Change Your Life....Take It All

Change Your Life....Take It All

sobota, 30 marca 2013

Rozdział 14



Wstałam rano i jak zwykle wykonałam poranne rutynowe czynności. Toaleta, prysznic, mycie włosów. Dziś mam próbę tylko z Jessie, a ja dalej nie wiem co zaśpiewać jako drugi utwór. Rozważałam już prawie wszytko. Whitney Houston, Mariah Carey, a nawet Christina Aguilera. Nic. Pustka. Pogoda w Londynie była typowa dla tego miasta, ale cóż się dziwić skoro jest początek października. Nie zamierzałam się stroić, bo po co. Nałożyłam czarne dresy Nike, szarą koszulkę z krótkim rękawkiem, białe adidasy i na to granatową bluzę z zielonymi rękawami. Włosy zostawiłam rozpuszczone, aby swobodnie wyschły. Usiadłam przed lusterkiem i nałożyłam podkład, trochę pudru i lekko musnęłam rzęsy maskarą. Zeszłam na dół na śniadanie. Niestety w mojej lodówce świeciły pustki. Zastanawiając się co zrobić z niczego, wpadłam na pewien pomysł. Przecież dziś miałam podwieźć Aidena, a on na pewno ma coś w lodówce. Zaopatrzyłam torbę w potrzebne mi dziś rzeczy i wyszłam z domu dokładnie go zamykając. Wsiadłam w samochód i skręciłam w stronę Aidena. No pewnie nieźle się zdziwi widząc mnie 30 minut wcześniej. Zaparkowałam na podjeździe i zapukałam do drzwi. Musiałam chwile poczekać zanim królewna mi otworzy. Zapukałam jeszcze i jeszcze raz.
-Pali się czy jak?!-krzyknął Aiden stojący z samym ręcznikiem zawieszonym na biodrach.
-Mm skarbie cóż za widoki z rana.
-Becky miałaś być za 30 minut.
-Wiem, ale nie mam nic w lodówce, więc dziś jemy u ciebie.-mówiąc to weszłam do środka i udałam się w stronę kuchni.
-No to jeśli dziś jemy u mnie to ty zrobisz śniadanie słoneczko.
-No dobrze tylko ty też patrze nie masz za dużego wyboru-stałam i wybierałam na co mam dziś ochotę.
-Dobra nie marudź tylko zrób kanapki z herbatą z cytrynką i łyżką cukru, a ja idę się przebrać.
-Co tylko chcesz skarbie-zaśmiałam się pod nosem i zabrałam się do roboty. Wyjęłam potrzebne produkty, zaczęłam kroić warzywa i wstawiłam wodę na herbatę.
-W której szafce masz herbatę!
-W pierwszej na górze za kawą!- śniadanie było prawie gotowe. Wyjęłam talerz, ułożyłam na nim kanapki, zalałam herbatę i wszytko położyłam na stole, akurat w tym samym czasie schodził Aiden ubrany w czarne rurki i niebieską koszule w kratę. Podszedł i pocałował mnie w policzek, a dopiero potem usiadł za stołem.
-A to za co?-zapytałam siadając na przeciwko.
-Za śniadanie.
-Um ok tylko musimy trochę się pospieszyć masz dziś próbę z Alexem czy z Willem?
-Nie dziś mam z Willem musimy do końca opracować pierwszą piosenkę, dopiero potem próby z Alexem, a ty?
-No ja mam podobnie, tylko brak mi drugiego utworu.
-A myślałaś nad Christiną. Ostatnio dobrze ci poszło z tym repertuarem.
-No tak też się zastanawiałam, ale znowu Christina?
-No w sumie masz rację.
-Dobra koniec tematu o programie. Co powiesz na nockę u mnie? Najpierw pojedziemy po zakupy, a potem nie wiem możemy obejrzeć filmy albo coś hmm?
-Jeszcze się pytasz.
-Ok a wiesz o której kończysz próbę?
-Nie wiem pewnie jakieś 3 godzinki i po sprawie.
-Najwyżej, któreś poczeka. Dobra koniec gadania, ja zrobiłam śniadanie ty sprzątasz, a ja poczekam na twojej wygodnej kanapie.
-Och jaka ty łaskawa.-zaśmialiśmy się. Uwierzycie lub nie, ale nie siedziałam jeszcze na tak miękkiej kanapie jaką ma Aiden. Nie wiem gdzie on ją kupował, ale jest nieziemska.
-Słońce koniec tego dobrego jedziemy.
-Jesteś okrutny.-zabrałam swoją torbę i wyszliśmy z domu. W drodze do studia rutynowo zajechaliśmy do Starbucksa. Chyba powinnam starać się o kartę stałego klienta. Po 25 minutach byliśmy na miejscu.
-Dobra to jak skończysz to wiesz gdzie mnie szukać.-powiedziałam i poszłam do Jessie.
-O Becky skarbie dotarłaś już.
-Cześć-pocałowałam ją w policzek.-Zaczynamy?
-Nie tak szybko. Lepiej powiedz mi co jest między tobą, a Aidenem hmm?
-Przestań. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.-walnęłam ją lekko w ramie.
-Którzy przyjaciele mówią do siebie skarbie albo słoneczko.
-Daj spokój. Zaczynajmy lepiej próbę.
-Jak chcesz.-mówiąc to uśmiechnęła się znacząco.
Chwyciłam mikrofon i wczułam się w klimat piosenki.
*3 godziny później*
-W tym miejscu musisz szybciej i wyraźniej wymawiać słowa. A tak to jest zajebiście.
-Wiesz, że masz być szczera, bo jak nie to mogiła-zaśmiałyśmy się i ktoś zapukał do drzwi. Odwróciłam się w ich stronę i zobaczyłam Harrego. Gestem ręki kazałam mu wejść.
-Harry co ty tu robisz?-rzuciłam mu się w ramiona. Ten uniósł mnie do góry, obkręcił i odstawił na ziemie.
-A właśnie poznajcie się Harry to Jessie, Jessie to Harry.
-W końcu mam okazję cię poznać. Wiele o tobie słyszałam-Jessie uśmiechnęła się najszerzej jak potrafiła.
-Mi ciebie też. Mam nadzieje, że nie słyszałaś aż tak złych rzeczy o mnie. Mogę porwać Becky na kilka minut?
-Jasne bawcie się dobrze, a ja będę u Alexa.-zakomunikowała nam Jessie, a my wyszliśmy usiąść na ławkę przed studiem. Dziś Harry miał na sobie czarne rurki i białą koszulkę z  nadrukiem.
-Co cię tu sprowadza?
-No już nie mogę przyjść zobaczyć jak moja mała Becky sobie radzi?
-Przestań już nie taka mała-walnęłam go w ramię. Niestety jak bywa z Harrym on mi oddał, więc wykorzystałam jego łaskotki za uchem.
-Zapomniałem już, że wiesz gdzie mam łaskotki.
-A co chłopcy nie odkryli tego tajnego miejsca-nad słowem tajny zrobiłam cudzysłów.
-Nie i mają się nie dowiedzieć-Harry pogroził mi palcem.-A właśnie co do chłopaków bardzo chcieli by cie poznać, a w szczególności Niall.
-A czemu akurat on?
-Bo jest twoim wielkim fanem od przesłuchań. Co tydzień ogląda i kibicuje tobie i jakiemuś Aidenowi.
-Czyli tylko Niall się zna na muzyce.
-No dzięki, ja też ci kibicuje
-Lizus!
-Oj tam to jak masz dziś czas.
-Jasne. Możemy spełnić marzenia Nialla i pozna od razu Aidena.
-To ty się z nim przyjaźnisz?-mówiąc to zrobił krzywą minę.
-Nie krzyw się tak, bo ci zostanie i co fanki mi nie darują. Tak przyjaźnimy się z Aidenem.
-Dobra nie chce o nim gadać. To u nas czy u ciebie?
-Hahahah zazdrośnik! Może być u mnie. Tylko o której?
-Wcale nie jestem zazdrosny! I to my możemy się dopasować.
-Harry oboje wiemy, że nie umiesz kłamać i możemy się zobaczyć za 2,5 godziny co ty na to?
-Oj już dobrze, może troszkę. I pasuje czyli widzimy się o 19 tak?
-Ha wiedziałam! Tak o 19 i nie mów, że Aiden też będzie niech Niall ma niespodziankę.
-Dobra niech ci będzie. Wracaj już na próbę poopey*.
-O boże serio musiałeś tak powiedzieć! Zobaczysz też przypomnę sobie twoje przezwisko-pogroziłam mu palcem, pocałowałam w policzek i wróciłam do studia. W sali u Alexa siedzieli Will, Aiden i Jessie.
-Wróciłam! Cześć Will!
-No hejka.
-To co Aiden zbieramy się?
-Ok. Bierz rzeczy i lecimy.
-Nie jedziemy do ciebie?
-Nie. Mamy misję.
-Co masz na myśli?
-Dziś przychodzą chłopcy na kolację, więc mnie trochę wesprzesz. Pojedziemy po zakupy, bo i ja i ty nie mamy nic w lodówce i pojedziemy do mnie.
-Dobra wesprę cie, ale po zakupach pojedziemy do mnie. Zaniesiemy zakupy i wezmę rzeczy na zmianę.
-Ok to co Tesco nadchodzimyy!!!!-krzyknęłam i dodałam gazu. W sklepie troszeczkę nam się zeszło. W sumie mieliśmy dwa koszyki zakupów z czego pół koszyka to rzeczy Aidena. Pozwoliłam sobie na takie zakupy, bo ma mi je kto wnieś do domu. Wrzuciliśmy jedzenie do bagażnika i ruszyliśmy do Aidena. Jak na razie mamy opóźnienie, ale warunki sprzyjają, bo drogi nie są zatłoczone. Zaparkowałam pod domem i weszliśmy do środka.
-Możesz rozpakować zakupy, a ja wezmę rzeczy co??-poprosił Aiden, wbiegając po schodach do sypialni.
-Dobra niech ci będzie.
-Jesteś kochana!-trochę mi to zajęło, bo nie miałam pojęcia co gdzie leży. Jednak po kilku minutach siedzieliśmy w samochodzie jadąc do mnie.
-Dobra Aiden ty jako mężczyzna bierzesz większość zakupów. Taki rewanż
-Gdybym wiedział nie prosiłbym cie o rozpakowanie zakupów.
-Dobra nie marudź bo nie mamy czasu. Została nam godzina.-położyliśmy zakupy w kuchni i zabraliśmy się za przygotowanie kolacji.
-Co dziś gotujemy szefie?
-Się śmiej, a jak spróbujesz mojej lasagne to szczena ci opadnie. Dobra koniec gadania ty zajmij się krojeniem owoców do deseru, a ja zajmę się mięsem do lasagne.-Nie powiem praca szła nam nieźle  Byliśmy zgranym teamem.
-Wiesz myślałem, że mówiąc o nocce u ciebie masz na myśli oglądanie filmów, jedzenie popcornu lub coś takiego, a nie gotowanie dla 7 osób.
-Oj przesadzasz. Dobra zabawa. Patrz taki plan zostało nam 30 minut czyli wystarczająco na dopieczenie lasagne, więc możemy iść się przebrać, a potem nakryjemy stół.
-Ok tylko pokaż mi gdzie mogę się przebrać.
-Jasne masz obok mojego pokoju jest pokój gościnny tam możesz spokojnie się przebrać jak coś obok jest łazienka, więc do zobaczenia za chwilę-pobiegłam do garderoby zastanawiając w co się ubiorę. Hmm wybrać sukienkę czy może zwykłe jeansy? Padło na kremową sukienkę przed kolano i czerwone szpilki z odkrytym palcem. Do tego kilka bransoletek i piórkowe kolczyki. Włosy lekko podkręciłam lokówką. Na powiekach namalowałam kreski eyelinerem, a usta musnęłam brzoskwiniowym błyszczykiem. Patrząc po wyposażeniu mojej szafy muszę kupić kilka nowych sukienek. Zeszłam na dół gdzie czekał już Aiden. On z kolei nałożył zwykłe rurki, białą koszule, a na to zielony sweterek.
-Wow pięknie wyglądasz.
-Dziękuje ty też niczego sobie. Zobacz co z naszą kolacją, a ja zacznę rozstawiać talerze i kieliszki. Powoli zaczęłam wyjmować wszystko i układać na stole.
-Daj pomogę ci-podszedł i złapał mnie w tali.
-W czym?
-No nie pomaga ci to, że tak gorący chłopak przytula cie?
-Wiesz jakoś nie bardzo.
-Jak mogłaś zraniłaś moje uczucia!-krzyknął i usiadł obrażony na kanapie. Rozłożyłam ostatnie sztućce i podeszłam do Aidena.
-Oj skarbie się nie gniewaj-zaczęłam go przepraszać.
-Zraniłaś moje uczucia, więc odejdź zła niewiasto.
-Królewiczu uczyń mnie swą ukochaną
-Dziewko jeśli chcesz abym został twym ukochanym pocałuj me usta, a czar zwany fochem minie.
-Nie wiem czy jestem godna tego czynu.
-A więc odejdź do swej krainy dziewko.
-Niechaj i tak będzie-miałam już iść, ale Aiden pociągnął mnie i cmoknął w usta. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek.
-Włącz jakąś muzykę wariacie!-idąc w stronę drzwi przejrzałam się w lustrze i poprawiłam swój wygląd. Otworzyłam drzwi i ujrzałam 5 uśmiechniętych chłopaków.
-Cześć zapraszam do środka-przywitałam ich miło i z najładniejszym uśmiechem jaki mam. Na początku przywitałam się z Harrym, Liamem i Niallem.
-Poznaj Louisa zabawną część naszego zespołu-chciałam podać rękę, ale Louis był szybszy i przytulił mnie na powitanie.
-Miło poznać
-Oj mi ciebie bardziej uwierz-wyszczerzył się Lou.
-A teraz poznaj bardziej hmm stylową część zespołu Zayn-podałam rękę temu przystojniakowi, a on jak na gentlemana przystało pocałował ją. Nie powiem, ale troszeczkę się zarumieniłam.
-Zapraszam do salonu, a i Niall mam dla ciebie niespodziankę
-Uu jaką?
-Harry wspominał, że kibicujesz mnie i Aidenowi prawda?
-No bo jesteście najlepsi.
-Więc, chłopcy poznajcie Aidena-chwyciłam go za rękę, a on splótł nasz palce.
-Aiden to Niall, Liam, Louis, Harry i Zayn-Mulat nie miał zbyt przyjaznej miny, nie wiem o co chodzi.
-Dobra siadajcie do stołu, a ja przyniosę jedzenie.
-Pomogę ci-wyrwał się Zayn. Szłam przodem, ale czułam jak jego wzrok wypala mi dziurę w plecach.
-Jak możesz to weź wino hm?
-Jasne-odpowiedział i chwycił butelkę czerwonego wina. Mijając mnie seksownie szepną mi do ucha:
-Pięknie wyglądasz jak się rumienisz-i poszedł do salonu. Zrobiło mi się trochę gorąco. Otrząsnęłam się i powędrowałam do salonu.
-No Zayn to się wysiliłeś biorąc buteleczkę wina.-zaśmiał się Louis na co wszyscy mu zawtórowaliśmy. Postawiłam lasagne na stole, nałożyłam każdemu i usiadłam za stołem. Wszyscy zaczęli jeść moją potrawę, a ja czekałam na ich opinie.
-Mmmm Becky to jest pyszne-pierwszy wypowiedział się Zayn.
-Ohydne-powiedział Harry.
-Jest aż tak źle?
-Przecież wiesz, że żartuje
-Baran!
-Wow miałaś rację mówiąc, że opadnie mi szczena-pochwalił Aiden.
-To jest nieziemskie!!!! Wow
-Naprawdę wam smakuje?
-Becky Niall to największy krytyk smakowy na świecie, więc jeśli mówiąc, że to jest nieziemskie to takie jest. Uwierz, że przez paszczę Nialla przeszło wiele jedzenia.-wytłumaczył zmienionym głosem Lou, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem, a atmosfera zaczynała się rozluźniać  Wszyscy zaczynaliśmy się lepiej poznawać i akceptować. Najbardziej ucieszył mnie fakt, że chłopcy znaleźli wspólny język z Aidenem. Po zjedzonej kolacji zaczęliśmy opowiadać sobie śmieszne historie z naszego życia.
*2,5 godziny później*
-Wiem już jakie miałeś przezwisko!-pokazałam na Harrego.
-Przestań!
-Oj nie muszę ci się odegrać. Nie wiem czy wiecie chłopcy ale jak byliśmy w pierwszej liceum to ja i Gemma mówiłyśmy na niego dziunia.
-Hahahahhaha czemu dziunia?
-Bo zawsze najdłużej się z nasz szykował i chodził przez jakiś czas z rączką tak jak chodzą dziunie.-wszyscy parsknęli śmiechem oczywiście oprócz Harrego.
-Oj kochanie nie martw się ja się nie śmiałem-przytulił Harrego Louis.
-Dobra dziunie na poprawę humoru będzie pyszny deser.-poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki owoce, lody i bitą śmietanę.
-Słyszałem, że potrzebujesz pomocy z deserem-zapytał Zayn
-Jeśli aż tak ci się nudzi.
-To co mam robić?
-Polewaj lody i owoce bitą śmietaną ok?
-Ok!-nawet nieźle nam szło, ale w pewnym momencie Zayn zamiast do pucharka z deserem nalał bitej śmietany na mój nos
-Ło to było niechcący.
-Aha już ja to widzę-w akcie rewanżu ja nalałam mu śmietany w kąciki ust i na podłogę. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
-No to teraz musisz mi pomóc się umyć-wyszeptał Zayn, a po mim kręgosłupie przeszedł przyjemny dreszcz. Nasze twarze dzieliły centymetry. Nie wiem co mną działało, ale pocałowałam Zayna w policzek przy tym zlizując śmietanę z kącików jego ust. On odwdzięczył się zlizując mi słodycz z nosa. Nasze twarze coraz bardziej zbliżały się do siebie, ale w pewnym momencie się ocknęłam i poszłam z deserem do chłopaków zostawiając Zayna samego. Podałam wszystkim deser i sama usiadłam za stołem.
-Oj Becky za bardzo nas rozpieszczasz. Uważaj bo będziemy przychodzić częściej.
-Hahah zapraszam, przynajmniej nie będę sama w tak wielkim domu. O Aiden przyniesiesz kolejną butelkę wina.
-Ok-poszedł do kuchni, a my zajęliśmy się rozmową.
-Słońce a gdzie wsadziłaś tę butelkę?
-W lodówce na samym dole-odpowiedziałam i ukradkiem zauważyłam jak chłopcy wymieniają znaczące spojrzenia, ale nie zwróciłam na to większej uwagi.
-Becky zdradź mi co zaśpiewasz w kolejnym odcinku, jako twój wielki fan nie mogę się doczekać-Niall był pełen ekscytacji w głosie.
-Pierwsza to piosenka Jessie Do it like a dude!
-Uuu już to widzę! A druga?
-No właśnie, a na drugą nie mam pomysłu, ale jeszcze mam czas. A może wpadniecie na odcinek na żywo powspierać mnie i Aidena?
-Nie obiecujemy, ale się postaramy. Dobra chłopcy chyba czas na nas. 23 a my jeszcze u Becky
-No i odezwał się nasz prawdziwy Daddy!
-Dziękujemy za pyszną kolację i zapraszamy do nas.-odprowadziliśmy ich do drzwi razem z Aidenem
-Dziękujemy za wspaniałe towarzystwo
-I za kolację!-krzykną Niall
-Teraz zapraszamy do nas-z każdym po kolei żegnałam się lekkim uściskiem. Na końcu został Zayn. Przytulając mnie pocałował lekko w policzek i szepnął:
-Pięknie dziś wyglądasz
-To do zobaczenia Becky-krzyknęli razem
-Paa-i zamknęły się drzwi.
-Co to było?!-krzyknął Aiden.
-Ale o co ci chodzi?-udawałam głupią, choć bardzo dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
-Oj nie udawaj głupiej, co to było z Zaynem?
-Przestań pożegnaliśmy się i tyle. Nie gadaj tylko zbieraj talerze do kuchni królewiczu.
-Widziałem jak na ciebie patrzy. Jestem mężczyzną, więc wiem jak zachowuje się zauroczony mężczyzna.
-Aiden nie wmawiaj sobie niczego.
*Perspektywa Harrego*
Wracając do domu wszyscy śmiali się i gadali.
-Ej myślicie, że Aiden to chłopak Becky?-zapytał dociekliwy jak zwykle Lou.
-No nic nie wspominała.
-A widzieliście jak spletli ręce i znajomi chyba nie mówią do siebie słoneczko.-zauważył Niall.
-Ale przyznacie, że pasują do siebie.-dodał Liam
-No może i tak, ale ja dłużej znam Becky i jak dla mnie Aiden jest ok, ale nie pasuje do mojej Becky. A ty co myślisz Zayn?
-Nie chce o tym gadać-powiedział od niechcenia.
-AAaaaaaaa Zayn ja wiem co to znaczy!-krzyczał Louis
-Lou zamknij mordę jesteśmy na ulicy w domu sobie pokrzyczysz
-Ale ja wiem co to znaczy!!!!
-No to mów!
-Zayn zakochał się w Becky!!-wszyscy przystanęliśmy przed wejściem, tylko Zayn od razu wszedł do domu. Po chwili wbiegliśmy za nim.
-Zayn to prawda?-zapytaliśmy się równo
-Oj może trochę.
-Nie ściemniaj-pogroził palcem Niall
-No jest ładna
-Zayn ja cie znam i widziałem jak na nią patrzysz niby czemu chodziłeś jej pomagać hmm?-zapytałem
-Oj dajcie mi już spokój!-krzyknął i pobiegł na górę do siebie.
*Perspektywa Becky*
Posprzątaliśmy po kolacji, poszliśmy się przebrać w piżamy jak na taką imprezę przystało.
-Co oglądamy?-zapytałam przeglądając moją kolekcję filmów.
-Może LOL?
-O nie gadaj, że lubisz ten film?
-Oj może trochę.
-AA Aiden uwielbiasz ten film!! wiedziałam!!-krzyknęłam i wskoczyłam na plecy Aidena.
-Dobra dobra nie ekscytuj się tak i nikt ma o tym nie wiedzieć.
-Ok ok niech ci będzie. Choć do mnie tam obejrzymy film.-wzięłam film, miskę popcornu i poszliśmy do mojej sypialni. Włączyłam film do dvd, położyliśmy się do łóżka i zaczęliśmy oglądać.
-U Słońce śpimy razem w twoim łóżku-pomachał śmiesznie brwiami.
-Dobra nie podniecaj się tak-położyłam głowę na jego torsie i zajęłam się oglądaniem filmu. Przez pierwsze 10 minut bardzo dobrze mi szło, ale cały czas ktoś siedział mi w głowie i nie miał ochoty ustąpić. A dokładnie osobnik o imieniu Zayn Malik. Cały czas miałam przed oczami jego hipnotyzujące oczy, w których można się zatopić. A jego głos? Coś nie zwykłego. Już teraz się nie dziwie czemu te wszystkie fanki się w nich kochają.
-Aiden na którą mam ustawić budzik?-zapytałam szeptem, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam, że Aiden smacznie śpi. Wyłączyłam film, przytuliłam się do niego i zamknęłam swoje zmęczone oczy.
*Kolejny dzień*
Obudziło mnie dzwonienie telefonu. Ręką szukałam telefonu po całej szafce aż znalazłam i przez przypadek włączyłam głośno mówiący
-Hmmm?
-No siemka Becky wstawaj śpiochu bo za godzinkę widzimy się w studiu.-mówiła, a ja nagle wstałam na równe nogi dzięki głośnemu dźwiękowi, ale i informacji, że mam być za godzinę w studiu.
-O jasne i tak już jestem gotowa.
-Dobra dobra nie ściemniaj, a i Will kazał przekazać, że Aiden ma przyjechać razem z tobą.
-Ok oboje jesteśmy już gotowi i będziemy punktualnie paa-szybo się rozłączyłam i przyszła kolej na gorszą rzecz czyli budzenie Aidena.
-Skarbie wstawaj-szepnęłam mu na ucho
-Umm już-powiedział i przewrócił się na drugi bok.
-Ok sam mnie do tego zmusiłeś-powiedziałam i zbiegłam do kuchni po szklankę wody. Wróciłam na górę i bezlitośnie oblałam Aidena .
-Zwariowałaś?! Teraz pożałujesz!-krzyknął i pociągnął mnie tak, że padłam na niego. Wytarł swoje mokre włosy w moją koszulkę.
-Aiden za niecałą godzinę mamy być razem w studiu, więc lepiej zacznijmy się zbierać. A i to ty dziś robisz śniadanie-cmoknęłam go w policzek i pobiegłam do łazienki. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Szybkimi ruchami umyłam swoje ciało. Wytarłam je ręcznikiem i nasmarowałam balsamem. Od kilku dni padało, więc nie miałam zbyt wielkiego wyboru. Nałożyłam bordowe rurki, koszulę w kratę, na to czarną, skórzaną kurtkę i buty z ćwiekami za kostkę. Do tego nałożyłam jasny komin. Włosy związałam w kłosa i byłam gotowa. Nie nakładałam makijażu, bo pewnie będę miała próbę z Alexem. Do większej torby włożyłam dresy na zmianę i zeszłam na dół gdzie czekał już Aiden. Na stole czekały na mnie tylko czekoladowe płatki śniadaniowe z mlekiem.
-Nie no wiesz co żeś się wysilił..
-Nie chcesz to mogę zjeść.
-Co ty taki agresywny spokojnie.-zjedliśmy śniadanie, zebraliśmy nasze rzeczy i wyszliśmy z domu. Wskoczyliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
-Becky ale studio o ile pamiętam to jest w inną stronę.
-No wiem, ale muszę zajechać do sklepu spożywczego po napój energetyczny.
-O dobra to kupisz dla mnie, co ślicznotko.
-Nie podlizuj się tak.-jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Najpierw zajechaliśmy do sklepu dopiero potem do studia. Droga zajęła nam jakieś 20 minut, więc na miejscu byliśmy 5 minut przed czasem.
-Dobra to chyba do zobaczenia co?
-No chyba tak pa słońce
-Pa skarbie-pocałowałam go w policzek i poszłam od razu na sale do Alexa.
-Siemanko ludzie!-krzyknęłam na powitanie.
-No cześć księżniczko, mam nadzieje, że masz coś na przebranie
-No jasne
-No to biegiem się przebrać.-pobiegłam do szatni w której spotkałam tancerki w tym Danielle.
-Hejka Danielle
-Cześć Becky co tam?
-A nic ciekawego nie wiem czy Liam ci wspominał, ale pogodziłam się z Harrym
-Tak już mi się pochwalił.-przebrałyśmy się i weszłyśmy na sale
-Dobra Becky tak jak wcześniej usiądź przed nami i popatrz sobie na układ. Ten jest trochę trudniejszy. W tamtym miałaś niektóre ruchy powtarzane te nie są takie.
-Nie strasz mnie!-powiedziałam, a muzyka włączyła się i zaczęli tańczyć. Alex miał rację ten układ jest trudny, ale jak się przyłożę to z łatwością sobie z nim poradzę. Ostatni odcinek dodał mi trochę dowagi, więc miałam więcej wiary w siebie.
-No to co zapraszamy do siebie! Stawaj i się uczymy. Tancerki, które do końca nie opanowały jeszcze układu też stają tylko, że z tyłu.-zajęłam swoje miejsce obok Dan i zaczęliśmy wymagający układ. Ale muszę przyznać, że jest mi o wiele łatwiej wykonywać wiele ruchów niż przedtem.
*4 godziny później*
-Na dzisiaj koniec!-słysząc te słowa padłam na zimną posadzkę. Trzeba przyznać, że Alex dał nam wycisk. Nie myślałam, że ten układ jest aż tak wymagający. Jedyne co mam ochotę zrobić to wskoczyć pod zimny prysznic i chyba zaraz tak zrobię. Podniosłam się z podłogi i poszłam pod prysznice przedtem wyjmując ręcznik z torby. Szybko zdjęłam przepocone ciuchy i wskoczyłam pod zimną wodę. Pod prysznicem stałam chyba wieczność. Wyszłam wytarłam zwilżone ciało i ubrałam się w moje ciuchy. Na nowo zaplotłam kłosa i wyszłam z szatni  Pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam do samochodu. Wzięłam telefon i zobaczyłam  że mam 3 nieodebrane połączenia i 1 wiadomość wszystkie od Harrego. Nacisnęłam na wiadomość:
Nie odbierasz, wiec chyba masz próbę. Jak skończysz to wpadnij do nas bo strasznie się nudzimy xx
Jestem wprawdzie zmęczona, ale trochę dobrej zabawy mi się przyda. Pojechałam do chłopaków. Zaparkowałam pod ich willą i podeszłam  do drzwi. Zapukałam kilka razy i otworzył mi Harry.
-Siema!-krzykną i zaprosił do środka-weszłam do przed pokoju i opadła mi szczena. Jaki oni mają wielki dom! Serio może z zewnątrz na taki nie wygląda, ale w środku! Masakra!
-Cześć chłopcy!-przywitałam się z chłopakami, którzy siedzieli oglądając coś w salonie.
-Dobra oni jeszcze nie kontaktują, bo leci odcinek ich serialu to wiesz. Choć oprowadzę cię po domu.-pociągną mnie za rękę i udaliśmy się do kuchni.
Była strasznie przestronna. Miała piękne okna, z których był widok na podjazd domu. Niedaleko znajdowały się schody, którymi zeszliśmy do piwnicy jak mi się zdawało. Jednak na dole znajdował się basen, kino i sala do prób.
-No tak nie dziw się, że mamy sale prób, bo jak któryś z nas jest chory to choreograf przychodzi do nas, a kino i basem mamy dla przyjemności.-zaśmiał się i pociągną dalej.

Weszliśmy na pierwsze piętro. Czyli miejsce sypialni chłopców i wspólnej, wielkiej łazienki.
-No to co nasze sypialnie i wspólna łazienka choć ja i Zayn mamy własne w pokojach, więc jak ta jest zajęta wiesz gdzie szukać innych.-każdy pokój był chyba odzwierciedleniem każdego z nich. U Harrego np było dużo związanego z kotami, u Nialla za to było dużo instrumentów, Louis miał dużo marchewek jeszcze nie wiem dlaczego ale się dowiem, Liam miał bardzo schludny pokój  a Zayn miał dużo lusterek, i przyrządów do dbania o włosy. Weszliśmy na 2 piętro. Na nim znajdowało się kilka pokoi gościnnych i to co kobiety ale jak widać i mężczyźni uwielbiają najbardziej czyli garderoba. Zajmowała chyba pół piętra. Miała milion szafek, szuflad, regałów i czego dusza zapragnęła.


-Dobra już zwiedziłaś nasz dom, a ich serial już pewnie się skończył, więc możemy zejść na dół.-tak jak powiedział Harry tak było. Chłopcy byli już zajęci zupełnie czym innym.
-O Becky co ty tu robisz?-zapytał Niall
-Hmm aktualnie zwiedzam wasz zarąbisty dom. No właśnie Lou czemu masz tak dużo marchewek w swoim pokoju.
-Oj Becky ty głupiutka dziewczyno jeszcze nie wiesz, ale ja Louis William Tomlinson jestem królem marchewek!-krzykną, a wszyscy zaczęliśmy się z niego śmiać.
-Boże z kim ja mieszkam Becky chcesz coś do picia?-zapytał Zayn
-Um coś zimnego jak możesz-usiadłam na kanapę obok żarłoka.
-Dobra chłopcy co robimy-zapytałam.
-Wiesz ostatnio kupiliśmy nową grę Just Dance 4, więc może ją wypróbujemy hmm?-zaproponował Niall
-Boże po 4 godzinach treningu mówisz mi o tańcu, ale wiesz co dobra pokaże wam jak to się robi.
-Oj czy ja wiem nie pokonasz mnie-przekomarzał się Lou.
-No to choć zobaczymy
-Ok odpalajcie tę grę!-krzykną i zaczęliśmy grać. Na początku Louis wygrywał, ale potem to ja miałam więcej punktów. Po 1,5 godzinie chłopcy razem ze mną mieliśmy już dość. Oczywiście ja wygrałam! Mówiłam ale te matoły zawsze muszą wiedzieć lepiej. Wszyscy świetnie się bawiliśmy oprócz Zayna. Siedział na kanapie jakiś przygnębiony. Mam nadzieje, że to nie z mojego powodu.
-Dobra wariaty ja się zbieram do domu. Musze odpocząć, bo nogi to mi chyba odpadną.
-Szkoda, że musisz iść, ale zapraszamy jutro i po jutrze i po po jutrze!-krzyczał Niall
-Na pewno skorzystam obiecuje!
-Harry czemu Zayn jest taki przygnębiony?-zapytałam kiedy staliśmy sami przy drzwiach.
-Miał dziś zły dzień a czemu pytasz?
-Ale to nie przez to, że do was wpadłam co?
-Nie żartuj, Zayn bardzo cie polubił. Po prostu ma zły dzień.
-Mam nadzieje, dobra dzięki za mile spędzony czas Paa-pocałowałam go w policzek i pojechałam do domu. U mnie rozebrałam się i pobiegłam od razu do sypialni. Musiałam zmienić pościel, bo jakiś baran mi ją zmoczył rano. Po wykonaniu czynności pobiegłam na poddasze po laptop, którego dawno nie otwierałam. Po załadowaniu systemu weszłam na dawno nieodwiedzanego Twittera. Nie wiem kiedy ale moja liczba obserwujących zwiększyła się kilka razy. Jestem pod wrażeniem. Umieściłam post:
Dziękuje, że głosujecie i mnie wspieracie. Mam nadzieję, że was nie zawiodę!xx
Po odpisywałam trochę fanom, którzy też w tym czasie byli online i stwierdziłam, że muszę zmienić zdjęcie profilowe  Włączyłam kamerkę i zaczęłam cykać zdjęcia. Kilka było mega nieudanych, aż w końcu zdecydowałam się na jedno i ustawiłam je na profilowe.



Witamy moich kochanych czytelników!
Mam nadzieje, że rozdział przypadnie wam do gustu. Dziękuje za taką ilość wejść. Jesteście nieziemscy! Za komentarze oczywiście też dziękuje, a szczególnie za jeden od Dagmara Muzyka. Nawet nie wiesz jak twój komentarz poprawił mi humor. Dziękuję za wszystkie miłe słowa Czytajcie komentujcie, bo to napędza mnie do szybszego pisania. Do miłego napisania xxx Oczywiście Wesołych świąt i smacznego jajca!


niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 13



Ciemność. Jedyne co teraz widzę to ciemność. Ktoś zakneblował mi usta i ciągnie mnie w stronę pokoju socjalnego. W głębi modle się tylko, żeby to nie był żadny zbok lub ktoś taki. Mam ochotę jeszcze pożyć. Tajemnicza osoba zamknęła za nami drzwi i zapaliła światło. Po chwili wszystko było jasne.
-Zwariowałeś?!!-krzyknęłam ile sił w płucach, ale on zamknął mi budzie swoją ręką.
-Wiem, że zachowuje się jak wariat, ale inaczej byś mnie nie wysłuchała. Puszcze rękę, ale nie krzycz już.
-Pojebało cie?!
-Becky ja chce ci wytłumaczyć. Proszę.
-Harry zdaje mi się, że powiedziałam ci już co o tym myślę.
-Becky proszę jedno spotkanie, jedna rozmowa. Jeśli dalej nie będziesz chciała mnie znać zrozumiem, ale nie mogę siedzieć tak bezczynnie w domu. Wytłumaczę ci i decyzja będzie należeć do ciebie. Błagam jedynie o jedno spotkanie.-patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, błagając. Zawsze wiedział co zrobić, żebym przestała się gniewać.
-Gdzie i kiedy?-zapytałam obojętnym tonem wcale nie spoglądając w jego stronę. Choć ukradkiem widziałam, że tak bardzo się cieszy.
-Dostosuje się. To ty masz teraz program, próby i to wszystko.
-Dobrze, nie mam czasu. Jutro w Starbucksie przy parku o 13,00.
-Jasne, nie ma sprawy  A i jeszcze jedno. Dziś byłaś świetna, nawet nie wiesz jaki jestem z ciebie dumny.-mówiąc to chciał mnie przytulić, ale w ostatniej chwili zrezygnował i po prostu wyszedł. Zostawił mnie w tym przerażającym pokoju i wyszedł. Znowu czuje to samo. Mam już dość udawania, ale muszę sobie poradzić. Wzięłam głęboki wdech, przetarłam oczy i udałam się w stronę green roomu. Na mój widok wszyscy zaczęli klaskać i krzyczeć.
-Słoneczko byłaś świetna!-krzyknął Aiden. Od razu podbiegł do mnie i przytulił mnie najmocniej chyba jak potrafi.
-Becky co ty się nie chwaliłaś, że tak tańczysz! Zapisuje się na prywatne lekcje tańca.-powiedział Vince z wyrzutem i usiadł na kapnie.
-Wow było świetnie-podeszły do mnie dziewczyny i razem mnie przytuliły.-ja oczywiście przybierając maskę uśmiechałam się do wszystkich.
-Słońce coś się stało?-zapytał Aiden szepcząc do ucha, tak aby nikt więcej nie słyszał.
-Wszystko jest ok.
-Wiesz, że ja już umiem cie rozszyfrować, ale ok nie naciskam.-usiedliśmy wszyscy na jednej kanapie znużeni w rozmowie. Dopiero teraz doszło do mnie na co się właśnie zgodziłam. Nie wiem czy dobrze robię  Po każdym spotkaniu z Harrym odechciewa mi się żyć. Wracają wspomnienia, o których wolałabym zapomnieć. Jasne nie o wszystkich, ale szczególnie o tych złych. Może to spotkanie to zły pomysł. Może loczek, którego znałam kiedyś zniknął, a na jego miejsce przyszła mega gwiazda. Kiedyś powiedziałabym, że nasza przyjaźń przetrwa wszystko. Myliłam się. Kiedyś powiedziałabym, że nigdy nie zerwiemy ze sobą kontaktu. Myliłam się. Wiec może ja wcale nie znałam Harrego? Może było to tylko moje wyobrażenie? Może nie byliśmy przyjaciółmi, lecz zwykłymi znajomymi? Nie wiem i pewnie już nigdy się nie dowiem. A może powinnam wyrzucić ze swojego mózgu przedział życia zatytułowany Harry? Ale powiedzcie jak można tak zrobić? Jak można zapomnieć o osobie z którą spędziłam prawie połowę swojego dotychczasowego życia? Ja tak nie potrafię. Za każdym razem widząc go moje serce gdzieś w najgłębszym zakamarku powraca do dawniejszego życia. Mimo iż przybieram obojętny ton, chciałabym wykrzyczeć swoje odpowiedzi. Mam już dość nakładania nowej maski każdego dnia. Chciałabym być tą Becky, która cieszyła się ze zwykłych pierdół, która nic nie udawała i która przede wszystkim była w pełni szczęśliwa. Nie myślcie sobie, że teraz mając program i takich ludzi jak Aiden czy Jessie przy sobie nie jestem szczęśliwa. Jestem i owszem, ale chciałabym  żeby wszyscy poznali dawną Becky, która siedzi gdzieś w środku mnie i pragnie ujrzeć światło dzienne. Która pragnie być duszą towarzystwa, chodzić na imprezy i być najzwyczajniej w świecie szczęśliwa.
-Haloo! Słuchasz nas?-ocknęłam się widząc rękę Aidena przed twarzą.
-O przepraszam zamyśliłam się. O czym rozmawiamy?
-Pytałem się czy chcesz trochę chipsów, a rozmawiamy o tym jakie laski wyrywa Vince.
-Jeszcze się pytasz jasne, że chce. A Vince co z tą blondynką, która poznałeś po pierwszym odcinku?
-Aa to stare dzieje, okazała się być mężatką z dzieckiem. Nie przypominaj mi jej nawet.-oświadczył nam smutny Vince, a reszta razem ze mną buchnęła śmiechem.
-Aiden twoja kolej-krzyknął ktoś z obsługi.
-No to co życzcie mi powodzenia.-wstał i przytulał się ze wszystkimi. Poszedł bez przytulenia mnie, wiec poszłam za nim.
-Aha a ze mną to nie łaska się przytulić. Dobrze skarbie zapamiętam.
-Słoneczko specjalnie chciałem, żebyś tu za mną przyszła. Przytulił mnie i niespodziewanie wpił się w moje usta. Stałam wryta ale po chwili mimowolnie odwzajemniłam pocałunek. Słysząc jak Reggie wymawia jego imię, oderwał się ode mnie i pobiegł w stronę sceny. Stałam tam jak osłupiała. Kolejna niespodzianka wieczoru. Pytam się co jeszcze? Wróciłam do przyjaciół, aby móc obejrzeć występ Aidena. Jak zwykle był świetny. Tego wieczoru śpiewał Breathe me by Sia. Jego wykonanie było mega magiczne. Lubie jak Aiden śpiewa, a zwłaszcza takie melancholijne piosenki. Oceny jurorów były pochlebne, a Aiden wrócił do nas z pięknym uśmiechem na twarzy. Jak gdyby nic usiadł obok mnie i przytulił.
*godzinę później*
Ostatni występ zakończył program. Teraz 10 minutowa przerwa po której poznamy wyniki. Jessie razem z Tulisą zawołały mnie, Vinca i Kyla do ich garderoby.
-Jak tam nastroje pysiaczki!-krzyknęła Jessie.
-Łoł twoje pysiaczki mają się świetnie-odpowiedział Vince czym nas rozbawił.
-Wiecie, że teraz jedno z was odpadnie, ale pamiętajcie nigdy nie przestawajcie śpiewać, bo każdy z was jest świetny. Jeśli nie teraz to za rok. Jeśli przyjdziecie za rok do programu, to macie jak w banku, że moje krzesło będzie pierwsze które się odwróci. No i wiecie chyba, że was kocham!
-Awwww-powiedziałam i wszyscy się przytuliliśmy razem.
-Tak wy tu się przytulajcie, a ja tu się stresuje, bo zaraz mam wystąpić.
-To ty jesteś tym specjalnym gościem?-zapytał zdziwiony Kyle.
-No!!! I tak panikuje!
-Przecież sama mówiłaś  'Pamiętajcie, że to tylko zabawa'-Vince próbował naśladować głos Tulisy czym nas rozbawił.
-Dobra idziemy już, bo za minute koniec przerwy.
-O Jezu  a ja muszę jeszcze się przebrać.-krzyknęła spanikowana Tulisa. Poszliśmy razem z Jessie na wyznaczone miejsce, w którym mieliśmy czekać.
-Wchodzimy za 4, 3, 2: Witamy po przerwie. Nasi wspaniali uczestnicy zakończyli swoje występy, więc czas na występ specjalny. Jest znana z bycia członkiem grupy N-Dubz. Dziś zaśpiewa swój debiutowy kawałek Young z jej solowej płyty The Female Boss. Przed nami wspaniała Tulisa. Wszyscy siedzieliśmy i ze zdziwieniem oglądaliśmy występ Tulisy. Nie spodziewałam się, że jest tak dobra. Nigdy nie słyszałam jak śpiewa, więc jest to dla mnie niezłe zaskoczenie. Po skończonej piosence wróciła na swoje miejsce za stołem jurorskim. Pierwsza do odstrzału była grupa Toma. Nikogo tam nie znam. Nawet chyba nikogo nie było z tej grupy na mojej parapetówie, więc nie mam pojęcia kim są ci ludzie. Widuje ich czasem, ale oni zawsze trzymają się razem. Odpadła jakaś dziewczyna, a w grupie zostało dwóch chłopaków. Przyszła kolej na grupę Danniego, przed wyjściem Jessie jak na dziewczynę przystało dała soczystego buziaka na pocieszenie. W tej grupie zostali Bill i Vicky, którzy byli na mojej parapetówie. Mili ludzie, przede wszystkim bardzo towarzyscy. Przyszłą grupa Willa, która jest dla mnie bardzo bliska. Wyszli na scenę trzymając się za ręce. Reggie był bardzo powolny. Z pierwszego miejsca przeszedł Aiden. Jego mina był bezcenna. W szybkim tępię zbiegł ze sceny i wbiegając do green roomu wziął mnie na ręce i zaczął biegać do okoła.
-Wariat!-krzyknęłam i wtuliłam się w jego ramiona.
-Szybko zobaczymy kto teraz przejdzie.-krzyknęła Jessie. Podeszliśmy do wielkiego ekranu i trzymaliśmy kciuki za obie dziewczyny. Do kolejnego etapu przeszła Frances. Długo się przytulały na scenie z Courtney, która się najzwyczajniej w świecie rozpłakała. Frances przyszła do nas cała rozmazana. Przytuliłam ją przelotnie bo teraz my musieliśmy wyjść na scenę. Złapaliśmy się za ręce i wyszliśmy na sam środek.
-Przywitajmy ich jeszcze raz Becky Hill, Vince Kidd i Kyle Harris. Wielkie brawa. Teraz czas jednak na niemiłą część tego show. Najpierw milsze sprawy. Pierwsze miejsce w swojej grupie zajmuje ..-jak zwykle Reggie musiał przerwać w tym momencie. Dopiero teraz dopadł mnie stres. Tak długo na to pracowałam, żeby przejść dalej. No, ale jeśli będę musiała odpaść to trudno. Może spróbuje za rok. Zobaczymy.
-Więc pierwsze miejsce zajmuje proszę państwa wielkie brawa dla Becky!!!!!!!-krzyknął, a mnie wryło w ziemie. Zaczęłam skakać jak oszalała. Jestem w półfinale i do tego jadę w trasę !! Zamiast ich lekko przytulić ścisnęłam ich z całej siły i pobiegłam w stronę reszty.
-Aaaaaaaaaaa!!!!!-krzyczałam jak wariatka. Zaczęliśmy się ściskać, kiedy dotarło do mnie, że teraz ogłaszają kto odpada.
-Cicho!!!-krzyknęłam i ustałam pod ekranem. Widziałam jak Aiden się śmieje, ale teraz ważne było kto przejdzie dalej. Wiem jakie to ważne dla obu z nich.
-Z programu odpada Kyle.-na widowni wszyscy umilkli. Nie wiedziałam co zrobić, więc znowu pobiegłam na scenę. Chyba wszyscy byli zdziwieni. Najzwyczajniej w świecie podeszłam i przytuliłam Kyla. Ten występ był dla niego specjalny bo dedykował go dla Katy.
-Przypomnijmy sobie twoją podróż w programie.- puścili krótki filmik, choć my na niego nie patrzyliśmy. Dalej staliśmy objęci w 4 razem z Jessie.
-Proszę państwa to nazywa się grupa. Jeszcze raz wielkie brawa dla wszystkich uczestników. Przypominam, ze wszystkie występy możecie ściągnąć z naszej oficjalnej strony, a teraz życzę państwu miłej nocy!-pożegnał się Reggie i wszyscy weszli na scenę  Z jednej strony strasznie się cieszyłam się, że jestem w półfinale, ale z drugiej strony było mi strasznie szkoda Kyla. Przeszliśmy do sali w której jest after party. W środku światła były przygaszone. Stoliki porozstawiane i muzyka leciała z głośników. Nalałam soku i usiadłam przy jednym z wielu stolików. Musiałam troszkę ochłonąć. Pierwszy raz chyba aż tak się ciesze. Boże jestem w półfinale. Mam ochotę dziś potańczyć, ale bez procentów. Trenerzy weszli na salę i zaczęła się impreza. Leciała jakaś wolniejsza piosenka.
-Czy można prosić panią do tańca?-zapytał dostojnym głosem Aiden.
-Oh ależ oczywiście.-podałam mu rękę, a chwile później wirowaliśmy na parkiecie. Wiedziałam, że muszę się przełamać i porozmawiać o tym co zaszło za kulisami.
-Aiden wiesz, że traktuje cie jako swojego przyjaciela?-szepnęłam mu do ucha.
-Wiem i przepraszam za ten cały pocałunek. Po prostu tak na mnie działasz. Ja też traktuje cie jak moje słoneczko po prostu. Ale czasami patrząc na ciebie nie mogę się powstrzymać.
-Ale wiesz, że z mojej strony to tylko przyjaźń?
-Wiem, a będziesz mnie jeszcze nazywać swoim skarbem?
-Jasne skarbie.-zaśmialiśmy się oboje.
-A pocałujesz mnie czasem??
-Czasem.
-Wiesz, że cie kocham słoneczko
-Ja cie też skarbie.-akurat w tym momencie piosenka się skończyła i razem usiedliśmy przy stole.
-Co tam nasze kochane gołąbeczki?-zapytał już wstawiony Vince.
-Boże Vince ty już zalany?
-Nie nie nie. Może troszeczkę. Hahaahahah-niestety tak już z Vincem jest.
-Idę poszukać Kyla-powiedziałam i udałam się w stronę innych stolików. Zauważyłam go siedzącego przy stoliku.
-A gdzie Katy zgubiłeś?-zapytałam
-Poszła po drinki. Zatańczymy?
-Już myślałam, że się nie zapytasz.
-Dziękuje.
-Za co?
-Za to, że byłaś i za dziś. Wystarczyło mi to, że mnie przytuliłaś.
-Wiesz, że możesz na mnie liczyć.
-A wiesz co jest w tym najgorsze? To, że zawiodłem Katy. Powiedziałem, że ten występ będzie najlepszy, bo będzie dla niej.
-I był. Kyle on był najlepszy bo był właśnie z miłości dla Katy. Tyle, że widzowie tego nie docenili. Na pewno Katy jest z ciebie mega dumna.-potańczyliśmy jeszcze chwilkę i piosenka się skończyła. Wracając podeszłam do stolika jurorów.
-Becky kochanie nie zdążyłam ci pogratulować!-krzyknęła Tulisa.
-A ja ci podziękować. Gdyby nie ty, Alex i Jessie nie dałabym rady.
-Mówiłam ci, że widzę dla ciebie długą karierę.
-Gdzie jest Vince?-zapytała Jessie
-Co tam imprezowicze!-krzyknął uradowany Vince.
-O wilku mowa. Chodźcie tu razem z Becky muszę wam pogratulować moje pysiaczki!
-Dobra koniec tych miłości ja idę balować!-krzyknął i już go nie było.
-Jessie, a o której mamy próbę we wtorek?
-Kochanie chciałaś powiedzieć poniedziałek w następnym tygodniu mamy 2 piosenki, więc ćwiczymy od poniedziałku.
-Mówisz poważnie?
-No jeśli chcemy żebyś przeszła do finału to tak.
-Ohhhh no to o której w poniedziałek?
-O 13,30. Musisz przyjechać w pełni gotowa.
-Jessie jedziemy już do domu. Musisz odpocząć-powiedział Danny wychylając się zza pleców swojej dziewczyny.
-No jeszcze chwileczkę kochanie.
-Jessie zrobisz coś dla mnie. Możesz porozmawiać z Kylem. Strasznie się przejął, że odpadł.
-Nie ma sprawy  A ty biegnij świętować.-pocałowałam ją na pożegnanie i poszłam do znajomych. Wszyscy byli już lekko wstawieni, więc impreza nabierała już tempa.
*godzina 1,00 w nocy*
Właśnie odwożę zalanego w trupa Aidena. Tak chłopak świętował, że troszkę przeholował  Dobrze, że nic nie piłam, bo było by źle. Zaparkowałam pod jego domem i próbowałam wyciągnąć Aidena z samochodu.
-Skarbie mógłbyś troszkę współpracować.-powiedziałam raczej do siebie. Po kilku próbach wyciągnęłam go z pojazdu i ciągnęłam w stronę jego domu.
-No tak tylko gdzie ty masz kluczyki.-zaczęłam przeszukiwać jego kieszenie w kurtce.
-Umm widzę, że nie chcesz czekać, aż wejdziemy do domu kotku.-bełkotał coś.
-Zwariowałeś! Gdzie ty masz te klucze?
-Tu!-wyjął je ze spodni i wrzucił je sobie do majtek.-Musisz je sobie wyciągnąć.-zaśmiał się i odwrócił tyłem  Bez problemu wsadziłam rękę w jego majtki wyciągając moją zdobycz i otwierając drzwi. Nie miałam siły odstawić go do sypialni biorąc pod uwagę to, że w środku nocy jestem w krótkich spodenkach i jest mi troszkę zimno. Zostawiłam go na kanapie w salonie. Niech troszkę pocierpi. Rozebrałam go do bokserek, a on odwrócił się i zasnął. Pobiegłam na górę, wzięłam koc i przykryłam królewicza. Napisałam na karteczce:
Jak wstaniesz daj znać! Becky xx, powiesiłam ją na lodówce i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Szybko wsiadłam do samochodu. Londyn o 1 w nocy nie rozpieszcza nas ciepłym powietrzem. Po niecałych 15 minutach byłam w domu. Od razu poszłam w stronę sypialni. Ciuchy rzuciłam gdzieś w kąt i wczłapałam się pod kołdrę. Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Oby jutrzejszy był trochę lepszy. Nastawiłam budzik na 12,00 i zamknęłam zmęczone oczy.
*Kolejny dzień*
Denerwujący dzwonek budzika był niemiłosierny. Oczywiście mój telefon z niewiadomych mi przyczyn znalazł się w moich nogach, więc trochę się pomęczyłam zanim wyłączyłam ten denerwujący dźwięk  Postanowiłam chwilkę podrzemać. Nakryłam się kołdrą i napawałam się spokojem.
-Przecież za nie całą godzinę mam być w Starbucksie!!!-przypomniało mi się i od razu pobiegłam w stronę łazienki. Szybkim ruchem weszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie wczorajszy dzień i byłam gotowa na to co przyniesie mi nowy może lepszy dzień. Nie starczyło mi czasu żeby umyć włosy. Niestety tak się kończy after party. Podeszłam do okna i chyba pierwszy raz zobaczyłam prawdziwą londyńską pogodę. Nie padało jeszcze za mocno, ale widać było, że później rozpada się na dobre. Wróciłam do garderoby i wybrałam czarne rurki, kremową bluzkę z czarnym kołnierzykiem, a do tego czarne lity. Włosy związałam w kucyka, na uszy nałożyłam różowe kokardki i wybrałam skórzaną torebkę. Popatrzyłam na zegarek była 12,30 czyli mam jeszcze 20 minut. Zbiegłam na dół na lekkie śniadanie. Zrobiłam zwyczajne kanapki z herbatką. Usiadłam przy stole i w sumie jak najszybciej zjadłam swój posiłek, żeby się nie spóźnić  Wstawiłam talerz i kubek do zmywarki, wzięłam potrzebne rzeczy do torebki i wyszłam z domu. Droga do Starbucksa nie była zbyt długa, bo zajęło mi to tylko 15 minut, czyli jestem już spóźniona jakieś 5 minut. Zaparkowałam i słyszałam jak dzwoni mój telefon. Spojrzałam na ekran i wyświetliło mi się piękne zdjęcie z dopiskiem : Aiden <3
-No witam imprezowicza!-krzyknęłam specjalnie.
-Możesz tak nie krzyczeć?
-Jak się spało na kanapie?
-Proszę cie za jakie grzechy zostawiłaś mnie na kanapie?
-Hmm no nie wiem, może dlatego, że dobierałeś się do mnie, a potem wsadziłeś sobie kluczyki w majtki i kazałeś je sobie wyciągać.
-A czemu mówisz szeptem?
-Hmm zastanówmy się stoję przed wejściem znanej kawiarni i nie chce żeby ludzie patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem.
-No może i tak. A za kluczyki przepraszam.
-Dobra jeszcze mi się odwdzięczysz. Muszę kończyć. Paa skarbie.-mówiąc to zakończyłam połączenie. Stanęłam przed drzwiami. Musiałam najpierw sama w sobie zebrać się na odwagę, żeby stawić czoła tej ciężkiej rozmowie. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Od razu rzucił mi się w oczy loczek siedzący w najbardziej oddalonym rogu kawiarni. Udałam się w tamtą stronę.
-Cześć Becky. Myślałem, że nie przyjdziesz.-wstał i jak gentlemen odsuną mi krzesło.
-Cześć. Przepraszam, ale zaspałam.
-Nic nie szkodzi. Ślicznie dziś wyglądasz. A i zamówiłem kawę twoją ulubioną.-podał mi Caramel Macchiato.
-Pamiętałeś?-zapytałam
-Takich rzeczy się nie zapomina Becky-chciał chwycić moją dłoń, którą szybko zabrałam,
-To o czym tak chciałeś ze mną porozmawiać?
-Becky ja chciałem ci wyjaśnić. To dlaczego się nie odzywałem. Dlaczego straciliśmy kontakt.
-No to do rzeczy-powiedziałam obojętnie. Przyjęłam obojętny wyraz twarzy i przysłuchałam się temu co ma mi do powiedzenia.
-Po tym jak zajęliśmy 3 miejsce w X Factorze Simon zaproponował nam współpracę. Byliśmy wniebowzięci, że nasza historia się nie kończy na głupim programie  Sama wiesz chyba jaka to szansa. Zaczęły się nagrywania pierwszego singla. Simon przedstawił nam nasz management  Nie są to zbyt mili ludzie, ale dobrze wykonują swoja robotę. Któregoś dnia przyszedł do nas jeden z nich i zaprosił na rozmowę  Kazał nam zmienić numery. Nie pozwolił utrzymywać kontaktu z byłymi znajomymi. Tylko rodzina wchodziła w grę  Byłem wtedy głupi, dopiero teraz to dostrzegam. Oczywiście wykasowałem wszystkie kontakty łącznie z twoim. Wmawiali nam, że tak będzie lepiej, że starzy znajomi źle wpływają na nasz image. Oczywiście posłuchałem go. Becky miałem wtedy 16 lat, byłem głupi i naiwny. Pamiętam jak dopadł mnie pierwszy kryzys. Tak bardzo chciałem cie przytulić, bo tylko ty wiesz jak to się naprawdę robi. Dopiero wtedy doceniłem zwykły numer telefonu. Wtedy Louis był dla mnie podparciem. Nigdy o tobie nie zapomniałem. Zawsze chciałem cie zobaczyć, ale nie miałem jak. Koncerty, nagrywanie piosenek nie miałem czasu przyjechać do domu. Niedawno zobaczyłem cie w programie i pomyślałem, że może dam rade cię odszukać.
-Harry mam dość tej rzewnej opowiastki jak to było ci źle. Pomyślałeś przez chwile co ja czułam? Siedziałam przez ten czas w łazience i jedyną przyjaciółką była żyletka. A wszystko przez jakiś pieprzony numer telefonu. Tyle czekałam aż może zadzwonisz, napiszesz zwykłe Tęsknie. Nic. Ostatnia klasa liceum to był koszmar. Więc nie opowiadaj, że nie mogłeś się ze mną skontaktować. Nie mogłeś zadzwonić do Anne. Napisać na cholernym Facebooku? Do cholery.
-Tak wiem, że zawiodłem.
-No wow. Zdolny jesteś.
-Becky proszę, pozwól mi wszystko naprawić. Wiesz że zawsze byłaś dla mnie najważniejsza.
-Jedno pytanie i prosta odpowiedz czy reszta twojego wspaniałego zespołu zatrzymała numery swoich znajomych, bo jakoś wątpię, że nie mieli przyjaciół.
-Tak-szepną
-Słucham? No widzisz, więc nie wykręcaj się tym, że miałeś 16 lat. Co z tymi obietnicami, które mi składałeś. Co z tymi wszystkimi miłymi słowami, że nasza przyjaźń przetrwa wszystko. Widzisz twoje słowa nic nie znaczą.
-Becky zrozum mnie.
-Co mam rozumieć. Mam już tego dość. Żegnam-wstałam i już miałam wyjść, ale pociągnął mnie za nadgarstek, który szybko wyrwałam
-Ja wiem, że nie chcesz mnie znać, ale masz tu jest zapisany mój numer i adres. Błagam wiesz, że cie kocham-nie obchodziło mnie w tej chwili. Zgniotłam tę kartkę, wrzuciłam do torebki i wyszłam z kawiarni. Na podwórku już dobrze się rozpadało. Pobiegłam do samochodu, usiadłam za kierownicą i patrzyłam się w martwy punk przede mną. Nie wiem co mam teraz robić. Czy wierzyć mu czy znowu mnie zostawi. Wiedziałam, że jedna osoba może mi pomóc. Odpaliłam silnik i udałam się w dobrze znanym mi kierunku. Po drodze zajechałam do jednej z pobliskich pizzerii. Dojechałam do celu, szybkim krokiem podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Długo nie musiałam czekać, aby drzwi się otworzyły:(możecie włączyć tę piosenkę)
-Zamawiał pan może pizze?-wyjrzałam zza drzwi.
-Słoneczko wchodź do środka. Co cię tu sprowadza?
-No musiałam chyba zobaczyć jak się ma moje kochanie.
-Nic mi nie mów. Chyba trochę przesadziłem. Ale serio włożyłem kluczyki w majtki?
-Hahaha tak, ale ok poradziłam sobie.
-Siadaj zaraz przyniosę talerze.-usiadłam w salonie i czekałam na Aidena. Wrócił do salonu z pudełkiem pizzy i talerzami w ręku.
-No to mów w jakim celu przyjechałaś?
-Mówiłam już.
-Becky ja też ci już mówiłem, że umiem cie rozgryźć.
-Wczoraj w studiu był Harry.
-Co ty gadasz?!-Aiden aż się zakrztusił kawałkiem jedzenia.
-Był i prosił, żebym się z nim spotkała, bo chce mi wytłumaczyć.
-I to z nim się umówiłaś dziś tak?
-Dokładnie, ale to był chyba błąd.
-Jak to? Nie wytłumaczył ci nic?
-Wręcz przeciwnie. Powiedział, że managerowie kazali mu usunąć wszystkie numery przyjaciół, a on się zgodził  bo mówili mu, że to nie pasuje do ich imagu. Mówił też, że bardzo za mną tęsknił, że cały czas o mnie pamiętał, a jak zobaczył mnie w programie to powiedział sobie, że będzie mnie szukał.-niestety emocje wzięły górę i popłynęło kilka samotnych łez. Aiden przysunął się do mnie i przytulił do siebie.
-Kochanie i co w tym złego?
-A jak znowu mnie zrani. Zostawi tak jak kiedyś. Może chce się ze mną przyjaźnić, bo też staje się popularna.
-Ile lat miał Harry w programie?
-16 a co ma do tego wiek?
-Skarbie chłopcy w tym wieku nie myślą racjonalnie. Powiedzieli mu, że będzie sławny i tyle. Ja pewnie też bym tak zrobił. Jeśli tobie by coś takiego zaproponowali nie zgodziłabyś się?
-Nie wiem. Pewnie zapisałabym sobie gdzieś jego numer. Zresztą Aiden jest Facebook  mógł zadzwonić do Anne i coś powiedzieć, wystarczyłoby mi, że tęskni jedno zwykłe słowo.
-Skarbie nie myśl, że chce go usprawiedliwić, ale popatrz na to z innej perspektywy. To oczywiste, że się boisz, ale nie chciałabyś znowu móc przyjaźnić się z Harrym. Nie chciałabyś móc przytulać się do niego, spędzać z nim czas. Jasne popełnił wielki błąd nie mówię, że nie. Ale próbuje go naprawić. Odnalazł cie. Jeśli by mu już nie zależało udawałby, że cie nie zna. Tego byś chyba nie przeżyła. Daj mu szanse.
-A co jeśli mnie zostawi.
-Nie patrz na to ze złej perspektywy. Popatrz na pozytywy, ale jak cię zostawi to już ja się z nim policzę -lekko się zaśmiałam.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chce by wrócił tamten Harry.
-Skarbie to daj mu szansę, wątpię  że się zmienił. Po prostu zbłądził, każdemu się zdarza. Pamiętaj tylko jedno, że ja zawsze będę.
-Wiem i ci dziękuje, nawet nie wiesz jak mi pomogłeś. Wiem co muszę teraz zrobić. Dziękuje.
-A dostane przyjacielskiego buziaka?
-Jasne-pocałowałam go lekko w usta, ubrałam buty i poszłam w stronę wyjścia.
-Ty też masz jutro próbę?
-Tak, wiec do jutra pa kocham cię
-Ja cie też-drzwi się zamknęły, a ja pobiegłam do samochodu. Teraz rozpadało się kompletnie. W samochodzie z dna torby wyjęłam zgniecioną kartkę. Odczytałam z niej adres i pojechałam w tym kierunku. Aiden uświadomił mi, że muszę dać mu drugą szansę. Może rzeczywiście w środku jest takim Harrym jakiego zapamiętałam. Okazało się, że chłopcy mieszkają dwie przecznice ode mnie. Co chwilkę dodawałam więcej gazu, a wycieraczki chodziły na najwyższych obrotach. Widziałam  że mam mało paliwa, ale łudziłam się, że wystarczy go, abym dojechała do chłopaków. Pod moim domem samochód zaczął wydawać dziwne dźwięki i odmówił posługi. Nie poddam się nie teraz. Miałam gdzieś deszcz ważny był teraz on. Zostawiłam samochód pod domem i poszłam w stronę domu chłopaków. Już po 2 minutach marszu byłam cała przemoknięta. Bluzka i spodnie kleiły się do mojego ciała. Włosy i makijaż to totalna maskara. Oby loczek był w domu i moje starania nie poszły na marne. Weszłam w dzielnice tych bogatszych domów, więc skojarzyłam, że jestem blisko. Wszystkie domy były takie wielkie i wypasione. Na mojej karteczce nie można było zbyt wiele odczytać, bo przemokła wraz z ubraniami  Na jednym z podjazdów stały 4 samochody, więc miejmy nadzieje, że dobrze trafiłam. Na moje szczęście furtka była otwarta  Weszłam na ich posesję i nie można było powiedzieć, że mają skromniutki domeczek. Zadzwoniłam do drzwi i odeszłam kawałek do tyłu. Musiałam chwilkę odczekać, aby ktoś ruszył się i mi otworzył. Modliłam się, żeby otworzył Harry. Chyba Bóg jest dla mnie łaskawy, bo w drzwiach pojawił się właśnie on. Ustał zdezorientowany, ale po chwili podbiegł do mnie i wziął na ręce. Okręcał nas wokół swojej osi. Wtuliłam się mocno i rozkoszowałam się tą chwilą. Czułam, że Harry jest taki szczęśliwy mając mnie w swoich ramionach. Postawił mnie na ziemie i po prostu wpatrywał się we mnie. A ja? Ja pękłam i zaczęłam bić go swoimi piąstkami po klatce piersiowej.
-Obiecałeś?! Mówiłeś  że nigdy mnie nie zostawisz, że zawsze będziesz. Okłamałeś mnie.-krzyczałam, ale oboje nie przejmowaliśmy się tym. Harry przycisnął mnie do siebie. Moje łzy łączyły się z kroplami deszczu.
-Wiem i przepraszam obiecuje ci, że to się zmieni. Teraz już zawsze będziemy razem.-wtulił się we mnie jak ja w niego. To był chyba magiczny i przełomowy moment. Jednak Harry jest taki sam. Mam nadzieje, że od teraz będzie już dobrze. Musi być.
-Może wejdziesz do środka, bo jeszcze mi się rozchorujesz.
-Nie może innym razem, ale możesz mi pomóc. Jadąc tu zabrakło mi paliwa. Podjedziesz ze mną na stacje i weźmiemy paliwo?
-Nie ma sprawy. Wskakuj-ręką pokazał swoje auto. Wsiadłam, zapięłam pas i ruszyliśmy w drogę.
-To ile tak szłaś jak zabrakło ci paliwa.
-Okazało się, że mieszkam dwie ulice od was, więc nie miałam daleko.
-O matko pamiętasz jak jechaliśmy autem mojej mamy i też zabrakło nam paliwa?
-Hahahahaha tak, wtedy Anne zabrała ci prawo jazdy.
-Tak ale tobie nic nie zrobiła.-powiedział z wyrzutem
-Bo ja nic nie zrobiłam, a zresztą ten mój urok osobisty -oboje się zaśmialiśmy. Znów poczułam się jak za dawnych czasów. Całą drogę każdemu z nas przypominały się zwariowane historie jakie przeżyliśmy. Nie wiadomo kiedy znaleźliśmy się pod moim domem.
-Dziękuje za pomoc. Dziękuje też, że się nie poddałeś i wytłumaczyłeś mi wszystko.
-Becky wiesz, że nigdy o tobie nie zapomniałem i przepraszam za wszystko co ci zrobiłem  choć wiem, że moje przepraszam czasu nie cofnie.
-Proszę cie zapomnijmy o tych złych chwilach i żyjmy tymi dobrymi.-przytuliliśmy się, Harry pocałował mnie w policzek i odjechał. Weszłam do domu i jak zwykle rozebrałam się i wskoczyłam od razu pod kołdrę  Tyle się dziś stało. Rozmowa z Harrym, obiad z Aidenem i znowu wieczór z Harrym. Oby teraz Harry dotrzymał słowa. Widziałam w jego oczach szczęście. Zawsze jak się cieszy to jego oczy stają się takie połyskujące czyli takie jak były dziś. Wzięłam telefon do ręki zobaczyłam, że jest już 01,30, a ja dalej nie śpię  Napisałam do Harrego:
*Śpisz, bo ja nie mogę zasnąć?xx. Chwilę później dostałam odpowiedz:
*Dopiero się kładę, ale nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy xx
*Ja też bardzo się ciesze, ale niestety oczy mi się zamykają, więc kładę się spać Dobranoc xx
*Dobranoc Becky xx
Odwróciłam się na drugi bok i zasnęłam pełna wrażeń.
*Kolejny dzień*
Powoli otworzyłam moje zaspane oczy. Tak było mi wygodnie aż nie miałam siły wstawać. Cholerna próba. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i z zamkniętymi oczyma szukałam telefonu. Powoli otworzyłam  oczy i zobaczyłam, że jest 12,30 hmm czyli została mi godzina. Znowu opadłam na poduszki przypominając sobie co zdarzyło się wczoraj. Od razu uśmiech powędrował mi na twarz. Wstałam z łózka i wsunęłam kapcie. Mokre jeszcze ubrania powiesiłam na suszarce, a te z przed wczoraj wrzuciłam do kosza na brudną bieliznę. Pościeliłam łóżko i udałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic. Tam szybkimi ruchami umyłam swoje ciało i włosy. Wychodząc spod prysznica nabalsamowałam ciało, ogoliłam się tu i ówdzie oraz wysuszyłam włosy. Pogoda była lepsza niż wczoraj. Na niebie były chmury, ale bez deszczu, więc założyłam zwykłe rurki, bluzkę na ramiączka w kolorowe wzroki, jeansówkę i do tego fioletowe Nike. Włosy trochę zakręciłam i wpięłam kokardkę. Zeszłam na dół. Jest 13,00, wiec czas już chyba na obiad, a nie śniadanie. Zaczęłam przygotowywać makaron z sosem grzybowym  który miałam już kupiony, więc zostało tylko ugotować makaron. Po 10 minutach obiad był gotowy. Usiadłam do stołu i rozkoszowałam się pysznym daniem. Wzięłam do ręki telefon i napisałam smsa, że spóźnię się 10 minut. Po zjedzonym posiłku wzięłam torbę i wyszłam do garażu. Tam wlałam paliwa, które wczoraj kupiliśmy z Harrym i odjechałam do studia. Po drodze zajechałam jeszcze do Starbucksa, chyba Jessie nie będzie mocno zła jak spóźnię się troszkę więcej niż 10 minut, ale w zamian będę miała dla niej kawę. Spod kawiarni prosto pojechałam do studia. Zaparkowałam i czym prędzej poszłam do sali prób. Wchodząc zastałam tam miły widok. Jessie całująca się z Dannym. No tak nowo zakochana para co się dziwić.
-Eghm!-odkaszlnęłam, a zakochańce oderwali się od siebie.-Nie chciałam przeszkadzać, ale troszkę znudziło mi się stanie w drzwiach.
-Wariatka!
-Cześć Danny-przytuliłam go na powitanie.
-Pięknie wyglądasz-skomplementował mnie.
-Dziękuje bardzo-podziękowałam i posłałam uśmiech.
-Becky właśnie co ty taka rozpromieniona. Zakochałaś się czy co?-zapytała dociekliwa Jessie.
-Pogodziłam się z Harrym wczoraj-widziałam zaskoczenie na ich twarzach. Nie spodziewali się chyba takiego obrotu spraw.
-To wspaniale!-krzyknęła moja mentorka i razem z Dannym przytulili mnie.
-Dobra ja zostawiam już was same, wracam do siebie.-krzyknął na odchodne Danny.
-No dobra mów co masz dla mnie w tym tygodniu.
-O kochana i tu cie zaskoczę, bo ja w tym tygodniu podaje temat a ty wybierasz piosenki.
-Bez jaj serio?
-No tak tak. Śpiewacie dwie piosenki jedna ma być piosenką waszego trenera, a druga jest pod tytułem wykonania akustyczne, czyli wiesz, żeby jurorzy mogli poznać twój głos.
-O matko i teraz mam sobie sama wybrać piosenkę?
-No nawet dwie. Mogę ci trochę pomóc. Myślę  że jedna może być taka coś w podobnie do tamtego tygodnia, a druga wiesz spokojna.
-Hmmm z twojego repertuaru jest łatwiej, bo wiem co chce zaśpiewać.
-No to dziś możemy chwilkę poćwiczyć, jeśli jesteś zdecydowana na 100%, a nad drugą się jeszcze zastanowisz.
-No ok, a czemu chwilkę?
-A bo ci nie powiedziałam, dziś macie kolejną sesję, bo w półfinale będą robić nowe filmiki i tam są im potrzebne nowe fotki. No to jaką wybrałaś piosenkę.
-Zawsze chciałam ją zaśpiewać. Od tej piosenki zaczęła być twoją fanką. A zaczęło się od Do It Like A Dude.
-O matko Becky, już widzę tę piosenkę w twoim wykonaniu.-Jessie była taka podniecona.-Dobra puszczamy podkład i lecimy z tym koksem.
*1,5 godziny później*
-W tym miejscu musisz zaśpiewać troszkę wyżej.
-O ok
-To jeszcze raz.-uwielbiam tę piosenkę i widzę jaką radość sprawia Jessie to, że możemy zaśpiewać jej piosenkę.
-Dobra tyle na dziś. Teraz idź tam gdzie ostatnio i tam będzie dla ciebie strój. Becky nawet nie wiesz jak się ciesze, że wszystko ci się poukładało.
-Ja też się ciesze.-pocałowałam ją w policzek i poszłam w stronę pomieszczenia. W środku miał już ktoś robione zdjęcia, bo słychać było charakterystyczny dźwięk aparatu. Cichutko weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam jak mój Aiden pozuje przed aparatem jak prawdziwy model.
-Dobra kończymy, było super!-krzyknął fotograf.
-Wow jaki z ciebie model!-krzyknęłam i wszyscy spojrzeli w moją stronę.
-No a jak się wie!-powiedział zadziornie Aiden.
-O przyszła moja ulubiona uczestniczka!-krzyknął fotograf.
-Właśnie nie zdążyliśmy się poznać Becky-podałam rękę fotografowi.
-Mark Gold. Becky idź się przebrać do garderoby, tam czekają ubrania.
-Ok-powiedziałam i poszłam w stronę garderoby. Widziałam, że Aiden idzie za mną.
-Słońce co ty taka rozpromieniona hmm?
-Pogodziłam się z Harrym
-To świetnie!-krzyknął i ucałował mnie w policzek.
-Wychodzisz czy zostajesz się gapić na moje piękne ciało?
-Zostaje, bo też muszę się przebrać, a nie ze względu na twoje ciało.
-Jasne ja tam swoje wiem.-zaśmialiśmy się, a ja bez skrępowania zaczęłam się przebierać. Miałam dwa zestawy. Na początek nałożyłam żółte rurki, bluzkę z myszką Mickey i Conversy. Wyszłam na środek scenografii.
-No dobra z tobą pójdzie łatwo Becky. Daj czadu!-krzykną uśmiechnięty Mark i zaczęliśmy  Nie wysilałam się za bardzo, bo za każdym razem Mark krzyczał, że jest świetnie po 15 minutach kazał mi się przebrać w drugi strój. Były to niebieskie rurki z wysokim stanem, koszula w kratkę, muszka i te same trampki. Mark kazał mi też nałożyć okulary, które czasem nosze. Następne 15 minut minęła bardzo szybko.
-Dobra koniec dziękuje ci. Byłaś świetna jak zawsze. Jak się przebierzesz, to pokaże ci co pójdzie w filmiku.-zdjęłam okulary i przeczesałam włosy ręką.
-Poczekaj. Zrób tak jeszcze raz, będzie z tego świetne zdjęcie. Pstryknął kilka ujęć i pobiegłam przebrać się w swoje ubranie  Związałam włosy w kucyk i podeszłam do komputera zobaczyć jak wyszły dzisiejsze zdjęcia.
-Nie wiem, które wybrać, bo wszystkie są świetne i nie umiem się zdecydować, ale to moje ulubione:






Witam moich kochanych czytelników!
Na wstępie jak zwykle was przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale mam nadzieje, że opłaciło się. Dziękuje bardzo mocno za taką ilość odwiedzin i za taką ilość komentarzy  chyba jak narazie tamten rozdział miał najwięcej komentarzy. Jak pod tym rozdziałem będzie tyle samo to chyba padnę na zawał. Kocham was wszystkich i czekam na wasze opinie!!! Do napisania xxxxx













środa, 13 marca 2013

Rozdział 12



*Perspektywa Harrego*

Stałem tam nie mając siły ruszyć za nią. Prawda mnie zabolała. Chyba po raz pierwszy dotarło do mnie co zrobiłem. Dotarło do mnie jak skrzywdziłem tę bezbronną dziewczynę. To co mi powiedziała.....nie miałem pojęcia co mam zrobić. Te rany, blizny to wszystko, te nieprzespane noce, a przede wszystkim zranione uczucia jak mogłem do tego dopuścić. To wszystko moja wina. To ja powinienem tak cierpieć. To ja powinienem zadawać sobie ból. Jednak byłem zajęty swoją pieprzoną karierą. To ona była dla mnie ważniejsza. Żałuje tego najbardziej na świecie, ale niestety nie cofnę czasu choćbym nie wiem jak bardzo chciał. Może powinienem usunąć się z jej życia tak jak chce. Zapomnieć. Ale powiedzcie mi kto potrafi zapomnieć o osobie, którą kocha? Pomyślicie pewnie, że nagle mi się przypomniało. Ale ja od zawsze kocham i będę kochać Becky. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile jej zawdzięczam. Teraz już wiem czemu mama nie chciała mi nic o niej mówić  Wiedziała, że załamałbym się po usłyszeniu całej prawdy. Wiecie co jednak prawda boli. Nikt w życiu nie chce usłyszeć ile zła wyrządził jednej osobie. Ile złego musiała się nacierpieć. Może czas, żebym ja trochę pocierpiał. Może to ja powinienem zadawać sobie ból fizyczny i czuć to samo co ona. Nie wiem. Utknąłem w czymś z czego nie umiem wyjść. Poczułem jak ktoś prowadzi mnie w stronę limuzyny. Nie wiem kto. Nie kontaktuje już. Jedyne co teraz chce to przytulić Becky i usłyszeć od niej, że już wszytko będzie dobrze. Tylko ona wie jak mnie uspokoić  Jak przytulić, żebym się nie bał. Oprzytomniałem jak Louis pomagał wejść mi po schodach. Słyszałem jak prosi, żebym się do niego odezwał, ale ja nie miałem siły. Nie mam pojęcia gdzie jest reszta, gdzie jest El. Z tego co się zorientowałem jesteśmy u nas w domu. Louis posadził mnie na moim łóżku i pomagał mi się rozebrać. Siedziałem jak marionetka. Ostatkiem sił zdjąłem spodnie i bezwładnie opadłem na łóżko. Louis poskładał moje ubrania i kierował się do wyjścia.
-Zostań proszę -powiedziałem błagalnym, cichym głosem. Louis słysząc to zawrócił się i położył obok. Przytulił mnie do siebie.
-Gdzie El?-zapytałem
-Pojechała do siebie, a chłopcy zostali jeszcze na gali.-odpowiedział.
-Nie musiałeś zostawiać El samej-powiedziałem cały czas szepcząc.
-Harry wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy, a El to wszytko rozumie. Mów mi co się stało.-przez chwilkę się zawahałem, ale wiem, że Lou mi pomoże.
-Nie wiem czy zauważyłeś ale na gali była Becky. Chciałem z nią porozmawiać  wytłumaczyć, ale ona powiedziała, że nie chce mnie znać. Powiedziała  że przeze mnie się cięła  Wiesz jak się czułem jak mi to pokazała. Jak ostatni dupek, który zranił tak cenną dziewczynę. Nie wiem co mam teraz robić. Mam dość tej kariery. To ona to wszystko zniszczyła. Nie chce jej-z każdym słowem krzyczałem coraz głośniej. Mam tego dość. Chce być zwykłym Harrym i przyjaźnić się z Becky. Czemu nie można cofnąć tego cholernego czasu.
-Już uspokój się Harry ćśśś -przytulił mnie mocniej i zacząć kołysać. Przez płacz moje powieki stawały się coraz cięższe, aż zasnąłem.
*Perspektywa Louisa*
Zobaczyłem, że Harry zasnął, więc powoli wyswobodziłem się z jego uścisku. Przykryłem go kołdrą  pocałowałem go w czoło i wyszedłem. Biedny. Przecież widać, że bardzo cierpi i żałuje. Nie chce oceniać Becky, ale mogłaby chociaż zgodzić się na rozmowę. Nie znam jej, ale wiem, że Harry bardzo chce wytłumaczyć i naprawić swoje błędy. Schodząc na dół usłyszałem, że chłopcy wchodzą do środka.
-I jak Harry?-zapytał Zayn.
-Przed chwilą zasnął.
-Louis wytłumacz mi to wszystko bo ja nie rozumiem-poskarżył się Niall-Harry zna Becky??
-Tak. Długo przed X Factorem byli najlepszymi przyjaciółmi. To dzięki niej Harry poszedł na przesłuchanie. Pamiętacie jak management kazał zmienić nam numery? Wtedy Hazza nie zachował jej numeru i kontakt się urwał. Z tego co wiem Becky strasznie to przeżyła. Niedawno Harry zobaczył ją w The Voice i odzyskał nadzieje, że może odbudować wszystko co zepsuł  Ale z tego co Harry wymamrotał Becky się cięła przez niego, więc bardzo poważna sprawa. Teraz loczek chce zrezygnować z kariery, bo jak twierdzi to ona zniszczyła jego przyjaźń.-widziałem jak wszyscy słuchają z ciekawością.
-No to niezła historia, że akurat się spotkali dziś-wtrącił Niall.
-No nieźle, ale dobra ja idę do siebie. Jak na dziś mam już za dużo wrażeń. Zobaczymy jak będzie jutro. Dobranoc.
-Dobranoc-odpowiedzieli zgodnie, a ja udałem się w stronę swojego pokoju.
*Kolejny dzień, perspektywa Becky*
Pustka. Złamane serce. Ból. Smutek. Nienawiść. Ciężkość. To chyba kilka słów, które opisują to co czuje. Nie pamiętam co robiłam wczoraj. I chyba się ciesze. Nie pamiętam i nie chce pamiętać przez najbliższy czas. Otworzyłam moje ociężałe powieki, a w głowie jakby rozpętała się 3 wojna światowa. Obudziłam się na zimnej posadzce w łazience. Powoli jak tylko mogłam wstałam i wyszłam z łazienki w której unosił się zapach alkoholu  Wychodząc z pomieszczenia zauważyłam kawałki szkła. Podłoga w sypialni była cała w odłamkach szkła. Powoli wszystko znowu układało się w jedność. Zobaczyłam porozrzucane zdjęcia bez ramek. Czyli one były przyczyną tego zamieszania. Wzięłam do ręki jedno z nich, lecz najpierw spojrzałam na swoje nadgarstki na których widniały czerwone jeszcze ślady. Już wszystko mi się przypomniało. Uczucia z wczorajszego wieczoru powróciły. Dokładnie wiem co zrobiłam. Najpierw napiłam się dla zapomnienia. Potem było spotkanie z byłą przyjaciółką. Na koniec moich doznań zbiłam wszystkie zdjęcia z NIM. Nie chce znów przez to przechodzić. Usłyszałam jak ktoś dzwoni, ale nie mam ochoty odbierać. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i stałam pod znakiem zapytania  powtórzyć wczorajszy wieczór czy nie? Do ręki wzięłam kolejne dwie butelki whiskey i poszłam do swojego pokoju. Chyba wiecie czym to się skończyło.
*Kilka godzin później*
Jestem już totalnie zalana. Znowu. Powoli staram się znowu zapomnieć o czym? Hahaha nie wiem. Jedyne co teraz kojarzę to to, że jestem totalnie zalana. Mam już dość wszystkiego. Whiskey mi się już skończyła  Cały czas dzwoni mi telefon. Denerwuje mnie. Nie patrząc kto to wyjęłam baterie i rzuciłam go nawet nie wiem gdzie. Znowu zobaczyłam te zdjęcia. Taki przyjaciel. A gdzie był jak go potrzebowałam. Wiecie? Był ze swoimi wspaniałymi przyjaciółmi. Tworzą taki wspaniały zespół. W tym świecie nie ma miejsca na litość dla Becky. Może rzeczywiście on chce się ze mną zaprzyjaźnić  bo staje się znana? Nie wiem i chyba nie chce wiedzieć. Chwiejnym krokiem podeszłam do łazienki. Oczywiście nie obyło się bez potykania się o różne rzeczy. W łazience ustałam przed lustrem. Dopiero teraz zobaczyłam jak wyglądam. Ale wiecie co mam to gdzieś. Kucnęłam, bo wiedziałam, że znajdę tam to czego szukam  Zawsze mam to przy sobie mimo iż z tym skończyłam  Głęboko schowałam to w kosmetyczce. Jest. Mam. Znalazłam biały proszek zwany heroiną. Nie myślcie, że jestem pieprzoną narkomanką. Jednak miałam epizod z narkotykami, a wiecie kto mi pomógł? Tak ten sam chłopak, który potem mnie zostawił. Został mi ostatni woreczek heroiny i postanowiłam go zatrzymać dla takich chwil. Wzięłam woreczek, moją przyjaciółkę żyletkę i zeszłam na dół. Znaczy miałam taki zamiar. Niestety to wyglądało tak, że w moich oczach schodów było troszkę mniej i niestety zjechałam z nich. Wstałam  otrzepałam się i usiadłam w salonie. Wsypałam zawartość woreczka na stół tak jak to robiłam kiedyś. Niestety teraz nikt mnie nie uratuje. Podzieliłam sobie heroinę na pół i zaczęłam wciągać. Dawno tego nie robiłam. Dziwne uczucie, ale brakowało mi tego. Poczułam nagły przypływ adrenaliny w moich żyłach. Chyba dlatego, że wypiłam wcześniej. Ale nie obchodzi mnie to. Najważniejsze  żebym zapomniała. Byłam teraz taka szczęśliwa. Próbowałam złapać za żyletkę lecz było ich tam tak dużo, że nie mogłam się zdecydować, którą chce wziąć. Było mi tak wesoło. W głowie tak przyjemnie szumiało. Było tak przyjemnie  że zrezygnowałam z żyletki i położyłam się na kanapie do góry nogami, którymi zaczęłam machać jak dziecko.
*Perspektywa Jessie*
Obudził mnie piękny zapach dochodzący chyba z kuchni. Przeciągnęłam się i miałam ochotę przytulić się do mojego chłopaka niestety przytuliłam się do powietrza. Nieusatysfakcjonowana wstałam z łóżka, na nogi wsunęłam kapcie i powędrowałam w stronę wspaniałego zapachu. Powoli ustałam w progu kuchni. Danny przygotowywał omlety na śniadanie. Widać było, że już kończy. Zdecydowaliśmy się zamieszkać razem na czas mojej choroby. Nie narzekam. Danny jest wspaniały. Opiekuje się mną jak nikt inny. Przystanęłam z nogi na nogę i niestety skrzypiąca podłoga mnie wydała. Danny jak oparzony odwrócił się w moją stronę.
-Chcesz żebym zszedł na zawał?
-Oj nie przesadzaj.-podeszłam do niego. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyje i namiętnie pocałowałam w usta.-Chciałam się przytulić, ale ciebie nie było. Chyba musisz mi to jakoś wynagrodzić.-powiedziałam smutnie.
-Hmm no nie wiem czy tak ci się spodoba?-powiedział i wpił się w moje usta zanim zdążyłam coś powiedzieć. Całował z taką namiętnością i uczuciem. Powoli oderwał się ode mnie i popatrzył prosto w oczy.
-No niech ci będzie. Może być, ale następnym razem chce, żebyś był w łóżku.-powiedziałam i usiadłam do stołu. Danny podał mi omlet z sokiem pomarańczowym.
-Mamy jakieś plany na dziś?-spytał kiedy ja zajadałam się śniadaniem.
-Nie. Będziemy leniuchować cały dzień!
-Kochanie, ale wiesz, że ja mam dziś próby.
-No nieee!! Nie możesz poprosić kogoś innego. Znowu będę musiała zostać sama?-próbowałam coś wskórać, bo nie lubię siedzieć sama w domu.
-Oj skarbie wiesz, że nie mam wyboru i najchętniej przesiedziałbym z tobą w domu.-popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
-Nie nie nie Jessie nie patrz tak na mnie. Nie tym razem. Wiesz, że muszę iść.-podeszłam do niego i usiadłam  na nim okrakiem. Bez żadnego ostrzeżenia wpiłam sie w jego usta. W tym momencie nie przyjmowałam, żadnej odmowy. Poczułam jak Danny wstaje z krzesła razem ze mną nie przerywając pocałunku. Chyba osiągnęłam swój cel. Po chwili leżeliśmy razem w mojej sypialni. Danny oderwał się ode mnie i przytulił mnie do siebie.
-Nie możemy tak przeleżeć całego dnia?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Jessie wiesz, że muszę.-powiedział, a moja mina z wesołej zmieniła się na smutną. Widząc to Danny zaczął całować mnie po szyj. Wie, że mam tam łaskotki i bezczelnie to wykorzystuje.
-Danny przestań to łaskocze!!-zaczęłam się śmiać. Jednak on chyba nie miał w zamiarze przestać.
-Nie gniewasz się już?-zapytał pomiędzy pocałunkami.
-Nie ale przestań już!-na moje szczęście usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Szybko wyrwałam się z uścisku Danniego i podeszłam w stronę telefonu.
-Tulisa ciekawe co się stało-zwróciłam głowę do Danniego i odebrałam.
-No hej Tulisa..
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?-zapytała choć słychać było, że coś się stało. W jej głosie zawsze można to wyczuć.
-Coraz lepiej, ale mów co się stało.
-No bo chodzi o Becky.-jedno imię podziałało na mnie orzeźwiająco.
-Co się stało?!
-Wczoraj byłyśmy na premierze i ona wyszła wcześniej, bo mówiła, że źle się czuje. Dziś miała mieć próbę z Alexem, ale żadne z nas nie może się do niej dodzwonić. Może to nic takiego, ale się martwię  Ja, Alex i Aiden próbujemy się do niej dodzwonić od kilku godzin. Teraz nie ma już sygnału. Możesz sprawdzić czy wszystko w porządku.?
-Jeszcze się pytasz. Już się ubieram i jadę do niej. Pa-szybko rozłączyłam się i poszłam do garderoby.
-Co się stało?-zapytał Danny.
-Coś z Becky nikt nie może się z nią skontaktować od jakiejś premiery na której była z Tulisą. Jedziemy do niej.
-A coś widziałem w gazecie, że dużo gwiazd było na tej premierze.
-Pokaż mi tę gazetę.-poprosiłam, a Danny szybko przyniósł mi ją. Na drugiej stronie była relacja z premiery. Nawet na jednym zdjęciu była Becky razem z Tulisą. Niestety na innym zobaczyłam całe One Direction. Jeśli ona ich spotkała nie nie skończyło się za dobrze.
-Zawieziesz mnie do Becky?-zapytałam
-Jasne tylko się ciepło ubierz.-po pozytywnej odpowiedzi od razu pobiegłam do garderoby. Nie wiem jaka jest pogoda, ale nałożyłam szary sweterek, czarne skórzane spodenki. Pod spód nałożyłam rajstopy w centki, a na nogi nałożyłam czarne Nike za kostkę.
Szybko spakowałam potrzebne rzeczy w torebkę i wyszliśmy z domu. W drodze wytłumaczyłam dla Danniego o co chodzi z Becky i Harrym. Mam nadzieje, że nie będzie zła. Po około 20 minutach byliśmy na miejscu. Dobrze, że Danny jechał tak szybko. Zapukałam i czekałam, aż Becky stanie w drzwiach i powie, że nic jej nie jest. Pukałam kolejny i kolejny raz, ale nikt mi nie otwierał. Chwyciłam za klamkę i na moje szczęście drzwi były otwarte. Modliłam się w duchu, żeby Becky nic nie było. Wbiegliśmy do domu i to co tam zastaliśmy przeszło moje wszelkie oczekiwania. Nie myślałam nigdy, że zobaczę Becky w takim stanie. Leżała na wpół żywa na tej kanapie. Na stole były rozsypane chyba narkotyki nie wiem nie znam się. Kurwa skąd ona mogła je mieć?! Nie mam pojęcia. Obok stała butelka wódki  Sama dziewczyna leżała na sofie i co chwila się śmiała. Widziałam  że jest we wczorajszych ciuchach. Widocznie od wczoraj tak pije. Danny stał i nie wiedział jak ma zareagować. Szczerze mówiąc sama nie wiedziałam co zrobić. W całym domu było czuć mocny zapach alkoholu jak w jakiejś melinie. Podeszłam do dziewczyny. Miałam nadzieje, że może jeszcze coś kojarzy.
-Becky słyszysz mnie! Halo!-krzyczałam i potrząsałam nią. Niestety jej ciało było jak marionetka. Przelewało mi się przez ręce.
-Hahahaha Harry znowu mnie uratowałeś. Przyszedłeś do mnie!-mówiła mi to prosto w twarz i próbowała mnie chwycić za ramiona, ale niestety nie udawało się jej to. Dopiero teraz zauważyłam, że na jej nadgarstkach istnieją nowe rany. Pocięła się. Znowu. Nie mogę jej tak zostawić.
-Danny pomóż mi. Zabierzemy ją do mnie. Poczekaj tu ja pobiegnę na górę po jej rzeczy.-szybko udałam się na górę. Otworzyłam drzwi do jej sypialni. To nie był dobry pomysł. Na moją twarz buchnął nie przyjemny zapach alkoholu  W środku przewalały się butelki po whiskey. Przy samym łóżku były porozwalane szkła. Nie mam pojęcia od czego. Jak narazie mam większe problemy  Szybko przeszłam do garderoby, żeby nie wbić sobie żadnego szkła w nogę. Z szafy wyciągnęłam jakieś dresy i zbiegłam na dół.
-Danny weź ją na ręce, a ja otworze ci drzwi.-chłopak posłusznie zrobił co mu kazałam. Straszny widok. Nigdy nie widziałam kogoś w takim stanie. W sumie co się dziwić po kilku whiskey, narkotykach człowiek traci kontrolę nad sobą. Przelewała mu się przez ręce jakby była bezwładna. Szybkim krokiem zabierając klucze od jej mieszkania otworzyłam drzwi i przepuściłam ich. Zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu.
-Danny może powinniśmy zawieźć ją do lekarza co?
-Nie. Ona musi teraz się porządnie wyspać i wszystko jej przejdzie. To tak jak z kacem. Możliwe, że będzie rzucała się przez sen lub coś mówiła. Nie zwracaj na nią uwagi tylko patrz, żeby nic sobie nie zrobiła.
-Jesteś pewny?
-Tak kiedyś mieliśmy taki problem z moim kolegą. Z nim było tak samo najpierw się upił, a potem wciągał.-reszta jazdy minęła w ciszy. Danny wniósł Becky do domu i zaniósł ją do pokoju gościnnego na dole.
-Kochanie ja muszę jechać do studia wiesz, że już zaczynają się próby na scenie.
-Tak pamiętam. Danny martwię się o nią, wiesz, że jest jak moja młodsza siostra.- Danny podszedł i najzwyczajniej w świecie mnie przytulił.n Wtuliłam się najmocniej jak potrafiłam.
-Wszystko będzie dobrze zobaczysz. Kocham cię -pocałował mnie w czoło i już go nie było. Podeszłam do Becky. Leżała na wpół przytomna. Zaczęłam ją rozbierać z wczorajszego kostiumu. Zostawiłam ją w samej bieliźnie  Nie wiem co mam robić. Wiem, że Danny ma rację, ale strasznie się boje, że jej coś się stanie. Przykryłam ją kocem i poszłam do kuchni zrobić obiad. Nie miałam siły więc postanowiłam zamówić pizzę. Przebrałam się w zwyczajny dres i usiadłam w salonie przed telewizorem. Nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk dochodzący z pokoju w którym śpi Becky. Pobiegłam tam i zobaczyłam jak Becky turla się po całym łóżku przy tym krzycząc. Bałam się, że coś sobie zrobi, więc usiadłam na łóżku z całej siły chwyciłam ją za ramiona i przytuliłam do siebie. Przez chwile dziewczyna wyrywała się, ale później było coraz lepiej. Zaczęłam kołysać ją w przód i tył, aby ją uspokoić. Po paru minutach wszystko było znowu w porządku. Usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi czyli pewnie mój obiad już dojechał. Nie myliłam się. Zapłaciłam należną sumę i zaczęłam konsumować swój przepyszny, ale niestety nie zdrowy obiad. Zostało kilka kawałków, które zostawiłam na talerzu, a pudełko poszłam wyrzucić do śmietnika znajdującego się przed domem. Wracając usłyszałam jak ktoś głośno szlocha w domu. Biegiem wpadłam do Becky, która leżąc mówiła jak dla mnie nie zrozumiałe wyrazy przy tym płacząc. Ułożyłam się obok niej, przycisnęłam ją do siebie tak aby ta się uspokoiła. Po chwili obie nas znużył sen.
*3 godziny później*
Poczułam jak ktoś lekko szturcha mnie za ramiona. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Danny stoi nade mną.
-Cześć kochanie.-przywitałam się i pocałowałam go w usta.
-Cześć. Jak tam Becky?
-Wiesz co nie było aż tak źle jak myślałam. Na początku trochę krzyczała i rzucała się, a potem troszkę płakała. Jadłeś coś?
-Tak byłem na obiedzie z Billem i Vicky. A ty coś jadłaś?
-No zamówiłam pizze, bo nie miałam siły nic robić. Tak w ogóle która jest godzina?
-18,00
-No to nieźle pospałyśmy. Myślisz, że Becky prześpi całą noc?
-No pewnie, dopiero rano może być problem. Choć do salonu coś pooglądamy.-Danny pociągnął mnie za rękę. Usiedliśmy na kanapie wtuleni w siebie, oglądając film. Nie miałam na niego ochoty, byłam wykończona. Może to nic takiego,ale niestety nie jestem do końca zdrowa, więc dla mnie to jest coś. Czułam jak oczy same mi się zamykają.
-Danny chodźmy już spać.-powiedziałam błagalnie. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
-Wariat.-powiedziałam, na co ten pocałował mnie przelotnie i zniknął w łazience. Specjalnie to zrobił,żeby mógł szybciej się wykąpać. Baran. W tym czasie pościeliłam łóżko, przygotowałam sobie piżamę, a Danny krzyknął, że mogę już wejść. On sam stał jeszcze w łazience w bokserkach myjąc zęby. Ja podeszłam zdjęłam ciuchy zostając w samej bieliźnie. Powoli zaczęłam zmywać makijaż.
-Wiesz co boję się, że Becky nie da rady. Przecież jutro jest ostatni dzień na próby. Za dwa dni jest show.
-Nie martw się. Becky da radę, jeszcze się zdziwisz, a teraz myj się szybko czekam w sypialni. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Szybko się umyłam, zmywając z siebie wszystkie zmartwienia. Ubrałam piżamę i udałam się do sypialni. Danny już przysypiał  więc najciszej jak mogłam wsunęłam się pod kołdrę i przytuliłam się do mojego chłopaka. Mam nadzieje, że jutrzejszy dzień będzie lepszy niż ten. Po chwili rozmyślenia odpłynęłam w krainę Morfeusza.
*Kolejny dzień perspektywa Becky*
Poczułam jak ktoś mocno szarpie mnie za ramiona. Przestraszona szybko się ocknęłam i ussiadłąm na łóżku. Zaraz zaraz  Nie jestem w swoim łóżku, ani w swoim pokoju. Coś tu nie gra. Powoli mój umysł zaczął przyswajać nowe informację, aż zobaczyłam Jessie obok.
-Przepraszam, że tak mocno, ale nie mogłam cię dobudzić.-powiedziała przerażająco głośno Jessie.
-Proszę nie krzycz.
-Dobrze, ale Becky musisz się ubrać bo za 30 minut masz próbę.
-Nigdzie nie jadę. Nie mam ochoty.-powiedziałam i odwróciłam się w stronę ściany.
-Becky proszę posłuchaj mnie. Weż się w garść. Powiedz mi co się stało. Razem przez to przejdziemy.
-Jessie ty nie rozumiesz. Jak chcesz mi pomóc.-znowu czułam jak zbierają się łzy w moich oczach.- Widziałam Harrego. Powiedziałam mu wszystko. Pokazałam też swoje rany. Płakał. Wróciłam do domu. Napiłam się. Rozbiłam nasze zdjęcia. Pocięłam się. Potem znowu napiłam, aż w końcu wciągnęłam heroinę.-mówiłam nieco otumaniona.
-Skąd ty ją w ogóle masz?
-Miałam kiedyś mały epizod w moim życiu z narkotykami, ale przestałam
-Harry w tym ci pomógł?-
-Skąd wiesz?
-Jak przyjechałam do ciebie, zaczęłaś do mnie mówić, jakbym była Harrym,ale to nie ważne. Idz się umyj i przebierz, a ja czekam w kuchni.-powiedziała i wyszła z pokoju. Musiałam, chwilę jeszcze posiedzieć, za nim trafiło do mnie to co Jessie przed chwilą powiedziała. To przez heroinę, tak powoli przyswajam nowe wiadomości. Dzień po zawsze tak mam. Powolnym krokiem udałam się do łazienki. Tam weszłam pod prysznic. Jak najszybciej się dało umyłam swoje ciało i włosy. Wyszłam, wytarłam ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Nałożyłam rzeczy, które wzięła Jessie czyli szare spodnie od dresu, czerwoną podkoszulkę i pomarańczową bluzę. Nie miałam ochoty na makijaż, zresztą tak jak na wszystko nie miałam ochoty. Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni.
-Siadaj przy stole zaraz nałożę ci jedzenia.
-Nie nie jestem głodna. Jak możesz to poproszę szklankę wody.
-Becky nic nie jadłaś przez 2 dni. Zjedz chociaż troszkę.
-Nie Jessie naprawdę nie jestem głodna  Wystarczy mi szklanka wody.-tak jak poprosiłam wypiłam wodę i byłam mniej więcej gotowa.
-To co jedziemy?-zapytał Danny
-Mhm.-podeszłam do Jessie by przeprosić ją za wszystko.
-Jessie przepraszam za problem i dziękuje, że się mną zajęłaś.
-Słoneczko nie przesadzaj. Wiesz, że jesteś dla mnie jak młodsza siostra.-przytuliła mnie najmocniej jak potrafi i pocałowała w czoło. Nakładając trampki widziałam jak Danny żegna się jeszcze z Jessie i już po chwili mogliśmy wyjść z domu. Przez całą drogę do studia milczałam patrząc przed siebie. Czułam na sobie wzrok Danniego, ale nie miałam ochoty an rozmowę. Danny zatrzymał się pod studiem
-Tu możesz już wysiąść, ja i tak muszę jeszcze zaparkować.
-Danny przepraszam za wszystko.
-Becky nie przesadzaj, wiesz, że zawsze ci pomożemy.-na pożegnanie cmoknęłam go w policzek, wzięłam swoją torbę i udałam się do środka  Powędrowałam w znane mi miejsce. Przez szybkę w drzwiach zobaczyłam jak Alex robi już rozgrzewkę. Niezauważalnie weszłam do środka i przyglądałam się jego ruchom. Niestety Alex od razu mnie zobaczył i wstrzymał muzykę.
-Słońce gdzieś ty była! Został nam jeden dzień, a tyle pracy przed nami.-denerwował się Alex.
-Małe zatrucie pokarmowe.-musiałam coś wymyślić.
-No dobra nie ma czasu na pogaduszki zaczynamy.-Alex klasnął w dłonie, a tancerze się rozstąpili. Zdjęłam bluzę razem z torebką i trampkami rzuciłam je w kąt.
-Najpierw Danielle choć powtórzymy pierwszą część.-zobaczyłam jak z tłumu wychodzi Danielle kiwnęła głową na cześć i zaczęłyśmy taniec. Szczerze nie szło mi za dobrze, a jeszcze muszę opanować pozostałą część układu. Widać, że Alex nie jest zadowolony. Po godzinie nie udanego treningu Alex zarządził 15 minutową przerwę.
-Becky możesz na chwilkę?-poprosił mnie. Podeszłam i razem wyszliśmy za drzwi.
-Becky powiedz mi co się z tobą dzieje?!
-Mam po prostu gorszy dzień.
-Gorszy dzień?! Becky ogarnij się. Nie ma czasu na gorszy dzień. Musisz wziąć się w garść. Inni dopracowują tylko szczegóły a ty jesteś w połowie. Przypomnij sobie po co to robisz?! Jeśli chcesz dalej to robić, a widzę  że śpiew to twoja pasja to weź się w garść. Uwierz w siebie i daj z siebie maksimum  Masz 10 minut przerwy i wracamy do treningu!-nigdy szczerze nie widziałam go tak wściekłego  Ma rację muszę wziąć się w garść. Poszłam do sklepiku, kupiłam napój energetyczny i wyszłam się przewietrzyć. Na podwórku poczułam jak zimny wiatr owiewa moje gołe ramiona. Kilkoma łykami wypiłam zawartość puszki, wyrzuciłam ją do kosza i przystanęłam na chwilkę. Może Alex ma rację. Po co to robię? Bo chce zapomnieć i zacząć nowy rozdział w swoim życiu. Dam radę i pokaże im wszystkim, że potrafię. Dość zamartwiania się. Tak tęsknie za nim. Jest mi przykro, ale w domu mam czas popłakać nie tu. Wzięłam się w garść i wróciłam na salę. Usłyszałam pierwsze nuty piosenki i wczułam się maksymalnie. Każdy ruch był przepełniony moimi negatywnymi emocjami, które dawały mi siłę. Widziałam, że Alex jest zadowolony, że jego słowa do mnie trafiły.
-Dobra teraz nauczymy się kolejnej części. Pamiętasz, że tańczysz ją z większą liczbą tancerzy.-kiwnęłam głową i zaczęliśmy drugą część. Jest nieco łatwiejsza od poprzedniej, choć łatwo się pogubić. Czuje, że napój energetyczny zaczyna działać. Musze dać z siebie wszystko  mimo iż w środku najchętniej zamknęłabym się na cały świat.
*2 godziny później*
Opadłam na zimną posadzkę, która była jak ukojenie. Jestem mega zmęczona.
-Dziękujemy wam wszystkim byliście świetni.-krzyknął Alex na odchodne dla tancerzy.-No Becky musze przyznać, że dałaś rade brawo.
-Cześć wam! Becky to nie koniec, musimy poćwiczyć wokal.-przyszła rozweselona Tulisa.
-Chyba żartujesz?-zapytałam niedowierzając.
-Przykro mi jest 20, mamy czas do 22 więc szybko.-niechętnie wstałam z podłogi pocałowałam Alex w policzek i poszłyśmy do innego pomieszczenia. Tam ustałam przed wielkim mikrofonem z kartką w ręce i zaczęłam śpiewać.
-Becky ja wiem, że jesteś zmęczona ale musimy poćwiczyć, bo jak widzisz nie pamiętasz jeszcze słów i pod koniec mylisz melodie.-niestety Tulisa była bezwzględna. Więc zaczęłam śpiewać całą sobą, jak na początku. Słowa to najmniejszy problem, gorzej z melodią, która pod koniec myli mi się najbardziej. Mam nadzieje, że po tych dwóch godzinach ćwiczeń dam radę.
*2 godziny później*
-Wow dziewczyno jednak masz głos!-pochwaliła mnie Tulisa.-Musisz tylko dobrze rozłożyć jutro energię. Jessie dobrała ci dobrą piosenkę, więc wykorzystaj to. Jutro od 12,00 mamy próby, bo musimy nadrobić stracony czas. Jedz do domu, wyśpij się, a przede wszystkim zjedz coś. Słyszałam, że nic nie jadłaś. Becky wiesz, że tak długo nie pociągniesz. Padniesz z wyczerpania. Dobra nie będę robiła ci wykładów. Do jutra-nic nie mówiąc pożegnałam się z mentorką i wyszłam. Mam problem, nie przyjechałam tu swoim samochodem, a pieszo też nie pójdę, bo jest już za późno  Chyba pozostało mi zadzwonić po taksówkę  Ha no tak mój telefon jak pamiętam leży gdzieś w częściach w moim pokoju. Pod studio pod jechał jakiś samochód, szyba się uchyliła i zobaczyłam Danniego.
-Potrzebuje pani podwózki?
-Serio możesz mnie podwiezdz?-zapytałam zaskoczona.
-Jeszcze się pytasz. Wskakuj.-szybko wsiadłam do samochodu i udaliśmy się w stronę mojego domu.
-Dajesz radę?-zapytał troskliwie
-Nie jest tak źle.-uśmiechnęłam się smutno.
-Wiesz, że jak coś dzwonisz do nas.
-Tak i dziękuje bardzo. Pradze sobie.-po chwili byliśmy pod moją bramą.-Dziękuje za podwózkę.
-Becky jeszcze coś. Nie bierz więcej, proszę. Nawet nie wiesz jak Jessie się o ciebie martwiła.
-Obiecuję i ucałuj ją ode mnie.
-Nie zapomnę.-zaśmiał się i odjechał.Zostałam pod wejściem do domu i bałam się wejśc. Nie wiem czego mam się w środku spodziewać. No cóż trzeba stawić czoło temu wszystkiemu. Powoli przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do środka. Zdjęłam buty i weszłam w  głąb mieszkania. Wow. Nie powiem, że jest czysto. Widocznie nieźle podziałało mi na psyche. Zawsze taki jest jak po długiej przerwie znowu wciągniesz. No nic trudno. Nic innego mi nie pozostało jak po sobie posprzątać. Zdjęłam bluzę, przewiesiłam ją na krzesło w jadalni, wzięłam worek na śmieci i zabrałam się za czyszczenie salonu. Na początek otworzyłam wszystkie okna, bo nie pachnie za przyjemnie. Spakowałam wszystkie puste butelki.
-No niestety nie będziesz mi już potrzebna-powiedziałam do swojej przyjaciółki i wrzuciłam ją do kosza. Z przedpokoju wyciągnęłam odkurzacz i wciągnęłam nim resztki narkotyków. Dobra połowa za mną. Weszłam na piętro tu było gorzej. Cała podłoga sypialni była w odłamkach szkła. Jak narazie nie pamiętam dlaczego. Zebrałam je wszystkie do worka, a mniejsze kawałki wciągnęłam odkurzaczem. Na łóżku znalazłam przyczynę szkieł na podłodze. Leżały tam dwa zdjęcia moje i Harrego bez ramek. Odłożyłam je na komodę i sprzątałam dalej. Otworzyłam okna, zniosłam odkurzacz na dół i stwierdziłam, że dziś będę spała w pokoju gościnnym. Moja sypialnia musi się przewietrzyć. Poszłam wziąć prysznic i po chwili leżałam już w miękkim łóżku. Mam nadzieję, że jutro nie spanikuję i dam radę wystąpić. Szczerze mówiąc nie chciało mi się spać mimo dużego wysiłku. Przez kolejne 30 minut kręciłam się w łóżku, aż zasnęłam.
*Kolejny dzień*
Obudziłam się dokładnie o 7,00. Nie mam pojęcia czemu tak wcześnie. Chyba się naspałam przez te 3 dni. Pościeliłam łóżko i poszłam do swojej sypialni. Musiałam pozamykać wszystkie okna tu jak i na dole. Zaczęłam wykonywać swoje rutynowe poranne czynności  Umyłam się, umyłam włosy, nasmarowałam się balsamem i poszłam do szafy. Pogoda nie była zbyt piękna, więc nałożyłam czarne spodnie z obniżanym krokiem, białą bokserkę i czarną bejsbolówkę. Na nogi włożyłam czarne Vansy w cętki, a na głowę szarą czapkę. Wzięłam klucze do ręki i wyszłam do pobliskiego sklepu po świeże pieczywo  Droga zajęła mi może 5 minut. Na szczęście w sklepie nie było za dużo ludzi. Spakowałam potrzebne mi rzeczy do koszyka i podeszłam do kasy.
-Dzień Dobry-przywitała mnie ekspedientka.
-Dzień Dobry-odpowiedziałam miło.
-To ty jesteś Becky Hill?
-Tak-potaknęłam i posłałam jej miły uśmiech.
-Mogę poprosić autograf dla córki?
-Jasne, a jak nazywa się córka?
-Rachel-podała mi kawałek kartki, który od razu podpisałam. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Musze przyznać  że zwykła ekspedientka ze sklepu spożywczego poprawiła mi humor. Weszłam do domu i zaniosłam zakupy do kuchni. Rozpakowałam je i zaczęłam przyrządzać śniadanie. Zrobiłam zwyczajne kanapki z herbatą. Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować przygotowany posiłek w ciszy. Innego dnia przeszkadzałaby mi ta cisza. Niestety nie dziś. Dziś mam ochotę położyć się do łóżka i nie wstawać. Nie ogarnęłam się do końca, choć powinnam. W studiu nie dam tego po sobie poznać  Muszę nałożyć nową maskę na twarz. Muszę udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Mam nadzieje, że nikt mnie nie przejrzy i będzie ok. Wstawiłam talerz i szklankę do zmywarki i nastawiłam zmywanie. Poszłam na górę spakować swoją torbę. Wzięłam ręcznik i krótkie spodenki na zmianę. Zeszłam na dół i dopakowałam jeszcze 2 butelki wody. Odstawiłam torbę przy wyjściu i poszłam rozpakować umyte już naczynia. Po wykonanej czynności sprawdziłam czy pozamykałam wszystkie okna, żeby nikt mi się nie włamał do domu i wyszłam do garażu. Wyjechałam wcześniej, bo tak jak przewidywałam o tej porze są wielkie kroki. Na najbardziej ruchliwej drodze stałam 45 minut. Niestety uroki mieszkania w Londynie. Reszta drogi minęła szybciej. Równo z umówionym czasem byłam w studiu. Nie lubię tu być w soboty, bo jest najwięcej ludzi. Wszyscy biegają, szukają kogoś lub czegoś. Masakra jednym słowem. Nie patrząc na innych przepychałam się do wejścia na scenę. W tłumie wypatrzyłam Tulisę i Alexa. Podeszłam do nic i się przywitałam
-Hejka.-pocałowałam ich oboje w policzek.-Jest już Jessie?
-Nie Jessie przyjedzie 30 minut przed rozpoczęciem. Chcieliśmy aby miała niespodziankę.-wyjaśniła mi Tulisa.
-To co gotowa na niezły wycisk?-kiwnęłam głową na tak i poszłam się przebrać. Gdy byłam gotowa wróciłam na miejsce i zaczęliśmy cały show. Po kilku powtórzeniach Alex zawołał mnie do siebie.
-Becky jest genialnie, ale jedna rada. Nie pozwól, żeby tancerze przyćmili cię. Ty masz być gwiazdą. Oni są tylko dodatkiem. Ty jesteś najważniejsza. A teraz od początku. Wróciłam na swoje miejsce i zaczęliśmy od początku. Widziałam  że coś mi nie pasuje  Danielle. Ona spoglądała na mnie nie zbyt miłym wzrokiem. Musze jej nieco wyjaśnić, bo inaczej nie dam rady. To ona dodaje mi odwagi siebie.
-Alex mogę 5 minut przerwy-zapytałam
-Jasne.
-Danielle mogę cię prosić na chwilkę?
-Jasne-odpowiedziała mi i odeszłyśmy na bok.
-Chciałam cię przeprosić za wszystko. Głupio wyszło na tej premierze. Ja i Harry jakby ci to wytłumaczyć łączyła nas kiedyś niezniszczalna przyjaźń  Niestety w X Factorze wszystko się zmieniło. Jak go zobaczyłam wszystko wróciło i trochę mnie poniosło. Przepraszam.
-Nic się nie stało, ale doceniam twoje przeprosiny.-przytuliła mnie
-Więc między nami ok?-zapytałam
-Jasne tylko proszę porozmawiaj z nim. On bardzo chce cię przeprosić, naprawić. Uwierz mi.-powiedziała Danielle.
-Dziewczyny wracajcie już!-usłyszałyśmy krzyk Alexa. Pobiegłyśmy na scenę i zajęłyśmy swoje miejsca. Nie mogę sobie zaprzątać głowy Harrym. Nie teraz. Zajęłam się występem. Dziś znowu muszę dać z siebie 1000%.
*30 minut przed występem*
-Becky idź musisz się przygotować.-powiedziała mi Tulisa. Przez cały ten czas ćwiczyłam  układ i śpiew. Trudna rzecz robić to równocześnie. Mieliśmy tylko jedną przerwę na obiad. Nie widziałam się z resztą uczestników nie wiem gdzie są. Poszłam do pokoju w którym czekała Lou.
-Cześć Lou-przywitałam się miło.
-Cześć Becky. Siadaj dziś najpierw zrobimy makijaż i włosy.-tak jak mi kazała usiadłam na krześle, a Lou zabrała się do dzieła. Nałożyła mi podkład  puder i zabrała się za oczy. Tu dała się ponieść fantazji i na powiekach miałam trzy kolory: fioletowy, różowy i turkusowy. Do tego namalowała mi kreski eyelinerem. Usta maznęła błyszczykiem. Włosy związała w wysokiego kucyka, który miał wyglądać jak taki nieogarnięty. Przyszedł czas na ubrania.
-Żeby łatwiej ci się tańczyło przygotowałam ci spodenki z wzorem flagi amerykańskiej, bluzkę w czerwone paski z wyciętym serduszkiem na plecach, a do tego Conversy we wzorek flagi. Do tego kilka bransoletek i kolczyki kokardki bo słyszałam, że je uwielbiasz.-zaśmiałam się i pobiegłam się przebrać. Wyszłam z przebieralni i podeszłam do Lou.
-Nic ci nie spada? nie zsuwa lub coś innego?
-Nie wszystko jest ok-zaśmiałam się, pocałowałam ją w policzek i poszłam w stronę green roomu.
-Becky chodź tu robimy zebranie grupy.!-usłyszałam krzyk Tulisy, która była już gotowa. Miała na sobie czarną spódnicę z wysokim stanem, czarny stanik z kokardką na górze, na to miała zarzuconą różową marynarkę.
Podeszłam bliżej i przywitałam się z pozostałymi.
-Słuchajcie nie stresujcie się. Najważniejsze, żebyście się dobrze bawili i tyle. To ma być przyjemność dla was. Becky ty występujesz pierwsza, ale wiesz bez stresu, dobra ja lecę trzymam kciuki-posłała buziaki w powietrzu i pobiegła, a do nas podszedł jakiś facet.
-Becky musisz iść ze mną. W pokoju przejściowym musisz czekać na swoją kolej. Poszłam za podstarzałym mężczyzną i czekałam na swoją kolej. Reggie zaczął przedstawiać po kolei jurorów i zaczął z nimi rozmawiać. W tym pomieszczeniu było dużo małych ekranów, na każdym z nich było widać co innego. Nie miałam czasu bardziej się rozejrzeć, bo usłyszałam jak Reggie mówi:
-Czas na pierwszą uczestniczkę z grupy Jessie. Zobaczmy jak dała radę w tym tygodniu.-podstarzały mężczyzna włączył mi mikrofon i poszłam w stronę sceny. Ustawiłam się na wyznaczonym miejscu razem z Danielle, która przed rozpoczęciem uścisnęła mi dłoń w znak, że wszystko będzie dobrze. Koniec filmiku i usłyszałam pierwsze nuty piosenki.< klik >(ta dziewczyna to Becky) Jak zwykle w czasie występu mnie poniosło. Nie widziałam nic innego poza Jessie i Dannym którzy widocznie świetnie się bawili. Starałam się jak mogłam,żeby tylko wypaść jak najlepiej. Danielle dodała mi odwagi i wszystkie ruchy wykonywałam jak najbardziej kobieco i w 100%. Po skończonym występie nie mogłam złapać oddechu. Reggie mnie przytulił i czekaliśmy na opinie jurorów.
-Will zaczynamy od ciebie:
-Wiesz to takie irytujące, że Jessie ma tak dobrą zawodniczkę. Mogę ci tylko powiedzieć, że nie wyglądasz na kogoś kto bierze udział w tym programie. Wyglądasz na artystkę, która nagrała już kilka bardzo dobrych płyt i wróciła z nowym singlem. Wyglądasz na bardzo pewną siebie, uśmiechniętą i zadowoloną z siebie. Genialnie.-nie wiedziałam co powiedzieć więc co chwila powtarzałam tylko dziękuje
-Tom przechodzimy do ciebie:
-Becky miałaś przed sobą nie lada wyzwanie. Uwielbiam to jak zachowujesz się na scenie. Widać, że bardzo dobrze czujesz się na scenie. Wyglądasz dziś przepięknie i myślę, że Christina byłaby mega zadowolona.
-Danny a ty co o tym myślisz:
-Dziś wyglądałaś na osobę w swoim żywiole. Myślę, że tak wyglądałyby twoje koncerty. Tancerze byli świetni, ty wyglądasz świetnie, a przede wszystkim zaśpiewałaś to bardzo bardzo dobrze.
-Tulisa jak pracowało ci się z Becky?
-Świetnie. Nigdy nie widziałam dziewczyny, która ma 18* lat i ma tyle determinacji. Poradziłaś sobie. W tak krótkim czasie, poradziłaś sobie nieziemsko. Mam nadzieje i wierze, że przed tobą wspaniała kariera.
-Jessie jak oceniasz swoją podopieczną?
-Wow. Naprawdę jedyne co mogę powiedzieć to wow. Nie było mnie jeden tydzień, a przeszłaś mega przemianę. Nigdy nie widziałam jak tańczysz. Ta piosenka jest napisana specjalnie dla ciebie. Dobra robota. Mam nadzieje, ze ludzie wezmą telefony do rąk i będą głosować!
-Dziękujemy ci Becky.-jeszcze raz się przytuliliśmy i zbiegłam ze sceny. Poprosiłam o wyłączenie mikrofonu i chciałam iść do green roomu, ale poczułam jak ktoś ciągnie mnie do czarnego pokoju.........




Cześć kochani!!
Na samym początku chce przeprosić, że tak długo nie było rozdziału! Dziękuje za taką ilość odwiedzin, za komentarze i dodawanie się do ankiety. Chciałam podziękować Mru, która napisała że zawsze czyta ale nie komentuje. Jeśli ktoś robi podobnie napiszcie mi, żebym miała pewność, że ktoś to czyta! Dziękuje +Marzena Szymkowiak, dzięki której rozdział pojawił się szybciej. Przyspieszyłam trochę akcję i mam nadzieje, że wam się podoba. Czekam na opinie.

                           CZYTASZ= KOMENTUJESZ

*co do wieku Becky zmieniłam go i od teraz Becky Hill ma 18 lat
**Druga rzecz zapraszam was na wspaniałego bloga, którego sama czytam http://onedirectioniandrea.blogspot.com/ czytajcie!!