Change Your Life....Take It All
środa, 13 marca 2013
Rozdział 12
*Perspektywa Harrego*
Stałem tam nie mając siły ruszyć za nią. Prawda mnie zabolała. Chyba po raz pierwszy dotarło do mnie co zrobiłem. Dotarło do mnie jak skrzywdziłem tę bezbronną dziewczynę. To co mi powiedziała.....nie miałem pojęcia co mam zrobić. Te rany, blizny to wszystko, te nieprzespane noce, a przede wszystkim zranione uczucia jak mogłem do tego dopuścić. To wszystko moja wina. To ja powinienem tak cierpieć. To ja powinienem zadawać sobie ból. Jednak byłem zajęty swoją pieprzoną karierą. To ona była dla mnie ważniejsza. Żałuje tego najbardziej na świecie, ale niestety nie cofnę czasu choćbym nie wiem jak bardzo chciał. Może powinienem usunąć się z jej życia tak jak chce. Zapomnieć. Ale powiedzcie mi kto potrafi zapomnieć o osobie, którą kocha? Pomyślicie pewnie, że nagle mi się przypomniało. Ale ja od zawsze kocham i będę kochać Becky. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile jej zawdzięczam. Teraz już wiem czemu mama nie chciała mi nic o niej mówić Wiedziała, że załamałbym się po usłyszeniu całej prawdy. Wiecie co jednak prawda boli. Nikt w życiu nie chce usłyszeć ile zła wyrządził jednej osobie. Ile złego musiała się nacierpieć. Może czas, żebym ja trochę pocierpiał. Może to ja powinienem zadawać sobie ból fizyczny i czuć to samo co ona. Nie wiem. Utknąłem w czymś z czego nie umiem wyjść. Poczułem jak ktoś prowadzi mnie w stronę limuzyny. Nie wiem kto. Nie kontaktuje już. Jedyne co teraz chce to przytulić Becky i usłyszeć od niej, że już wszytko będzie dobrze. Tylko ona wie jak mnie uspokoić Jak przytulić, żebym się nie bał. Oprzytomniałem jak Louis pomagał wejść mi po schodach. Słyszałem jak prosi, żebym się do niego odezwał, ale ja nie miałem siły. Nie mam pojęcia gdzie jest reszta, gdzie jest El. Z tego co się zorientowałem jesteśmy u nas w domu. Louis posadził mnie na moim łóżku i pomagał mi się rozebrać. Siedziałem jak marionetka. Ostatkiem sił zdjąłem spodnie i bezwładnie opadłem na łóżko. Louis poskładał moje ubrania i kierował się do wyjścia.
-Zostań proszę -powiedziałem błagalnym, cichym głosem. Louis słysząc to zawrócił się i położył obok. Przytulił mnie do siebie.
-Gdzie El?-zapytałem
-Pojechała do siebie, a chłopcy zostali jeszcze na gali.-odpowiedział.
-Nie musiałeś zostawiać El samej-powiedziałem cały czas szepcząc.
-Harry wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy, a El to wszytko rozumie. Mów mi co się stało.-przez chwilkę się zawahałem, ale wiem, że Lou mi pomoże.
-Nie wiem czy zauważyłeś ale na gali była Becky. Chciałem z nią porozmawiać wytłumaczyć, ale ona powiedziała, że nie chce mnie znać. Powiedziała że przeze mnie się cięła Wiesz jak się czułem jak mi to pokazała. Jak ostatni dupek, który zranił tak cenną dziewczynę. Nie wiem co mam teraz robić. Mam dość tej kariery. To ona to wszystko zniszczyła. Nie chce jej-z każdym słowem krzyczałem coraz głośniej. Mam tego dość. Chce być zwykłym Harrym i przyjaźnić się z Becky. Czemu nie można cofnąć tego cholernego czasu.
-Już uspokój się Harry ćśśś -przytulił mnie mocniej i zacząć kołysać. Przez płacz moje powieki stawały się coraz cięższe, aż zasnąłem.
*Perspektywa Louisa*
Zobaczyłem, że Harry zasnął, więc powoli wyswobodziłem się z jego uścisku. Przykryłem go kołdrą pocałowałem go w czoło i wyszedłem. Biedny. Przecież widać, że bardzo cierpi i żałuje. Nie chce oceniać Becky, ale mogłaby chociaż zgodzić się na rozmowę. Nie znam jej, ale wiem, że Harry bardzo chce wytłumaczyć i naprawić swoje błędy. Schodząc na dół usłyszałem, że chłopcy wchodzą do środka.
-I jak Harry?-zapytał Zayn.
-Przed chwilą zasnął.
-Louis wytłumacz mi to wszystko bo ja nie rozumiem-poskarżył się Niall-Harry zna Becky??
-Tak. Długo przed X Factorem byli najlepszymi przyjaciółmi. To dzięki niej Harry poszedł na przesłuchanie. Pamiętacie jak management kazał zmienić nam numery? Wtedy Hazza nie zachował jej numeru i kontakt się urwał. Z tego co wiem Becky strasznie to przeżyła. Niedawno Harry zobaczył ją w The Voice i odzyskał nadzieje, że może odbudować wszystko co zepsuł Ale z tego co Harry wymamrotał Becky się cięła przez niego, więc bardzo poważna sprawa. Teraz loczek chce zrezygnować z kariery, bo jak twierdzi to ona zniszczyła jego przyjaźń.-widziałem jak wszyscy słuchają z ciekawością.
-No to niezła historia, że akurat się spotkali dziś-wtrącił Niall.
-No nieźle, ale dobra ja idę do siebie. Jak na dziś mam już za dużo wrażeń. Zobaczymy jak będzie jutro. Dobranoc.
-Dobranoc-odpowiedzieli zgodnie, a ja udałem się w stronę swojego pokoju.
*Kolejny dzień, perspektywa Becky*
Pustka. Złamane serce. Ból. Smutek. Nienawiść. Ciężkość. To chyba kilka słów, które opisują to co czuje. Nie pamiętam co robiłam wczoraj. I chyba się ciesze. Nie pamiętam i nie chce pamiętać przez najbliższy czas. Otworzyłam moje ociężałe powieki, a w głowie jakby rozpętała się 3 wojna światowa. Obudziłam się na zimnej posadzce w łazience. Powoli jak tylko mogłam wstałam i wyszłam z łazienki w której unosił się zapach alkoholu Wychodząc z pomieszczenia zauważyłam kawałki szkła. Podłoga w sypialni była cała w odłamkach szkła. Powoli wszystko znowu układało się w jedność. Zobaczyłam porozrzucane zdjęcia bez ramek. Czyli one były przyczyną tego zamieszania. Wzięłam do ręki jedno z nich, lecz najpierw spojrzałam na swoje nadgarstki na których widniały czerwone jeszcze ślady. Już wszystko mi się przypomniało. Uczucia z wczorajszego wieczoru powróciły. Dokładnie wiem co zrobiłam. Najpierw napiłam się dla zapomnienia. Potem było spotkanie z byłą przyjaciółką. Na koniec moich doznań zbiłam wszystkie zdjęcia z NIM. Nie chce znów przez to przechodzić. Usłyszałam jak ktoś dzwoni, ale nie mam ochoty odbierać. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i stałam pod znakiem zapytania powtórzyć wczorajszy wieczór czy nie? Do ręki wzięłam kolejne dwie butelki whiskey i poszłam do swojego pokoju. Chyba wiecie czym to się skończyło.
*Kilka godzin później*
Jestem już totalnie zalana. Znowu. Powoli staram się znowu zapomnieć o czym? Hahaha nie wiem. Jedyne co teraz kojarzę to to, że jestem totalnie zalana. Mam już dość wszystkiego. Whiskey mi się już skończyła Cały czas dzwoni mi telefon. Denerwuje mnie. Nie patrząc kto to wyjęłam baterie i rzuciłam go nawet nie wiem gdzie. Znowu zobaczyłam te zdjęcia. Taki przyjaciel. A gdzie był jak go potrzebowałam. Wiecie? Był ze swoimi wspaniałymi przyjaciółmi. Tworzą taki wspaniały zespół. W tym świecie nie ma miejsca na litość dla Becky. Może rzeczywiście on chce się ze mną zaprzyjaźnić bo staje się znana? Nie wiem i chyba nie chce wiedzieć. Chwiejnym krokiem podeszłam do łazienki. Oczywiście nie obyło się bez potykania się o różne rzeczy. W łazience ustałam przed lustrem. Dopiero teraz zobaczyłam jak wyglądam. Ale wiecie co mam to gdzieś. Kucnęłam, bo wiedziałam, że znajdę tam to czego szukam Zawsze mam to przy sobie mimo iż z tym skończyłam Głęboko schowałam to w kosmetyczce. Jest. Mam. Znalazłam biały proszek zwany heroiną. Nie myślcie, że jestem pieprzoną narkomanką. Jednak miałam epizod z narkotykami, a wiecie kto mi pomógł? Tak ten sam chłopak, który potem mnie zostawił. Został mi ostatni woreczek heroiny i postanowiłam go zatrzymać dla takich chwil. Wzięłam woreczek, moją przyjaciółkę żyletkę i zeszłam na dół. Znaczy miałam taki zamiar. Niestety to wyglądało tak, że w moich oczach schodów było troszkę mniej i niestety zjechałam z nich. Wstałam otrzepałam się i usiadłam w salonie. Wsypałam zawartość woreczka na stół tak jak to robiłam kiedyś. Niestety teraz nikt mnie nie uratuje. Podzieliłam sobie heroinę na pół i zaczęłam wciągać. Dawno tego nie robiłam. Dziwne uczucie, ale brakowało mi tego. Poczułam nagły przypływ adrenaliny w moich żyłach. Chyba dlatego, że wypiłam wcześniej. Ale nie obchodzi mnie to. Najważniejsze żebym zapomniała. Byłam teraz taka szczęśliwa. Próbowałam złapać za żyletkę lecz było ich tam tak dużo, że nie mogłam się zdecydować, którą chce wziąć. Było mi tak wesoło. W głowie tak przyjemnie szumiało. Było tak przyjemnie że zrezygnowałam z żyletki i położyłam się na kanapie do góry nogami, którymi zaczęłam machać jak dziecko.
*Perspektywa Jessie*
Obudził mnie piękny zapach dochodzący chyba z kuchni. Przeciągnęłam się i miałam ochotę przytulić się do mojego chłopaka niestety przytuliłam się do powietrza. Nieusatysfakcjonowana wstałam z łóżka, na nogi wsunęłam kapcie i powędrowałam w stronę wspaniałego zapachu. Powoli ustałam w progu kuchni. Danny przygotowywał omlety na śniadanie. Widać było, że już kończy. Zdecydowaliśmy się zamieszkać razem na czas mojej choroby. Nie narzekam. Danny jest wspaniały. Opiekuje się mną jak nikt inny. Przystanęłam z nogi na nogę i niestety skrzypiąca podłoga mnie wydała. Danny jak oparzony odwrócił się w moją stronę.
-Chcesz żebym zszedł na zawał?
-Oj nie przesadzaj.-podeszłam do niego. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyje i namiętnie pocałowałam w usta.-Chciałam się przytulić, ale ciebie nie było. Chyba musisz mi to jakoś wynagrodzić.-powiedziałam smutnie.
-Hmm no nie wiem czy tak ci się spodoba?-powiedział i wpił się w moje usta zanim zdążyłam coś powiedzieć. Całował z taką namiętnością i uczuciem. Powoli oderwał się ode mnie i popatrzył prosto w oczy.
-No niech ci będzie. Może być, ale następnym razem chce, żebyś był w łóżku.-powiedziałam i usiadłam do stołu. Danny podał mi omlet z sokiem pomarańczowym.
-Mamy jakieś plany na dziś?-spytał kiedy ja zajadałam się śniadaniem.
-Nie. Będziemy leniuchować cały dzień!
-Kochanie, ale wiesz, że ja mam dziś próby.
-No nieee!! Nie możesz poprosić kogoś innego. Znowu będę musiała zostać sama?-próbowałam coś wskórać, bo nie lubię siedzieć sama w domu.
-Oj skarbie wiesz, że nie mam wyboru i najchętniej przesiedziałbym z tobą w domu.-popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
-Nie nie nie Jessie nie patrz tak na mnie. Nie tym razem. Wiesz, że muszę iść.-podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem. Bez żadnego ostrzeżenia wpiłam sie w jego usta. W tym momencie nie przyjmowałam, żadnej odmowy. Poczułam jak Danny wstaje z krzesła razem ze mną nie przerywając pocałunku. Chyba osiągnęłam swój cel. Po chwili leżeliśmy razem w mojej sypialni. Danny oderwał się ode mnie i przytulił mnie do siebie.
-Nie możemy tak przeleżeć całego dnia?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Jessie wiesz, że muszę.-powiedział, a moja mina z wesołej zmieniła się na smutną. Widząc to Danny zaczął całować mnie po szyj. Wie, że mam tam łaskotki i bezczelnie to wykorzystuje.
-Danny przestań to łaskocze!!-zaczęłam się śmiać. Jednak on chyba nie miał w zamiarze przestać.
-Nie gniewasz się już?-zapytał pomiędzy pocałunkami.
-Nie ale przestań już!-na moje szczęście usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Szybko wyrwałam się z uścisku Danniego i podeszłam w stronę telefonu.
-Tulisa ciekawe co się stało-zwróciłam głowę do Danniego i odebrałam.
-No hej Tulisa..
-Cześć kochanie. Jak się czujesz?-zapytała choć słychać było, że coś się stało. W jej głosie zawsze można to wyczuć.
-Coraz lepiej, ale mów co się stało.
-No bo chodzi o Becky.-jedno imię podziałało na mnie orzeźwiająco.
-Co się stało?!
-Wczoraj byłyśmy na premierze i ona wyszła wcześniej, bo mówiła, że źle się czuje. Dziś miała mieć próbę z Alexem, ale żadne z nas nie może się do niej dodzwonić. Może to nic takiego, ale się martwię Ja, Alex i Aiden próbujemy się do niej dodzwonić od kilku godzin. Teraz nie ma już sygnału. Możesz sprawdzić czy wszystko w porządku.?
-Jeszcze się pytasz. Już się ubieram i jadę do niej. Pa-szybko rozłączyłam się i poszłam do garderoby.
-Co się stało?-zapytał Danny.
-Coś z Becky nikt nie może się z nią skontaktować od jakiejś premiery na której była z Tulisą. Jedziemy do niej.
-A coś widziałem w gazecie, że dużo gwiazd było na tej premierze.
-Pokaż mi tę gazetę.-poprosiłam, a Danny szybko przyniósł mi ją. Na drugiej stronie była relacja z premiery. Nawet na jednym zdjęciu była Becky razem z Tulisą. Niestety na innym zobaczyłam całe One Direction. Jeśli ona ich spotkała nie nie skończyło się za dobrze.
-Zawieziesz mnie do Becky?-zapytałam
-Jasne tylko się ciepło ubierz.-po pozytywnej odpowiedzi od razu pobiegłam do garderoby. Nie wiem jaka jest pogoda, ale nałożyłam szary sweterek, czarne skórzane spodenki. Pod spód nałożyłam rajstopy w centki, a na nogi nałożyłam czarne Nike za kostkę.
Szybko spakowałam potrzebne rzeczy w torebkę i wyszliśmy z domu. W drodze wytłumaczyłam dla Danniego o co chodzi z Becky i Harrym. Mam nadzieje, że nie będzie zła. Po około 20 minutach byliśmy na miejscu. Dobrze, że Danny jechał tak szybko. Zapukałam i czekałam, aż Becky stanie w drzwiach i powie, że nic jej nie jest. Pukałam kolejny i kolejny raz, ale nikt mi nie otwierał. Chwyciłam za klamkę i na moje szczęście drzwi były otwarte. Modliłam się w duchu, żeby Becky nic nie było. Wbiegliśmy do domu i to co tam zastaliśmy przeszło moje wszelkie oczekiwania. Nie myślałam nigdy, że zobaczę Becky w takim stanie. Leżała na wpół żywa na tej kanapie. Na stole były rozsypane chyba narkotyki nie wiem nie znam się. Kurwa skąd ona mogła je mieć?! Nie mam pojęcia. Obok stała butelka wódki Sama dziewczyna leżała na sofie i co chwila się śmiała. Widziałam że jest we wczorajszych ciuchach. Widocznie od wczoraj tak pije. Danny stał i nie wiedział jak ma zareagować. Szczerze mówiąc sama nie wiedziałam co zrobić. W całym domu było czuć mocny zapach alkoholu jak w jakiejś melinie. Podeszłam do dziewczyny. Miałam nadzieje, że może jeszcze coś kojarzy.
-Becky słyszysz mnie! Halo!-krzyczałam i potrząsałam nią. Niestety jej ciało było jak marionetka. Przelewało mi się przez ręce.
-Hahahaha Harry znowu mnie uratowałeś. Przyszedłeś do mnie!-mówiła mi to prosto w twarz i próbowała mnie chwycić za ramiona, ale niestety nie udawało się jej to. Dopiero teraz zauważyłam, że na jej nadgarstkach istnieją nowe rany. Pocięła się. Znowu. Nie mogę jej tak zostawić.
-Danny pomóż mi. Zabierzemy ją do mnie. Poczekaj tu ja pobiegnę na górę po jej rzeczy.-szybko udałam się na górę. Otworzyłam drzwi do jej sypialni. To nie był dobry pomysł. Na moją twarz buchnął nie przyjemny zapach alkoholu W środku przewalały się butelki po whiskey. Przy samym łóżku były porozwalane szkła. Nie mam pojęcia od czego. Jak narazie mam większe problemy Szybko przeszłam do garderoby, żeby nie wbić sobie żadnego szkła w nogę. Z szafy wyciągnęłam jakieś dresy i zbiegłam na dół.
-Danny weź ją na ręce, a ja otworze ci drzwi.-chłopak posłusznie zrobił co mu kazałam. Straszny widok. Nigdy nie widziałam kogoś w takim stanie. W sumie co się dziwić po kilku whiskey, narkotykach człowiek traci kontrolę nad sobą. Przelewała mu się przez ręce jakby była bezwładna. Szybkim krokiem zabierając klucze od jej mieszkania otworzyłam drzwi i przepuściłam ich. Zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu.
-Danny może powinniśmy zawieźć ją do lekarza co?
-Nie. Ona musi teraz się porządnie wyspać i wszystko jej przejdzie. To tak jak z kacem. Możliwe, że będzie rzucała się przez sen lub coś mówiła. Nie zwracaj na nią uwagi tylko patrz, żeby nic sobie nie zrobiła.
-Jesteś pewny?
-Tak kiedyś mieliśmy taki problem z moim kolegą. Z nim było tak samo najpierw się upił, a potem wciągał.-reszta jazdy minęła w ciszy. Danny wniósł Becky do domu i zaniósł ją do pokoju gościnnego na dole.
-Kochanie ja muszę jechać do studia wiesz, że już zaczynają się próby na scenie.
-Tak pamiętam. Danny martwię się o nią, wiesz, że jest jak moja młodsza siostra.- Danny podszedł i najzwyczajniej w świecie mnie przytulił.n Wtuliłam się najmocniej jak potrafiłam.
-Wszystko będzie dobrze zobaczysz. Kocham cię -pocałował mnie w czoło i już go nie było. Podeszłam do Becky. Leżała na wpół przytomna. Zaczęłam ją rozbierać z wczorajszego kostiumu. Zostawiłam ją w samej bieliźnie Nie wiem co mam robić. Wiem, że Danny ma rację, ale strasznie się boje, że jej coś się stanie. Przykryłam ją kocem i poszłam do kuchni zrobić obiad. Nie miałam siły więc postanowiłam zamówić pizzę. Przebrałam się w zwyczajny dres i usiadłam w salonie przed telewizorem. Nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk dochodzący z pokoju w którym śpi Becky. Pobiegłam tam i zobaczyłam jak Becky turla się po całym łóżku przy tym krzycząc. Bałam się, że coś sobie zrobi, więc usiadłam na łóżku z całej siły chwyciłam ją za ramiona i przytuliłam do siebie. Przez chwile dziewczyna wyrywała się, ale później było coraz lepiej. Zaczęłam kołysać ją w przód i tył, aby ją uspokoić. Po paru minutach wszystko było znowu w porządku. Usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi czyli pewnie mój obiad już dojechał. Nie myliłam się. Zapłaciłam należną sumę i zaczęłam konsumować swój przepyszny, ale niestety nie zdrowy obiad. Zostało kilka kawałków, które zostawiłam na talerzu, a pudełko poszłam wyrzucić do śmietnika znajdującego się przed domem. Wracając usłyszałam jak ktoś głośno szlocha w domu. Biegiem wpadłam do Becky, która leżąc mówiła jak dla mnie nie zrozumiałe wyrazy przy tym płacząc. Ułożyłam się obok niej, przycisnęłam ją do siebie tak aby ta się uspokoiła. Po chwili obie nas znużył sen.
*3 godziny później*
Poczułam jak ktoś lekko szturcha mnie za ramiona. Niechętnie otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Danny stoi nade mną.
-Cześć kochanie.-przywitałam się i pocałowałam go w usta.
-Cześć. Jak tam Becky?
-Wiesz co nie było aż tak źle jak myślałam. Na początku trochę krzyczała i rzucała się, a potem troszkę płakała. Jadłeś coś?
-Tak byłem na obiedzie z Billem i Vicky. A ty coś jadłaś?
-No zamówiłam pizze, bo nie miałam siły nic robić. Tak w ogóle która jest godzina?
-18,00
-No to nieźle pospałyśmy. Myślisz, że Becky prześpi całą noc?
-No pewnie, dopiero rano może być problem. Choć do salonu coś pooglądamy.-Danny pociągnął mnie za rękę. Usiedliśmy na kanapie wtuleni w siebie, oglądając film. Nie miałam na niego ochoty, byłam wykończona. Może to nic takiego,ale niestety nie jestem do końca zdrowa, więc dla mnie to jest coś. Czułam jak oczy same mi się zamykają.
-Danny chodźmy już spać.-powiedziałam błagalnie. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
-Wariat.-powiedziałam, na co ten pocałował mnie przelotnie i zniknął w łazience. Specjalnie to zrobił,żeby mógł szybciej się wykąpać. Baran. W tym czasie pościeliłam łóżko, przygotowałam sobie piżamę, a Danny krzyknął, że mogę już wejść. On sam stał jeszcze w łazience w bokserkach myjąc zęby. Ja podeszłam zdjęłam ciuchy zostając w samej bieliźnie. Powoli zaczęłam zmywać makijaż.
-Wiesz co boję się, że Becky nie da rady. Przecież jutro jest ostatni dzień na próby. Za dwa dni jest show.
-Nie martw się. Becky da radę, jeszcze się zdziwisz, a teraz myj się szybko czekam w sypialni. Rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Szybko się umyłam, zmywając z siebie wszystkie zmartwienia. Ubrałam piżamę i udałam się do sypialni. Danny już przysypiał więc najciszej jak mogłam wsunęłam się pod kołdrę i przytuliłam się do mojego chłopaka. Mam nadzieje, że jutrzejszy dzień będzie lepszy niż ten. Po chwili rozmyślenia odpłynęłam w krainę Morfeusza.
*Kolejny dzień perspektywa Becky*
Poczułam jak ktoś mocno szarpie mnie za ramiona. Przestraszona szybko się ocknęłam i ussiadłąm na łóżku. Zaraz zaraz Nie jestem w swoim łóżku, ani w swoim pokoju. Coś tu nie gra. Powoli mój umysł zaczął przyswajać nowe informację, aż zobaczyłam Jessie obok.
-Przepraszam, że tak mocno, ale nie mogłam cię dobudzić.-powiedziała przerażająco głośno Jessie.
-Proszę nie krzycz.
-Dobrze, ale Becky musisz się ubrać bo za 30 minut masz próbę.
-Nigdzie nie jadę. Nie mam ochoty.-powiedziałam i odwróciłam się w stronę ściany.
-Becky proszę posłuchaj mnie. Weż się w garść. Powiedz mi co się stało. Razem przez to przejdziemy.
-Jessie ty nie rozumiesz. Jak chcesz mi pomóc.-znowu czułam jak zbierają się łzy w moich oczach.- Widziałam Harrego. Powiedziałam mu wszystko. Pokazałam też swoje rany. Płakał. Wróciłam do domu. Napiłam się. Rozbiłam nasze zdjęcia. Pocięłam się. Potem znowu napiłam, aż w końcu wciągnęłam heroinę.-mówiłam nieco otumaniona.
-Skąd ty ją w ogóle masz?
-Miałam kiedyś mały epizod w moim życiu z narkotykami, ale przestałam
-Harry w tym ci pomógł?-
-Skąd wiesz?
-Jak przyjechałam do ciebie, zaczęłaś do mnie mówić, jakbym była Harrym,ale to nie ważne. Idz się umyj i przebierz, a ja czekam w kuchni.-powiedziała i wyszła z pokoju. Musiałam, chwilę jeszcze posiedzieć, za nim trafiło do mnie to co Jessie przed chwilą powiedziała. To przez heroinę, tak powoli przyswajam nowe wiadomości. Dzień po zawsze tak mam. Powolnym krokiem udałam się do łazienki. Tam weszłam pod prysznic. Jak najszybciej się dało umyłam swoje ciało i włosy. Wyszłam, wytarłam ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Nałożyłam rzeczy, które wzięła Jessie czyli szare spodnie od dresu, czerwoną podkoszulkę i pomarańczową bluzę. Nie miałam ochoty na makijaż, zresztą tak jak na wszystko nie miałam ochoty. Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni.
-Siadaj przy stole zaraz nałożę ci jedzenia.
-Nie nie jestem głodna. Jak możesz to poproszę szklankę wody.
-Becky nic nie jadłaś przez 2 dni. Zjedz chociaż troszkę.
-Nie Jessie naprawdę nie jestem głodna Wystarczy mi szklanka wody.-tak jak poprosiłam wypiłam wodę i byłam mniej więcej gotowa.
-To co jedziemy?-zapytał Danny
-Mhm.-podeszłam do Jessie by przeprosić ją za wszystko.
-Jessie przepraszam za problem i dziękuje, że się mną zajęłaś.
-Słoneczko nie przesadzaj. Wiesz, że jesteś dla mnie jak młodsza siostra.-przytuliła mnie najmocniej jak potrafi i pocałowała w czoło. Nakładając trampki widziałam jak Danny żegna się jeszcze z Jessie i już po chwili mogliśmy wyjść z domu. Przez całą drogę do studia milczałam patrząc przed siebie. Czułam na sobie wzrok Danniego, ale nie miałam ochoty an rozmowę. Danny zatrzymał się pod studiem
-Tu możesz już wysiąść, ja i tak muszę jeszcze zaparkować.
-Danny przepraszam za wszystko.
-Becky nie przesadzaj, wiesz, że zawsze ci pomożemy.-na pożegnanie cmoknęłam go w policzek, wzięłam swoją torbę i udałam się do środka Powędrowałam w znane mi miejsce. Przez szybkę w drzwiach zobaczyłam jak Alex robi już rozgrzewkę. Niezauważalnie weszłam do środka i przyglądałam się jego ruchom. Niestety Alex od razu mnie zobaczył i wstrzymał muzykę.
-Słońce gdzieś ty była! Został nam jeden dzień, a tyle pracy przed nami.-denerwował się Alex.
-Małe zatrucie pokarmowe.-musiałam coś wymyślić.
-No dobra nie ma czasu na pogaduszki zaczynamy.-Alex klasnął w dłonie, a tancerze się rozstąpili. Zdjęłam bluzę razem z torebką i trampkami rzuciłam je w kąt.
-Najpierw Danielle choć powtórzymy pierwszą część.-zobaczyłam jak z tłumu wychodzi Danielle kiwnęła głową na cześć i zaczęłyśmy taniec. Szczerze nie szło mi za dobrze, a jeszcze muszę opanować pozostałą część układu. Widać, że Alex nie jest zadowolony. Po godzinie nie udanego treningu Alex zarządził 15 minutową przerwę.
-Becky możesz na chwilkę?-poprosił mnie. Podeszłam i razem wyszliśmy za drzwi.
-Becky powiedz mi co się z tobą dzieje?!
-Mam po prostu gorszy dzień.
-Gorszy dzień?! Becky ogarnij się. Nie ma czasu na gorszy dzień. Musisz wziąć się w garść. Inni dopracowują tylko szczegóły a ty jesteś w połowie. Przypomnij sobie po co to robisz?! Jeśli chcesz dalej to robić, a widzę że śpiew to twoja pasja to weź się w garść. Uwierz w siebie i daj z siebie maksimum Masz 10 minut przerwy i wracamy do treningu!-nigdy szczerze nie widziałam go tak wściekłego Ma rację muszę wziąć się w garść. Poszłam do sklepiku, kupiłam napój energetyczny i wyszłam się przewietrzyć. Na podwórku poczułam jak zimny wiatr owiewa moje gołe ramiona. Kilkoma łykami wypiłam zawartość puszki, wyrzuciłam ją do kosza i przystanęłam na chwilkę. Może Alex ma rację. Po co to robię? Bo chce zapomnieć i zacząć nowy rozdział w swoim życiu. Dam radę i pokaże im wszystkim, że potrafię. Dość zamartwiania się. Tak tęsknie za nim. Jest mi przykro, ale w domu mam czas popłakać nie tu. Wzięłam się w garść i wróciłam na salę. Usłyszałam pierwsze nuty piosenki i wczułam się maksymalnie. Każdy ruch był przepełniony moimi negatywnymi emocjami, które dawały mi siłę. Widziałam, że Alex jest zadowolony, że jego słowa do mnie trafiły.
-Dobra teraz nauczymy się kolejnej części. Pamiętasz, że tańczysz ją z większą liczbą tancerzy.-kiwnęłam głową i zaczęliśmy drugą część. Jest nieco łatwiejsza od poprzedniej, choć łatwo się pogubić. Czuje, że napój energetyczny zaczyna działać. Musze dać z siebie wszystko mimo iż w środku najchętniej zamknęłabym się na cały świat.
*2 godziny później*
Opadłam na zimną posadzkę, która była jak ukojenie. Jestem mega zmęczona.
-Dziękujemy wam wszystkim byliście świetni.-krzyknął Alex na odchodne dla tancerzy.-No Becky musze przyznać, że dałaś rade brawo.
-Cześć wam! Becky to nie koniec, musimy poćwiczyć wokal.-przyszła rozweselona Tulisa.
-Chyba żartujesz?-zapytałam niedowierzając.
-Przykro mi jest 20, mamy czas do 22 więc szybko.-niechętnie wstałam z podłogi pocałowałam Alex w policzek i poszłyśmy do innego pomieszczenia. Tam ustałam przed wielkim mikrofonem z kartką w ręce i zaczęłam śpiewać.
-Becky ja wiem, że jesteś zmęczona ale musimy poćwiczyć, bo jak widzisz nie pamiętasz jeszcze słów i pod koniec mylisz melodie.-niestety Tulisa była bezwzględna. Więc zaczęłam śpiewać całą sobą, jak na początku. Słowa to najmniejszy problem, gorzej z melodią, która pod koniec myli mi się najbardziej. Mam nadzieje, że po tych dwóch godzinach ćwiczeń dam radę.
*2 godziny później*
-Wow dziewczyno jednak masz głos!-pochwaliła mnie Tulisa.-Musisz tylko dobrze rozłożyć jutro energię. Jessie dobrała ci dobrą piosenkę, więc wykorzystaj to. Jutro od 12,00 mamy próby, bo musimy nadrobić stracony czas. Jedz do domu, wyśpij się, a przede wszystkim zjedz coś. Słyszałam, że nic nie jadłaś. Becky wiesz, że tak długo nie pociągniesz. Padniesz z wyczerpania. Dobra nie będę robiła ci wykładów. Do jutra-nic nie mówiąc pożegnałam się z mentorką i wyszłam. Mam problem, nie przyjechałam tu swoim samochodem, a pieszo też nie pójdę, bo jest już za późno Chyba pozostało mi zadzwonić po taksówkę Ha no tak mój telefon jak pamiętam leży gdzieś w częściach w moim pokoju. Pod studio pod jechał jakiś samochód, szyba się uchyliła i zobaczyłam Danniego.
-Potrzebuje pani podwózki?
-Serio możesz mnie podwiezdz?-zapytałam zaskoczona.
-Jeszcze się pytasz. Wskakuj.-szybko wsiadłam do samochodu i udaliśmy się w stronę mojego domu.
-Dajesz radę?-zapytał troskliwie
-Nie jest tak źle.-uśmiechnęłam się smutno.
-Wiesz, że jak coś dzwonisz do nas.
-Tak i dziękuje bardzo. Pradze sobie.-po chwili byliśmy pod moją bramą.-Dziękuje za podwózkę.
-Becky jeszcze coś. Nie bierz więcej, proszę. Nawet nie wiesz jak Jessie się o ciebie martwiła.
-Obiecuję i ucałuj ją ode mnie.
-Nie zapomnę.-zaśmiał się i odjechał.Zostałam pod wejściem do domu i bałam się wejśc. Nie wiem czego mam się w środku spodziewać. No cóż trzeba stawić czoło temu wszystkiemu. Powoli przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do środka. Zdjęłam buty i weszłam w głąb mieszkania. Wow. Nie powiem, że jest czysto. Widocznie nieźle podziałało mi na psyche. Zawsze taki jest jak po długiej przerwie znowu wciągniesz. No nic trudno. Nic innego mi nie pozostało jak po sobie posprzątać. Zdjęłam bluzę, przewiesiłam ją na krzesło w jadalni, wzięłam worek na śmieci i zabrałam się za czyszczenie salonu. Na początek otworzyłam wszystkie okna, bo nie pachnie za przyjemnie. Spakowałam wszystkie puste butelki.
-No niestety nie będziesz mi już potrzebna-powiedziałam do swojej przyjaciółki i wrzuciłam ją do kosza. Z przedpokoju wyciągnęłam odkurzacz i wciągnęłam nim resztki narkotyków. Dobra połowa za mną. Weszłam na piętro tu było gorzej. Cała podłoga sypialni była w odłamkach szkła. Jak narazie nie pamiętam dlaczego. Zebrałam je wszystkie do worka, a mniejsze kawałki wciągnęłam odkurzaczem. Na łóżku znalazłam przyczynę szkieł na podłodze. Leżały tam dwa zdjęcia moje i Harrego bez ramek. Odłożyłam je na komodę i sprzątałam dalej. Otworzyłam okna, zniosłam odkurzacz na dół i stwierdziłam, że dziś będę spała w pokoju gościnnym. Moja sypialnia musi się przewietrzyć. Poszłam wziąć prysznic i po chwili leżałam już w miękkim łóżku. Mam nadzieję, że jutro nie spanikuję i dam radę wystąpić. Szczerze mówiąc nie chciało mi się spać mimo dużego wysiłku. Przez kolejne 30 minut kręciłam się w łóżku, aż zasnęłam.
*Kolejny dzień*
Obudziłam się dokładnie o 7,00. Nie mam pojęcia czemu tak wcześnie. Chyba się naspałam przez te 3 dni. Pościeliłam łóżko i poszłam do swojej sypialni. Musiałam pozamykać wszystkie okna tu jak i na dole. Zaczęłam wykonywać swoje rutynowe poranne czynności Umyłam się, umyłam włosy, nasmarowałam się balsamem i poszłam do szafy. Pogoda nie była zbyt piękna, więc nałożyłam czarne spodnie z obniżanym krokiem, białą bokserkę i czarną bejsbolówkę. Na nogi włożyłam czarne Vansy w cętki, a na głowę szarą czapkę. Wzięłam klucze do ręki i wyszłam do pobliskiego sklepu po świeże pieczywo Droga zajęła mi może 5 minut. Na szczęście w sklepie nie było za dużo ludzi. Spakowałam potrzebne mi rzeczy do koszyka i podeszłam do kasy.
-Dzień Dobry-przywitała mnie ekspedientka.
-Dzień Dobry-odpowiedziałam miło.
-To ty jesteś Becky Hill?
-Tak-potaknęłam i posłałam jej miły uśmiech.
-Mogę poprosić autograf dla córki?
-Jasne, a jak nazywa się córka?
-Rachel-podała mi kawałek kartki, który od razu podpisałam. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Musze przyznać że zwykła ekspedientka ze sklepu spożywczego poprawiła mi humor. Weszłam do domu i zaniosłam zakupy do kuchni. Rozpakowałam je i zaczęłam przyrządzać śniadanie. Zrobiłam zwyczajne kanapki z herbatą. Usiadłam przy stole i zaczęłam konsumować przygotowany posiłek w ciszy. Innego dnia przeszkadzałaby mi ta cisza. Niestety nie dziś. Dziś mam ochotę położyć się do łóżka i nie wstawać. Nie ogarnęłam się do końca, choć powinnam. W studiu nie dam tego po sobie poznać Muszę nałożyć nową maskę na twarz. Muszę udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Mam nadzieje, że nikt mnie nie przejrzy i będzie ok. Wstawiłam talerz i szklankę do zmywarki i nastawiłam zmywanie. Poszłam na górę spakować swoją torbę. Wzięłam ręcznik i krótkie spodenki na zmianę. Zeszłam na dół i dopakowałam jeszcze 2 butelki wody. Odstawiłam torbę przy wyjściu i poszłam rozpakować umyte już naczynia. Po wykonanej czynności sprawdziłam czy pozamykałam wszystkie okna, żeby nikt mi się nie włamał do domu i wyszłam do garażu. Wyjechałam wcześniej, bo tak jak przewidywałam o tej porze są wielkie kroki. Na najbardziej ruchliwej drodze stałam 45 minut. Niestety uroki mieszkania w Londynie. Reszta drogi minęła szybciej. Równo z umówionym czasem byłam w studiu. Nie lubię tu być w soboty, bo jest najwięcej ludzi. Wszyscy biegają, szukają kogoś lub czegoś. Masakra jednym słowem. Nie patrząc na innych przepychałam się do wejścia na scenę. W tłumie wypatrzyłam Tulisę i Alexa. Podeszłam do nic i się przywitałam
-Hejka.-pocałowałam ich oboje w policzek.-Jest już Jessie?
-Nie Jessie przyjedzie 30 minut przed rozpoczęciem. Chcieliśmy aby miała niespodziankę.-wyjaśniła mi Tulisa.
-To co gotowa na niezły wycisk?-kiwnęłam głową na tak i poszłam się przebrać. Gdy byłam gotowa wróciłam na miejsce i zaczęliśmy cały show. Po kilku powtórzeniach Alex zawołał mnie do siebie.
-Becky jest genialnie, ale jedna rada. Nie pozwól, żeby tancerze przyćmili cię. Ty masz być gwiazdą. Oni są tylko dodatkiem. Ty jesteś najważniejsza. A teraz od początku. Wróciłam na swoje miejsce i zaczęliśmy od początku. Widziałam że coś mi nie pasuje Danielle. Ona spoglądała na mnie nie zbyt miłym wzrokiem. Musze jej nieco wyjaśnić, bo inaczej nie dam rady. To ona dodaje mi odwagi siebie.
-Alex mogę 5 minut przerwy-zapytałam
-Jasne.
-Danielle mogę cię prosić na chwilkę?
-Jasne-odpowiedziała mi i odeszłyśmy na bok.
-Chciałam cię przeprosić za wszystko. Głupio wyszło na tej premierze. Ja i Harry jakby ci to wytłumaczyć łączyła nas kiedyś niezniszczalna przyjaźń Niestety w X Factorze wszystko się zmieniło. Jak go zobaczyłam wszystko wróciło i trochę mnie poniosło. Przepraszam.
-Nic się nie stało, ale doceniam twoje przeprosiny.-przytuliła mnie
-Więc między nami ok?-zapytałam
-Jasne tylko proszę porozmawiaj z nim. On bardzo chce cię przeprosić, naprawić. Uwierz mi.-powiedziała Danielle.
-Dziewczyny wracajcie już!-usłyszałyśmy krzyk Alexa. Pobiegłyśmy na scenę i zajęłyśmy swoje miejsca. Nie mogę sobie zaprzątać głowy Harrym. Nie teraz. Zajęłam się występem. Dziś znowu muszę dać z siebie 1000%.
*30 minut przed występem*
-Becky idź musisz się przygotować.-powiedziała mi Tulisa. Przez cały ten czas ćwiczyłam układ i śpiew. Trudna rzecz robić to równocześnie. Mieliśmy tylko jedną przerwę na obiad. Nie widziałam się z resztą uczestników nie wiem gdzie są. Poszłam do pokoju w którym czekała Lou.
-Cześć Lou-przywitałam się miło.
-Cześć Becky. Siadaj dziś najpierw zrobimy makijaż i włosy.-tak jak mi kazała usiadłam na krześle, a Lou zabrała się do dzieła. Nałożyła mi podkład puder i zabrała się za oczy. Tu dała się ponieść fantazji i na powiekach miałam trzy kolory: fioletowy, różowy i turkusowy. Do tego namalowała mi kreski eyelinerem. Usta maznęła błyszczykiem. Włosy związała w wysokiego kucyka, który miał wyglądać jak taki nieogarnięty. Przyszedł czas na ubrania.
-Żeby łatwiej ci się tańczyło przygotowałam ci spodenki z wzorem flagi amerykańskiej, bluzkę w czerwone paski z wyciętym serduszkiem na plecach, a do tego Conversy we wzorek flagi. Do tego kilka bransoletek i kolczyki kokardki bo słyszałam, że je uwielbiasz.-zaśmiałam się i pobiegłam się przebrać. Wyszłam z przebieralni i podeszłam do Lou.
-Nic ci nie spada? nie zsuwa lub coś innego?
-Nie wszystko jest ok-zaśmiałam się, pocałowałam ją w policzek i poszłam w stronę green roomu.
-Becky chodź tu robimy zebranie grupy.!-usłyszałam krzyk Tulisy, która była już gotowa. Miała na sobie czarną spódnicę z wysokim stanem, czarny stanik z kokardką na górze, na to miała zarzuconą różową marynarkę.
Podeszłam bliżej i przywitałam się z pozostałymi.
-Słuchajcie nie stresujcie się. Najważniejsze, żebyście się dobrze bawili i tyle. To ma być przyjemność dla was. Becky ty występujesz pierwsza, ale wiesz bez stresu, dobra ja lecę trzymam kciuki-posłała buziaki w powietrzu i pobiegła, a do nas podszedł jakiś facet.
-Becky musisz iść ze mną. W pokoju przejściowym musisz czekać na swoją kolej. Poszłam za podstarzałym mężczyzną i czekałam na swoją kolej. Reggie zaczął przedstawiać po kolei jurorów i zaczął z nimi rozmawiać. W tym pomieszczeniu było dużo małych ekranów, na każdym z nich było widać co innego. Nie miałam czasu bardziej się rozejrzeć, bo usłyszałam jak Reggie mówi:
-Czas na pierwszą uczestniczkę z grupy Jessie. Zobaczmy jak dała radę w tym tygodniu.-podstarzały mężczyzna włączył mi mikrofon i poszłam w stronę sceny. Ustawiłam się na wyznaczonym miejscu razem z Danielle, która przed rozpoczęciem uścisnęła mi dłoń w znak, że wszystko będzie dobrze. Koniec filmiku i usłyszałam pierwsze nuty piosenki.< klik >(ta dziewczyna to Becky) Jak zwykle w czasie występu mnie poniosło. Nie widziałam nic innego poza Jessie i Dannym którzy widocznie świetnie się bawili. Starałam się jak mogłam,żeby tylko wypaść jak najlepiej. Danielle dodała mi odwagi i wszystkie ruchy wykonywałam jak najbardziej kobieco i w 100%. Po skończonym występie nie mogłam złapać oddechu. Reggie mnie przytulił i czekaliśmy na opinie jurorów.
-Will zaczynamy od ciebie:
-Wiesz to takie irytujące, że Jessie ma tak dobrą zawodniczkę. Mogę ci tylko powiedzieć, że nie wyglądasz na kogoś kto bierze udział w tym programie. Wyglądasz na artystkę, która nagrała już kilka bardzo dobrych płyt i wróciła z nowym singlem. Wyglądasz na bardzo pewną siebie, uśmiechniętą i zadowoloną z siebie. Genialnie.-nie wiedziałam co powiedzieć więc co chwila powtarzałam tylko dziękuje
-Tom przechodzimy do ciebie:
-Becky miałaś przed sobą nie lada wyzwanie. Uwielbiam to jak zachowujesz się na scenie. Widać, że bardzo dobrze czujesz się na scenie. Wyglądasz dziś przepięknie i myślę, że Christina byłaby mega zadowolona.
-Danny a ty co o tym myślisz:
-Dziś wyglądałaś na osobę w swoim żywiole. Myślę, że tak wyglądałyby twoje koncerty. Tancerze byli świetni, ty wyglądasz świetnie, a przede wszystkim zaśpiewałaś to bardzo bardzo dobrze.
-Tulisa jak pracowało ci się z Becky?
-Świetnie. Nigdy nie widziałam dziewczyny, która ma 18* lat i ma tyle determinacji. Poradziłaś sobie. W tak krótkim czasie, poradziłaś sobie nieziemsko. Mam nadzieje i wierze, że przed tobą wspaniała kariera.
-Jessie jak oceniasz swoją podopieczną?
-Wow. Naprawdę jedyne co mogę powiedzieć to wow. Nie było mnie jeden tydzień, a przeszłaś mega przemianę. Nigdy nie widziałam jak tańczysz. Ta piosenka jest napisana specjalnie dla ciebie. Dobra robota. Mam nadzieje, ze ludzie wezmą telefony do rąk i będą głosować!
-Dziękujemy ci Becky.-jeszcze raz się przytuliliśmy i zbiegłam ze sceny. Poprosiłam o wyłączenie mikrofonu i chciałam iść do green roomu, ale poczułam jak ktoś ciągnie mnie do czarnego pokoju.........
Cześć kochani!!
Na samym początku chce przeprosić, że tak długo nie było rozdziału! Dziękuje za taką ilość odwiedzin, za komentarze i dodawanie się do ankiety. Chciałam podziękować Mru, która napisała że zawsze czyta ale nie komentuje. Jeśli ktoś robi podobnie napiszcie mi, żebym miała pewność, że ktoś to czyta! Dziękuje +Marzena Szymkowiak, dzięki której rozdział pojawił się szybciej. Przyspieszyłam trochę akcję i mam nadzieje, że wam się podoba. Czekam na opinie.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ
*co do wieku Becky zmieniłam go i od teraz Becky Hill ma 18 lat
**Druga rzecz zapraszam was na wspaniałego bloga, którego sama czytam http://onedirectioniandrea.blogspot.com/ czytajcie!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Aaaa!
OdpowiedzUsuńNie moglam uwierzyc w to co czytalam. Zdaje mie sie, ze Harry bardzo przezywa to co dzialo sie z Becky po jego wyjezdzie. To jak rozmawial z Lou... w oczach stanely mi lzy. A gdy Becky wziela narkotyki to rzerazilam sie nie na zarty xd
Fajnie, ze w jej zyciu jest Jessie i Danny, widac, ze zalezy im na niej co napewno bedzie jeszcze kontynuowane( mam nadzieje ;D) :P
Danielle niemila, tego jeszcze nie bylo xp
Becky szaleje...
Tylko kto wciagnal ja do pokoju na koncu?
Och, jestem taka ciekawe, ze nie wiem czy bede miala tyle sily, zeby doczekac sie kolejnego rozdzialu;)
Czekan n nn i zapraszam do siebie na nowy rozdzial:
stereo-soldier.blogspot.com
Pozdrawiam cieplutko:*
Zajebiste *o*
OdpowiedzUsuńJej biedna Becky :( Niech ona się pogodzi z Hazzą !
A pro po Hazzy to on ją wciągnął do tego pokoju ? xD
Pisz szybko nexta :D Pozdrawiam xxx
Nominowałam Cię do tbba. Więcej szczegółów u mnie na blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://sad-beautiful-tragic-love.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger-liebester-awards.html
No nareszcie się doczekałam!!!Musiałaś?Pytam się czy musiałaś przerwać w takim momencie?!Nie wiem czemu ale myślę że będzie to ktoś z 1D!
OdpowiedzUsuńdreams-do-not-even-dreamed.blogspot.com
JEST!! nie moglam sie doczekac az cos napiszesz,jak zwykle WSPANIALE !!! <3333 czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńSuper czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńBecky moją bohaterką. *.* Potrafiła wziąć się za siebie, ogarnąć, odłożyć swoje uczucia na bok i pracować. Jestem pełna podziwu dla niej. Fantastyczna dziewczyna, sama chciałabym talaka być.
OdpowiedzUsuńTrochę żal mi Harry'ego, bo widać, że Becky wiele dla niego znaczyła, a ta wylała na niego wszystkie skrywane uczucia z takim impetem. Ale się jej nie dziwię, sama postąpiłabym podobnie... O czym to ja...? A, już wiem. A więc mam nadzieję, że Harry się nie podda i będzie walczył o Becky. No i że Backy wybaczy Harry'emu.
A Ty szybciutko dodawaj następny rozdział, bo historia niesamowicie wciąga.
Pizdrawiam cieplutko. xx
~ green daisy
Fantsyczny że tak powiem ;) Becky dała rade jestem dumna *-*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
Ja osobiście czytam każdy rozdział(i czytać będę) lecz nie zawsze chce mi się komentować ale będe się starała <3
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny <3
Rozdział świetny < 3 bd czytać i dodaje do obserwowanych, a ja zapraszam do siebie, dzisiaj dodałam prolog i chciałabym szczerą opinię do tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńhttp://rock-me-onedirection.blogspot.com/ zapraszam :*
Baluta dalej moja bff <3333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział , już nie mogę się doczekac kolejnego ;) Ale się wciągnełam :D
OdpowiedzUsuńhttp://letmeloveyou1.blogspot.com/
Świetnie *,*
OdpowiedzUsuń[SPAM]
Na moim blogu -- > http://beautiful-magic-and-scared.blogspot.com/ są tylko dwa rozdziały. Ja przestałam pisać. Nie ważne z jakich powodów. Ale mam małą prośbę. Mogła byś wejść, przeczytać i skomentować ? Wtedy przynajmniej wiedziała bym że komuś sie podoba i ktoś czyta. Bo mam głowe pełną pomysłów i chciała bym pisać znowu. Niestety nie wiem czy jest sens. + jeżeli Ci sie spodoba. Prosiła bym o zostanie na dłużej <3 Kocham <3
a ja rycze ze jeszcze nic nie dodalas ;C
OdpowiedzUsuń[SPAM] jeśli masz alergię, bezpiecznie usuń lub pomiń :)
OdpowiedzUsuńhttp://mpsth.blogspot.com co to za durna nazwa, pytasz?
M- Malik Zayn
P- Payne Liam
S- Styles Harry
T- Tomlinson Louis
H- Horan Niall
Wszystko jasne? Nadal nie?
Piszę opowiadanie, którego bohaterami są wyżej wymienieni dżentelmeni. Śmiejesz się? Bardzo dobrze, śmiech to zdrowie.
W opowiadaniu każdy z panów ma coś do powiedzenia, swoją historię. Każdy tutaj może opisać swoje przeżycia, nie dzieląc się rozdziałem z nikim innym.
Ostatnio wypowiedział się Niall, który przeżywa miłosne rozterki. Chcesz wysłuchać jego historii? Wpadaj! Chcesz go pocieszyć, napisać co o tym sądzisz, skrytykować? Pisz!
Aby ci się nie pomyliło, jeszcze raz podam adres: http://mpsth.blogspot.com Malik, Payne, Styles, Tomlinson i Horan czekają na ciebie! Nie zawiedź ich :*
hej, na live-truth-love.blogspot.com, pojawił się nowy rozdział. zachęcam do przeczytania i skomentowania. jeżeli jeszcze nas nie czytasz, to przejrzyj nasze opowiadanie i jeśli ci się spodoba - zaobserwuj :)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie! Dawaj nexta! ;*
OdpowiedzUsuń