po 25 minutach wjeżdżaliśmy już na moją posesję.
-Zrobimy tak ja wezmę twoje ciuchy, a ty zakupy-uśmiechnęłam się.
-Ej dlaczego ja muszę brać takie ciężkie zakupy?-zapytał z wyrzutem.
-Po pierwsze to kobiety nie noszą ciężarów, a po drugie ja muszę otworzyć drzwi, więc wszystko wskazuje za tym, że to ty niesiesz zakupy -odwróciłam się na pięcie i poszłam otwierać drzwi słyszałam tylko ja Vince idzie za mną i narzeka.
-Zakupy zanieś do kuchni, a ja twoje ciuchy zaniosę do sypialni.-pobiegłam szybko do sypialni, zostawiłam tam ciuchy i moją torebkę i zbiegłam na dół.Vince właśnie wnosił ostatnie reklamówki.
-Dobra jest 16 i musimy zrobić jedzenie i zaprosić gości.
-Becky ja będą brzmiały nasze imiona złączone w jedno?
-A po co ci to??
-No zastanów się to ci wtedy powiem.
-Hmm no nie wiem może Viky albo Bince.
-Hmm to pierwsze odpada proszę państwa wygrało Bince.
-No to teraz mi powiedz po co nam to?
-Zaraz zobaczysz.-wyciągnął telefon wybrał numer i włączył na głośno mówiący.
-Halo?
-Witaj to twój szczęśliwy dzień wita cię imprezownia Bince. Jesteś szczęściarą bo wygrałaś wejściówkę na dojechaną imprezę u Becky.-powiedział głosem radiowca Vince.
-O widzę niezła impreza się szykuje, ale niestety nie dam rady przyjść.-usłyszeliśmy zachrypnięty głos Jessie.
-Buuu imprezownia Bice jest niezadowolona.-zabuczał Vince.
-A co się stało?-zapytałam Jessie
- Przeziębienie mnie złapało i nie wychodzę z łóżka.
-Oooo żałujemy, że nie będzie z nami takiego gościa jak ty.
-Ja też żałuje.-zaśmiała się
-Wracaj do zdrowia. Buziaki paa.-pożegnałam się i rozłączyłam połączenie.
-Już teraz rozumiesz do czego było mi potrzebne nasze złożone imię?
-No już dobra nie bulwersuj się.
-Dobra dobra. Teraz ja rozdaje zadania. Ja zapraszam gości, a ty robisz jedzenie.-powiedział zadowolony.
-Cóż za uczciwy podział.
-No ja wnosiłem zakupy ty musisz zrobić jedzenie. Proste chyba nie- na końcu próbował mnie naśladować.
-Ja wcale tak nie mówię.-nie wiem czy mnie usłyszał, bo wyszedł z kuchni i usiał chyba w salonie. Nie chciało mi się robić jedzenia, ale cóż niech już będzie. Po pół godzinie miałam zrobione już krokiety, różnego rodzaju sałatki. Zostało tylko poustawiać to na stole, dodać czipsy i wyłożyć trunki.
-Już zaprosiłem wszystkich.
-Dobra już się boje. Przyjdzie ktoś z jurorów?
-Nie bo Will nagrywa dziś w studiu, Tom podziękował, ale zostanie z żoną w domu, a Danny jak się dowiedział, że Jessie jest chora od razu zrezygnował.
-A no to chyba , że tak. Dobra bierz jedzenie i rozkładaj na stole.-poszliśmy z miskami do salonu. Potem jeszcze Vince poprzesuwał kanapy i stół w salonie, bo stwierdził, że musi być miejsce do tańczenia.
-Vince a tak w ogóle na którą ty zaprosiłeś ludzi?
-No na 19, a która jest?
-Już 18, a ja jeszcze nie mam wybranego stroju.-pobiegliśmy na górę do mojej sypialni. Weszłam do garderoby i wybrałam kilka strojów i poszłam do Vinca.
-To?
-Nie to jest zbyt nie fajne.
-To?
-Nie- i tak było przez kolejne 5 minut.
-Vince ja tak nie wybrzydzałam.
-No nie moja wina, że jestem taki wybredny.
-To?
-Hmmm nie.
-Boże a ta sukienka?
-O tak tak!! Aiden padnie na twój widok.
-Przestań!-rzuciłam w niego resztą ubrań-idź do pokoju obok się przebrać i jak będziesz gotowy to przyjdź  Ja poszłam do łazienki, nie zamykając za sobą drzwi. Nie powiem trochę to zajęło  żeby wybrać tę sukienkę. Vince wybrał białą sukienkę przed kolano z długim rękawem  Miała ona na sobie kilka złotych elementów. Do tego nałożyłam czerwone szpilki. Natomiast dla Vinca wybrałam czarne rurki, szarą koszulkę na ramiączka. Na to nałoży skórzana kurtkę i szarą czapkę.
-Becky jesteś gotowa?-usłyszałam głos Vinca.
-Jeszcze makijaż.
-No to ja zejdę na dół i włączę jakąś dobrą muzykę.-słyszałam jak schodzi na dół, a ja zajęłam się makijażem. Nałożyłam
podkład, puder. Zrobiłam kreski eyelinerem, wy tuszowałam rzęsy i czerwoną szminką pomalowałam usta. Schodząc na dół usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Aidena, Frances, Katy i Kyla.
-Vince chodź się przywitać!-krzyknęłam z korytarza. Chłopak w szybkim tępię znalazł się przy moim boku i przywitał się ze znajomymi.
-No hejka.-podeszłam do każdego i przytuliłam się.
-Mamy dla ciebie prezent na nowe mieszkanie.-oświadczył Kyle.
-Nie trzeba było.
-Trzeba trzeba. Widzieliśmy jak bardzo podobało ci się, że znowu grasz na gitarze, a wiemy, że swojej nie masz, więc kupiliśmy ci gitarę. Na chwilę zamarłam. Miałam zamiar kupić gitarę, ale pewnie zrobiłabym to za kilka tygodni.
-O matko dziękuje wam. Jesteście wspaniali.-przytuliłam ich wszystkich razem.-Rozgłoście się, a ja pójdę zanieść gitarę na górę.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Położyłam swój prezent na łóżku, przetarłam oczy żeby makijaż mi się nie rozmazał i zeszłam na dół. W salonie impreza trwała na dobre. Było już więcej ludzi.
-Becky przedstawiam ci Vicky z grupy Danniego -patrząc na Vinca był już troszeczkę wstawiony. Dziewczyna wyglądała na miłą. Miała charakterystyczny kolczyk w wardze.
-Miło mi poznać.
-Mi ciebie również.-powiedziała i poszła w tłum innych nieznanych mi ludzi.
-Chodź przedstawię ci jeszcze jednego chłopaka z grupy Danniego.-pociągnął mnie za rękę.
-A reszta ludzi? Nie przedstawisz mi ich?-zapytałam
-Oj już nie przesadzaj. Po prostu się baw. A teraz poznaj Billa.
-Bill poznaj Becky.-miły blondyn podał mi rękę.-miło mi poznać.
-Mnie również.-również podałam mu rękę.
-Czekaj Becky może pamiątkowa fotka na tt?-zapytał się nowo poznany kolega.
-W sumie czemu nie.-wzięłam kieliszek z szampanem do ręki i uśmiechnęłam się.
-Już. Teraz musisz tylko wstawić na tt, masz możesz wstawić z mojego telefonu.-wzięłam go do ręki i zalogowałam się na moje konto. Wstawiłam to zdjęcie z dopiskiem:
Pozdrowienia z najlepszej parapetówy świata xx
Wylogowałam się, oddałam telefon i poszłam szukać Aidena w tłumie.
*Perspektywa Jessie, w czasie trwania imprezy*
Nie mam pojęcia gdzie się tak załatwiłam. Wstałam rano, było mi potwornie zimno. Zmierzyłam temperaturę i okazało się, że mam gorączkę. W domu miałam jeszcze jakieś leki przeciwgorączkowe, więc wzięłam je i dalej położyłam się spać. Obudził mnie telefon Vinca. Przypomniałam sobie, że muszę załatwić jakieś zastępstwo, bo w takim stanie nie wyjdę z domu. Zadzwoniłam w parę miejsc i było po problemie. Teraz leże w łóżku, przykryta kołdrą i oglądam jakieś denne seriale. Jest mi straszliwie zimno, ale nie mam siły iść do szafy i wyciągnąć koca. Usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. Serio? Nie miałam siły, żeby otworzyć drzwi, ale co jak to jakiś zboczeniec, albo coś. Powoli wstałam z łóżka i powolnym krokiem poczłapałam do drzwi. Otworzyłam, a za nimi stał Danny.
-Cześć Danny. Co ty tu robisz?-zapytałam
-Cześć. Wyglądasz fatalnie.
-Nie no wiesz każda kobieta chciałaby to usłyszeć.-uśmiechnęłam się na tyle ile mogłąm.
-Przepraszam, ale taka prawda. Zadzwonił do mnie Vince czy przyjdę na impreze, ale jak się dowiedziałem, że jesteś chora od razu postanowiłem, że przyjadę do ciebie.Czemu nie zadzwoniłaś, że jesteś chora?
-No i po co? Poradziłam sobie.
-No włąsnie widze jak sobie poradziłaś. Cała się trzęsiesz. Marsz do łóżka.-pociągnął mnie za rękę, a w moim brzuchy zaczęły fruwać motylki. Nikomu o tym nie mówiłąm, ale od roku podkochuję się w Dannym. Znamy się od 2 lat. Od razu ujął mnie swoim poczuciem humoru. Jest taki zabawny, opiekuńczy, inteligentny, romantyczny no i oczywiście jest taki przystojny. Mogłabym tak wymieniać bez końca. Niestety on traktuje mnie tylko jako swoją przyjaciółkę. Chciałabym, żeby między nami było coś więcej niż tylko przyjażń, ale cóż lepsza przyjaźń niż nic.
-Czy ty leżałaś tylko pod kołdrą?-zapytał.
-Mhmmm-odpowiedział cicho.
-Poradziłam sobie.-próbował naśladować mój głos-gdzie masz koce?
-W szafie na samej górze.-poinstruowałam go i za chwile przykrywał mnie cieplutkim i milutkim kocem.
-Nigdzie się nie ruszaj, a ja pójdę zaparzyć herbaty i przyniosę leki.-powiedział i wyszedł z pokoju. Nie mogłam się doczekać chwili w której wróci, przytuli mnie i powie, jak bardzo mnie kocha. Pocałuje, nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego ile razy sobie to wyobrażałam. Niestety tylko moje wyobrażenia nic więcej. Po chwili Danny wszedł do pokoju z dwiema szklankami i lekami w ręku.
-Czy ty byłaś w ogóle u lekarza?-zapytał. Nie chciałam odpowiadać bo wiedziałam, że się zdenerwuje.
-Nie-powiedziałam najciszej jak potrafiłam.
-Jessie czy ty jesteś poważna? Boże co ja się tobą mam. Widać jak sobie poradziłaś. Jutro bez żadnego ale jedziemy do lekarza. A teraz chodź i weź tabletki-wiedziałam, że jest zły, ale wiedziałam też, że nie na długo. Wyszłam spod swojej ciepłej kołderki, połknęłam tabletki, popiłam herbatą.
-A teraz wskakuj już do łózka i do jutra z niego nie wychodzisz.-weszłam pod kołdrę, a Danny przykrył mnie po sam czubek nosa.
-No już tak nie przesadzaj.
-Nie marudź mi tu i podsuń się.
-O nie nie nie nie podsunę się i nie będziesz tu leżał, bo się zarazisz.
-No już tak nie przesadzaj-znowu mnie naśladował. Podsunęłam się i poczułam jak Danny wsuwa się pod kołdrę i przytula się do mnie. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
-Nie żeby coś ale wiesz, że możesz się zarazić?-zapytałam
-No i co z tego najwyżej będziemy razem leżeć i odpoczywać.
-Głupek.
-Nie no dzięki.-odwrócił się plecami i udawał obrażonego. Lubie się z nim droczyć. Przytuliłam się do jego pleców i wyszeptałam do ucha:
-No już się tak nie gniewaj.-Danny nie drgnął, więc odwróciłam się plecami do niego i udawałam, że śpię  Po chwili poczułam jak jego ręka oplata mnie w pasie.
-Jessie śpisz?-usłyszałam jego cichy i jakże perfekcyjny głos jednak udawałam dalej.-Nawet nie wiesz jak bardzo cie kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym, żebyśmy byli razem. Mógłbym całować cie w twoje pełne usta, trzymać cię w moich ramionach i spędzać najlepsze chwilę w moim życiu właśnie z tobą. Może kiedyś odwarze się to powiedzieć ci prosto w oczy.-w tym momencie zamarłam kompletnie. Nie pomyślałabym, że on czuje coś więcej niż przyjaźń  że czuje coś więcej tak jak ja. W żołądku zawiązał się supeł. Nie wiedziałam co zrobić. Czy powiedzieć coś czy udawać, że nic nie słyszałam. A może własnie nadszedł moment na zrobienie następnego kroku w moim życiu.
-Ja też-powiedziałam cicho mając nadzieje na to, że Danny nic nie usłyszy.
-Co ty powiedziałaś?!-powiedział zszokowany Danny ciągnąc mnie za ramię przewracając przy tym mnie w swoją stronę.
-Powiedziałam, że ja też cię kocham. Też czuje coś więcej.-widziałam w jego oczach w połowie zszokowanie ale też i szczęście.
-Mówisz poważnie?-zapytał niedowierzając.
-Mówię jak najbardziej poważnie.
-Czy to znaczy, że będziesz moją dziewczyną?-zadał mi tak długo wyczekiwane przeze mnie pytanie.
-Jasne, że tak.-powiedziałam  i od razu złączyłam nasze usta.
-Nawet nie masz pojęcia jaki jestem teraz szczęśliwy.-powiedział i z powrotem wpił się w moje usta.
-Nie możemy się tak całować, bo się zarazisz.
-Trudno. Niestety nie mogę się oprzeć.
-Hahaha wariat.-jestem teraz chyba najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Od dziś mam wspaniałego chłopaka. Mmm jak to brzmi mam chłopaka.
-Dobra koniec tych czułości mamy jeszcze dużo czasu. A jutro i tak idziemy do lekarza.
-Dobrze kochanie.-uśmiechnęłam się na wypowiadane przeze mnie słowa i przytuliłam się do mojego chłopaka by móc w jego ramionach odpłynąć w krainę Morfeusza.
*Perspektywa Becky, kilka godzin później*
Nie powiem jestem już troszkę wstawiona, ale nie mogę więcej pić bo jutro mam próbę. Dochodzi już 4 rano i goście powoli opuszczają już mój dom. Dawno się tak nie bawiłam. Wytańczyłam się już chyba za kilka tygodni. Co do gości to połowy nie znam ale i tak się świetnie bawiłam z nieznajomymi.
-Aiden pojedziesz z Vincem, bo niestety on sam nie da rady.-poprosiłam Aidena.
-Jasne nie ma sprawy. Zapisz mi tylko jego adres. A ty tu sobie poradzisz czy pomóc ci posprzątać?
-Nie no poradzę sobie, tylko dowieź go do domu a będę bardzo wdzięczna.
-Dobra widzę taksówkę przyjechała. Dzięki za wspaniałą imprezę i do zobaczenia.
-No paa-pocałowałam go w policzek i otworzyłam drzwi. Biedny musiał się jeszcze ciągać z zalanym w trupa Vincem. Zamknęłam za nimi drzwi tym razem na klucz i postanowiłam, że posprzątam to wszystko rano, bo teraz nie mam siły. Poszłam do sypialni, zdjęłam buty, sukienkę, zmyłam makijaż, nałożyłam piżamę i położyłam się spać.
*Kolejny dzień*
Obudziłam się chwilę po 10 czyli spałam jakieś 5 może 6 godzin. Zdecydowanie za mało jak dla mnie. Stwierdziłam  że najpierw posprzątam, a potem się umyję i przygotuję. Schodząc po schodach poczułam jak burczy mi w brzuchu. W kuchni usiadłam na blat i zaczęłam jeść resztki, które jeszcze zostały z imprezy. Po zjedzeniu zapakowałam brudne naczynia do zmywarki i włączyłam zmywanie. Teraz nadszedł czas na najgorsze czyli salon. Najpierw wzięłam wielki worek i powrzucałam do niego plastikowe kubki, wypalone papierosy i takie rzeczy. Potem wzięłam odkurzacz i porządnie odkurzyłam całe mieszkanie. W tym czasie zmywanie się skończyło, więc wypakowałam naczynia. Potem poustawiałam meble w salonie i wyszłam wyrzucić śmieci. Widziałam, że jeden paparazzi robi mi zdjęcia, ale nie zwróciłam na to większej uwagi i wróciłam do środka. Spojrzałam na zegarek była 12,00. Nie miałam za wiele czasu. Poszłam pod prysznic. Moje ciało oblała fala gorącej, przyjemnej wody. Mogłabym stać tak jeszcze przez dobrą godzinę, niestety czas mi na to nie pozwalał. Wyszłam z pod prysznica, nabalsamowałam ciało i wyszłam do garderoby. Nie mam pojęcia jak się ubrać, bo nie jest zbyt ciepło, ale nie jest też za zimno. Z braku czasu zdecydowałam się na białą koszulkę na ramiączka, do tego białą cienką marynarkę. Zwykłe rurki i białe Conversy  Włosy zostawiłam rozpuszczone, bo nie były jeszcze do końca wyschnięte.
 Zebrałam brudne ciuchy, które leżały porozwalane po moim łóżku, wrzuciłam je do kosza na brudną bieliznę i zeszłam na dół. Zapakowałam torebkę  wzięłam klucze i wyszłam z domu. Niestety zaskoczyły mnie korki, nie przewidziałam, że dużo ludzi będzie jechało teraz na lunch. Po 30 minutach byłam w studiu. Oczywiście spóźniona.
Weszłam do środka, nie było zbyt dużo ludzi. Widziałam, że ktoś już ma próbę z Alexem i ktoś śpiewa u Toma. Weszłam do znanego mi pomieszczenia. Ku mojemu zaskoczeniu nie było tam Jessie. Za to siedziała tam długowłosa brunetka. Zgrabna, ubrana w żółtą bluzkę z rękawem trzy-czwarte z białym kołnierzykiem. Do tego miała różową spódniczkę w kwiatki i miętowe szpilki.
-Wchodź nie pomyliłaś pomieszczenia.-powiedziała przyjaźnie.-Jestem Tulisa.
-Becky Hill.
-Nie martw się w tym tygodniu zastępuje Jessie, jak pewnie wiesz jest chora, więc ja zgodziłam się jej pomóc.
-Nie no fajnie fajnie. Jestem dziś pierwsza?
-Mm nie właściwie nie jesteś dziś jedyna. Jutro spotykam się z Vincem i Kylem a ty będziesz miała próbę z Alexem.
-A czemu tak jakoś dziwnie?
-Jessie wspominała coś, ze mieliście jakąś imprezę i, że najtrzeźwiejsza będziesz ty.-uśmiechnęła się.
-Hahahaha no to bardzo możliwe.
-Dobra to może zacznijmy próbę. Im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy.-zgodziłam się skinieniem głowy-Nie wiem czy Jessie ci wspominała, ale w tym tygodniu temat przewodni to Divy wszech czasów  z tej okazji zaśpiewasz piosenkę Christiny Aguilery "Your Body".
-Kurde nie lada wyzwanie.
-Oj nie przesadzaj. Poradzisz sobie z tego co widziałam to masz świetny głos, więc nie masz się o co martwić.
-Dziękuje.-uśmiechnęłam się przyjaźnie  Zabrałyśmy się do roboty. Piosenka sama w sobie nie byłaby tak trudna gdyby nie śpiewała jej Christina. Trzeba przyznać, że Jessie zaszalała z piosenką  Na początku nie mogłam wyczuć tępa. Tulisa była strasznie pomocna. Dawała dużo podpowiedzi i śpiewała na początku razem ze mną. Jest strasznie podobna z zachowania do Jessie. Teraz idzie mi nawet w miarę. Wiadomo, że to pierwszy dzień, ale muszę dużo popracować nad tą piosenką.
-Nie wiem czy wiesz, ale w tym tygodniu jest troszkę trudniej.
-Czemu?
-Bo teraz zostanie was dwójka, więc osoba, która odpadnie raz że nie dostanie się do półfinału, a dwa nie pojedzie w trasę.
-To osoby, które przejdą dalej jadą w trasę?
-No tak. Także masz o co walczyć.-po tych słowach stwierdziłam  że nad tą piosenką będę pracować do perfekcji. Zaczęłyśmy od początku,i od początku. Po 2 godzinach mój zapał zmalał.
-To co na dziś koniec?-zapytała Tulisa
-Zgadzam się.
-A co powiesz na manicure na koniec dnia?
-Hmmm kusząca propozycja.
-No chodź Becky bo niestety z moim mężem nie pójdę na manicure.-obie się zaśmiałyśmy.-Tu jedną ulicę dalej robią świetne paznokcie sama zobaczysz.
-No dobra.-zgodziłam się i od razu udałyśmy się ku wyjściu. Postanowiłyśmy się przejść. W drodze dostałam smsa od Jessie:
Jak skończysz próbę to wpadnij do mnie xx.
Weszłyśmy do środka i przywitały nas miłe panie, które były zaskoczone, że będą robić paznokcie dla Tulisy. Jedna z nich nawet mnie rozpoznała. Usiadłyśmy obok siebie i zaczęłyśmy plotkować. Na wszystkie tematy. Ja dowiedziałam się więcej o Tulisie, a ona o mnie. Dla mnie we współpracy ważne jest, żeby osoby znalazły ze sobą wspólny język. Tulisa jest strasznie przemiłą osobą, a co najlepsze, że zaraża swoim śmiechem  Po godzinie nasze paznokcie były piękne, a my uśmiechnięte. Pożegnałyśmy się pod studiem i każda pojechała w swoją stronę. Po drodze do Jessie zajechałam po jej ulubione czekoladki. Zapukałam do drzwi i poczekałam chwilkę  Domyśliłam się, że troszkę to zajmie zanim Jessie wyczłapie się z łóżka. Po chwili otworzyła mi uśmiechnięta mentorka.
-No cześć Becky. Wchodź.
-Hejka, jak się czujesz?
-Wiesz co już lepiej. Byłam dziś u lekarza okazało się, że to grypa, więc nie ugoszczę cie dziś najlepiej, bo muszę leżeć w łóżku, żebym mogła wyzdrowieć do soboty.
-Nie przesadzaj. Mi to nie przeszkadza. Masz przywiozłam ci twoje czekoladki.
-Oooo dziękuje. Cmoknęłabym cie w policzek, ale nie chce cie zarazić.
-Dobra dobra mów mi lepiej czemu jesteś taka szczęśliwa.
-Ale nie wiem od czego zacząć.
-No najlepiej od początku. Zamieniam się w słuch.
-Hmm no to od początku to od wczoraj mam chłopaka.
-CO?! Znam go? Opowiadaj jaki jest, gdzie się poznaliście.
-Hhahah no już. Poznaliśmy się 2 lata temu na imprezie i tak znasz go to Danny.
-No nie gadaj, że jesteś z Dannym?!
-No tak jakoś wyszło.
-Jakoś. Jessie jesteś z Dannym i dopiero teraz mi mówisz?!
-No tak wyszło
-Tak wyszło. Opowiadaj lepiej mi wszystko ze szczegółami.-Jessie opowiedziała mi wszystko. Uważam, że to słodkie jak Danny opowiadał jak ją kocha. Ciesze się, że jej się udało i znalazła swoje szczęście.
-Teraz ty mi lepiej mów jak impreza i jak dzisiejsza próba.
-Impreza super, ale jestem tak zmęczona. Vince wczoraj zalał się w trupa, więc miałaś racje co do tego, że nie byłby w stanie przyjść dziś na próbę. W ogóle dostałam wczoraj przepiękną gitarę-widziałam jak Jessie się uśmiecha-Nie mów, że ty też maczałaś w tym palce.
-Hm  powiedzmy, że troszeczkę.
-Ooo dziękuje bardzo-przytuliłam moją mentorkę-a dzisiejsza próba nawet nawet  ale muszę przyznać, że zaszalałaś z piosenką.
-Nie przesadzaj co to jest jak na twoje możliwości. A jak się pracowało z Tulisą?
-Bardzo dobrze. Złapałyśmy wspólny język. Nawet  byłyśmy razem u kosmetyczki i zobacz jakie mam wspaniałe paznokcie.-musiałam się pochwalić bo kosmetyczce udało się zrobić moje ukochane kokardki.
-Awwww jakie słodkie.-powiedziała zachwycona Jessie.
-Ale wiesz co? I tak jesteś najlepsza i szczęścia w związku.
-Aww chodź tu do mnie-przytuliła mnie i położyłam się obok niej w łóżku i zatraciłyśmy się w rozmowie.







Witam moich kochanych czytelników!!!!
Przepraszam za tak długą nieobecność. Po pierwsze, dziękuje za tak wielką liczbę odwiedzin, za komentarze pod ostatnim rozdziałem i witam nowych obserwatorów. Na wstępie chce poprosić o zaznaczanie się w ankiecie. Jeśli przeczytałeś/aś rozdział zaznacz  Proszę też o komentarze  które dają mi duuuużo radości. Musiałam napisać taki długi, żeby w następnym rozdziale doszło do.......SPOTKANIA Z HARRYM. Tak w następnym rozdziale Becky zobaczy się z Harrym. Mam nadzieje, że ten rozdział nie jest zbyt nudny. Miłego dnia xx


NOWI BOHATEROWIE:

                                 
                                                        Vicky Howard (20 lat)


                                                                  Bill Downs (22 lata)


                                                     Tulisa Contostavlos (25 lat)







12 komentarzy:

  1. Już niedługo dojdzie do wydarzenia, na które tak długo czekałam. Dobra nieważne. Rozdział jest bardzo długi, z czego bardzo się cieszę. Twoje opowiadanie jest jednym z moich ulubionych, więc się zastanawiam czy nie wydrukować twoich rozdziałów i nie zrobić z nich mini książki. Z niecierpliwością czekam podkreślam z niecierpliwością na kolejny rozdział twojego opowiadania, życzę dalszej weny oraz pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. [spam]
    "Dopiero po chwili zrozumiałam, że przez większość czasu wstrzymywałam oddech. Bałam się Fleur i żałowałam, że powiedziałam jej o tym, co widziałam wczorajszego wieczoru. Już od samego rana wiedziałam, że ten dzień będzie należał do tych gorszych. Zwłaszcza, że nikt nie wiedział o moich urodzinach."
    Zapraszam na nowy rozdział, który pojawił się na blogu http://sick-mad-sad.blogspot.com/. Zachęcam do wyrażenia szczerej opini na temat rozdziału.
    Pozdrawiam Elle

    OdpowiedzUsuń
  3. A kiedy będzie ten kolejny ? Boże kocham to . ♥ Pozdrawiam . ; _)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy oni się w końcu spotkają?Rozdział extra!
    Pozdrawiam i dużo weny <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle się działo w tym rozdziale, że ledwo mogę wszystko ogarnąć xd
    Danny i Jessie... OMG! Tego to naprawdę się niespodziewałam. To był bardziej zaskakujące niż rozpad meteorytu w Rosji albo abdykajca papieża;p
    Nie wiesz nawet jak się cieszę, że planujesz spotkanie Becky z Harrym <333
    Już bardziej chyba nie mogłaś tego przeciągać;D
    Pozdrawiam!;*

    stereo-soldier.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste *___*
    Awww Jessie i Danny :D Super że Jessie sobie kogoś znalazła :D
    I że niby to miało być nudne ??!!
    Zajebiście piszesz :D
    Ciekawe jak Hazz i Becky się spotkają :P
    Pisz szybko dalej ;*
    Pozdrawiam i życze duuużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Taaaak spotkanie z Harrym ooo już sie nie moge doczekać:D pisz jak najszybciej <3 kockam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na dalszą część, świetnie piszesz <3
    Fajnie, że Jessie jest z Dannym *o*
    Zapraszam do mnie http://big-love-forever-or-never.blogspot.com/
    Dopiero początki, bo to moje kolejne opowiadanie i założyłam je dopiero wczoraj ;**
    Mam nadzieję, żę już niedługo pojawi się nówka. Czeekam!! <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział.Rozdział nie jest nic a nic nudny!Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i spotkania z Harrym!

    dreams-do-not-even-dreamed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawaj następny jak najszybciej!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Z góry przepraszam za spam, ale nie zauważyłam specjalnej zakładki przeznaczonej na to..

    Nowy Jork. Miasto położone na wybrzeżu Atlantyku w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych, w którym ludność przekracza aż osiem milionów. Nazywany jest kulturalną stolicą świata, bądź miastem, które nigdy nie śpi. To właśnie tam biznesmeni, artyści, modelki i modele, projektanci, naukowcy, studenci, kucharze, sportowcy oraz tancerze wyjeżdżają, by spełniać swoje marzenia. Statua Wolności, Times Square, Central Park, Metropolitan Museum of Art to kilka z najczęściej zwiedzanych miejsc przez turystów. Maggie-nastoletnia dziewczyna od najmłodszych lat zamieszkująca Nowy Jork zna większość tutejszych miejsc, aż za dobrze. Jednak jej życie wcale nie jest tak idealne jak miasto, w którym mieszka. Jako niemowlę została podrzucona pod drzwi domu dziecka prawdopodobnie przez swoją matkę. Na kocyku, w który była owinięta widniał napis: "Maggie Horan, 28thFeb'95". Przez całe życie dorastała z myślą, że była niechciana przez biologicznych rodziców, których nawet nigdy nie poznała. Kilkakrotnie próbowała ich odnaleźć lub cokolwiek się o nich dowiedzieć, ale bez skutecznie. Jej rodziną od zawsze byli pracownicy i rówieśnicy z domu dziecka, w którym się wychowała. Meg jest dziewczyną skrytą i nieufną. Mimo pozorów jakie stwarza jej wygląd potrafi być chamska i szczera do bólu. Kiedy jej się coś nie podoba po prostu mówi o tym wprost. Prawdopodobnie te cechy sprawiły, że nie miała przyjaciół tylko koleżanki i kolegów. Nigdy nie zaznała też miłości. Fakt, podobało jej się kilku chłopaków, ale nie darzyła żadnego większym uczuciem niż zwyczajne lubienie. Jej wychowawczyni twierdzi, że jest to spowodowane brakiem bliskości z rodzicami.
    Obecnie Maggie ma osiemnaście lat, mieszka we własnym mieszkaniu na Manhattanie i prowadzi samodzielne życie. Jej pasją od najmłodszych lat jest taniec i właśnie jej głównym źródłem dochodu jest praca z dziećmi, dla których wymyśla przeróżne choreografie. Dziewczyna marzy o tym, by dostać się na Broadway Dance Center i w tym roku wybiera się na casting. Nie wie jeszcze, że to wydarzenie przewróci jej życie do góry nogami..
    Co będzie powodem tej zmiany ? Czy uda jej się dostać do wymarzonej szkoły ? Czy odnajdzie swoją rodzinę ? Czy wreszcie pozna przyjaciół, którym zaufa i którzy zaakceptują ją taką jaka jest ? A może po raz pierwszy zasmakuje uczucia jakim jest miłość ? O tym przekonacie się czytając losy zwykłej nastolatki borykającej się z różnymi problemami.

    Serdecznie zapraszam na www.sick-truth.blogspot.com gdzie pojawił się prolog ! Pozdrawiam eM's ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. hej, na http://breath-feeling.blogspot.com/ pojawili się właśnie bohaterowie. jest to nowo otwarty blog dlatego serdecznie zapraszam. pozdrawiam i życzę miłej nocy ♥ - Tibia

    OdpowiedzUsuń